Niezwykłe zamki, pałace i dwory Lubuskiego-czy znasz je wszystkie?

Uwielbiamy zamki i pałace- ich zróżnicowane bryły, wnętrza oraz arcyciekawe historie, których były świadkami. Być może mamy coś w sobie z księcia i księżniczki… 🙂 A może widzimy w tych obiektach ciekawych świadków historii, którzy, choć w różnym stanie zachowania, niezmiennie nas urzekają – od romantycznych ruin po świetnie utrzymane obiekty.

Rozmyślając nad tematem przewodnim naszego wypadu do Lubuskiego, pomyśleliśmy o lubuskich zamkach, pałacach i dworach. Przecież to tyle historii, w dużej mierze nieznanych, niedopowiedzianych, a świadomość o nich wśród turystów niewielka – jakby tych obiektów w Polsce nie było…

Lubuskie to 250 zamków, pałaców i dworów- które wybraliśmy na ,,pierwszy ogień”?

Bo o zamkach Dolnego Śląska słyszał (mamy nadzieję) każdy. Dla wielu z nas to chyba jeden z najbardziej ,,pałacowych” regionów w kraju, ze słynnym Książem, zamkiem Czocha, czy jeleniogórskimi rezydencjami Doliny Pałaców i Ogrodów na czele. Nie tak znowu daleko jest dzisiejsza Opolszczyzna z bajkową Moszną czy magnackie rezydencje Śląska. Słyszeliśmy o ceglanych murach wybudowanych przez krzyżaków i ich biskupich sojuszników, o warowniach Orlich Gniazd czy rezydencjach wschodniej Polski.

[toc]

Lubuskie – historia niedopowiedziana

A czy umiecie wymienić jakieś lubuskie zamki i pałace? Wspomnieć coś niecoś o ich historii? Na północy Lubuskiego znajdziecie ślady urzędującego na tych ziemiach zakonu joannitów. Na południu województwa, będącym historycznym Dolnym Śląskiem, swoje siedziby mieli śląscy Piastowie. W średniowieczu zachodniej granicy Polski strzegł najbardziej wysunięty na zachód zamek w Międzyrzeczu, a z kolei w kolejnych stuleciach swoje rezydencje budowały na tych ziemiach znamienite pruskie rody arystokratyczne.

Otoczenie jezior to niewątpliwy atut Lubniewic.

Dziś nie tylko pokażemy Wam fascynującą historię wybranych zamków, pałaców i dworów Lubuskiego, ale przy okazji powiemy o ludziach, którzy stoją za ich wskrzeszaniem. Jeśli interesuje Was, które miejsca odzyskały swój dawny blask, gdzie urządzono świetne miejsce do wypoczynku, a które obiekty czeka jeszcze na swój moment – spieszymy się podzielić naszymi obserwacjami! Przejechaliśmy przez całe województwo w poszukiwaniu najciekawszych  pałacowych historii – może któraś spodoba się również Wam? Dodatkowo podpowiemy jeszcze, co ciekawego można zobaczyć w sąsiedztwie każdego obiektu. Powinno to Wam pomóc zaplanować naprawdę interesującą wycieczkę!



Pałac Mierzęcin

Pałac Mierzęcin był pierwszym z odwiedzonych przez nas obiektów i… coś chyba jest w zauroczeniu od pierwszego wejrzenia… Szczerze mówiąc, to miejsce ,,chodziło” nam po głowie od dłuższego czasu, ale dopiero przy okazji zbierania materiałów do Turystycznych Mistrzostw Blogerów mieliśmy szansę dotrzeć w ten zakątek województwa.

Witamy w Mierzęcinie!

Historia mierzęcińskiego pałacu

Kompleks składa się z neogotyckiego pałacu z końca XIX wieku, wybudowanego przez rodzinę von Waldow oraz z zaadaptowanych na potrzeby hotelowe zabudowań folwarcznych i budynków starej gorzelni. Te zabudowania to już wczesno XX-wieczna inwestycja i ciekawy znak czasów – widać, że okres ,,beztroskiej” arystokracji się kończył i nawet możne rody  musiały podjąć się działalności gospodarczej by zarobić na swój wystawny styl życia.

Czyż nie jest pięknie?

Po II wojnie światowej teren przeszedł w polskie ręce, które najpierw wykorzystywały zabudowania do prowadzenia domu dziecka, a potem zamieniły całość w PGR. Wiązało się to z licznymi, prowizorycznymi przebudowami, których zdjęcia można oglądać w budynku pałacu. Przyglądając się fotografiom zapuszczonych wnętrz i kompletnie zdziczałego parku, czasami trudno zorientować się, na który element dzisiejszego obiektu się patrzy. Nie dziwi więc, że remonty i adaptacja trwały kilka lat i pochłonęły niemałą fortunę.

Ogród japoński to perełeczka Mierzęcina.

Efekt jest jednak naprawdę imponujący. Dziś w starych stajniach znajdziecie pokoje, w pałacu sale reprezentacyjne i restaurację, a w budynku gorzelni pyszną knajpkę z daniami bazującymi często na lokalnych produktach. Nie wspominając o winie z przypałacowej winnicy… Do tego kompleks SPA i naprawdę porządna jak na hotel siłownia – to wszystko umiejętnie wkomponowane w zabytkowe budynki gospodarcze, które zachowały piękną ceglaną fasadę. Nie jesteśmy specjalistami od architektury, ale naszym zdaniem powstrzymano się od dziwnych przebudów, dodawania współczesnych elementów czy nienaturalnych łączników między budynkami. Dzięki temu, spacerując na śniadanie czy do siłowni, można próbować odtworzyć sobie rytm życia w takim majątku.

Po prostu spokój!

Winne zabiegi i inne przyjemności

Ciekawostką jest winiarski wątek w Mierzęcinie, który przejawia się nie tylko własnymi winami, produkowanymi z owoców pobliskiej winnicy, ale również jako temat przewodni SPA. Tak, tak, tu możecie skosztować zabiegów pielęgnacyjnych z użyciem kosmetyków na bazie winogron – bardzo ciekawie pomyślane jako naturalne nawiązanie do winnej tradycji regionu lubuskiego, prawda?

Komu ciemnej winogronowej kiści?

Taki relaks będzie idealny po dniu pełnym atrakcji – jazdy konnej, pływaniu na basenie, gry w tenisa czy spacerów po kompleksie pałacowym. A dodajmy, że założenia parkowe są naprawdę dopieszczone – przepiękny ogród japoński zrobił furorę na naszym Instagramie, a tajemniczy park w stylu angielskim doskonale nadał się do leniwego jesiennego spacerku za rączkę ;)…

Co ciekawego można robić w Mierzęcinie?

Przede wszystkim cieszyć się wszystkimi atrakcjami kompleksu, bo to naprawdę ogromny teren- i to bardzo dobrze przemyślany. Zaraz za ośrodkiem znajdziecie też mierzęcińską winnicę, która może być fajnym celem krótkiego spaceru. Położona jest niezwykle urokliwie, bo jej zbocze praktycznie schodzi do tafli pobliskiego jeziora. A jezioro przecież idealnie nada się na ciepłe dni. Jeśli lubicie się pluskać, w promieniu kilku kilometrów od Mierzęcina znajdziecie również kilka fajnie zrewitalizowanych kąpielisk.

Chill nad jeziorem? Czemu nie, od pałacu w Mierzęcinie dzieli go krótki spacer!

Dodatkowo w pobliżu Mierzęcina ulokowanych jest kilka ciekawych miejsc, które urozmaicą pobyt. Zacznijmy od Drawieńskiego Parku Narodowego, do którego z obiektu dzieli raptem 30 kilometrów. Wizyta w tym miejscu to okazja do podziwiania śródleśnych jezior, unikalnych torfowisk i poznania drawieńskiej przyrody z perspektywy kajaka.

My tym razem jednak ominęliśmy park, skupiając się bardziej na zabytkach historycznych. Nie mogliśmy nie zajrzeć do Strzelec Krajeńskich, znanych przede wszystkim z zabytkowych murów miejskich datowanych na XIII wiek. Ich długość do dziś wynosi aż 1640 metry, czyniąc z miasta kolejnego pretendenta do miana ,,polskiego Carcassone” (o konkurencie w tej dziedzinie przeczytacie tutaj). Ciekawostką jest też, że wraz z murami przetrwały dwie bramy – Młyńska i Więzienna. Jest to prawdziwy cud, biorąc pod uwagę, że na skutek działań w trakcie II wojny światowej, w gruz obróciło się 80% starego strzeleckiego miasta. A mury (jednak nie) runą…

Perspektywa z lotu ptaka na Strzelce Krajeńskie uzmysławia długość strzeleckich murów.
Jedna z kilku zachowanych bram- miasto zostało niestety mocno zniszczone w czasie II wojny światowej.

Do tego warto zahaczyć o Drezdenko, szczycące się eleganckim późnobarokowym pałacem, datowanym na XVIII wiek, i sąsiednim Muzeum Puszczy Drawskiej i Noteckiej w XVII wiecznym szachulcowym budynku. Według niektórych teorii Drezdenko może być jednym z najstarszych miast województwa, a pierwsze wzmiankowanie tego miejsca to już 1233 rok.

Pałac w Lubniewicach

A może preferujecie zamek z widokiem na jezioro? Jeśli tak, to zapraszamy do Lubniewic, gdzie zamek (wybudowany w 1909-1911 roku) położony jest tuż przy samej linii brzegowej!

Czy Lubniewice to najbardziej miłosny zakątek Lubuskiego?

Historia Nowego Zamku w Lubniewicach

Ten neorenesansowy pałac należał do rodzin von Waldow, która posiadała też inny, starszy zamek w Lubniewicach (nazywany ,,Starym Zamkiem”). Oryginalny obiekt okazał się za mały, stąd też na początku XX wieku pojawił się pomysł wzniesienia nowej budowli. Arkady, wieżyczki, ryzality, zdobny portyk z herbem rodziny – czego w tym projekcie nie było…

Liczymy, że wkrótce zamek będzie regularnie otwarty.

Podobnie jak wiele mu podobnych, po wojnie służył jako ośrodek wczasowy. Szczęśliwie w latach 60. przeprowadzono remont, który, choć zmienił trochę wnętrza, nie wpłynął za bardzo na ich charakter i zabezpieczył obiekt przed dalszym niszczeniem. Ostatnio pieczę nad zamkiem przejęła Fundacja Lubomirskich, która z werwą remontuje pałacowe wnętrza. Z racji tego, że nie zachowało się ruchome wyposażenie wnętrz, Lubomirscy ,,spolonizowali” zamkowe wnętrza, ozdabiając je pamiątkami rodowymi. Projektem zawiaduje Jan Lubomirski-Lanckoroński, którego podobno z tej okazji można czasem spotkać w miasteczku… Tak tylko mówimy dla tych, którzy szukają jakiegoś zamku z księciem… ;).  W to lato, pierwszy raz od 20 lat, zamek udostępniono turystom – liczymy, że w przyszłości również pozostanie on w miarę otwarty. Na razie, przyjeżdżając poza takimi wydarzeniami, można oglądać obiekt tylko z zewnątrz.

Co robić w Lubniewicach?

Przede wszystkim odpoczywać! Lubniewice mogą poszczycić się naprawdę sielankowym położeniem nad jeziorem Lubiąż- całkiem sporym akwenem z wieloma zatoczkami i cyplami. Dodatkowo równie blisko stąd nad mniejsze jezioro Krajnik, a i nad jezioro Lubniewsko dotrze się w kilka minut. Baza wypoczynkowa wokół wody zdawała się być w miarę rozbudowana – widzieliśmy zarówno proste campingi, ośrodki wypoczynkowe, pensjonaty, jak i czterogwiazdkowy hotel, więc każdy znajdzie coś dla siebie.

Romantyczne zakątki wzdłuż linii brzegowej jeziora zachęcają do spacerów ,,za rączki” 🙂

Poza tym w Lubniewicach można… kochać! Kto oglądał bowiem ,,Sztukę kochania” o Michalinie Wisłockiej, ten może skojarzy Lubniewice właśnie z tą barwną dla seksuologii PRL-u postacią. Miasto stworzyło nawet niewielki ,,Park Miłości”, w którym spacerujący podążają śladami Wisłockiej. Gdy zagadaliśmy dwóch lokalnych mężczyzn, czy to aby ten ,,Park Miłości”, jeden z nich z lekkim smutkiem w głosie rzucił, że ,,on tu żadnej miłości nie widział”… Cóż, nie oceniamy cudzych doświadczeń, ale może trzeba po prostu próbować :)…? Co ciekawe, doszły nas słuchy, że park ma niebawem przejść rewitalizację – trzeba będzie wrócić i zobaczyć!

W Lubniewicach warto też przyjrzeć się chacie ryglowej z końca XVIII lub początku XIX wieku, w której teraz znajduje się niewielka księgarnia. Doradzono nam również zajrzeć do nieczynnego niestety pałacu w Rogach (obecnie własność prywatna), jak i do pałacu (oraz kościoła) w Gliśnie. Ten ostatni wydał nam się szczególnie interesujący- to pałac, który w latach 20. XIX wieku był jedynym uzdrowiskiem w okolicy. Następnie przekształcono go w folwark, a rodzina von Wartenberg umieściła na terenie zielonym swoje mauzoleum… Obecnie właścicielem jest Wojewódzki Ośrodek Postępu Rolniczego, a obiekt pełni funkcje noclegowe.

Łagów – Perła Lubuskiego

Zamek w Łagowie to obowiązkowy punkt wycieczki po Lubuskiem dla każdego miłośnika zamkowych klimatów. Joannici wznieśli go w XIV wieku, w miejscu położonym dokładnie przy przesmyku między dwoma jeziorami- Łagowskim i Trześniowskim. Strategicznie był to doskonały wybór, wszak tak ulokowanej warowni łatwo bronić, a krajobrazowo- cóż, chyba jeszcze lepszy! Zami zobaczcie, jak pięknie wygląda łagowska warownia!

Setki lat łagowskiej historii.

Perełka wśród jezior

Charakterystyczna wieża widoczna jest z różnych miejsc wokół obu jezior, warto więc Łagów obejrzeć z poziomu wody (np. kajaka!). Jednak jeśli zdobywacie warownię pieszo, też powinno się Wam spodobać. Wjazdu na jego teren broni zabytkowa brama, a najbliższe otoczenie zamku, wraz z klimatycznymi kamienicami i niewielkim kościółkiem z pewnością przypadnie do serca miłośnikom zdjęć. Warto obejść obiekt, bo przy nabrzeżu zrobiono ostatnio całkiem miły pomost, a rozłożyste drzewo rosnące nad wodą musi mieć dobrych kilkaset lat!

A może obiad na dawnym zamkowym dziedzińcu?

Z kolei fanom tajemniczych miejsc proponujemy spacer na pobliski cmentarz ewangelicki skryty w lesie za amfiteatrem… Jeśli jednak wolicie wersję glamour, czemu by nie wejść do środka hotelu, którym jest dziś dawny joannicki zamek? Zacząć możecie od przekąski w restauracji, ulokowanej na dawnym dziedzińcu. Po posiłku polecamy wspiąć się na wieżę by podziwiać doskonałą panoramę Pojezierza Łagowskiego, a dla tych zakochanych w miasteczku pozostaje opcja noclegu w pojoannickich murach.

Stare mury robią wrażenie.

A co robić w okolicy?

Pytanie wręcz trochę nie na miejscu , bo to chyba jedna z najpopularniejszych wypoczynkowych miejscówek w województwie. Łagów otaczają dwa piękne jeziora, a dookoła można znaleźć kolejne. To doskonałe miejsce dla miłośników sportów wodnych i aktywnego wypoczynku w otaczających Łagów lasach. Dodatkowo wokół jezior skrytych jest sporo fajnych agroturystyk z pysznymi domowymi śniadaniami. Kijki nordic walking, rowery i kajaki to przepis na aktywny weekend. A jeśli zawsze chcieliście poczuć się jak w Rio de Janeiro, ogromny pomnik Jezusa w Świebodzinie czeka na Wasz przyjazd :).

Psst! Jeśli interesuje Was temat joannickich zamków, polecamy również wizytę w Słońsku, o którym pisaliśmy w innym lubuskim tekście.

Pałac w Zatoniu

Pałac w Zatoniu to kolejny lubuski Kopciuszek, który nie wiedzieć kiedy przeobraził się w elegancką księżniczkę. Właśnie w październiku 2020 zakończono szereg prac zabezpieczających i remontowych, oddając Zatonie w ręce w nowej-starej formie.

Pałac w Zatoniu stanie się ciekawym celem weekendowych wycieczek, np. rowerowych, z Zielonej Góry.

Na huczną imprezę otwarcia się nie załapaliśmy, ale raptem kilka dni przed ,,premierą” można powiedzieć, że ,,wizytowaliśmy” Zatonie celem sprawdzenia postępów prac ;). Jak podsumowalibyśmy tę wizytę? Jest fajnie! A mamy porównanie, bo póltora  roku temu nic nie zapowiadało, że to miejsce zostanie tak ładnie zaaranżowane. I uprzedzając głosy, które zaraz zapytają się, czy aby to jest już pałac ,,po remoncie”- Zatonie postanowiono zostawić w postaci tzw. ,,trwałej ruiny”. Mury zabezpieczono, oświetlono, a nowe życie tchnięto w pobliską oranżerię, która będzie służyć jako kawiarenka. Wraz z zadaszonym łącznikiem może stać się fajnym miejscem do spotkań i kameralnych imprez.

Dorota – pani na Żaganiu i Zatoniu

Najstarszą wzmiankę o pałacu datuje się na XVII wiek, ale najwięcej do dzisiejszej formy obiektu wniosła księżna Dorota Talleyrand-Perigord, właścicielka dóbr w Żaganiu. Była to, swoją drogą, niesamowita kobieta! Ocierała się o polskie i niemieckie elity, jak również artystów pokroju Chopina i Liszta, uchodziła za równie dobrą kokietkę, co dyplomatkę i filantropkę, a po rozwodzie z mężem uczyniła z Żagania i Zatonia prężne ośrodki kulturalne i społeczne. Pałac ograbiła i spaliła w 1945 roku Armia Czerwona i od tego czasu nie było na niego pomysłu. Cieszy, że wraca ,,do łask”, bo choć pewnie nigdy nie odbuduje się go kompletnie, w obecnej formie jest trwałym pomnikiem historii.

Pałac w Zatoniu jest trwałą ruiną- trzeba włączyć wyobraźnię, by odtworzyć poszczególne sale i pokoje.

Warto też przespacerować się po pobliskim założeniu parkowym. Choć na ożywioną część kompleksu zazwyczaj zwraca się mniejszą uwagę, należy pamiętać, że kompozycje ogrodowe i parkowe stanowiły integralną część takich rezydencji. Tutaj również wykonano kawał pracy, porządkując zieleń i odsłaniając dawne osie parkowe i ścieżki. Ciekawostką jest fakt, że w przypałacowym parku na wiosnę rośnie… czosnek niedźwiedzi- ale nie wiecie tego od nas!

Co ciekawego w okolicy Zatonia?

Przede wszystkim sama Zielona Góra, z klimatycznym rynkiem, palmiarnią czy skansenem w Ochli. Coś nam się zdaje, że Zatonie stanie się miłym kierunkiem na weekendową wycieczkę rowerową lub przerwę w zwiedzaniu stolicy województwa- z centrum Zielonej Góry dojedziecie tu bez problemu fajnymi ścieżkami rowerowymi, więc wskakujcie na jednoślady i odkrywajcie ,,podmiejskie” pałace.

Pałac w Trzebiechowie

W pobliżu Zielonej Góry natknęliśmy sie też na pałac w Trzebiechowie. Ten wspaniały obiekt to dziś zespół szkolny- aż zazdrościmy dzieciom m nauki w takich wnętrzach!

W trzebiechowskim pałacu uczy się lokalna gawiedź. Co będzie z nim dalej?

Jaka jest jego przyszłość?

Trzebiechowski pałac wzniesiono pod koniec w XIX wieku w modnym wtedy stylu francuskich rezydencji. To naprawdę imponujący obiekt jak na ,,posiadłość rodzinną”- coś nam się zdaje, że gdybyśmy zbudowali sobie taki obiekt, szybko okazałoby się, że mamy więcej rodziny niż myśleliśmy :)… Zwróćcie uwagę na te szerokie schody prowadzące do wejścia i balkon ulokowany ponad nimi! Imponująca jest również pałacowa brama- na filarach umiejscowiono potężne lwy, które wspierają herbowe tarcze właścicieli rezydencji.

Taką ,,rodzinną rezydencją” byśmy nie wzgardzili…

Jak udało nam się wyszperać w internecie, podobno gmina nie do końca radziła sobie z kosztem utrzymania obiektu i gotowa była go sprzedać za ,,symboliczną złotówkę” w zamian za wybudowanie nowej szkoły. Według niektórych źródeł potencjalny kupiec już jest, trzymamy więc kciuki za rozsądne decyzje gminy i za inwestora z sercem do takich obiektów.

Aha, zwróćcie uwagę również na budynek DPS-u położony raptem kilka kroków od zabudowań szkoły. To secesyjny obiekt, którego wnętrze zaprojektował wybitny belgijski architekt, Henry van de Helde, na życzenie rodziny von Reuss. To jedyny obiekt spod jego ręki na terenie Polski. Podobno wnętrza zachowały się w bardzo dobrym stanie, czyniąc z trzebiechowskiego DPS-u jeden z lepszych przykładów twórczości artysty w Polsce. Pamiętajcie, że oglądać obiekt można wyłącznie po umówieniu się z władzami – wszak mieszkają w nim pensjonariusze.

Co zobaczyć w okolicy?

Z pewnością proponujemy zahaczyć o pałac w Bojadłach, którego historię poznacie poniżej. Te okolice Zielonej Góry to również prawdziwe winiarskie zagłębie- dosłownie po drugiej stronie rzeki, w Zaborze, znajdziecie Lubuskie Centrum Winiarstwa, a w jego sąsiedztwie kilka winnic- niekiedy otwartych również dla turystów. Sprawdzajcie ogłoszenia Centrum Winiarstwa, może uda Wam się załapać na jakieś dni otwarte winnic.

Pałac w Bojadłach

Bojadła to jedna z najstarszych wsi tych okolic, zwanych przez ekspertów Środkowym Nadodrzem. W XVII wieku weszła w posiadanie rodziny von Kottwitz, którzy wznieśli piękny pałac i park w Bojadłach, wraz z towarzyszącymi im kordegardami i oficynami. Pałac, na planie podkowy, stoi wzdłuż drogi dojazdowej do włości, a park położony jest po jej drugiej stronie- sam ten układ jest dość nietypowy, bo przywykliśmy myśleć, że ogród powinien być na tyłach takiej rezydencji. Okres świetności obiektu przypadł na czas, gdy w II poł. XVIII wieku obiektem gospodarowała rodzina von Scheffer-Boaydel, która unowocześniła obiekt, zachowując przy tym oryginalną bryłę.

Gdy tylko podjechaliśmy pod pałacową bramę, dosłownie oniemieliśmy…

Historia z happy-endem?

Niestety, po wojnie obiekt miał mniej szczęścia, służąc jako porodówka czy ośrodek kolonijny. Przeprowadzony w latach 80-tych remont dachu co prawda uchronił obiekt przed zniszczeniem na skutek działania warunków atmosferycznych, ale wnętrza zostały całkowicie splądrowane przez ludzi. Cała stolarka, wraz z zabytkowymi schodami i podłogami skończyły w piecach, a z pięknych pieców kaflowych uchował się tylko jeden.

W Bojadłach wyczuliśmy pozytywne wibracje! To miejsce warto obserwować.

Jednak dobra passa zdaje się do Bojadł powracać- w 2014 roku obiekt przejęli prywatni pasjonaci, których zamiarem jest przywrócenie pałacowi drugiego życia przez adaptację go do funkcji konferencyjnych, wystawienniczych i noclegowych. Niewątpliwie pracy będzie co niemiara- już szybkie oprowadzanie po parterze i piętrze uzmysłowiło nam, jaki ogrom pracy czeka obecnych właścicieli. Pewnie niespodzianek nie zabraknie, bo już ,,na gołe oko” widać wychodzące spod tynku zabytkowe freski… Tym bardziej mocno trzymamy kciuki, bo już sama, nawet trochę wybrakowana, bryła pałacu robi wrażenie – przy odrobinie miłości, to będzie fantastyczna perełka regionu!

Takie cacuszko zachowało się w Bojadłach- sama renowacja pieca to będzie wyzwanie!

A już dziś w pałacowych komnatach działa niewielka spółdzielnia społeczna, gotująca domowe obiady. Projekt godny wzmianki, bo dzięki niemu pracę znalazło kilka trwale bezrobotnych kobiet. Gdyby więc przywrócić chociaż część pałacu do stanu użytkowania, można by te pyszne obiadki gotować w większych ilościach i pomóc kolejnym paniom :).

Co ciekawego w okolicy?

W samych Bojadłach warto podejść do kościoła pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus – piękny szachulec! A w pobliżu Zielonej Góry znajdziecie kolejne piękne obiekty, np. w Zaborze, Przytoku i Zatoniu.

Dwór w Kolesinie

Choć Kolesin to w naszym zestawieniu ,,ledwie” dwór, koniecznie zajrzyjcie również w to miejsce – szczególnie jeśli szukacie noclegu z klimatem i historią.

Właściciele Dworu Kolesin podźwignęli już zabudowania folwarku, teraz czas na tytułowy dwór.

Obiekt hotelowy powstał bowiem na terenie dawnych zabudowań folwarcznych przylegających do XVI-wiecznego dworu. W pięknie zaadaptowanych budynkach gospodarczych umiejscowiono pokoje dla gości oraz restaurację. Te obiekty zarabiają na kolejny duży krok – renowację zabytkowego dworu. To najtrudniejsze wyzwanie, bo wiadomo – konserwator, ogromne koszty i znak zapytania w zakresie różnych ,,niespodzianek”, które mogą okazać się po drodze. Trzymamy kciuki za tą misję – bo właśnie w takich kategoriach trzeba mówić o projekcie, prowadzonym przez lokalną rodzinę, która własnym sumptem wykupiła zdewastowaną posesję i nadała jej drugie życie. Cieszy dbałość o detale, takie jak żeliwne elementy konstrukcyjne czy zabytkowa cegła, i połączenie ich ze współczesnymi akcentami.

Sauna wśród drzew- czemu nie?

Ogromnym atutem dworu Kolesin jest też teren hotelu – stary, poniemiecki park prowadzi nas do prywatnego brzegu jeziora z eleganckim pomostem i możliwością skorzystania ze sprzętu wodnego. A jeziora jest tu spory kawałek, więc jeśli lubicie pływać lub chcecie zrelaksować się na kajaku, Kolesin nada się ku temu idealnie. Nawet teraz, w ciepły jesienny dzień aż miło sobie posiedzieć nad wodą…

Jesieniara na pomoście 🙂

Ciekawostką jest, że rodzina właścicieli prowadzi również oddaloną o raptem kilometr Karczmę Taberską, specjalizującą się w regionalnej i domowej kuchni. Mieliśmy okazję skosztować ich dań i coś nam się zdaje, że będą Państwo zadowoleni! Tylko radzimy mocno zgłodnieć, bo porcje serwowane w Karczmie pokonały nawet Tomka (tak, dobrze czytacie! :)). 

A jeśli jesteśmy w tematach relaksacyjnych – nasze serca podbiła sauna skryta wśród drzew… Dzięki przeszkleniom relaksowaliśmy się po seansie, wpatrując się w korony drzew. W wersji dla twardzieli – można zanurzyć się w zewnętrznym, naturalnym źródełku… Brrr! 🙂

Pełen relaks- drewniane sauny, leżaczki, las, a w tle jeziorne szuwary…

Co robić w okolicy?

Poza korzystaniem z oferty kompleksu, zaraz za Babimostem znajdują się kolejne jeziora, w których fajnie będzie chłodzić się w upalne dni. Jednak żeby zobaczyć coś niezwykłego, nie trzeba jechać nawet tak daleko. Prawdziwa perełka, drewniany kościół w Klępsku, czeka raptem 3 kilometry od hotelu. Ten kościółek okazał się absolutnym hitem naszej zeszłorocznej wycieczki. Zachwyciła nas niezywkle bogata, jak na dawny kościół ewangelicki, ornamentyka wnętrz – Klępsk to taka ,,Biblia na ścianach” z przedstawieniami wszystkich najważniejszych nauk. Niech przekona Was to, że to jeden z czterech Pomników Historii z terenu Lubuskiego i prawdopodobnie jeden z najcenniejszych kościołów ewangelickich w Polsce. Po zdjęcia zapraszamy do tego artykułu.

Pałac w Wiechlicach

W poszukiwaniu najpiękniejszych pałaców i zamków dotarliśmy również na samo południe województwa, w okolice Żagania. Tu zatrzymaliśmy się w pałacu w Wiechlicach, XVIII-wiecznym obiekcie, który przez 220 lat pozostawał w rękach hrabstwa von Neumann.

Kiedy porównać dzisiejszy wygląd pałacu ze zdjęciami z przed 20 lat, jedyny słuszny komentarz to: ,,chapeau bas”!
Wiechlickie wnętrza w wydaniu Rok 2020. Ciekawe, jak wiernie je odtworzono.

Historia nie szczędziła miejscowości i pałacu, a jej najsmutniejszy rozdział zaczął się w 1945, gdy właściciele w popłochu opuścili to miejsce z kilkoma ledwie walizkami. Czerwonoarmiści, zarządcy PGRu, wreszcie słabi gospodarze, którzy pozwolili na zapadnięcie się dachu- na archiwalnych zdjęciach wyraźnie widać, że kompleks był w opłakanym stanie. Od 2007 roku przeżywa jednak renesans za sprawą nowego właściciela, który przyjechał w te strony z lubelskiego i zdecydował uratować ten unikalny zabytek.

Jak Feniks z popiołów

Po gorszych latach nie ma śladu, a miejsce oferuje kompleksowe usługi turystyczne i eventowe na wysokim poziomie. Pokoje w samym pałacu mają ciekawy, lekko historyzujący klimat, restauracja serwuje przepyszne śniadania, a stare zabudowania gospodarcze służą jako sale konferencyjne i weselne. Nocując w Wiechlicach, koniecznie skorzystajcie z też z basenu, zrobionego w dawnych stajniach. Nam przypominała trochę stambułską Cysternę, w której kręcono sceny do filmu o Jamesie Bondzie ,,Pozdrowienia z Rosji”… Do tego spory teren zielony, mały zalew i własna winnica oraz możliwość skorzystania z siłowni i strefy SPA- klimat doceniają również żołnierze US Army, których spotkaliśmy na śniadaniu ;).

Winnica w Wiechlicach o zachodzie słońca. Może być :)?
Jeden z ładniejszych basenów, w którym pływaliśmy- podobne stajnie choć nie zaadaptowane na basen, znajdziecie np. w Pszczynie.

Co ciekawego w okolicy?

Zdecydowanie polecamy zajrzeć do pobliskiego Żagania. Znajdziecie tam dwa ciekawe zabytki- poaugustiański kompleks klasztorny oraz kolejny pałac ;). Jeśli musicie wybierać, w pierwszej kolejności zajrzyjcie do XIII-wiecznego zespołu, składającego się z kościoła, pomieszczeń klasztornych i biblioteki- to jedno z czterech miejsc w województwie wpisanych na listę Pomników Historii. Przed kasatą zakonu przez Prusy był to kluczowy ośrodek teologiczny i edukacyjny na historycznym Śląsku, a jeden z XVIII-wiecznych opatów, Ignacy Felbiger, był reformatorem edukacji w całym państwie habsburskim.

Te piękne freski, wykonane przez G. Neuenherz, nadają miejscu charakter ,,świątyni” książki.
Biblioteka w Żaganiu może poszczycić się nie tylko imponującą kolekcją książek, ale również dwoma zabytkowymi globusami.

W kompleksie szczególne wrażenie zrobiły na nas dawne klasztorne krużganki z zabytkowymi malowidłami przedstawiającymi zakonników. Jednak zdecydowanie największą perełką tego miejsca jest magiczna biblioteka, skryta na piętrze kompleksu. To prawdziwa świątynia książki, w której czuć magię słowa pisanego i aż kusi, żeby przejechać palcami po grzbietach starych woluminów. Niebywałą atrakcją są też unikalne globusy, prezentujące dawny stan wiedzy geograficznej- podobno takich przedmiotów nie ma w Polsce zbyt wielu. Aha- sprawdźcie też akustykę sali, jest doskonała! Aż można się rozmarzyć o jakimś wieczorze poetyckim w takim magicznym miejscu…

Po wizycie w danym klasztorze, warto również podejść do żagańskiego pałacu, którego historia wiąże się z Księstwem Głogowsko-Żagańskim (tak, było takie księstwo ;))- ale jego, skądinąd iście filmową historię, zostawimy sobie na kiedy indziej. Ten barokowy pałac dziś jest siedzibą władz publicznych, a park pozostaje otwarty dla spacerowiczów i biegaczy.

Żagański Pałac Książęcy widziany od strony parku.

Zamek w Broniszowie

Po drodze w stronę Wiechlic skręciliśmy jeszcze do bardzo niepozornej miejscowości- Broniszowa. Tam znaleźliśmy dawny zamek rycerski, datowany być może na XIII wiek, a następnie przerobiony na dwór mieszkalny.

Choć z zewnątrz obiekt wygląda dość surowo, w środku właściciel prowadzi remont.

To miejsce zdecydowanie zrobiło na nas wrażenie, choć teoretycznie chyba nie powinno- ot, nieduży kompleks, trochę jakby senny… Ale wieżyczki, dawna fosa i do tego bardzo zaniedbany, ale potencjalnie imponujący park przylegający do budynków nadawały temu miejscu  nutki tajemniczości. Zaczęliśmy więc szperać w internecie po więcej informacji- okazuje się, że wnętrza wyglądają o wiele solidniej i do niedawna była nawet możliwość nocowania w zamkowych komnatach. W tym sezonie jednak w obiekcie trwają remonty, a i epidemia nie sprzyja podejmowaniu gości. Jeśli jesteście ciekawi historii tego miejsca, warto śledzić ich profil na FB, na którym podawane są informacje o oprowadzaniu po obiekcie.

Zamek w Broniszowie otacza półdziki park- klimat zdecydowanie jest!

Podróże w czasach pandemii

Naszą objazdówkę po zamkach, pałacach i dworach Lubuskiego odbyliśmy na samym początku października, kiedy Lubuskie było jednym z najmniej dotkniętych koronawirusem zakątków Polski. Choć sytuacja w kraju jest dynamiczna i każdy sam musi zdecydować, kiedy wróci do podróży, możemy powiedzieć jedno- byliśmy zadowoleni, że te lubuskie pałace, w których nocowaliśmy- Mierzęcin, Kolesin i Wiechlice- elegancko trzymały się zasad bezpieczeństwa. Obsługa nosiła maski, zasady wokół śniadań były zgodne z normami, a basen, sauna czy siłownia normalnie dostępne dla gości za wcześniejszym zapisem. Wyjątkami były tu niektóre rodzaje łaźni, ale to zrozumiałe. Nie mieliśmy poczucia, że coś ,,tracimy” z oferty tych miejsc, a to, że otoczone są prywatnym terenem zielonym i oferują smaczne posiłki w swoich progach nagle stawało się ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej.

To raptem kilka propozycji w Lubuskiem…

To oczywiście raptem kilka zamków, które udało nam się zobaczyć wśród xxx takich obiektów w województwie. W naszym poprzednim wpisie opisywaliśmy również pałac w Brodach czy Łęknicy oraz zamek w Międzybrodziu. Choć z tak długą listą zamków i pałaców, łatwo jest pokusić się o ,,zbieranie” ich niczym pokemonów :), zachęcamy do poznawania tych pięknych miejsc niespiesznie, odkrywając również ich ciekawą okolicę. A jeśli kusi Was nocleg w pałacowych wnętrzach, przypominamy o możliwości skorzystania z Bonu Turystycznego- taką formę płatności realizują wszystkie miejsca, w których nocowaliśmy.

To tylko kilka z 250 zamków, pałaców i dworów- zbierz swoją lubuską kolekcję wspomnień!

By ułatwić Wam planowanie wycieczki po zamkach lubuskiego przygotowaliśmy dla Was mapkę.


To jak, co Was w tym wpisie zaskoczyło? Czy może znaliście już te wszystkie miejsca? Dajcie znać w komentarzach!

Post powstał we współpracy z Lubuską Regionalną Organizacją Turystyczną, w ramach naszego udziału w Turystycznych Mistrzostwach Blogerów organizowanych przez Polską Organizację Turystyczną. #visitpoland, #mistrzostwablogerow

Data ostatniej aktualizacji:

Kategoria: Lubuskie, Polska

Spodobały Ci się nasze materiały lub ułatwiliśmy Ci zaplanować fajny urlop? Możesz postawić kawkę;) Dziękujemy!

16 komentarzy do “Niezwykłe zamki, pałace i dwory Lubuskiego-czy znasz je wszystkie?”

  1. A mnie zabolała nikła wzmianka o pałacu Żagańskim… Gdyby nie to, że przeczytałam cały wpis, to pomyślałam, że został pominięty…. Zachęcam wszystkich do zwiedzania tego pięknego obiektu i jego cudownego parku. Była to rezydencja Księżnej Doroty i w przeciwieństwie do Zatonia można te sale obejrzeć z przewodnikiem, są pięknie zachowane, a legenda o maszkaronach! Nawet dzieci coś zapamiętają z tej wycieczki

    Odpowiedz
    • Czas, ogranicza nasz czas by to wszystko dokładnie zobaczyć i opisać, mamy niestety tylko 26 dni urlopu i weekendy🙂 Wiele jeszcze przed nami do zobaczenie w Lubuskiem, ale i w Polsce. Z drugiej strony to dobrze bo mamy co robić następne kilka lat🙂

      Odpowiedz
  2. taaaak Lubuskie, to chyba najmniej poznane województwo wśród polskich turystów… omijane szerokim łukiem, często traktowane jak tranzyt…
    Szkoda, że brakuje materiałów: przewodników, map itp… wiele historii mam wrażenie, że przepadło.
    Fajna strona, też zbieram takie jak Wy wieści o Polsce i świecie… 😉

    Odpowiedz
  3. Właścicielem zamku w Broniszowie jest P.Cezary Lusinski – z zawodu konserwator zabytków i na jego FB można znaleźć info o ewentualnym zwiedzaniu wnętrz . Polecam .

    Odpowiedz
  4. A gdzie jedyny królewski zamek w regionie – zamek w Międzyrzeczu, a także wiele innych obiektów z tej części regionu. Np pięknie odrestaurowane pałace w Kursku czy Wiejcach?

    Odpowiedz

Dodaj komentarz