Sandomierz, w słynnej „Kronice polskiej” Galla Anonima, wymieniony jest obok Wrocławia i Krakowa, jako jeden z trzez najważniejszych ośrodków polskiej państwowości. Dosłownie pisał o Sandomierzu jako o ,,sedes regnis principales”, czyli głównym królewskim sedesie, tfu, ośrodku ;).
Sandomierzanie lubią porównywać swoje miasto do Rzymu, bo podobnie jak stolica Włoch, położony jest na siedmiu wzgórzach i szczyci się wieloma zabytkami. Jednak jak ,,wieczne” może być miasto wzniesione na osuwającej się lessowej skarpie? O historii, przeszłości miasta i największych atrakcjach Sandomierza dowiecie się z naszej relacji.
Największe atrakcje Sandomierza
1. Rynek w Sandomierzu
Tu swoją przygodę zaczyna każdy odwiedzający Sandomierz. To tu znajdziecie najcenniejsze zabytki miasta. Bryła sandomierskiego ratusza, centralnego punktu na rynku, to pierwsza atrakcja, która nasuwa się na hasło ,,Sandomierz”. Ten doskonale zachowany budynek pochodzi z XIV wieku i jest ciekawą mieszanką architektonicznych stylów – ceglana fasada to styl gotycki, charakterystyczne zwieńczenie w kształcie tzw ,,jaskółczych ogonów” to motyw renesansowy, zaś ośmioboczna wieża ma charakter barokowy.
Koniecznie przespacerujcie się dookoła rynku i poszukajcie swojej ulubionej kamienicy- będzie to ta z greckimi motywami czy może któraś z podcieniami? A może urzeknie Was klasycystyczny budynek PTTK-u, niegdyś komenda policji lub kamienica Mikołaja Gomółki, słynnego muzyka z Sandomierza?
Najpiękniejszą kamienicą przy rynku jest bez wątpienia kamienica Oleśnickich, która zapisała się w naszych dziejach jako miejsce podpisania w 1570 roku pierwszego aktu ekumenicznego w Rzeczypospolitej, tak zwanej zgody (ugody) sandomierskiej. O co chodzi? Była to zgoda między wyznawcami protestantyzmu- luteranami, braćmi czeskimi i kalwinami- że nie będą się zwalczać, a wręcz przeciwnie- uznają swoich kaznodziejów, sakramenty i zorganizują wspólne synody. W czasach, gdy Europą targały konflikty religijne, w Polsce umiano rozmawiać ponad podziałami.
Na marginesie, codziennie o 12 z wieży ratusza usłyszeć można hymn Sandomierza, autorstwa Mikołaja Gomółki – słynnego muzyka z Sandomierza.
Od Rynku odchodzi ulica Mariacka i jest ona swoistą granicą między świecką częścią miasta, a krainą religii, z licznymi budynkami kościelnymi, Katedrą i sądem kościelnym.
2. Katedra Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Sandomierzu
Gdy przekroczyliśmy próg sandomierskiej katedry, dosłownie zaniemówiliśmy z wrażenia. Czego w tej katedrze nie ma! Nie wiedzieliśmy, czy koncentrować uwagę na grecko-bizantyjskich freskach dookoła ołtarza (największych gotyckich freskach w Polsce!), herbach polskich ziem przeplatanych wersetami z ,,Bogurodzicy”, czy może przyjrzeć się imponującym obrazom, a może lepiej skupić się na barokowych detalach?
Ogromne organy, ołtarze ku czci zasłużonych Polaków- Wincentego Kadłubka i Zbigniewa Oleśnickiego, gotycki krucyfiks i bogato zdobiona kaplica mansjonarska – naprawdę można dostać oczopląsu.
Do katedry musieliśmy wrócić drugi raz, żeby na spokojnie ,,przetrawić” jej niezwykle bogate wnętrze. To atrakcja Sandomierza, której nie możecie pominąć!
Jednym z ciekawszych obiektów jest Martylologium Romanum – 12 obrazów, jeden na każdy miesiąc, przedstawiające śmierć wczesnochrześcijańskich męczenników. Czego tam nie ma…, wyprute wnętrzności, odrąbane głowy, posiekane członki, pale, kusze, piekielny ogień i wiele, wiele więcej… Morderstwa w ,,Ojcu Mateuszu” to przy tych realistycznych dziełach niewinne wieczorynki dla dzieci…
W Katedrze znajdziecie również niezwykle kontrowersyjny obraz przedstawiający rzekomy mord rytualny popełniany przez Żydów. Obraz ten to doskonały przykład XVIII wiecznego ,,czarnego PR-u”…Namalowano go, aby zasugerować sędziów wydających werdykt w sprawie o podejrzenie popełnienia przez Żydów rytualnego mordu właśnie. Można to uznać za próbę wywarcia ,,presji społecznej” i zasugerowania ,,poprawnego” wyroku. Niestety metoda zadziałała, a podejrzani Żydzi, jeśli wcześniej nie zginęli na torturach, zostali straceni za rzekome zabicie dziecka. Niestety ten obraz jest niezbyt chlubnym przypomnieniem o polskim antysemityzmie, którego korzenie sięgają minionych stuleci… Długo zastanawiano się, co zrobić z tym wstydliwym obrazem – był zdejmowany i zasłaniany, a teraz znów wisi w katedrze i, z właściwą adnotacją, przypomina, że historie o mordach rytualnych są wyssane z palca.
Jakby okrutności było mało, podobno katedra w Sandomierzu to tzw. Kościół ekspiacyjny, czyli pokutny. Kazimierz Wielki został zmuszony do wzniesienia tego oraz sześciu innych obiektów za zabójstwo ks. Marcina Baryczki. Czym to duchowny podpadł królowi? Jedni mówią o tym, że w imieniu kościoła upominał króla w temacie niedotrzymywania wierności małżonce, inni że próbował odwieźć króla od reformy podatkowej, która uderzyłaby w kieszeń kleru. Tak czy siak, Baryczka skończył w Wiśle, a Kazimierz wzniósł sandomierską świątynię.
3. Dom Długosza
Postaci Jana Długosza chyba nikomu nie trzeba przedstawiać, wszak zakładamy, że nasi czytelnicy coś niecoś ze szkoły pamiętają :). Co ciekawe był on nie tylko naszym narodowym dziejopisarzem, nadworskim doradzcą i (podobno dość surowym) nauczycielem królewskich pociech, ale również człowiekiem niezwykle majętnym i robiącym z tego majątku użytek.
Jedną z fundacji Długosza był właśnie dom wzniesiony dla księży mansjonarzy – członków nietypowego zakonu, którego sensem istnienia było sprawowanie pieczy nad świątyniami (poprzez np. obmodlanie kościołów). Długosz, związany z Sandomierzem jako kanonik sandomierskiej kapituły, wzniósł ten dom w pobliżu katedry. Mimo upływu wieków bryła zachowała się w prawie oryginalnym stanie – widać była to porządna budowlana robota :).
Dziś w Domu Długosza znajduje się Muzeum Diecezjalne. Brzmi nudno? Ależ skąd! To właśnie tu znajdziecie najważniejsze dla miasta przedmioty, takie jak np. akt lokacji Sandomierza. Ponadto, z ciekawostek, zaintrygowały nas białe rękawiczki królowej Jadwigi, zabytkowe drewniane ołtarze i szopki czy też ,,księgi drzew”- szkatułki imitujące woluminy, wykonane z kory danego drzewa i zawierające owoce, gałązki i liście danego gatunku. Piękna sprawa, i jakie to zadziwiające, że coś tak delikatnego przetrwało do naszych czasów. W muzeum zabytkowa jest też sama… prezentacja ekspozycji – wszystkie przedmioty ułożone są dokładnie tak, jak w 1936 roku wymyślił to sam Karol Estreicher, jeden ze słynniejszych polskich historyków sztuki.
4. Podziemna Trasa Turystyczna – podziemna atrakcja Sandomierza
Kto by pomyślał, że pod Sandomierzem… właściwie znajdowało się drugie miasto? Sandomierz handlem słynął, a prawo składu gwarantowało kupcom możliwość przechowywania towarów. W tym celu nierzadko używali sieci piwnic drążonych pod kamienicami w dość plastycznej skale, jaką są lessy. Temperatura pod ziemią była podobna przez cały rok, a piwnice z powodzeniem imitowały dzisiejsze lodówki. Ze względu na ich gospodarcze, ale również i obronne znaczenie, szczegółowe rozlokowanie piwnic było czasami owiane tajemnicą…
W pewnym momencie pojawił się jednak niemały problem: gdy z czasem handel podupadł, piwnice przestały być potrzebne, niszczały więc i popadały w zapomnienie. Efekt? W 1857 roku nagle pod ziemią zniknęło 100 metrów murów obronnych i kilka budynków – niekonserwowane piwnice nie wytrzymały tego ciężaru…. Budynki na powierzchni pękały, a delikatne lessowe podłoże zaczynało ,,żyć własnym życiem”.
Dlatego też w latach 60-tych ruszył ogromny projekt zabezpieczenia podziemnych korytarzy. Do pomocy zostali wezwani bytomscy górnicy, którzy specjalnymi sondami ustalali dokładny przebieg podziemnych korytarzy i zabezpieczyli te, po których dziś spacerują turyści. Podziemna Trasa Turystyczna to nie tylko czołowa atrakcja Sandomierza, dająca okazję do zagubienia się w podziemnym labiryncie i do poznania różnych legend związanych z nimi legend – m.in. tą najsłynniejszą, o Halinie Krępiance.
5. Ullica Opatowska i kościół św. Ducha
Ulica Opatowska to chyba główny deptak Sandomierza, z różnymi knajpkami, sandomierskimi zapiekankami oraz stoiskami z cydrem i lodami. Tu kupicie też różnego rodzaju pamiątki, wśród których furorę robią oczywiście te z ojcem Mateuszem…
Wkomponowany w ciąg ulicy jest kościół Duchaków – zakonu sprowadzonego przez Leszka Czarnego do Sandomierza do prowadzenia ochronki dla dzieci i szpitala. Ciekawostką jest, że przez długi czas vis-a-vis kościoła znajdował się dom uciech cielesnych, co mocno kościół oprotestowywał… Dziś atrakcję Opatowskiej stanowi niecodzienna rzeźba flisaka balansującego na linie – nawiązanie do zawodu flisaków, którzy zajmowali się spławianiem drewna Wisłą.
6. Ulica Żydowska i synagoga
W średniowieczu w Sandomierzu działała bardzo prężna gmina żydowska, jedna z bardziej znaczących w Polsce. Żydzi mieszkali głównie wzdłuż ulicy Żydowskiej, dlatego też właśnie tu naziści założyli w trakcie II wojny światowej getto. Szacuje się, że z Sandomierza wywieziono do obozów od 7 do 9 tys. osób. Najbardziej charakterystycznym budynkiem na Żydowskiej jest synagoga, która przetrwała wojnę. Zachowały się w niej resztki polichromii i zabytkowe sklepienia. Dziś to siedziba Archiwum Państwowego, w którym składowane są archiwalne dokumenty z Sandomierza i okolic.
7. Collegium Gostomianum
Kiedy spojrzeć na Sandomierz od strony wiślanych bulwarów, od razu rzuca się w oczy charakterystyczna bryła Collegium Gostomianum, byłego kolegium jezuitów. Nie wiedzieliśmy, że to jedna z najstarszych szkół średnich w Polsce, wzniesiona w XVII wieku. Ten ogromny gmach to nie tylko cztery piętra naziemne, ale również dwa poziomy piwnic- potężny moloch, jak na swoje czasy! Nic dziwnego, że zainspirowało samego Żeromskiego, który odnosił się do szkoły m.in. w ,,Popiołach”.
Collegium ufundował Hieronim Gostomski, stąd też i ta nieprzypadkowa nazwa szkoły. Sądząc po rozmiarach budynku, miał on zarówno pieniądze, jak i gest. Szczególnie z tym gestem sprawa jest dość ciekawa, bo Gostomski przeszedł na luteranizm, ale po latach wrócił na łono kościoła rzymskokatolickiego. Wtedy właśnie ufundował ten budynek dla jezuitów, więc chyba jakąś rolę mogły odgrywać tu wyrzuty sumienia…
8. Brama Opatowska
Brama Opatowska to ostatnia z czterech bram, które niegdyś strzegły wjazdu do miasta. Wzniesiona w XIV wieku była największą ze wszystkich, a okalały ją oczywiście grube miejskie mury, których pozostałości zachowały się do dziś. Inaczej wygląda z poziomu ulicy Opatowskiej, inaczej zaś od strony ulicy Browarnej., tak więc polecamy przejść przez bramę i wyjść poza teren starówki. Co ciekawe schody, którymi dziś wchodzą na wieżę turyści, nie istniały, i można było się na nią wdrapać jedynie z poziomu murów. Dziś to jeden z najbardziej charakterystycznych punktów w mieście, z platformą widokową na szczycie.
Pikantną ciekawostką jest fakt, że cegła, z której zbudowano wieżę, nazywam ,,palcówką” – ze względu na to, że formowana była palcami, oczywiście! Niewiele dziś jeszcze takich oryginalnych bram…
9. Zamek Królewski w Sandomierzu
Historia warowni wznoszonych na Wzgórzu Zamkowym sięga XII wieku. Początkowo były tu drewniane grody, w którym chowali się mieszkańcy Sandomierza w czasach niepokoju. Według niektórych danych do grodu prowadził most przerzucony nad fosą. Gdy miasto najeżdżali Tatarzy, ludzie uciekali przed nimi w takiej panice, że tratowali się na tym moście i wpadali do wody.
Zabudowy nie szczędzili ani Tatarzy ani Litwini, dlatego też w drugiej połowie XIV wieku król Kazimierz Wielki polecił wznieść w Sandomierzu murowany zamek ,,z prawdziwego zdarzenia” – od tego czasu w Sandomierze regularnie gościli polscy władcy, dorzucając swoje mniejsze lub większe cegiełki (dosłownie :)) do rozwoju warowni. W XVI wieku król Zygmunt I Stary sfinansował generalną przebudowę zamku królewskiego, co też uwiecznił na tablicy znajdującej się dziś nad wejściem do budynku muzeum.
W trakcie potopu szwedzkiego zamek został wysadzony w powietrze, co z resztą przedstawiono na jednym z obrazów w sandomierskiej katedrze. I znów, legenda głosi, że siła wybuchu była tak potężna, że jednego z obecnych na zamku mężczyzn, Jakuba Bobolę, wyrzuciła w powietrze razem z koniem. Udało mu się jednak wylądować bezpiecznie na drugim brzegu Wisły i jak gdyby nigdy nic, oddalił się z tego miejsca razem ze swoim dzielnym rumakiem. Ciężko w tej opowieści doszukać się jakiegokolwiek ziarnka prawdy (może poza tym, że zamek rzeczywiście wyleciał w powietrze), ale obraz upamiętnia tę historię i, jeśli dobrze rozumiemy, miał pokrzepić przerażonych rozmiarem tragedii mieszkańców.
Dziś na zamku znajdują się różne wystawy, między innymi archeologiczna i etnograficzna.
10. Kościół św. Jakuba
Widok na kościół św. Jakuba, położony na łagodnym zboczu i otoczony winnicą, to jeden z najbardziej poztówkowych kadrów w Sandomierzu. Gdy słońce powoli chyli się ku horyzontowi, oświetlając świątynię miękkim wieczornym światłem, ceglane mury doskonale komponują się z zielenią winnych liści. Kościół św. Jakuba to jeden z najstarszych kościołów ceglanych w Polsce, datowany na XIII wiek. To do tej świątyni Iwo Odrowąż sprowadził z Krakowa Dominikanów, którzy w Sandomierzu założyli swój drugi klasztor.
Ze świątynią związana jest tragiczna historia 49 zakonników, którzy gorliwie modlili się o ocalenie w czasie jednego z tatarskich najazdów. Niestety wróg wdarł się do wnętrza kościoła i wymordował braci, czyniąc ich męczennikami za wiarę. Podobno ze względu na tę tragiczną historię lubiła w progi św.Jakuba przyjeżdżać sama królowa Jadwiga…
11. Zabytkowy układ miasta
Spoglądając na mapę Sandomierza, od razu rzuca się w oczy regularna siatka ulic sandomierskiej starówki. Otóż w Sandomierzu zachował się, średniowieczny układ urbanistyczny, wytyczony na polecenie Kazimierza Wielkiego, który pomógł odbudować miasto po licznych tatarskich i litewskich najazdach. I w sumie 600 lat później nadal się sprawdza.
Gorzej sytuacja wygląda ze wzgórzami, na których wzniesiono miasto. Lessowe podłoże jest niezwykle żyzne, dzięki czemu mieszkańcy Sandomierza z powodzeniem zajmowali się rolnictwem. To samo jednak stanowi zagrożenie dla miasta- lessy to skała, która łatwo osiada pod wpływem wilgoci, a lessowe skarpy mają tendencje do osuwania się. Sandomierska starówka wymaga więc regularnych prac konserwatorskich, co by któregoś dnia nam nie znikła… Warto zobaczyć więc to miasto jak najprędzej – kto wie, ile mamy czasu… 😉
12. Wąwóz Królowej Jadwigi
Dosłownie krótki spacer dzieli kościół św. Jakuba od jednej z przyrodniczych atrakcji miasta i najsłynniejszego wąwozu lessowego w Sandomierzu – wąwozu św. Jadwigi. Jeśli traficie akurat na spokojniejszą porę dnia, na pewno zrobi on na Was duże wrażenie.
Wysokie na 10 metrów ściany wąwozu, bujna roślinność czerpiąca energię z niezwykle żyznej gleby oraz trele ptaków – my na chwilę zapomnieliśmy, że byliśmy w mieście i w wyobraźni przenieśliśmy się do jakiegoś dzikiego kanionu.
13. Park Piszczele
Park Piszczele ulokowany jest w najdłuższym wąwozie na terenie miasta, choć trzeba dobrze się przyjrzeć, żeby tę wąwozową strukturę dostrzec. Nasze niewprawne oko kompletnie tego nie wyłapało, jednak nie umknęło jego uwadze staranne zagospodarowanie terenu. Do dyspozycji są ścieżka rowerowa, boiska, skate park, dużo estetycznej zieleni i kilka miejsc, w których można się czegoś zjeść lub napić – my skusiliśmy się na ofertę restauracji Bistro Podwale i dobrze ją oceniamy.
Skąd dziwna nazwa parku? Cóż, historia jest umiarkowanie ,,sielankowa”- któregoś dnia osunęła się część skarpy, odsłaniając ludzkie szczątki. Miejscy bajarze twierdzą, że były to kości Tatarów, których wykiwała legendarna Halina Krępianka…
14. Góry Pieprzowe
Aby odwiedzić to miejsce trzeba wybrać się na małą wycieczkę, ok. trzy kilometry drogi od sandomierskiej starówki. Wałami wiślanymi dochodzi się do początku szlaku, a następnie szlakiem czerwonym można udać się na spacerek w poszukiwaniu chronionych tu odsłonięć łupków kambryjskich (te skały liczą aż 500 mln lat!), rzadkich gatunków róży i karłowatej wiśni. Właśnie od tekstury kambryjskich skał, które rozkruszają się na drobinki przypominające pieprz, wzięły nazwę te sandomierskie górki. Roślinność porastająca zbocza Gór Pieprzowych przypomina stepowe gatunki, o czym przekonaliśmy się na własnej skórze, gdy ostre gałązki i kolce podrapały naszą świeżo wypracowaną opaleniznę 🙂 – polecamy więc założyć coś z długim rękawem.
Alternatywnym rozwiązaniem jest podjechanie do Kamienia Łukawskiego i stamtąd szlakiem spacer na teren rezerwatu. Z punktu widokowego roztacza się bowiem doskonały widok na góry, Wisłę i Sandomierz – to naprawdę warto zobaczyć! Choć może ciężko to sobie wyobrazić, ale Góry Pieprzowe to najdalej wysunięty fragment Gór Świętokrzyskich!
15. Pierścień z krzemieniem pasiastym
Czy uda Wam się znaleźć ogromny pierścień z krzemieniem pasiastym? Podobno krzemień pasiasty to kamień optymistów. Kto chce się przekonać, jak wielkim optymistą musiał być człowiek, który kilka dekad temu ,,wskrzesił” modę na krzemień, ten niech odwiedzi pracownię Cezarego Łutowicza, bo o nim mowa. Może akurat będzie w sklepie?
A jeśli interesuje Was ten temat, polecamy wizytę w Muzeum Krzemionki, wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa ,,UNESCO”. Sprawdźcie nasz tekst i przekonajcie się, czemu właśnie technologia wydobycia tego kamienia załapała się na tę najbardziej znaną listę.
16. Ucho igielne
A znajdziecie może klimatyczne ,,ucho igielne”- ostatnią istniejącą furtę w miejskich murach? Używana była przez dominikanów do komunikacji między klasztorami. Chętnych do zrobienia zdjęcia w tym miejscu nie brakuje, polecamy więc zajrzeć tu rano – szukajcie ,,ucha” przy ul. Zamkowej!
17. Sandomierski Szlak Winiarski
Ziemia Sandomierska z dobrą glebą i delikatnymi pofałdowaniami idealnie nadaje się do uprawy wina – a lokalna tradycja winiarska liczy sobie setki lat. W okolicy miasta znajdziecie cztery ciekawe winnice: ,,U Gołębiewskich”, Król, Paterkówka i Winnica Sandomierska. Z tej ostatniej mieliśmy okazję kosztować wino – delikatne biele bardzo nam podeszły. Atrakcją może być także nocleg w winnicy – trzy apartamenty czekają na gości, którym nigdzie się nie spieszy… Więcej informacji na temat loklanych winnic znajdziecie na stronie Sandomierskiego Szlaku Winiarskiego.
18. Sandomierski Szlak Jabłkowy
W wersji familijnej Sandomierski Szlak Winiarski można zamienić na… Sandomierski Szlak Jabłkowy. Kiedy jechaliśmy przez te okolice rowerem, mijaliśmy setki hektarów sadów, więc wycieczka jabłkowym śladem będzie doskonałym pomysłem na wiosnę (gdy drzewka cudnie kwitną!) lub na jesieni, w czasie zbiorów. Szarlotka, cydr i soki jabłkowe – tych smaków wypatrujcie także w gastronomii wokół rynku. A jeśli ciekawią Was atrakcje Sandomierskiego Szlaku Jabłkowego, sprawdźcie jego stronę internetową Szlaku Jabłkowego.
19. Świat Ojca Mateusza
Przygody nieustraszonego księdza-detektywa to zdecydowanie nie nasza bajka, więc tego miejsca nie widzieliśmy, ale może są wśród Was fani tego serialu. Jeśli tak, to wpadnijcie do ,,Świata Ojca Mateusza”, w którym przeniesiecie się na najsłynniejsze w Polsce plebanię i komendę. Bohaterów serialu uwieczniono w postaci figur woskowych z którymi można sobie zrobić zdjęcie.
Sandomierz praktycznie
Gdzie spać w Sandomierzu?
Cóż, z racji tego, że w mieście byliśmy w czasie festiwalu Czas Dobrego Sera i Wina, o miejsca noclegowe nie było łatwo. Trafiliśmy jednak bardzo dobrze i spokojnie możemy polecić Pensjonat Sandomierski, o ile, i tu uwaga, nie musicie koniecznie spać w samym centrum miasta. Pensjonat Sandomierski to niewielki obiekt, ale bardzo nowocześnie i z gustem wyposażony – apartamenty z kuchnią dawały radę :). Do tego mają tam fajne miejsca do posiedzenia w ogrodzie, co szczególnie miłe było wieczorem, i naprawdę wypasione domowe śniadania w formie obfitego bufetu. Ujęli nas też gospodarze, tak więc o ile odległość nie jest dla Was problemem, to polecamy to miejsce. Dla tych, którzy przemierzają świętokrzyskie szlakiem Green Velo podpowiemy, że pensjonat jest właściwie na szlaku, a i rowery można bezpiecznie przechować na noc.
Jeśli planujesz wypad do Sandomierza, zachęcamy do rezerwacji noclegu przez nasz link na Bookingu, który podzieli się z nami swoją prowizją. Dzięki!
Gdzie zjeść w Sandomierzu?
Nie ,,gdzie” a ,,co” – szukajcie sandomierskich serów i wina w większych restauracjach na Opatowskiej i koło Rynku. Koniecznie trzeba napić się też cydru, wszak Sandomierz jabłkami stoi – koło Rynku z ogromnych beczek poleją Wam bezalkoholowy ,,na wynos”, natomiast wersja z procentami jest dostępna tylko na miejscu, w lokalach. Jeśli zaś chodzi o większy posiłek, przekąsiliśmy coś niecoś w Bistro Podwale i było całkiem przyjemnie – szczególnie, gdy można usiąść na zewnątrz. Śniadanie i naleśniki jedliśmy w Cafe Mała.
Nie tylko Sandomierz!
W Sandomierzu można się zatracić, ale jeśli oprócz tego miasta chcecie zobaczyć więcej atrakcji w całym regionie, odsyłamy do naszego tekstu o atrakcjach Świętokrzyskiego – od zamków, przez pałacyki, skanseny i na przyrodzie kończąc!
Atrakcje Sandomierza na mapie
By pomóc Wam z planowaniem zwiedzania Sandomierza, na poniższej mapce zaznaczyliśmy miejsca opisane w tekście.
Zapraszam Was do Sandomierza na Festiwal NieZwykły (Festiwal Filmów – Spotkań NieZwykłych). Organizujemy imprezę, która daleka jest od pretensji, celebryckiego blichtru, nie ma czerwonego dywany i ścianek. Nastawiamy się na dobre relacje z uczestnikami wydarzeń i Gośćmi. Po pandemii w 2021 r. przygotowujemy rozliczne niespodzianki. Przenieśliśmy datę imprezy z majówki na początek wakacji. Śledźcie nasze strony na FB, IB, YOU TUBE. Do zobaczenia!
Brzmi jak niezwykle ciekawa wakacyjna atrakcja w Sandomierzu, jeśli będziemy nam po drodze wpadniemy!
Fajnie. W wakacje i majówkę jest „najciaśniej”. Serial rozreklamowal miasteczko i zrobiło się warszawsko(na gorsze, w porównaniu z tym , jak było kilka lat temu), czyli klimat zepsuty jak i w Zakopanem.
Wystarczy wpaść trochę poza sezonem i daje radę- my byliśmy w okolicach ciepłego Bożego Ciała i w sumie było bardzo przyjemnie 🙂
Co to znaczy „warszawsko”?
Byłam kilka dni temu w Sandomierzu. Jest piękny swoją historią, ale współczesność tez prezentuje się uroczo i ciekawie. Miasto pulsuje życiem. Polecam.
Co zrobiło na Tobie największe wrażenie? No i: spotkałaś ojca Mateusza? 😉 Pozdrawiamy!
Polska jest pięknym krajem, ale musimy chcieć zacząć to spostrzegać. Często się śpieszymy, patrzymy w telefony, a często wystarczy obejrzeć się na prawo lub lewo, aby zobaczyć piękną architekturę.
Dokładnie, a przecież często tyle jest do zobaczenia w naszej najbliższej okolicy. Choć mieszkamy już kilka lat w Krakowie ciągle odkrywamy nowe miejsca. I to jest piękne:)
Tak było ….era tel.smartfonow popsuła wszystko ☹️teraz dzieci zamiast podziwiać to co jest za oknem.wolą wypatrywać się w ekrany telefonów.
Może z czasem dojdą do tego co ważne.
Spokojnie, dojdą. Już Arystoteles narzekał na ,,młode pokolenie” i nie rozumiał ich podejścia do życia 🙂
No cóż, ale niestety dorosłych tez to dotyczy. Smutne.
Pozostaje samemu świecić w tej kwestii przykładem …