Roztocze. Czym nas urzekło i dlaczego warto tam pojechać?

A więc czas zacząć naszą roztoczańską wyprawę. Z samego rana złapaliśmy jeden z licznych minibusików z Zamościa do Zwierzyńca i już o 9 rano meldowaliśmy się u wrót Roztoczańskiego Parku Narodowego. Założeniem naszej wycieczki było pokonanie jak najdłuższych dystansów siłą mięśni, więc z busów planowaliśmy korzystać jedynie wtedy, gdy naprawdę było to konieczne.

Ze Zwierzyńca ruszyliśmy więc dziarskim marszem Traktem Krasnobrodzkim w stronę Obrocza i dalej Guciowa. Trasa biegnie spokojną, lekko piaszczystą leśną ścieżką, na którą samochody nie mają wjazdu. Rowerem z pewnością byśmy bardziej się na niej męczyli, tym bardziej, że temperatura w ciągu dnia spokojnie osiągała wysokość 30 C.

Zagroda Guciów. Klimatyczny skansen ze swojskim jedzieniem

W Guciowie zrobiliśmy pierwszy przystanek, zaintrygowani małą prywatną inicjatywą „Zagroda Guciów”, która łączy funkcje skansenu, gospody i miejsca noclegowego. Niestety nie mieliśmy czasu zwiedzić wystawy skansenu, jednak samo miejsce zrobiło na nas bardzo pozytywne wrażenie. Chaty pokryte strzechą i śliczne podwóreczko ze studnią i żurawiem, mnogość kwiatów i zieleni i spokój miejsca, w którym można w cieniu odpocząć od palącego słońca. Klimatyczna gospoda serwuje pyszne lokalne jedzenie, podawane w babcinej zastawie.

Tak więc spróbowaliśmy zupy pokrzywowej, reczoniaka (piróg z kaszy, ziemniaków i sera) oraz piróga na słodko z żurawiną, popijając je domową lemoniadą i obserwując umorusane po zabawie dzieci, próbujące po raz pierwszy zsiadłego mleka i podpłomyków. Istna letnia sielanka! W lokalnym guciowskim sklepie uzupełniliśmy zapasy wody i znów trzeba było ruszać przed siebie – choć palące słońce nie pomagało w wędrówce.

Kierując się w stronę Bondyrza trafiliśmy szybko na żółty szlak w stronę Lasowca, który łączył się zaraz z zielonym. Różnice wzniesień dziś nie wydają nam się już tak wysokie, ale te 350 metrów w nagrzanym do suchości lesie dawały się we znaki. Idąc lasem, regularnie natrafialiśmy na pozostałości okopów i mogiły partyzantów. Raz na czas przytrafiały nam się na szlaku również miłe jeżynowe niespodzianki, które łapczywie pałaszowaliśmy w nagrodę za wysiłek.

Udało nam się zgubić na wysokości Starej Huty-Senderek, dzięki czemu mieliśmy niezaprogramowaną przerwę gdzieś w szczerym polu (dosłownie), próbując złapać zasięg GPS. Dopiero gdy tak na chwilę przysiedliśmy, uświadomiliśmy sobie jak bardzo zakurzeni, brudni i zmęczeni już byliśmy. Zielone znaki na drzewach oznaczały nie tylko to, że już z powrotem odnaleźliśmy właściwą drogę, ale okazały się też być zwiastunem cokolwiek bardziej wilgotnych terenów. Przed Majdanem Kasztelańskim minęliśmy kilka strumieni, których rześka woda przyniosła ulgę zmęczonym od marszu i słońca ciałom. Przed samym Majdanem minęliśmy dorodny zalew. Od tej pory szło się już o wiele łatwiej, a szlak zielony do Górecka Kościelnego prowadził mało uczęszczaną lokalną drogą.

Górecko Kościelne i stary modrzewiowy kościół

Do Górecka przyszliśmy zobaczyć stary modrzewiowy kościół pod wezwaniem świętego Stanisława z XVII wieku. Według wierzeń święty Stanisław ukazał się młodemu lokalnem rolnikowi Janowi, wskazując mu dokładnie, gdzie zbudować świątynię. Po spaleniu świątynii przez Szwedów, odbudowę  w 1768 roku ufundował ordynat Jakub Zamoyski.

Roztocze-6320

Do dziś budowla przetrwała w zaskakująco dobrym stanie, mimo krwawych walk toczonych w tym regionie podczas drugiej wojny światowej, które pozostawiły wieś w totalnej ruinie. Kościół jest bardzo minimalistyczny i dzięki temu niezwykle uroczy – barokowe ołtarze kontrastują z prostotą modrzewiowych desek.

Roztocze-6318

W otoczeniu kościoła znajdziecie również zabytkowe kapiczki, dzwonnice i cmentarz z ozdobnymi nagrobkami. Teren dookoła kościoła porastają natomiast 500- letnie dęby.

Roztocze-6297

Z Górecka ruszyliśmy dalej, czerwonym szlakiem przez Tarnowolę w stronę Józefowa, w którym planowaliśmy zatrzymać się na noc. Ten ostatni kawałek szliśmy już resztką sił, ale cieszyło nas, że wracamy w miejsce, w którym kiedyś dawno dawno temu udało nam się uzbierać sporo ciekawych wspomnień. Po drodze minęliśmy monumentalny kamień upamiejętniający kolejne ciężki historie roztoczańskich lasów- tym razem znakował miejsce masowych mogił ok. 1500 Żydów rozstrzelanych tu przez  hitlerowców.

Józefów i Rzeczpospolita Józefowska

Do miasteczka weszliśmy od strony zalewu i udaliśmy się do budynku dawnej józefowskiej synagogi, na poddaszu której czekały na nas mięciutkie łóżka. Po 30-kilku przebytych kilometrach miło było zdjąć z pleców ciężkie plecaki, rozmasować ramiona i posłuchać przez chwilę słów podziwu naszego gospodarza, który nie mógł zrozumieć, po co my właściwie tyle szliśmy. Nie trudziliśmy się tłumaczeniami, miło uśmiechnęliśmy się do niego, zamknęliśmy delikatnie drzwi i … właściwie już spaliśmy.

Podróżowanie w lato ma tą miłą zaletę, że dzień jest wystarczająco długi, aby pomieścić w sobie wszystkie nasze dziwne pomysły –  miejsca do odwiedzenia i szlaki do przemierzenia. Po intensywnym dniu marszu, o świcie obudził nas śpiew ptaków, tak więc już po siódmej byliśmy z powrotem gotowi do akcji i zaczęliśmy od krótkiego zwiedzenia Józefowa.

Miasteczko to założono stosunkowo późno, bo w 1725 roku, ale położenie między czterema większymi miastami rejonu sprzyjało szybkiemu rozwojowi miejscowości. Dzięki pobliskiemu kamieniołowi w Józefowie kwitło rzemiosło, a żydowscy kupcy prężnie rozwijali handel. W Józefowie działała również drukarnia hebrajskich ksiąg, która dawała zatrudnienie ponad połowie miasteczka. XIX wiek był dla Józefowa mniej szczęśliwy. W wyniku represji po powstaniu styczniowym Rosjanie odebrali mu prawa miejskie, osada zaczęła tracić na znaczeniu, dodatkowo nawiedzana przez epidemie i pożary.

jozefow 1

przedwojenny Józefów z drewnianą zabudową, źródło

Najcięższa dla Józefowa była jednak II wojna światowa. Już w połowie września 1939 spłonęło drewniane centrum Józefowa, a teren przechodził z rąk niemieckich w radzieckie i znów w niemieckie, w czasie uzgadninia szczegółów przebiegu linii Ribbentrop-Małotow.

Tereny Zamojszczyzny wcielone do Generanego Gubernatorstwa przysparzały Niemcom wiele kłopotów ze względu na intensywne działania oddziałów partyzanckich w reakcji na niemieckie plany depolonizacji i germanizacji tego regionu.

jozefow 3

źródło

Przez trzy tygodnie partyzanci rządzili Józefowem, pokonawszy Niemców w bitwie o miasto i zlikwidowawszy posterunki okupacyjnej policji, co zapisało się w historii regionu jako Rzeczpospolita Józefowska. Józefów uznano za centrum oporu i przeprowadzono wiele akcji represyjnych. Niemcy rozstrzelali lub wywiezli do obozów również prawie wszystkich józefowskich Żydów, którzy w latach 30. stanowili ponad ¾ ludności osady.

Okazało się, że synagoga, w której nocowaliśmy, choć zdewastowana w czasie wojny, stoi niewzruszona na swoim miejscu przeszło 150 lat, a dziś pełni funkcję lokalnej biblioteki i oferuje miejsca noclegowe. Za synagogą skręciliśmy  w stronę kamieniołomu, który oferuje iście księżycowe widoki.

20150813_084731

Można je podziwiać również z nowej wieży widokowej- zdaje się, że budowanie podobnych wieży to ogólnoroztoczański trend, widoczny również w kilku innych miejscowościach w okolicy.

Roztocze-6335

Niebawem będzie to może istna kraina wież… Ciekawi geologii mogą przejść się specjalną ścieżką dydaktyczną, z której dowiedzą się o formowaniu się wapieni 20 milionów lat temu, przy okazji wypatrując jakiś ciekawych skamienilin, które często udaje się tu znaleźć.

Roztocze-6331

Idąc wzdłuż kamieniołomu, dochodzi się do kirkutu w Józefowie przy ulicy Kamiennej. Jest to bardzo dobrze zachowany (mimo zniszczeń wojennych) i utrzymany obiekt z kilkoma interesującymi ozdobnymi macewami, na których do dziś widać ślady polichromii.

Roztocze-6344

Roztocze-6360

Ledwie parenaście lat temu nie było nawet widać cmentarza ze strony miasta z powodu porastających go chaszczy, dziś znakomitym stanem utrzymania zawstydza kilka o wiele słynniejszych nekropolii żydowskich, jak na przykład tą w Szczebrzeszynie.

Roztocze-6367

Rowerem przez Roztocze

Po krótkiej przechadzce geologiczno-kulturalnej nastał czas na rozwój fizyczny – skierowaliśmy się w stronę zalewu (z resztą pięknie ostatnio zaadaptowanego do potrzeb turystów), przy którym mieści się nowa wypożyczalnia rowerów. Dzięki temu nie musieliśmy wieźć ze sobą własnego sprzętu, a ten, który oferowała wypożyczalnia spokojnie na roztoczańskie trasy nam wystarczył. Cieszymy się, że istnieje możliwość pożyczenia sprzętu na kilka dni, bez konieczności zwracania go co wieczór, dzięki czemu można wybrać się na prawdziwą rowerową objazdówkę.

Roztocze-6377

Roztocze-6384

Bez zwłoki ruszyliśmy w trasę, obierając azymut na zielony szlak rowerowy prowadzący do Borowych Młynów. Nie ujechaliśmy nawet 10 kilometrów i już zachwyciliśmy się rowerowymi możliwościami Roztocza.

Roztocze-6382

Sunęliśmy przez sam środek Puszczy Solskiej, w środku sezonu, po idealnie przygotowanej twardej trasie, nie minąwszy ani jednego turysty na całym odcinku. Rowerowa bajka! Czasem przystawaliśmy na jakieś przydrożne malinki, innym razem zatrzymywaliśmy się przy miejscach upamiętniających partyzancie bitwy okresu II wojny światowej.

Roztocze-6381

Patrzyliśmy wtedy na gęstą puszczę, zastanawiając się, jak można było się w niej orientować, skrywać i walczyć…

Rezerwat nad Tanwią- roztoczańska Amazonia

Na wysokości Borowych Młynów odbiliśmy na wschód jadąc leśną drogą nad strumykiem, po przeciwnej stronie Szlaku Walk Partyzanckich. Tu miejscami trzeba było powalczyć z piachem, jednak trasa aż do samego Suśca była spokojna i niedostępna dla samochodów. Wtedy właśnie wpadliśmy na pomysł, aby Rezerwat Nad Tanwią pokonać na rowerze.

Roztocze-6409

Część trasy dało się jeszcze przejechać na dwóch kołach, jednak im dalej zapuszczaliśmy się w stronę rezerwatu, tym trudniej się robiło, a w efekcie znosiliśmy i wnosiliśmy rowery po całkiem stromych wzniesieniach.

Roztocze-6390

Mimo tego dodatkowego utrudnienia Rezerwat zrobił na nas pionurujące wrażenie, może dlatego że oglądaliśmy go zaraz po letniej burzy, gdy cały teren intensywnie parował.

Roztocze-6396

Mieliśmy przez chwilę wrażenie, że znajdujemy się na zupełnie innym kontynencie, co najmniej u stóp Amazonki :). Podziwialiśmy ciekawe progi tektoniczne, dzięki którym powstały małe wodospady- a powstały one w procesie fałdowania się samych Karpat!

Roztocze-6401

Podobno spotkać tu można rzadkie gatunki zwierząt, np. bociana czarnego, a fauna po dwóch stronach szumów diametralnie się od siebie różni.

Roztocze-6422

Przechodzenie po drewnianych mostkach, wśród odgłosów natury i przy uporczywej walce z komarami, na długo wbiło nam się w pamięć.

Roztocze-6426

Na końcu trasy rzeka staje się szersza, a płytkość i piaszczyste dno zachęcają do schłodzeniu się po całym dniu w trasie.

Roztocze-6441

W końcu można było opłukać twarz w rześkiej wodzie, wyciągnąć nogi na trawniku, a potem posilić się zapiekanką serwowaną w barku, który o ile dobrze sobie przypominamy, nosił charakterystyczną nazwę- Gargamel.

Roztocze-6380

Z pod parkingu ruszyliśmy  w stronę Oseredka, a potem podążając czerwonym Generalnym Szlakiem Rowerowym Roztocza, dojechaliśmy do Suśca. Nasi gospodarze byli przekonani, że nie dotrzemy już tej nocy, a ze względu na słabą sieć komórkową nie byli w stanie się do nas dodzwonić. Z czystym sumieniem możemy gościnę u państwa Rebizantów polecić, bo gdyby nie zmęczenie, przegadalibyśmy z nimi cały wieczór.

Na spotkanie z czartem

Następnego dnia wstaliśmy pełni energii i pożegnawszy się z naszymi przemiłymi gospodarzami, ruszyliśmy z Suśca w stronę Rezerwatu Czartowe Pole.

Roztocze czartowe pole

Przy dużym parkingu (czy to znaczy,że normalnie jest tu tłoczno? My byliśmy na szlaku sami 🙂 ) można spokojnie zaparkować rumaki i dla odmiany wybrać się na spacer po rezerwacie bez rowerów na plecach. Magiczna nazwa powstała z ludowego przekonania, że „jeno czarci tam hasali”- czyż nie brzmi to intrygująco? Przesadnie diabelsko nie było, raczej uspokajająco i odrobinę romantycznie. Malownicze przełomy, maleńkie piaskowe wysepki i wszędobylską roślinność można podziwiać przemierzając trasę wzdłuż drewnianych kładek i mostków.

Roztocze czartowe pole józefów

Roztocze czartowe pole papiernia

Podobno rzekę zamieszkują nawet pstrągi górskie, bo jej bystry charakter tak zbliżony jest do warunków górskich, a w drzewach śpiewa liczne borowe ptactwo. Na trasie znajdują się też ruiny papierni, która była istotnym punktem przemysłowym na mapie Ordynacji Zamojskiej.

Roztocze czartowe pole józefów

To właśnie tu produkowano 80% papieru w województwie, głównie dla wspomnianej przez nas wcześniej józefowskiej drukarni hebrajskich książek.Na tym krótkim 1.5- kilometrowym szlaku znajdziemy też mogiły partyzantów II wojny światowej, tak więc wycieczka dostarczy różnorodnych wrażeń :).

Roztocze rezerwat czartowe pole

Kto potrzebuje jednak ochłonąć, powinien podążyć naszym śladem i wyruszyć do Majdanu Sopockiego Drugiego. Byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni tym miejscem. W czasie gdy pół narodu tłoczyło się na plażach Łeby, w Majdanie Sopockim było mnóstwo miejsca na opalanie i kąpiele.

majdan sopocki kąpielisko

Koło strzeżonego kąpieliska zadbano o elegancki piasek, a stroniący od ludzi mogli rozbić się gdziekolwiek wzdłuż długiego brzegu zalewu i ewentualnie schować się przed słońcem w cieniu leśnych drzew. Naprawdę można tu złapać oddech i zebrać siły na kolejne kilometry.

W poszukiwaniu kirkutu…

Jadąc przez Starą Ciotuszę i Las Zimny Dół (hihihi, urocze nazwy, co nie?) dotarliśmy do Krasnobrodu. Na mapie dostrzegliśmy małą gwiazdę Dawida oznaczającą cmentarz żydowski, więc z ciekawością zaczęliśmy rozglądać się za tym obiektem. Kręciliśmy się po drodze w kółku, pytaliśmy miejscowych i wydzieraliśmy sobie z rąk mapę, ale cmentarza nie mogliśmy znaleźć. Zdecydowaliśmy się wdrapać na leśną skarpę, bo zaintrygowała nas jedna ścieżka, ale natknęliśmy się tylko na butelki po alkoholu. Dopiero po przedarciu się przez chaszcze gdzieniegdzie mogliśmy dostrzec resztki kamiennych macew, wyłamane i powalone płyty…

Roztocze krasnobród kirkut cmentarz żydowski

Widok smutny, bo brakuje chociażby niewielkiej tablicy i symbolicznego kamienia, który upamiętniałby miejsce pochówku setek ludzi.

W Krasnobrodzkim zalewie udało nam się trochę ochłodzić (tu plaża była już bardziej zaludniona) i pojechaliśmy do krasnobrodzkiego pałacu, w którym dziś mieści się sanatorium.

Roztocze Krasnobród sanatorium

Krasnobród (czyli piękny bród na rzece) znany był już od dawien ze swoich leczniczych właściwości, a oddychać świeżym powietrzem przyjeżdzała tu sama Królowa Marysieńka, żona Jana III Sobieskiego. To dzięki niej powstał w Krasnobrodzie piękny kościół i przyjął się kult św. Rocha, popularnego we Francji patrona. Badania mikroklimatu Krasnobrodu wykazały, że są jest on szczególnie korzystny do leczenia chorób dróg oddechowych, a niedaleko Krasnegostawu odkryto duże pokłady złóż borowinowych, których używa się przy leczeniu reumatyzmu, chorób stawów oraz ostatnio w kosmetologii.

Roztocze Krasnybród

Sztolnie w Senderkach

Ostatnim punktem naszej wycieczki były sztolnie w Senderkach, do których dojechaliśmy przez Hutki i Bondyrz a później lasem. Co wiedzieliśmy o Senderkach? Tu znajdować się miały jamy drążone przez okolicznych mieszkańców w poszukiwaniu solidnego kamienia. Mozolnie kopano przez pokolenia dziury i korytarze, aby pozyskać materiał do kamieni młyńskich i żarn. Ta prymitywna produkcja była dodatkowym źródłem dochodu dla wielu rodzin w okolicy.

Roztocze sztolnie senderki

Podobno w Sanderkach, których nazwa bierze się od końskich derek, którymi okrywali się wyrobnicy, znajduje się ponad 50 jam i mini-jaskiń, a niektóre połączone są ze sobą siecią korytarzy- dziś ulubioną kryjówką nietoperzy. Niestety większość jam kopanych w ziemi częściowo zapadła się lub została zakopana i tylko gdzieniegdzie można było dostrzec pozostałości tego wydobycia- niebezpiecznego, męczącego i w dużej mierze wykonywanego ręcznie. Te jamy, w których mieszkają nietoperze, objęte są ochroną, a ich zwiedzanie jest zabronione. Choć nie zobaczyliśmy tego, co chcieliśmy, po raz kolejny musieliśmy w lesie szukać śladów ludzkich działań, czując się jak prawdziwi Indiana Jonesi. Polecamy raz na czas takie zabawy- nagle na zwykłą kępę drzew zaczyna patrzeć się w zupełnie inny sposób.

I znów z Józefowie

Po Senderkach pomknęliśmy czym prędzej do Józefowa, aby zaraz po oddaniu rowerów zdążyć jeszcze popływać w zalewie józefowskim.

Józefów Roztoczański zalew

Ah, co za przyjemność to była dla ciała, zrelaksować mięśnie, zmyć z siebie leśny kurz i odpoczać od palącego słońca! Kto by pomyślał, że na Roztoczu można tak świetnie odpoczywać!

Po pieszych wędrówkach i rowerowych przejażdżkach opuściliśmy tereny Puszczy Solskiej i Roztoczańskiego Parku Narodowego, z samego rana udając się do Zwierzyńca. Pamiętacie, jak pisaliśmy o poruszaniu się siłą własnych mięśni? W Zwierzyńcu postanowiliśmy popracować nad naszymi bicepsami, co w tych malownicznyh okolicznościach przyrody mogło oznaczało jedno: spływ kajakowy!

Spływ kajakowy Wieprzem

W Zwierzyńcu aż roi się od firm oferujących spływy i krótkie wycieczki kajakowe, warto jednak zadzwonić do wybranego usługodawcy i z wyprzedzeniem zarezerwować konkretną ofertę- w sezonie w trakcie weekendu wiele osób odchodziło z przystani kajakarskiej z kwitkiem. My zdecydowaliśmy się na krótki dwugodzinny spływ z samego rana, aby zdążyć jeszcze zrealizować nasze pozostałe turystyczne plany (tych jak zawsze więcej niż godzin w dobie :)). System wypracowany w Zwierzyńcu jest niezwykle wygodny- wystarczy zgłosić się do firmy, która busikiem zabiera chętnych do punktu startowego wycieczki, w którym wydaje kajak, beczułkę lub ochronkę na plecaki oraz kapoki. Trasa wiedzie meandrami Wieprza aż do Zwierzyńca, gdzie oddaje się sprzęt.

Zwierzyniec Roztocze-kajaki

Rzeka Wieprz jest niezwykle płytka i spokojna, czyniąc to kajakarskie doświadczenie bezpiecznym nawet dla początkujących czy rodzin z dziećmi. Chyba nie sposób się w niej utopić :).  Na niektórych odcinkach wystarczyło delikatnie korygować położenie kajaka, a nurt sam wyręczał w wiosłowaniu. Jedyna trudność pojawiła się na stawie Rudka tuż obok Zwierzyńca, gdzie prąd wodny i wiatr mogą być wyzwaniem dla niewprawionych zawodników.

spływ Obroczą

Wadą rozwiązania z busikiem jest to, że na raz spływ zaczyna kilkanaście kajaków- trzeba więc uzbroić się w cierpliwość, odpłynąć od grupy i wtedy na spokojnie cieszyć się piękną przyrodą. I choć cieżko było zrobić zdjęcia, musicie uwierzyć nam na słowo, że naprawdę było czym się zachwycać. Poranny koncert ptactwa, plusk wody, łagodne jeszcze słońce… Moglibyśmy tak płynąć i płynąć… Dla mniej romantycznych klientów wzdłuż trasy powstały nieduże barki serwujące zimne napoje i lody, więc jeśli komuś nie przeszkadza głośne towarzystwo, może zatrzymać się na małą przerwę.

Zwierzyniec staw

Zwierzyniec

Po tym miłym porannym rozruchu wyruszyliśmy poznawać Zwierzyniec. Historia Zwierzyńca bezpośrednio związana jest z Ordynacją Zamojską, czyli majątkim magnackim rządzącym się własnymi prawami, założonym przez ród Zamojskich. Jednym z filarów gospodarki Ordynacji było zarządzanie bogactwem okolicznych lasów. Na terenie dzisiejszego Zwierzyńca wybudowano więc pałacyk myśliwski i ogromny ogrodzony teren z dzikimi zwierzętami, takimi jak tarpany (kto wie, jak wyglądały?), dziki, łosie czy sarny. Nie trudno zgadnąć, że stąd też wzięła się nazwa miasteczka.

Zwierzyniec Roztocze-Ordynacja Zamojskich
Zwierzyniec Roztocze kościół na wyspie

Zamojscy wielokrotnie gościli na tych terenach polskich królów, a w podzięce za narodziny syna ufundowali piękny kościół na wyspie.

Wyspa ta jest naprawdę uroczym zakątkiem, w którym można spokojnie odpocząć, popatrzeć bez celu w niebo i nacieszyć się zwierzyniecką zielenią.

Zwierzyniec Roztocze- kościół na wyspie

W 1812 przeniesiono do Zwierzyńca główną siedzibę Ordynacji, której budynki stoją w Zwierzyńcu do dziś, służąc za szkołę, domy kolonijne i kino. Może kiedyś ktoś je pięknie odrestauruje i stworzy prawdziwe turystyczne centrum okolicy.

Zwierzyniec Ordynacja Zamojskich

W Zwierzyńcu za czasów Ordynacji produkowano również fajanse, mydła, funkcjonowały młyn, tartak czy drukarnia. Jednak i tak najpewniej najbardziej zaciekawi Was zgoła inna „produkcja”- piwa w zwierzynieckim browarze.

Zwierzyniec Roztocze- Browar Zwierzyniec

Browar Zwierzyniec

Kompleks browaru, założonego na początku XIX wieku, otwarty jest dla zwiedzających, a poznać w nim można historię warzenia piwa, sekret jego smaku i technologiczne rozwiązania, które pozwalały skoordynować pracę tartaku (drewno na beczki), wodociągów (krystaliczna woda) czy pozyskiwania lodu służącego pierwotnie do schładzania piwa.

Zwierzyniec Roztocze Browar Zwierzyniec

Browar Zwierzyniec

Tu również produkowano wodę sodową i oranżady, o czym przypomina krótka wystawa przed browarem, prezentująca etykiety zwierzynieckich produktów. Podobno sekretem lokalnego piwa była woda pozyskiwana z serca dzisiejszego Roztoczańskiego Parku Narodowego, a właściciele browaru postawili na trudno dostępne w tamtych czasach piwo angielskie, przystowując technologię produkcyjną zgodnie z wytycznymi sprowadzonego z Anglii piwowara Miliarda.

Browar Zwierzyniec

Piwo cieszyło się sporą popularnością, a wiekową tradycję kontynuuje lubelska Perła- obecny dzierżawca obiektu, dzięki któremu na wygodnych leżakach można skosztować limitowanych edycji piwa.

Zwierzyniec Roztocze-6537 Browar Zwierzyniec

W sezonie przed browarem odbywa się Letnia Akademia Filmowa, stwarzając okazję do miłego seansu pod chmurką.

Browar Zwierzyniec Letnia Akademia filmowa

Bedąc w okolicy, warto podejść w górę ulicy Plażowej, przy której znajduje się Pałac Plenipotenta– obecna siedziba Roztoczańskiego Parku Narodowego.

Zwierzyniec pałac plenipotenta

Piękna drewniana willa stylizowana na wzór szwajcarski, spoglądająca z niewysokiego wzgórza na zielony Zwierzyniec- brzmi jak idealne miejsce pracy, może uda nam się dostać jakąś posadkę w RPNie :)?

Zwierzyniec Roztocze-Pałac Plenipotenta

W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie

Szczebrzeszyn jawił się w naszej wyobraźni jako idealny przykład przedwojennego wielokulturowego miasta– wszak obok katolików żyła tu spora diaspora żydowska, a i unici odznaczyli się w mieście poprzez swoją pokaźną cerkiew. Nigdy nie był on dużym ośrodkiem, a przedwojennę zabudowę stanowiły głownie drewniane chałupy, jednak to uprawa okoliczny pól przyczyniała się do sukcesu Ordynacji Zamojskich, tu prężnie rozwijał się chasydyzm, a zaborca zbudował ważne dla regionu szkoły. Miasteczko przetrwało napady Kozaków, Szwedów oraz Tatrów, dopiero II wojna światowa zmieniła wielowyznaniowy i wielonarodowy charakter Szczebrzeszyna.

Szczebrzeszyn-chrząszcz brzmi w trzcinie

Myśleliśmy, że właśnie tu uda nam się tę wielokulturowość poczuć, że wspomnienia o niej będą pielęgnowane i podkreślane na każdym kroku, stanowiąc turystyczny, jak to mówią w branży marketingu, „selling point” tej miejscowości. Nie wiemy, czy trafiliśmy na nieszczęśliwy moment, ale Szczebrzeszyn nas mocno w tej kwestii rozczarował.

Szczebrzeszyn synagoga żydowska

W synagodze trwały akurat przygotowania do wieczornego koncertu, więc nie mogliśmy zobaczyć jej wnętrz- cóż, zwykły niefart. Wspieliśmy się więc na niewielkie wzniesienie, na którym mieści się słynny szczebrzeszyński kirkut– jeden z najlepiej zachowanych obiektów w tej części kraju. I co? I ledwo daliśmy radę przebrnąć przez chaszcze pokrzyw…

Szczebrzeszyn kirkut cmentarz żydowski

Zieleń zdecydowanie wygrywała z pięknie zdobionymi nagrobkami, bezwstydnie pokrywając je mchem, przełamując korzeniami i przewracając na ziemię.

Szczebrzeszyn kirkut cmentarz żydowski

W sezonie letnim z trawami i niewysokimi roślinami walczy wiele podobnych miejsc- chociażby kirkut w Lesku. Tu niestety nie była to kwestia jednego ciepłego lata, bo nie pokrzywy, a młode drzewa porastały cmentarz. Widok niestety dość smutny, szczególnie gdy kolejne osoby odwracały się na pięcie w bramie cmentarza i nie decydowały się nawet do niego wejść. My spróbowaliśmy przedrzeć się przez roślinność w poszukiwaniu najpiękniej zdobionych nagrobków… Było warto…

Szczebrzeszyn kirkut cmentarz żydowski

Może nie mieliśmy szczęścia z żydowską historią Szczebrzeszyna, ale postanowiliśmy się nie zrażać i spróbować obejrzeć szczebrzeszyńską cerkiew.

Szczebrzeszyn cerkiew unicka

Tu jednak również nie odnieśliśmy sukcesu, bo ta była zamknięta na cztery spusty. Pozostało przyjrzeć się katolickim kościołom w stylu renesansu lubelskiego i rzucić okiem na słynnego chrząszcza, który zdawał się być jedynym obiektem zainteresowania przejezdnych.

Szczebrzeszyn kościół

Nie mieliśmy wrażenia, że Szczebrzeszyn przyciąga wielu gości, a okolica rynku przedstawiała klasyczny szyldowo-usługowy chaos, który nie zachęcał do dalszych eksploracji miasteczka. Trochę zawiedzeni, ruszyliśmy dalej, pielęgnując w pamięci obrazy z okresu przedwojennego, w którym wielokulturowość i wielowyznaniowość były widoczna na każdym kroku.

Wiatrak w Klemensowie

Dosłownie po sąsiedzku od szczebrzszyńskiego rynku, na drodze do Zamościa znajdziecie Klemensów, w którym mieścił się niegdyś pałac Ordynacji Zamojskiej oraz siedziba cukrowni (charakterystyczne budynki zachowały się do dziś). My zatrzymaliśmy się w ,,Klemensir”, otwartym w budynku zajmowanym niegdyś przez dyrektora cukrowni. W tym pięknym drewnianym obiekcie można nie tylko zatrzymać się na noc, ale również posilić się małym co-nieco. W karcie znajdziecie lokalne akcenty, jak na przykład dodatek oleju roztoczańskiego do kilku dań, co zawsze czyni ucztę ciut ciekawszą.

Szczebrzeszyn klemens Klemensów wiatraki

,,Klemens” to nie tylko hotel i gastronomia- to miejsce, w którym aż czuć pasję do lokalnej historii. Na terenie ,,Klemensa” znajduje się jeden z ostatnich wiatraków Roztocza, które kiedyś były naturalną częścią . Drewniany obiekt można zwiedzić, a w środku podziwiać pokaźną jak na prywatną kolekcję zabytkowych przedmiotów codziennego użytku.

Szczebrzeszyn klemens Klemensów wiatraki

Właściciel od wielu lat skupuje je z okolicy z zamiarem uratowania tych niekiedy niedocenianych przedmiotów przed zniszczeniem.

W Klemensowie, racząc się pokaźną kolacją, zakończyliśmy naszą roztoczańską wyprawę. Autostopem dojechaliśmy do Zamościa, w sam raz na nocne oblężenie miasta! To już jednak osobna historia…

Data ostatniej aktualizacji:

Kategoria: Lubelskie, Polska

24 komentarze do “Roztocze. Czym nas urzekło i dlaczego warto tam pojechać?”

  1. Jak będę kiedyś w Szczebrzeszynie to na pewno powysyłam stamtąd pocztówki znajomym zza granicy – niech sobie łamią język! 🙂

    Odpowiedz
      • Jeśli jescze kiedyś będziecie w okolicach Szczebrzeszyna polecam poznanie okolicznych szlaków na terenie Szczebrzeszyńskiego Parku Krajobrazowego. Cały usiany jest wąwozami lessowymi, z tego chyba najbardziej malownicze są w tzw. Piekiełku i okolicach pobliskiego Kawęczynka. Tam dopiero trudno znaleźć innych turystów 😉

        Odpowiedz
        • Na pewno wrócimy na Roztocze i dziękujemy za wskazówki odnośnie Szczebrzeszyna. Nawet planowaliśmy wyjazd w tym roku, ale wpadły nam Mistrzostwa Blogerów Turystycznych (super!) i trochę musieliśmy zmienić plany na bardziej małopolskie klimaty😀

          Odpowiedz
  2. Polecam też szlak rowerem z Suśca do Józefowa, po drodze kamieniołomy przed Józefowem, później super smaczne lody w Józefowie i żółtym szlakiem rozpoczynającym się nieopodal szkoły pętelka do Suśca drogą asfaltową przez las do Wieprza, a później w lewo znów przez las ale już leśnym duktem. Wyjazd w Suścu nieopodal kościoła. Piękna trasa pachnąca lasem.

    Odpowiedz
  3. I jak ja wezmę na rower ten komputerowy przewodnik? Jak umieścić laptop na kierownicy?
    Znowu będziemy zwiedzać ten piękny zakątek Polski bez przewodnika. Jedziemy tam drugi raz, tak się nam spodobało Roztocze, cudo…

    Ale spróbuję porobić notatki z Waszego bloga, i w drogę. Rowery gotowe, czekam tylko na sakwy i urlop zaś w Suścu jako baza startowa. Pojedziemy trasą jaką opisujecie. Pozdrawiam

    Odpowiedz
  4. Fajny wpis i ciekawe miejsca, ale co do Guciowa nie mogę się zgodzić. Wstęp kosztuje 15 zł, a na terenie tego niby-skansenu znajdują się 3 budynki z wystawami. Milion razy ciekawszy jest skansen w Lublinie. W sklepiku ceny z kosmosu – litrowy miód 53zl, podczas gdy w Zwierzyńcu taki sam (np fasolowy) kosztuje 35 zł, a w pasiece Ulik 30. Za obiad ze zwykłych wiejskich składników – kasza, ziemniaki, twaróg, skwarki – trzeba zapłacić 30 zł. Może kiedyś to miejsce miało klimat, obecnie jest maszynką do robienia pieniędzy.

    Odpowiedz
  5. Właśnie jestem na Roztoczu. Jest pięknie. Czy mogę prosić o jakieś informacje odnośnie wypożyczalni rowerów w Józefowie? Czy są może dostępne jakieś rowery bądź foteliki dla dzieci? Niestety nie mogę znaleźć informacji o tym.

    Odpowiedz
  6. Od kilku lat ciągnie nas na Roztocze, chcielibyśmy zabrać ze sobą rowery bo słyszałem że jest tam wiele ścieżek rowerowych. Jakie miejsce polecacie jako bazę wypadową tak aby wracać każdego dnia w to same miejsce. Planujemy taki 5 dniowy wypad. Pozdrawiam Janusz

    Odpowiedz
  7. W tym roku podróżowałem po cudownym ROZTOCZU. Przejechaliśmy kilkakrotnie odcinek od Radecznicy /św. Antoniego – gdzie objawił się 08.05. 1664r / aż do Krasnobrodu /objawienie
    Matki Bożej/ . Polecam wszystkim. Jest to najpięknięjszy teren przyrodniczy w Polsce.

    Odpowiedz
  8. Super artykuł! Myślę że warto też wspomnieć że w lubelskim, niedaleko roztocza można polatać na paralotni i zobaczyć te wszystkie cuda z lotu ptaka. Można też zrobić w Krasnymstawie kurs na paralotnie i zostać pilotem. organizuje loty widokowe i szkolenia paralotniowe.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz