Jak przygotować się do wyprawy rowerowej?

Przeglądacie naszego naszego bloga, i pod wpływem opowieści o rowerowej wyprawie przez tajemniczy Beskid Niski, a może zachęceni objazdówką po żuławskich depresjach albo innym tekstem z naszego zestawienia najciekawszych szlaków rowerowych w Polsce, decydujecie się podjąć rowerowe wyzwanie? Gratulujemy!

No dobrze, ale co dalej? Rower w piwnicy stoi czy nie? Jechaliście kiedyś gdziekolwiek dalej niż do parku? Spokojnie. Przygotujemy Was do pierwszej rowerowej wyprawy.

Twój przyjaciel – rower.

[toc]

Jak przygotować się do wyprawy rowerowej?

Ten tekst dedykujemy tym, którzy stawiają pierwsze kroki na fantastycznej drodze do odkrycia przyjemności z podróżowania rowerem.

Będziemy opierać się na założeniu, że ,,wyprawa rowerowa” to kilkudniowy wypad krajoznawczy na dwóch kółkach. Uwaga: zakładamy poziom początkujący, bez szarżowania i tony pieniędzy. Skupimy się na tym, co naprawdę ważne, a wszelkie ,,bajery” pozostawiamy Waszej fantazji.

Postaramy się podpowiedzieć:

  • Jaki sprzęt rowerowy wybrać?
  • Jak zaplanować trasę?
  • Jaką trasę wybrać?
  • Jak się ubrać? 
  • Jak się żywić w trasie?
  • Gdzie nocować?
  • Dlaczego warto?

Pamiętajcie: na rowerowe wyprawy może udać się właściwie każdy zdrowy człowiek. Nie przejmujcie się, jeśli nigdy wcześniej nie wyjechaliście poza swoje miasto lub pierwszą młodość macie już za sobą- znamy ludzi w każdym wieku i na różnych poziomach sprawności, którzy, dostosowując wycieczkę do swoich możliwości, czerpią z takiej formy podróżowania wiele radości!

Dla takich widoków warto wsiąść na rower i ruszyć w trasę.

Jaki sprzęt rowerowy wybrać?

Małe wyznanie na początek – nie jesteśmy rowerowymi wariatami, nie śnimy o najnowszych przerzutkach czy inny specjalistycznym rowerowym osprzęcie. Kasia nie umie nawet dobrze nazwać części swojego roweru, a Tomek wciąż ma problem z regulacją przerzutek i hamulców. I wiecie co? Jakoś zupełnie nie przeszkadza nam to od kilku lat cieszyć się rowerowym podróżowaniem i radzić sobie z technicznymi wyzwaniami.

Na początek naprawdę nie trzeba wiele – przez wiele lat przemierzaliśmy rowerowo Polskę na, odpowiednio, 12-letniej miejskiej damce ze znanej sieci sklepów sportowych oraz niewiele młodszym zwykłym góralu niespecjalnej marki, kupionym przez Tomka za pierwsze zarobione na etacie pieniądze.

Te nie pierwszej młodości ,,maszyny” dały radę zarówno przy zjazdach z beskidzkich szczytów, jak i pokonując trasę wzdłuż Bałtyku. Ba, wiele fajnych wypadów odbyliśmy na rowerach wypożyczanych w przypadkowych wypożyczalniach, szalejąc po Puszczy Białowieskiej czy okolicach Poleskiego Parku Narodowego. Naprawdę, jeśli tylko Wasz rower to nie składak z komunii, powinniście dać radę zrobić nim niejedną wycieczkę.

Jednak nie oszukujmy się – na porządnym rowerze jedzie się nie tylko wygodniej i szybciej (przekonaliśmy się o tym w 2019 roku, kiedy przesiedliśmy się na lżejsze rowery), ale przede wszystkim ekonomiczniej. Pod koniec 2018 roku koszt ciągłych napraw zajechanego sprzętu przeważył rachunek ekonomiczny i po prostu opłacało nam się kupić nowy sprzęt.

Nasze stare rowery niejedno z nami przeżyły.

Mówi się że nie ma roweru doskonałego do wszystkiego i to niestety prawda. My postawiliśmy na wszechstronność, czyli rowery trekkingowe, bo z naszych doświadczeń wynika, że jeździmy po najróżniejszych typach nawierzchni, od asfaltowych dróg po leśne ścieżki. Takie rowery dają radę zarówno na płaskich nadmorskich trasach, jak i po pagórkowatych terenach południowej Polski. Jeśli będziemy kiedyś chcieli pośmigać po prawdziwie górskich trasach, wypożyczymy na miejscu rower górski. To, że rowerem jeździmy również na codzień, po mieście, zaważyło na tym, żeby wybrać jednak bardziej uniwersalną opcję.

Typów rowerów jest na rynku zatrzęsienie. Trekkingowe, górskie, gravele, przełajowe, hybrydy czy zdobywające ostatnio popularność rowery elektryczne.

Dlatego warto skorzystać z wyspecjalizowanych sklepów rowerowych, w których można porozmawiać na temat swoich oczekiwań czy poczytać więcej na temat szczegółów technicznych. Specjalistycznych sklepów stacjonarnych nie brakuje, ale chyba największy wybór różnego rodzaju sprzętów (oraz akcesoriów) znajdziecie w internecie – np. w rowerowym e-sklepie Bikester. Alternatywą dla nowego roweru może być zakup używanego. Nam udało się zdobyć nasze rowery jako ,,używane” (choć chyba głównie zimowały w garażu), w korzystnej cenie (pamiętajcie o dokumentacji potwierdzającej ich legalne pochodzenie).

Jakie mamy obserwacje z tegorocznego wyboru nowego roweru? Zwracaliśmy uwagę na to, żeby rama była wystarczająca duża (oboje jesteśmy bardzo wysocy) i na porządny system przerzutek i hamulców (tu nie oszczędzamy). Postawiliśmy też na metalowe pedały, bo plastiki łamaliśmy niezwykle regularnie. Resztę można już do woli wymienić pod swoje własne gusta. Kasia bardzo ceni sobie np. ,,rogi” przy kierownicy, dzięki którym może zmieniać pozycję rąk w trakcie jazdy. Oboje też dopasowaliśmy z profesjonalistą położenie kierownicy i siodełka (tzw. ,,bike fitting”), żeby wygodnie złapać trzy punkty podparcia: nogi, ręce i tyłek. To, czy pozycja jest ergonomiczna, ma kolosalne znaczenie w przypadku dłuższych tras – w tym roku pierwszy raz przejechaliśmy sezon bez bólu pleców!

Człowiek stara się wyjść dobrze na zdjęciu, a tu…

Co poza rowerem?

Kask

Polskie prawo nie wymaga ich używania, ale tu nie mamy litości. Dla nas kask to podstawa, rzecz z którą nawet nie dyskutujemy. Zapinasz pasy w samochodzie, zakładasz kask na rowerze. Tyle.

Oświetlenie rowerowe

Koniecznie zainwestujcie w dobre oświetlenie. Tu nie oszczędzajcie. Postawcie na dobre lampki, przednie i tylne, z dalekim zasięgiem, a nie na byle jaki badziew, który jakoś świeci Pewnie tak jak nam, zdarzy Wam się wracać po zachodzie słońca, bo na trasie będzie tyle do zobaczenia…  Uwierzcie nam, Polska to nieprzesadnie oświetlony kraj i naprawdę często na trasach już pod wieczór przydaje się dobre oświetlenie.

Z tego samego powodu zawsze pod koniec dnia używać odblasków. Jako kierowcy wiemy, jak ciężko jest czasem dostrzec ubranego na ciemno rowerzystę. My jesteśmy wyposażeni w odblaskowe kamizelki i opaski odblaskowe, które zakładamy wokół kostek. Czytaliśmy kiedyś, że światła samochodowe są najsilniejsze metr od poziomu drogi, więc lepiej niż na ramieniu, mieć takie odblaski na kostkach właśnie.

Zestaw pierwszej pomocy rowerowej

Zestaw naprawczy przyda się wtedy, kiedy myślicie, że naprawdę nic nie może się wydarzyć. My wozimy ze sobą zestaw kilku kluczy, dętki (ważne: upewnijcie się, że to są właściwe dętki dla Waszych kół – wiemy, co mówimy, raz się zdziwiliśmy :)) oraz prosty zestaw do wymiany dętki/łatania dziur. Nic wielkiego, ale już kilka razy Tomek miał szansę zaimponować Kasi wymieniając dętki w środku jakiejś głuszy ;).

Szykując się do wyprawy rowerowej - zabierzcie zapasowe dętki.
Niespodzianki pod koniec dnia…

Zapięcie do roweru

Przydaje się szczególnie, jeśli zamierzamy zostawić rower i np. pójść coś zwiedzać. Od tego roku jeździmy z potężnymi i niestety ciężkimi stalowymi łańcuchami, tęskniąc trochę za takimi w formie sprężynki, które były dłuższe i łatwiej się nimi zapinało. Niestety nie dają one wystarczającej, naszym zdaniem, ochrony…

Oczywiście nie ma zabezpieczenia, którego nie da się sforsować. Tu musicie już sami rozważyć, w co jesteście gotowi zainwestować – najważniejsze jest to, żeby zapinać zawsze i nie kusić losu. Ciekawe jest też rozwiązanie łączenia dwóch rowerów lub przedniego i tylnego koła stalową linką – wiele to nie waży, a kolejna przeszkoda do sforsowania.

Sakwy

Do wycieczek przydadzą się również sakwy. Nasze pierwsze wycieczki odbywaliśmy z plecakami na plecach i wierzcie nam, sakwy diametralnie zmieniły komfort jazdy. Można w nich załadować nieporównywalnie więcej, a plecy nie są obciążone w nienaturalny sposób. Doszliśmy do tego, że spokojnie pakujemy się na ponad tygodniowy wypad w dwie tylne sakwy każde. Dziś używamy sakw Crosso i Decathlonu, ale zaczynaliśmy od prostych sakw – choć dawały radę, szybko okazały się za małe.

Idźcie więc najlepiej od razu w możliwie największy rozmiar- najwyżej na krótszą wycieczkę będziecie zapinać tylko jedną sakwę. Sprawdźcie, czy wybrane sakwy są wodoodporne (niestety, Polska to Polska) i jak łatwo można je odczepić- przydaje się to np. przy wsiadaniu do pociągu czy nawet wieczorem, rozładowując rower w kwaterze. Odradzamy wszelkie modele, w których sakwy przykręca się śrubokrętem – popełniliśmy raz ten błąd…

Testowaliśmy też worki rowerowe, dobre np. na namiot, które mocowaliśmy na płasko na bagażniku, dodatkowo do sakw tylnych. Też się da, choć wiadomo, im więcej bagażu, tym ciężej…Plusem worków są szelki- można w każdej chwili zdjąć je z roweru i założyć na plecy jeśli np. boicie się zostawić dobytek w sakwach.

Doskonałym uzupełnieniem sakw tylnych są niewielkie sakwy na ramę (dobre np. na telefon), pod ramę, pod siodełko (używamy na zapasowe dętki i klucze) oraz na kierownicę, w których można trzymać podręczne rzeczy  Jeśli myślicie o sakwie na kierownicę, polecamy wybrać model, w którym na górze jest ,,okienko” na mapę – to naprawdę mega praktyczne. W temacie map, jeden sezon jeździliśmy z ,,mapownikiem”, przypinanym do kierownicy i było to całkiem sprytne, poza tym, że nie do końca trwałe.

Przy odpowiednio dużych sakwach niepotrzebny jest plecak. Ważne szczególnie latem.

Co by tu jeszcze…?

Z innych miłych gadżetów możecie zaopatrzyć się w różnego rodzaju GPSy, zegarki zapisujące przebiegi, wymyślne bidony i kamerki sportowe rejestrujące trasę – ale szczerze mówiąc, żadne z tych rzeczy nie są naprawdę niezbędne i lepiej dokupować je sukcesywnie, gdy stwierdzicie, że naprawdę złapaliście bakcyla (oraz że macie taką potrzebę).

Jaką trasę wybrać ?

Jeśli dopiero zaczynacie przygodę z rowerowymi podróżami, proponujemy wybrać trasę po wytyczonym szlaku, co zdecydowanie ułatwi nawigowanie w terenie oraz, z dużą dozą prawdopodobieństwa, poprowadzi przez najciekawsze miejsca w okolicy. Dobrze jest uczciwie oszacować swoje możliwości – na początek proponujemy trasy po nizinach, bez wielu podjazdów. O naszych ulubionych trasach i ich poziomach trudności pisaliśmy już w osobnym wpisie.

Jak zaplanować wycieczkę?

Kilka pytań, na które staramy się odpowiedzieć, planując nasze trasy:

Czy będziemy przemieszczać się z miejsca na miejsce czy może robić krótkie wypady ,,z bazy”?

Zazwyczaj wybieramy scenariusz nr 1, a przy scenariuszu z ,,bazą”, staramy się wybrać taką, która oferuje dużo możliwości dookoła (np. Supraśl czy Białowieża).

Jak dojedziemy do punktu startowego i skąd będziemy wracać?

My najczęściej dojeżdżamy pociągiem. Jeśli myślicie o samochodzie, przemyślcie, gdzie go zostawicie.

Ile kilometrów dziennie planujecie jeździć?

To jest bardzo ważne pytanie. Prosimy, nie sugerujcie się ,,czasem przejazdu” wyliczonym przez GoogleMaps. Nasza znajoma tak właśnie zrobiła i bardzo się zdziwiła, że 25-kilometrowy odcinek nie zajął jej godziny. Pamiętajcie- będziecie szukać drogi, zatrzymywać się na zdjęcia, może zajrzycie do jakiegoś muzeum czy przeczytacie tablicę informacyjną. My zakładamy średnie tempo 10km/h, co oznacza, że rzadko kiedy jedziemy więcej niż 70-80 kilometrów jednego dnia. Nam nie chodzi o bicie sportowych rekordów, a poznanie okolicy. Jeśli wybieracie się na dłuższy wypad, dobrze jest raz na kilka dni zrobić sobie krótszy dzień- po 3-4 dniach może przyjść kryzys, który polecamy spędzić spacerując po lesie, kąpiąc się w jeziorze lub planując spokojne popołudnie w urokliwym miasteczku. W końcu ma być fajnie 🙂

Co w przypadku niepogody?

Warto mieć plan B, na kiepską pogodę, zawsze patrzymy więc na siatkę pobliskich połączeń kolejowych, którymi moglibyśmy się posłużyć, gdyby pogoda totalnie się skiepściła…

Co chcemy zobaczyć?

Najczęściej wnikliwie analizujemy całą okolicę i nanosimy na mapkę wszystkie interesujące nas miejsca (polecamy opcję MyMaps). Na to nakładamy istniejące szlaki rowerowe i projektujemy naszą własną trasę, która łączy to, co nas interesuje. Pamiętajcie, żeby sprawdzić np. dni i godziny otwarcia obiektów.

A może by tak rowerem w góry?

Jak się ubrać?

W wersji minimum – ubierzcie się jak chcecie ;). W sumie na początku jeździliśmy w bawełnianych dresach i jakoś szło :). No ale jeśli mamy coś poradzić, to do listy,,komfortowe minimum” dorzucilibyśmy następujące części odzieży: spodenki kolarskie (z pieluchą), dobrą wiatrówkę, nieprzemakający sztormiak, okulary przeciwsłoneczne (lub z opcją szkieł białych) i buty.

To po kolei: spodenki. Na początku tyłek i tak będzie bolał,  nie ma się co czarować :). Jeśli robicie wypady po 3-4 godziny, pewnie nie zauważycie różnicy po założeniu rowerowych spodenek. Uwierzcie nam jednak, jeśli będziecie w trasie dłużej, z pewnością poczujecie o wiele wyższy komfort, wybierając wersję ,,z pieluchą”. Długo zdawało nam się, że to fanaberia, a teraz zakładamy takie spodenki nawet na krótkie wypady. Tu nie warto oszczędzać- ,,pielucha” z tańszych modeli nic nie da, a może nawet sprzyjać odparzeniom. Kupcie jedne, ale lepsze spodenki.

Wiatrówka i sztormiak to podstawa, żeby zachować ciepłotę również przy mniej sprzyjających warunkach pogodowych. Nie raz ratowały nam sytuacje na Kaszubach czy nad morzem. Jeśli ze względu na pogodę musicie gdzieś ,,przeczekać” pod chmurką, dobrze jest mieć na zmianę jakąś bluzkę pod spód – nie ma nic gorszego niż przepocone pod kurtką plecy.

Okulary przeciwsłoneczne to konieczność na lato, a opcja z wymiennymi szkłami będzie równie dobrze chroniła przed wiatrem lub muszkami, przy braku słońca.

Bardzo ważne jest komfortowe obuwie. Tu zaczynaliśmy od zwykłych adidasów, przekonując się z czasem do butów rowerowych oraz sandałów na długie, letnie trasy. Oczywiście w obu typach ważna jest odpowiednio twarda podeszwa. Systemów SPD jeszcze nie używaliśmy – choć zyskuje się dzięki nim dodatkowe kilometry, to jednak długie zwiedzanie w takich butach nie jest wygodne. 

Co ponadto? W wersji ,,wypas” możecie rozważyć oddychające koszulki lub nawet koszulki rowerowe (z kieszonkami na plecach i dłuższym tyłem, co by zakrywać nerki, jak babcia prosiła :)), spodnie przeciwdeszczowe (mamy i rzeczywiście dają radę w deszczu), rękawiczki dla amortyzacji dłoni, asekuracji przy upadku czy lepszego trzymania kierownicy w upalny dzień, kiedy leje się z nas pot.

Czasem pogoda na majówkę płata figle i zamiast krótkiego rękawka…

Jak się żywić w trasie?

Jak? Często i pysznie 🙂 – chyba innej odpowiedzi się od nas nie spodziewaliście ;). A tak na poważnie- choć pytanie może wydawać się trochę głupie, jest w tym myśl. Nieraz jechaliśmy przez głuszę, gdzie nie było absolutnie nic, a odległości między sklepami kazały dobrze przemyśleć temat aprowizacji. W rzeczywistości niehandlowych niedziel temat staje się tym ważniejszy. Sprawdzone info dla mieszczuchów: poza miastem nie znajdziecie czynnej osiedlowych sklepików na każdym rogu :).

No więc jak ugryźć temat? Przede wszystkim woda. Bez niej szybko się odwadniamy, a kondycja, morale i samopoczucie spadają diametralnie. Daleko nie szukając- w tym roku, podczas przejażdżki po Krainie Otwartych Okiennic, wody zabrakło nam zaskakująco szybko i naprawdę zrobiło się nieprzyjemnie. Bądźcie mądrzejsi- lepiej przewieźć za dużo wody niż się odwodnić. W ciepłe dni dodajemy do butelki pastylkę z izotonikiem.

W sakwach mamy też zawsze jakieś przekąski– najlepiej takie pełnowartościowe. Orzechy, daktyle, batony z suszonych owoców- zajmują mało miejsca, nie rozwalają się, a zdecydowanie dają energetycznego kopa. Z ,,konkretów” często kupujemy pumpernikiel (dość kompaktowy i ,,wiecznie żywy”) i zjadamy z hummusem w słoiku czy z powidłami. W sakwach zawsze mamy jakieś plastikowe sztućce i nożyk, dzięki temu pod wiejskim sklepem bez problemu zjemy serek wiejski czy obierzemy ogórka. Jeśli wiemy, że będziemy nocować w miejscu bez opcji gastronomicznych, bierzemy też metalowe górskie kubki, w których przy pomocy wrzątku można wyczarować różne pyszności ;). Obecnie jest duża oferta wszelakich owsianek i kaszy, które wystarczy zalać wrzątkiem. Tylko trzeba mieć w czym je przyrządzić :). Jednak najczęściej po prostu staramy się tak wytyczyć trasę, żeby jednak zjeść chociaż jeden porządny posiłek w ciągu dnia.

Późnym latem i jesienią wykarmi nas przyroda;)

Gdzie nocować?

Rowerzystów (nie)obsługujemy

Generalnie: gdzie tylko chcecie. Jest kilka rzeczy, które warto mieć na uwadze. Jeśli nocujecie w kwaterze czy w hotelu, upewnijcie się, że gospodarze mają gdzie przechować rower na noc. Z naszego doświadczenia wynika, że prawie zawsze mają, ale nie wszyscy są bardzo chętni. Łatwiej może być poza miastem, gdzie ludzie często mają spore garaże, problem pojawia się przy np. miejskich apartamentach. W hotelach często przechowują nam rowery w salach konferencyjnych- wystarczy zapytać, najlepiej z wyprzedzeniem. Pomocne mogą być też listy ,,miejsc przyjaznych rowerzystom”- przy kilku większych szlakach (np. GreenVelo) powstają spisy noclegów, w których rower to nie problem, a rowerzysta jest mile widzianym gościem.

Krótka przerwa regeneracyjna.

Portal czy telefon?

Wyzwaniem może być rezerwowanie noclegów na tylko jedną noc, np. w ścisłym sezonie. Jeśli jedziecie objazdowo i nie zamierzacie w danym miejscu spędzić więcej niż jedną noc, jesteście oczywiście mniej preferowanym klientem. Jeśli nie przepadacie za obdzwanianiem agroturystyk, wystarczy skorzystać z portali takich jak Booking (we współpracy z Polska Po Godzinach) czy nocowanie.pl. Ten pierwszy ma w ofercie nie tylko hotele, ale również mniejsze pensjonaciki, natomiast w bazie tego drugiego znajdziecie masę prywatnych kwater. Różnica polega na tym, że w Bookingu od razu widać, czy dane miejsce jest dostępne i rezerwacja jest natychmiast wiążąca dla obu stron. W portalu takim jak nocowanie.pl, wysyła się zapytanie i oczekuje na potwierdzenie – wygodniejsze od obdzwania, ale wciąż bardziej angażujące i nie gwarantujące miejscówki.

Szczególnie w mniej popularnych regionach Polski, warto skorelować trasę przejazdu z rzeczywistymi możliwościami noclegowymi – nie raz musieliśmy zmodyfikować trasę, żeby mieć gdzie nocować.

Rezerwacja z góry czy na spontanie?

Cóż, zależy. My raczej rezerwujemy z góry. Plusem jest oczywiście gwarancja miejsca, minusem jakikolwiek brak elastyczności. Pada czy nie, jest zmęczenie czy nie ma – trzeba dojechać do miejsca noclegowego. Oczywiście wizja ciepłego łóżka niejednokrotnie okazała się świetną motywacją, żeby zebrać wszystkie siły i dopedałować te brakujące kilometry, ale rozumiemy, jeśli na urlopie nie lubicie się tak spinać.

A może pod chmurką?

Alternatywą jest spanie pod namiotem lub na campingach – to testowaliśmy tylko na weekendowych trasach. Pamiętajcie, że z tą opcją wiąże się konieczność zabrania namiotu, maty, śpiworu, ręczników i, jeśli nocujecie na dziko, pewnie jakieś kuchenki na gaz. Tak więc ilość bagażu rośnie, ale za to mamy pełną elastyczność- jak zawsze, coś za coś. Ciężej może być też z jakąś kąpielą, no i oczywiście przy niepogodzie bywa nieprzyjemnie.

To była dobrze przespana noc i piękny poranek.

Dlaczego warto podróżować rowerem?

O tym, czemu warto podróżować rowerem, pisaliśmy w osobnym artykule, i ciągle podpisujemy się obiema rękoma pod naszymi słowami. Naprawdę – świat z siodełka wygląda inaczej niż zza szyby samochodu, a uczucie satysfakcji, że ileśset kilometrów przebyło się o sile własnych mięśni, nie porównuje się z niczym innym.

Do zobaczenia na trasie!

P.S. Dajcie znać, co Wy dopisalibyście do tej listy. Chętnie użyjemy Waszych wskazówek i doświadczeń, żeby wzbogacić ten poradnik.

Data ostatniej aktualizacji:

Kategoria: Polska

Spodobały Ci się nasze materiały lub ułatwiliśmy Ci zaplanować fajny urlop? Możesz postawić kawkę;) Dziękujemy!

26 komentarzy do “Jak przygotować się do wyprawy rowerowej?”

  1. Ale mega wypasiony artykuł! Dzięki 🙂 Ja dopiero zaczynam swoją przygodę z wycieczkami rowerowymi i tak na dobrą sprawę, to nie mam pojęcia od czego zacząć i jak się przygotować do takiej wyprawy. Dzięki wam będę miał z górki 🙂

    Odpowiedz
  2. Zawsze biorę ze sobą podstawowe rzeczy telefon, kompas, trochę jedzenia i wody, ewentualnie mapę. Bardzo rzeczowy wpis. Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  3. Podczas wycieczek rowerowych jakie uprawiałem doszedłem do wniosku, że muszę zawsze mieć ze sobą 4 rzeczy. 1 to komórka, 2 to pieniądze i 3 to klucze rowerowe i niezbędne podstawowe elementy do regulacji czy rozkręcenia i skręcenia roweru. 4 to to, co zapewni mi ponownie powietrze w dętkach czyli albo nowe dętki albo łaty albo płyny do łatania a najlepiej dwie metody na raz. Bez tego obecnie się nigdzie nie rusza, inne rzeczy to już dowolne moduły w zależności od rodzaju wyprawy.

    Odpowiedz
  4. Ja pakuje zawsze zapasowe baterie do lampek, zapalniczke, linke, gaz pieprzowy, scyzoryk, apteczke, powerbank
    A z ta pielucha w spodenkach mam problem, okrotnie mnie obciera w pachwinach po kilku godzinach 🙁 chociaz zarzymuje sie i ukradkiem wsypuje puder w ilosciach, ze dymi mi sie pod siodelkiem 😉

    Odpowiedz
  5. Dzień dobry,
    Świetnie napisany artykuł. Taki bez spiny i napiny.
    Po wielu latach jazdy wokół komina wreszcie zdecydowałem się na dwie dłuższe wyprawy rowerowe.
    Pierwsza to szlak Jury Krakowsko-Częstochowskiej a druga trasa to ze Śląska nad morze (Hel). Obydwu wypraw nie mogę się już doczekać i cierpliwie odchaczam dni w kalendarzu. Boże czemu jeszcze tyle zostało.
    W ramach przygotowań do tych wypraw czytam i oglądam na YT prawie wszystko. Moja żona twierdzi, że widać już u mnie jednostkę chorobowo obsesyjną. Szkoda tylko, że nie podziela mojej pasji.

    Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za interesujący wpis.

    Odpowiedz
    • Marcin,bardzo dziękujemy za miłe słowa :). Szlak Jury jechaliśmy przed 4 laty, w to lato planujemy go powtórzyć- jeśli jedziesz później niż w lipcu, będziemy mieć dla Ciebie ,,świeży” materiał. Jeśli jedziesz przed lipcem, czekamy na Twoje wskazówki!
      Szlak Śląsk-Hel brzmi pięknie! Jaką trasę planujesz?
      A z żoną…cóż, może najpierw spróbujcie razem ,,wokół komina” :). Może jedna sarna o świcie albo widok pustych plaż podziwianych z siodełka rowerowego pomoże zmienić zdanie? Trzymamy za Wasze eskapady kciuki :)!

      Odpowiedz
  6. Kiedy pakowałem sakwy na wyprawę z Opla do Opla (przez Gliwice, Oświęcim , Kraków „WTR” , Jura Jura Krakowsko-Częstochowska, Częstochowa i do Pola ) ok 500 km . to się cztery razy przepakowywałem 🙁 za każdym razem było zbyt wiele „maneli” (dwie sakwy tylne 26 l pojemności , sakwa pod ramę o, 3 litrów i sakiewka na telefon nakładana na ramę przy kierownicy. Zestaw jak dla mnie w sam raz …. w praktyce okazało się , ze i tak zbyt wiele ze sobą rzeczy zabrałem .
    Jeżdżę rowerem Cube Curve Pro i jedyną notyfikacją było wymiana opon z wkładką żelową zapobiegającą przebiciom (wcześniej zbyt wiele gum łapałem .

    Tak naprawdę to życie , pierwsze doświadczenie związane z daleką wyprawą weryfikuje w co się zaopatrzyć i jak planować .
    Jedyną najważniejszą sprawą to bezpieczeństwo !!!! O tym stale trzeba pamiętać , kask, oświetlenie ! Jak również wybór drogi !
    Jak ognia unikam dróg krajowych (na mapie oznaczonych na czerwono dwiema cyframi ) z resztą idzie sobie poradzić 😉

    i jeszcze jedno APTECZKA ! (bo zdaje się o tym nie wspomnieliście .

    MSZ , to wszystko 😉

    Szerokiej drogi w Nowym Roku życzę .

    Pozdrawiam 🙂

    Odpowiedz
    • Dokładnie tak, jak napisałeś. Kolejne wyjazdy weryfikują nasze potrzeby, trzeba tylko zrobić ten pierwszy krok i ruszyć przed siebie na rowerowy wypad z sakwami. To dla takich osób dedykowany jest ten tekst😀 Taki motywacyjny, bo uważamy że turystyka rowerowa to piękna rzecz. 🙂

      Dzięki za przypomnienie o apteczce i też unikamy ruchliwych dróg, bo nie tylko bezpieczniej, ale i przyjemniej.

      Wiatru w plecy i do zobaczenia na trasie!

      Odpowiedz
  7. Siem zgadzam… Za dwieście – trzysta złotych w praktycznie każdym serwisie przygotują rower (oczywiście nie zajeżdżony w stu procentach) tak że da się na nim przejechać jeszcze spokojnie dwa trzy tysiące kilometrów – więc nie jest źle. Maszyna trekkingowa jest najlepsza na wyprawy, ale jest też dość wrażliwa na teren i mało zwrotna np. podczas slalomu miejskiego 😉

    Osobiście zagustowałem w rowerach „modułowych” – czyli „góral” albo „gravel” np. z Deca i do tego dobieram sobie w razie potrzeby błotniki, bagażniki czy inny osprzęt. W efekcie w ciągu 15 minut mogę z roweru którym szaleję po lasach, pagórach i między autami, mieć wygodny sprzęt na długie wyjazdy.

    A propos dzięki za podpowiedź z Green Velo – powoli zaczynam przygotowywać trasę na klubowy wyjazd z Bikers-Tarnów. Nie wiem czy wypali, ale zaproponowano tę robotę mnie, więc ją zrobię.

    Odpowiedz
    • Rower trekkingowy też nadaje się do szybkich ulepszeń głównie przez zmianę opon na szersze lub węższe. Oczywiście najlepiej mieć kilka różnych rowerów: trekkingowy, góral i coś w stylu szosy, tylko kto to za to zapłaci i gdzie to trzymać?;)

      Powodzenia z Green Velo. Nie mogli wybrać lepszego organizatora wyprawy niż Ty! Jedziecie konkretny odcinek czy całość?:) My namawiamy na podlaski odcinek, ale pewnie dlatego, że inne województwa objechaliśmy tylkk częściowo.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz