Dolinę Pałaców i Ogrodów niejednokrotnie porównuje się do francuskiej Doliny Loary. Nic dziwnego, wystarczy wyobrazić sobie pięknie przyrodniczo tereny, wśród których dosłownie co kilka kilometrów zachwyca kolejny pałac otoczony parkiem lub ogrodem, a porównania nasuną się same… Niezmiennie intrygują nas historie tych obiektów – opowieści o wystawnych przyjęciach towarzyskiej śmietanki, pruskich monarchach czy dobrotliwych hrabinach, ale również o koszmarze ostatniej wojny, płonących antykach, latach zaniedbań i wreszcie o odbudowującej się świadomości historycznej regionu, szacunku do przeszłości i kilku szczęśliwych pałacowych rewitalizacji…
Spis treści
- 1 Wycieczka rowerowa po Dolinie Pałaców i Ogrodów. Łatwo, przyjemnie i… przepięknie!
- 2 Jelenia Góra – nasza baza wypadowa
- 3 Historia ,,polskiej Doliny Loary”
- 4 Dolina Pałaców i Ogrodów – zamki, pałace i dwory
- 4.1 Dąbrowica – rozczarowanie z widokiem
- 4.2 Łomnica – utkana z lnianej przędzy
- 4.3 Wojanów – jeleniogórska perełka
- 4.4 Bobrów – opuszczony Disneyland
- 4.5 Karpniki – ten z kołyską carycy Katarzyny
- 4.6 Pałac Dębowy w Karpnikach – najbardziej tajemniczy
- 4.7 Bukowiec – świątynia dumania
- 4.8 Mysłakowice – rezydencja pruskiego króla
- 4.9 Staniszów – basen w angielskim parku
- 4.10 Dwór Czarne w Jeleniej Górze – ktoś na nas patrzy
- 5 A jeśli nadal Wam mało – pozostałe obiekty z Doliny Pałaców i Ogrodów
Już planując wizytę w Jeleniogórskim, zrozumieliśmy, że to fascynująca i unikalna na skalę kraju kraina, o wpisanie której na listę dziedzictwa UNESCO walczą lokalne organizacje. Czemu więc nie poznać jej z bliska? A czym, jeśli nie przepisem na doskonałą wycieczkę, jest połączenie odkrywania niesamowitych historii z przebywaniem wśród zieleni?
Dziś słów kilka o tych obiektach Doliny Pałaców i Ogrodów, które zachwyciły nas podczas poniższej, jednodniowej trasy rowerowej wokół Jeleniej Góry. Pozostałe, wymienione na końcu, odwiedziliśmy przy okazji dalszej części naszej ponad tygodniowej wycieczki po Kotlinie Jeleniogórskiej.
Wycieczka rowerowa po Dolinie Pałaców i Ogrodów. Łatwo, przyjemnie i… przepięknie!
Uwierzcie nam, to naprawdę wycieczka dla każdego. Większość wartych zobaczenia obiektów Doliny Pałaców i Ogrodów położona jest blisko siebie, a wszystkie znajdziecie w niewielkiej odległości od Jeleniej Góry, co znacznie ułatwia ,,polowanie” na najpiękniejsze pałace. Z tego właśnie względu, w dawnej wojewódzkiej stolicy, założyliśmy bazę wypadową na dwie kolejne noce. Dzięki temu jeździliśmy na lekko – bez sakw i większych bagaży.
Oczywiście, równie dobrze można dojechać w każde z tych miejsc samochodem. W obu przypadkach nic nie stoi na przeszkodzie, by zatrzymać się w pięknie odrestaurowanych wnętrzach zamienionych na stylowe restauracje i SPA, a na koniec intensywnego dnia przespać się w takim pałacu.
Jelenia Góra – nasza baza wypadowa
Nasza trasa rowerowa po Dolinie Pałaców i Ogrodów okazała się strzałem w dziesiątkę – całość trasy niedługa, a po drodze mnóstwo przystanków na zwiedzanie. Pamiętamy, że pod wieczór czuliśmy nawet mały rowerowy niedosyt, bo zamiast kręcić kolejne kilometry, co chwilę naszą uwagę ,,odwracał” kolejny historyczny budynek… Gdybyśmy tylko wiedzieli, jak bardzo dadzą nam w kość kolejne dni naszej rowerowej wyprawy wokół Jeleniej Góry, a w szczególnie okolice Karkonoszy z podjazdami pod Karpacz czy Szklarską Porębę, z pewnością docenilibyśmy ten ,,relaks”. Co chcemy przez to powiedzieć? – Proponowana przez nas trasa rowerowa powinna spodobać się nawet niedzielnym turystom 🙂
Historia ,,polskiej Doliny Loary”
Skąd jednak na Dolnym Śląsku aż tyle wspaniałych rezydencji i pałaców? Cóż, wytłumaczenie, jest dość proste. W XIX wieku dwór pruski zdecydował, że to właśnie te okolice idealnie nadadzą się do wypoczynku dla samego Kaisera. Ta decyzja szybko rozsławiła Kotlinę Jeleniogórską wśród pruskich elit, które, jak to elity, zawsze lubiły podążać za trendami wyznaczonymi przez władcę. W końcu gdzie cesarz i pruski dwór, tam i wielu możnych liczących na okazję do nawiązania koneksji z cesarską rodziną. Dzięki temu w tej okolicy zaczęto wznosić arystokratyczne pałace, rezydencje i zameczki, a otoczenie Jeleniej Góry zasłynęło jako ,,Śląskie Elizjum”. To tu, wśród ruin starych piastowskich murów, wyrastały wystawne pałace otoczone pięknymi założeniami parkami i ogrodami.
I choć przez długi czas po II wojnie światowej pozwalano obiektom niszczeć (jakby mało im było zniszczeń podczas samej wojny), współcześnie z powrotem docenia się ich wartość, wkładając wiele wysiłku w przywracanie rezydencjom dawnego blasku. Niektóre miejsca otwierają się na zwiedzających, inne oferują noclegi dla współczesnych księżniczek i królewiczów, kolejne zaś stanowią wartość prywatną i nie są ogólnodostępne. Aby chronić spójność terenu i wspólną historię tego miejsca powołano do życia Fundację Doliny Pałaców i Ogrodów Kotliny Jeleniogórskiej, która m.in. zabiega o wpisanie Parku Kulturalnego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Dolina Pałaców i Ogrodów – zamki, pałace i dwory
Dąbrowica – rozczarowanie z widokiem
Ruszyliśmy z Jeleniej Góry i nawet na dobre nie zdążyliśmy się rozpędzić, gdy na lekkim wzniesieniu dostrzegliśmy pierwszy tego dnia zamek. Neogotycki obiekt w Dąbrowicy stanowił dawniej letni pałacyk rodziny von Rosen. Znajdujący się w prywatnych rękach budynek, w czasie naszej wizyty wyglądał na mocno zaniedbany, a kontrast fikuśnej architektury z sypiącym się tynkiem nie pozostawiał złudzeń, że właścicieli czeka jeszcze dużo pracy przy tym obiekcie, szczególnie biorąc pod uwagę ich zamiar wynajmowania. Cóż, choć bryła jest ładna, nie wiemy, czy skusilibyśmy się na nocleg w tym pałacu. O wiele milszy widok ukazał nam się, gdy zwróciliśmy rowery w stronę rzeki Bóbr – ośnieżone szczyty Karkonoszy w pełnej krasie! Od tej pory ich sylwetka towarzyszyła naszej dolnośląskiej przygodzie dość regularnie.
Łomnica – utkana z lnianej przędzy
Pierwszą ,,porządną” rezydencją na naszej trasie okazała się więc Łomnica – niezwykle piękne i sielankowe miejsce. To chyba też jeden z najszybciej odnowionych obiektów i niewątpliwa inspiracja dla innych. Jego historia, w wielkim oczywiście skrócie, jest arcyciekawa: najpierw Łomnicę posiadała rodzina von Zedlitz (nazwisko bardzo znane w jeleniogórskiej okolicy), a następnie przejął to miejsce bogaty kupiec Mentzl, który dorobił się fortuny na handlu lnem. Mentzl swoje ślady pozostawił m.in. w Jeleniej Górze, fundując organy w najpiękniejszym kościele miasta czy też nabywając kamienicę przy samym rynku.
Ciekawostką jest, że jaki by nie był bogaty, o pozwolenie na osiedlenie się na tych terenach i tak musiał prosić o zgodę cesarza z racji tego, że wywodził się jedynie z kupieckiego ,,stanu”. Od połowy XIX wieku Łomnica należała do rodziny von Kuesterów, którzy w trakcie II wojny dosłownie w ostatniej chwili opuścili dobytek i uciekli przed czerwonoarmistami. Rosjanie gruntownie splądrowali miejsce, zniszczyli co tylko się dało i niestety odkryli również skrytki z pieczołowicie schowanymi dokumentami – sytuacja nie wyglądała za dobrze…
Szczęśliwie dość szybko po przemianach ustrojowych obiekt wrócił do potomków właścicieli, którym udało się przekształcić niszczejące budynki w tętniące życiem miejsce. Hotel, restauracja oraz wystawa historyczna, a ponadto możliwość spacerowania po urokliwym terenie i relaks wśród zieleni- tyle dobrego czeka na Was w pałacu w Łomnicy. Dodajmy jeszcze odrestaurowany folwark ze sklepikiem regionalnym i ofertę spotkań oraz koncertów – zdecydowanie zazdrościmy Jeleniogórzanom tego, że mają taką perełkę dosłownie na wyciągnięcie ręki…
Wojanów – jeleniogórska perełka
Podobnie wrażenie robi położony w pobliskim sąsiedztwie Łomnicy Wojanów – nawet się dobrze nie rozpędziliśmy na rowerach, a już znów musieliśmy z nich zsiadać. Nie narzekamy, skądże, bo to jeden z najpiękniejszych obiektów na naszej trasie. Przyznajcie – wygląda bajkowo, prawda?
Obecny pałac to wynik odbudowy rezydencji rodziny von Zedlitz po zniszczeniach potopu szwedzkiego. Jednak najtrwalej w pamięci Wojanowa zapisał się nie ten ród, a pruska księżniczka Luiza, której uroczy ojczulek, znany szerzej jako Fryderyk Wilhelm III, sprezentował wojanowską posiadłość. Cała rodzina była teraz w okolicy – Karpniki i Mysłakowice również weszły w posiadanie pruskiej korony.
Dziś widok z szerokiego tarasu przysłaniają korony drzew, jednak niegdyś z Wojanowa rozciągała się panorama na rzekę Bóbr i ośnieżony szczyt Śnieżki. Śmietanka europejskich elit – władcy Prus, Rosji, przyszłe królowe Szwecji, Norwegii i Danii – właśnie w wojanowskich włościach chadzała na spacery, prowadziła długie dysputy przy oczku wodnym i świętowała na wystawnych balach. Patrząc dziś na dostojną bryłę pałacu i ładnie utrzymane budynki użytkowe, trudno uwierzyć, że Wojanowa nie ominęły historie z radzieckimi żołnierzami, powojennym szabrem i zupełnie współczesnymi pożarami. Dziś Wojanów to obiekt restauracyjno-hotelowy, w którym z przyjemnością napiliśmy się kawy, podziwiając ogrom pracy włożony w przywrócenie świetności historycznym murom.
Stelle w kościele w Wojanowie
Po zwiedzeniu Wojanowa ruszyliśmy dalej wzdłuż rzeki Bóbr, mijając jeszcze po drodze ciekawy kościółek pw. Najświętszej Maryi Panny z XVI i XVII wieku, z imponującymi płytami nagrobnymi. To epitafia po rodach Zedlitzów i Schaffgotschów – niektóre chyba prezentują zmarłych w ich rozmiarze za życia. I choć nie mogliśmy wejść do środka świątyni, dokładnie przyjrzeliśmy się ciekawym płaskorzeźbom.
Niespiesznie, ciesząc się wiosną, pojechaliśmy w stronę kolejnego pałacu, położonego zaledwie kilka kilometrów od Wojanowa.
Bobrów – opuszczony Disneyland
To miejsce czeka jeszcze na swój moment – pytanie, czy go doczeka. Niestety pałac w Bobrowie, znany również jako Boberstein, to przykład smutnej historii o pewnej zapuszczonej ruinie. Niegdyś finezyjny pałac otoczony grubym murem, dziś to niszczejąca ruina, przypominająca trochę stylem zamek z disneyowskiej czołówki. Jeszcze przed wojną pałac trafił w ręce nazistowskiej partii NSDAP, która na jego terenie otworzyła szkołę sportową. W czasie wojny przetrzymywano tu Żydów i najróżniejszych jeńców, a także przymusowych robotników z Luksemburga, działających w lokalnym obozie pracy, zaś po wojnie w bobrowskim pałacu mieszkali… Grecy, uchodzący przed wojną domową. Zniszczenia dopełniła trudna młodzież z poprawczaka i obrona cywilna, w połączeniu z rozbiórką dachu. Niestety pałac niszczeje, a ubytki w dachu nie są dobrą wróżbą dla stanu całego budynku… Liczymy, że kiedyś znajdzie się ktoś zainteresowany podźwignięciem obiektu, bo bryła pałacu w Bobrowie jest naprawdę bardzo unikalna.
Trasę do Karpnik postanowiliśmy skrócić sobie, obierając polną drogę równoległą do szosy, z której mogliśmy napawać się kolejnymi przepięknymi widokami na Śnieżkę – no po prostu nie umieliśmy się powstrzymać… 🙂 W sumie to jedyny ciut trudniejszy etap tej wycieczki, ale wśród takiej przyrody aż miło było złapać szybszy oddech.
Karpniki – ten z kołyską carycy Katarzyny
Zwolniliśmy w Karpnikach i w dość ekskluzywnej jak na nasze rowerowe stroje hotelowej restauracji przekąsiliśmy niewielki obiad. Siedząc na dziedzińcu karpnickiego zamku, uświadomiliśmy sobie, jak stara jest to budowla. Bo choć zamek w Karpnikach z zewnątrz odmłodziła przebudowa z XIX wieku, niektóre elementy architektoniczne, zaznaczone dziedzińcem wskazują na starszy wiek budowli.
Według badaczy pierwsza budowla w Karpnikach mogła powstać już w XV wieku. Przypuszcza się, że właśnie wtedy te tereny trafiły pod zarząd protoplastów rodu Schaffgotschów, którzy sprawowali pieczę nad tym obszarem aż do końca XVIII wieku. Następnie Karpniki przechodziły w ręce dobrze znanych z pobliskich rezydencji szlacheckich rodów aby w 1822 trafić do młodszego brata pruskiego króla. Tym sposobem kolejna osoba z pruskiego dworu sprowadziła się w jeleniogórskie strony, a cała familia mogła wspólnie spędzać czas.
Nowi właściciele nadali miejscu neogotycki charakter i dostosowali wnętrza do potrzeb pruskiego dworu. Otoczony malowniczą fosą i stawami rybnymi pałac w Karpnikach musiał być całkiem przyjemną letnią rezydencją – podobno dużo mówiło się o wystawnych karpnickich przyjęciach i niekończących się zabawach… Więcej legend narosło chyba tylko wokół wyposażenia pałacu – podobno aż do II wojny światowej w jego murach miała znajdować się złota kołyska należąca kiedyś do samej carycy Katarzyny Wielkiej… To dziwne, bo nie figuruje w żadnych spisach mienia, ale kto wie…
Dziś w pałacu w Karpnikach znajduje się hotel i restauracja – choć ceny zdecydowanie przychylniejsze są niemieckiemu niż polskiemu turyście, warto wpaść do restauracji choćby na filiżankę kawy.
Pałac Dębowy w Karpnikach – najbardziej tajemniczy
Mało osób wie, że w Karpnikach są właściwie dwa pałace – po drodze minęliśmy skryty na zalesionym wzniesieniu Pałac Dębowy, wzniesiony dla marszałka Hesji (Hessen) – Barona Ulricha Saint Paul-Illaire’a. Wysoka brama, tajemnicze domofony i elegancko utrzymana posesja zdradzają, że za zieloną gęstwiną skrywa się bardzo ekskluzywne miejsce, do którego takie nic nieznaczące postacie jak my nie mają wstępu… Pałac Dębowy pełni bowiem funkcję bardzo luksusowego i ciężko dostępnego hotelu, którego próżno szukać na Bookingu…
Trochę to intrygujące, tym bardziej, że eklektyczna bryła na tych nielicznych zdjęciach, jakie znaleźliśmy w internecie, wygląda bajkowo… Cóż, Dolny Śląsk skrywa za pewne niejedną taką tajemnicę…
Z Karpników udaliśmy się nieruchliwymi drogami do kolejnego punktu naszej wycieczki – w świecie pruskich elit i możnych panów, natrafił nam się w naszej podróży kobiecy pierwiastek… Dotarliśmy do Bukowca, kolejnego obiektu w Dolinie Pałaców i Ogrodów.
Bukowiec – świątynia dumania
Za ,,matkę” Bukowca uznaje się hrabinę von Reden, która nieraz pojawia się w różnych opowieściach z Kotliny Jeleniogórskiej, głównie w roli filantropki i bliskiej znajomej pruskiego króla. To ona przekonała króla, żeby do Karpacza sprowadził świątynię Wang i udzielił Tyrolczykom azylu w Mysłakowicach. Fryderyk von Reden, właściciel Bukowca i mąż hrabiny, również był postacią nietuzinkową. Zasłynął jako pruski minister górnictwa, który dostrzegł górniczy potencjał Górnego Śląska, m.in. otwierając kopalnię w Tarnowskich Górach.
Obyty w świecie hrabia postanowił przenieść europejskie wzorce na rodzimy grunt i zalecił obok pałacu w Bukowcu stworzyć także przepiękny ogród, w którym urzeczywistniał zachodnie inspiracje. Stawy, romantyczne budowle i przepiękne rośliny – tak Bukowiec zapamiętali goście, w tym Izabela Czartoryska, której wspominki wydane pod tytułem ,,Dyliżansem przez Śląsk” to wspaniałe źródło historii regionu. Nic dziwnego, że do Bukowca przylgnęło miano ,,Śląskiej Arkadii” – i choć dzisiaj to miejsce nie wygląda może aż tak imponująco, ciągle jest przyjemnym dla oka terenem zielonym.
Sami skusiliśmy się na zajrzenie do romantycznej Świątyni Ateny – uroczego zakątka zbudowanego dla żony, w którym udostępniono niewielką biblioteczkę. Niestety ciężko skupić się na lekturze, gdy od książki wzrok odciąga przepiękny pejzaż.
W dawnym pałacyku Redenów działają dziś instytucje publiczne (m.in. zarząd gmin karkonoskich), ale bez problemów udało nam się zajrzeć do środka. Trochę trudniej przyszło odnaleźć zabytkowe opactwo – dziś pozostały z niego ruiny, wśród których można jeszcze odszukać groby hrabiostwa von Reden. Psst, na spragnionych lub wygłodniałych czeka w Bukowcu również niewielka kawiarenka!
I znów, kilka kilometrów pedałowania przed siebie, aby delikatnie wyhamować przy bardzo nietypowej bryle mysłakowickiej rezydencji.
Mysłakowice – rezydencja pruskiego króla
Majątek w Mysłakowicach datuje się na XVIII wiek, a pierwotnie należał do pruskiego feldmarszałka, po którym zostały wspomnienia romantycznych koncertów, spotkań i ,,okazji towarzyskich” – z muzyką i przyrodą w tle. W 1832 Mysłakowice nabył król pruski Fryderyk Wilhelm III. Mysłakowice miały stać się letnią rezydencją leciwego już władcy, którą chętnie odwiedzali goście pokroju cara Mikołaja I. I choć sam król pojawił się w Mysłakowicach ledwie trzy razy, za jego sprawą znacząco przebudowano obiekt. Król dbał nie tylko o swoją rezydencję, ale również o otoczenie- ufundował kościół w Mysłakowicach, zainicjował budowę parku, a malowniczo obsadzonym drzewami traktem połączył Mysłakowice z sąsiednimi Karpnikami.
Obecnie w pałacu znajduje się szkoła – ciekawe, czy aula albo sala gimnastyczna to niegdysiejsza sala balowa…? Z kolei turystom udostępniana jest wieża, w której zebrano kopie rysunków i informacje o pałacu. Niestety nie udało nam się na nią wejść – a szkoda, bo podobno roztacza się z niej niesamowity widok (na Karkonosze, oczywiście).[/vc_column_text][vc_column_text]Ciekawostką jest, że następca tronu, Fryderyk Wilhelm IV, odkupił od jednej pani z Wrocławia potężne szczęki wieloryba i w mysłakowickiej rezydencji stworzył z nich ,,bramę” nad brzegiem stawu . Cóż, każdy ma prawo do odrobiny ekscentryzmu, a szczególnie takie prawo ma pruski król 😉 . Dość na tym, że kości zachowały się do dziś.
Gdy już będziecie w Mysłakowicach, warto przejechać się po miejscowości i poszukać tyrolskich akcentów. Skąd Tyrolczycy W Kotlinie Jeleniogórskiej? Otóż pewna grupa Tyrolczyków zdecydowała się opuścić swoją ojczyznę na skutek prześladowań religijnych w XIX wieku. Zwrócili się do pruskiego króla o azyl na jego ziemiach. Dzięki wstawiennictwie hrabinie von Reden z Bukowca udało im się znaleźć w Mysłakowicach bezpieczną przystań – do dziś widać w miejscowości charakterystyczne tyrolskie zabudowania, a Mysłakowice określa się mianem jeleniogórskiego ,,małego Tyrolu”. Podobno przybysze próbowali zaszczepić na tych terenach tradycję jodłowania, ale jakoś się nie przyjęła…
Tym razem przerzuciliśmy się na główniejszą drogę, aby później zagubić się na jakimś polnym rozjeździe. Dlatego też do Staniszowa, naszego następnego przystanku, dojechaliśmy od strony niewielkiego parku.
Staniszów – basen w angielskim parku
I znów – wiemy, że, pierwszy, trochę kreskówkowy w formie zamek stał w tym miejscu już od XIV wieku, jednak Staniszów, jaki znamy dziś, zawdzięczamy hrabiemu von Reuss, który przebudował obiekt na modłę późnobarokową. Otaczający pałac park projektował ten sam architekt, który odpowiadał również za zieleń w ogrodzie Tiergarten w Berlinie czy ogrodach w Poczdamie. Choć mało który gość w Staniszowie będzie w stanie zauważyć, że park miał niegdyś angielski charakter, do dziś zieleń utrzymana jest w bardzo dobrym stanie, zachęcając do spacerów i opalania na leżakach.
Dziś w tym staniszowskim obiekcie znajduje się hotel z ciekawym spa – zewnętrznym basenem i saunami umiejscowionymi w odrębnych budynkach, wyglądających na ,,służbówki”.
W Staniszowie, zwanym czasami dolnym, znajduje się jeszcze jedna godna obejrzenia rezydencja, którą również zawdzięczami rodowi von Reussów. Majątek przechodził z rąk do rąk, a przez chwilę miał w nim siedzibę Pruski Instytut Zootechniczny. Po wojnie łatwo więc było przekształcić go w PGR, co oczywiście nie pomogło utrzymać go w dobrym stanie. Odkąd pałac znajduje się w prywatnych rękach, znów elegancko odbija się w tafli wody, ciesząc oko nie tylko przejezdnych, ale przede wszystkim spragnionych relaksu hotelowych gości.
Cóż, nasz hotel czekał nas w Jeleniej Górze, więc skierowaliśmy się w stronę miasta. Na jego granicy natknęliśmy się na dwór Czarne.
Dwór Czarne w Jeleniej Górze – ktoś na nas patrzy
Po całym dniu przyglądania się pięknym, arystokratycznym obiektom, dwór Czarne zaskoczył nas swoją surowością. Surowa cegła, rdzawa dachówka, proste okna- choć może obiekt nie robi wielkiego wrażenia, trzeba mieć na uwadze, że ten wzniesiony w XVI wieku dwór ulegał wielu przebudowom, np. po pożarach. Zdaje się, że w wyniku tych modernizacji zmieniał on stopniowo wygląd na coraz prostszy.
Ostatnim przystankiem na naszej pętli był Pałac Paulinum w Jeleniej Górze. Skryty wśród parku czerwonawy obiekt to dziś również hotel i centrum konferencyjne. Nam trochę przypominał pałac w Sintrze, w dolnośląskim wydaniu. Ciekawostką jest, że po wojnie w Paulinum składowano w nim dzieła sztuki, a podobno i wnętrza pałacu są małym ,,dziełem”. Niestety ze ze względu na jakieś wydarzenie, nie mogliśmy wejść do środka.
A jeśli nadal Wam mało – pozostałe obiekty z Doliny Pałaców i Ogrodów
To tyle wrażeń na jeden dzień rowerowania! Zapraszamy również do naszej relacji z kilkudniowej pętelki po okolicach Jeleniej Góry. Jeśli spodobały Wam się obiekty na liście Doliny Pałaców i Ogrodów, spieszymy donieść, że w trakcie naszej objazdówki widzieliśmy również te obiekty:
- Pałac Miłków k Karpacza
- Cieplice Pałac Schaffgotschów
- Zamek Bolczów Janowice Wielkie
- Wieża książęca w Siedlęcinie
- Zamek Chojnik
- Pałac Pakoszów
- Ciszyca koło Kowar
- Pałac Smyrna w Kowarach
Jeśli macie ochotę zagłębić się w historię o Dolinie Pałaców i Ogrodów, polecamy lekturę książki Joanny Lamparskiej ,,Dolina Królów”, która towarzyszyła nam w drodze.
Super,aż chce się wsiąść na rower i jechać 😉 Dziękuję za ciekawe informacje i piękne zdjęcia.
A my dziękujemy za miłe słowa! Pozdrawiamy serdecznie!
No toście fajnych miejsc co nieco odwiedzili! Kilka lokacji jak dla mnie w sam raz – na salony i tak nie wpuszczą, więc sobie daruję 😉
A Kasi z tym pałacem jest bardzo do twarzy, widać doskonale wie gdzie jest jej miejsce.
Haha, Maciej, jakie komplemenciki :)! <3
Kurcze 🙁 no nie wiem czy się dołować, czy z optymizmem podejść ??
W ostatni tydzień maja wybieram się (chociaż już nie winem jak się wszystko potoczy , skończy …. ech:( )
No ale ….wiecie co ?
Świetnie się „wstrzeliliście” z tym artykułem ! Dzięki wielkie bo jak pojadę , to zaprezentowaliście świetny przewodnik .
Dziękuję !:)
Na razie dzielnie trenuję na stacjonarnym rowerze (bo okolica górska ) i fumę trzymać i szlifować należy 😉
Dziękuję raz jeszcze i zdrówka życzę 🙂
POZDRAWIAM 🙂
Artur, okolica górzysta jak jasna cholera- w tydzień ubyło nam od podjazdów 3 kilo od łebka :). Polecamy też drugi wpis z tej serii z naszą większą trasą i śladem: https://polskapogodzinach.pl/jelenia-gora-okolice-szlak-rowerowy/
My też mamy nadzieję, że do końca maja to wszystko się skończy!
Ten wpis był inspiracją planowanej wyprawy .
Dzięki wielkie 🙂
Wow, niezwykle nam miło 🙂
To czekamy na relacje!
A być może niebawem mały filmik z tamtej wycieczki – dla kolejnych inspiracji. Będziemy wrzucać na nasze kanały społecznościowe.
Nieprzewidywalne są koleje losu 🙁
Kolejny ( drugi rok ) duch gór w Karkonosze i okolice nie chce mnie dopuścić 🙁
Nie udało się pojechać , trudno na półkę z marzeniami odstawione …będzie czekało na lepsze czasy .
Ale rower na kołku nie wisi …
Jeszcze w zielone gramy…! Tożto nie uciekną te Karkonosze :)! Za trzecim podejściem będzie lepiej smakować 😉
Pięknie. Kilka z odwiedziłam, do pozostałych aż serce i nogi się wyrywają. Może niedługo…
Jeszcze będziemy eksplorować! Pozdrawiamy ciepło, Mariola!
Piękne miejsce, warte zobaczenia. Niektóre pałacyki lądują na mojej liście „do zobaczenia” 🙂
Doskonałe do plenerów fotograficznych – pozdrawiamy!
Super wpis! 🙂 Macie może mapkę z podróży?
Edyta- dziękujemy. Zarzuciłam temat Tomkowi, w końcu sie zmobilizuje 😉 daj nam kilka dni!
Edyta, mapę znajdziesz w tym poście: https://polskapogodzinach.pl/jelenia-gora-okolice-szlak-rowerowy/
Odkryłam super przewodnik, dziękuję 🙂 Za tydzień jedziemy wykorzystać, Pałac Wojanów już na nas czeka. Można przyjechać z rowerami, a i wypożyczalnię mają na miejscu.
Super, zazdrościmy! Szerokości i czekamy na relacje- jesteśmy ciekawi, co tam słychać na Dolnym Śląsku!
Niestety, kilka historycznych przygan Wam się należy:-)
Historia ,,polskiej Doliny Loary”
„W XIX wieku dwór pruski zdecydował, że to właśnie te okolice idealnie nadadzą się do wypoczynku dla samego Kaisera.” „W końcu gdzie cesarz i pruski dwór, tam i wielu możnych liczących na okazję do nawiązania koneksji z cesarską rodziną.”
Gdy dwór pruski tu bawił, był on tylko królewski. Po proklamowaniu II Rzeszy w 1871 cesarzowie niemieccy tu już praktycznie nie gościli. Tak więc wszelkie przymiotniki typu „cesarski” czy rzeczowniki typu „Kaiser” są tu całkowicie nieuprawnione.
„I choć przez długi czas po II wojnie światowej pozwalano obiektom niszczeć (jakby mało im było zniszczeń podczas samej wojny)”
No cóż, wpadliście w pułapkę polskiej perspektywy na wojnę… Jelenia Góra, Wałbrzych i Kłodzko do samego końca wojny znajdowały się w rękach niemieckich, a Rosjanie znaleźli się tu już po kapitulacji 8 maja 1945, oczywiście, już bez żadnych walk. Tak więc w 1945 przyszły tu szaber, podpalenia i dewastacje, ale nie wojna!
„Trochę trudniej przyszło odnaleźć zabytkowe opactwo – dziś pozostały z niego ruiny, wśród których można jeszcze odszukać groby hrabiostwa von Reden.”
Trudno, aby pozostało coś więcej, niż było na początku… to romantyczna ruina, sztuczna…
W wolnej chwili poprawimy te kilka nieścisłości. Dziękujemy za rzeczowy komentarz:)
Dzień dobry,
Pałac na Wodzie, to aktualnie masa upadłościowa na głowie syndyka. Właściciel ma długi, a pałac przeinwestowany. Szkoda, bo pięknie odrestaurowany…
Ooo, nie wiedzieliśmy. Wielka strata!
O matko!
Chociaż mieszkam w samej Jeleniej Górze od urodzenia to o większości nie zwiedziałam. Świetny artykuł! Bardzo ciekawy super zdjecia:)
Mawiają, że pod latarnią najciemniej;) Wokół Jeleniej Góry jest co zwiedzać, więc na pewno starczy na kilka fajnych wypadów:)
SUPER. Własnie rozważałem dokąd wyskoczyć na kilka dni z Krakowa
Teraz już wiem 🙂
Dzieki
No i jak się udała wycieczka? ?:)
Już jutro ruszamy w te tereny…inspiracja niesamowita…tylko czy trasę rowerową może pokonać rowerzysta miejski?
Rowerzysta miejski powinien dać radę, a jeśli ma obawy, może trasę podzielić:) Natomiast przydałby się rower z przerzutkami, a nie typowo miejski.
Prosto ze Staniszowa – „Pałac na Wodzie”. Już od kilku miesięcy otwarty ponownie, po przejęciu przez nowego właściciela. Od soboty, tj. 30 lipca br. można zamawiać również obiady i kolacje. Nowi właściciele maja huk roty, ale powolutku dadzą radę. Planowane są nowe atrakcje, w tym gorąca woda ze źródeł geotermalnych. O tym, że pałac już nabiera blasku świadczą także łabędzie, które powróciły na staw przypałacowy. Byliśmy tam, z zapowiedzi wnioskujemy, że będzie zachęcająco…