Spływ kajakiem po Nidzie

Spływ Nidą to idealna opcja dla rodzin i początkujących – jest prościutka!

Krutynia, Czarna Hańcza, Bug – te rzeki to niekwestionowane kajakowe ,,bestsellery”. Rocznie po najsłynniejszych wodach wiosłują tysiące Polaków i gości zza granicy. Jednak nie trzeba jechać na krańce Polski by zasmakować kajakowej przygody. W centralnej części kraju również znajdziecie piękne spławne rzeki właściwie w każdym regionie. My postanowiliśmy przetestować rzekę Nidę w województwie świętokrzyskim.

Wspomnienia z Ponidzia

Nida. Pierwszy raz z tą nazwą spotkaliśmy się w trakcie naszej rowerowej objazdówki wokół Kielc, podczas której zatrzymaliśmy się w skansenie w Tokarni. Tam też dostrzegliśmy rzekę i informacje o organizowanych po niej spływach. To był nasz pierwszy kontakt z Nidą i wtedy właśnie zakiełkowała w nas nieśmiała myśl, że kiedyś musimy przetestować jej wody. 

Znak na terenie Skansenu w Tokarni.

Czas leciał, a na kajaki się dalej nie wybraliśmy. Ale Nida znów towarzyszyła nam podczas kolejnej rowerowej wycieczki po wschodnią część województwa świętokrzyskiego. Ostatni nocleg na trasie wypadł w urokliwym Busku-Zdroju, które ze swoją senną atmosferą i eleganckimi terenami spacerowymi jawiło nam się jako mała oaza spokoju. Byliśmy na tyle zmęczeni wykręconymi w poprzednich dniach kilometrami, że z chęcią oddalibyśmy się błogiemu lenistwu w tym świętokrzyskim sanatorium. I choć droga wzywała, nie omieszkaliśmy zajrzeć do informacji turystycznej po odrobinę inspiracji i ciekawostek o najbliższej okolicy. Wtedy właśnie dowiedzieliśmy się trochę więcej o delikatnie meandrującej Nidzie i kuracyjnych wycieczkach w okolice określane mianem ,,Ponidzia”. 

Widok na Nidę z mostu w Wiślicy.
Kosciół pokutny Kazimierza Wielkiego w Wiślicy

Ledwie kilka godzin później podziwialiśmy taflę tej rzeki z półdzikiej trasy rowerowej poprowadzonej jej brzegiem. Kilka ujęć, które udało nam się wtedy złapać z drona, utwierdziły nas w przekonaniu, że chcemy tu kiedyś wrócić i poznać Nidę z nadwodnej perspektywy. Okazja nadarzyła się w pandemiczne lato AD 2020, kiedy szukaliśmy ochłody w pobliżu Krakowa. Raptem półtoragodzinna podróż ze stolicy Małopolski i voila, pakowaliśmy się do kajaków!

Rowerem wzdłuż Nidy- tym razem jednak jednoślady zostały w domu!

Jak spływało nam się Nidą?

Jako, że lubimy trochę się zmęczyć, postawiliśmy na 20-kilometrową trasę z Tokarni do Nowych Kotlic. Pierwszy etap trasy był raczej szeroki i cokolwiek rozgrzewkowy – może niezbyt widokowy, ale za to pozwolił nam oswoić się z wodą i przyzwyczaić do jednego (wspólnego :)) tempa wiosłowania. Odświeżyliśmy sobie też niezbędne manewry, które później okazały się bardzo przydatne. Dopiero na dalszym odcinku trasy rzeka zaczęła się zwężać i dziczeć. Naszym kajakowym wysiłkom towarzyszyły powalone konary, przepłycenia oraz chmary ważek i ptaków – słowem pełen dzikości relaks w regionie, który z taką naturą nam się nie kojarzył…

Właściwie tylko na początku Nida była na tyle głęboka, że jakiś niezapowiedziany fikołek mógł się skończyć porządną kąpielą. Na dalszych odcinkach rzeka stała się naprawdę płytka, dzięki czemu, nie będąc przesadnie wprawnymi, czuliśmy się bardzo bezpiecznie. Do tego stopnia, że jedyna na trasie ,,nioska” okazała się miłym urozmaiceniem z małym ,,dreszczykiem” i nawet nie wysiedliśmy do niej z kajaków. Dla tych z Was, którzy niekoniecznie szukają na kajakach emocji, zapewniamy, że to trudniejsze miejsce było doskonale oznaczone tak, żeby w porę można było przygotować się do wyjścia z kajaka i spokojnych przenosin. 

Czysta i dość płytka rzeka oznacza fajny relaks!
Jak na taką niepozorną rzekę, Nida zachwyca swoją przyrodą

Szczególnie w drugiej połowie wycieczki Nida oczarowała nas malowniczymi zakolami, wysepkami i płyciznami. Momentami trasa stawała się tak płytka, że obciążony dwoma pokaźnymi osobnikami kajak szurał po dnie i raz po raz musieliśmy przepychać go przez płycizny. Absolutnie nam to nie przeszkadzało, bo w ten upalny, sierpniowy dzień, chętnie przy okazji ochlapywaliśmy się orzeźwiającą wodą. Warto zaznaczyć, że nurt rzeki na tym odcinku jest niezwykle spokojny, nie trzeba więc denerwować się tym, czy kajak lub wiosło nie odpłyną w trakcie takiej odświeżającej operacji :). 

Dodatkowo mnogość małych zatoczek i wysepek sprawiła, że bez problemu zatrzymywaliśmy się co jakiś czas w spokojniejszym zakątku, wyciągaliśmy kajak na piasek i odpoczywaliśmy na chwilę od wiosłowania. Ten pomysł idealnie sprawdził się też na niespieszny piknik – do dziś wspominamy smak kanapek, które ze smakiem zjedliśmy w pełni sierpniowego słońca, mocząc nogi w mile chłodzącej wodzie… Taka totalna kwintesencja wakacji z dzieciństwa, tym razem w wersji instant – bo raptem jednodniowej. Może to i ,,tylko” jeden dzień, ale uwierzcie, ładuje baterie na długo!

Tak pięknie, że aż wiosłować się nie chce…

A gdy już nacieszycie się spokojnym pływaniem po rzece (bo jednak w porównaniu z ,,hitowymi” rzekami Polski, to ten odcinek Nidy jest prawie pusty), możecie zatrzymać się na popas (i kolejną kąpiel) przy Zamku w Sobkowie. To ruiny zabudowań z XVI wieku, nazywane oficjalnie ,,fortalicium”. Należąca do starosty z Sulejowa, Stanisława Sobka, budowla, pełniła funkcje obronne, jednak z czasem, przechodząc w coraz to inne możne ręce, otrzymywała mieszkalne funkcje. Dziś działa tam nieduży bar, w którym można zatrzymać się przy okazji spływu. 

Potem pozostało nam już tylko kilka(dziesiąt) ruchów wiosłem i zakończyliśmy spływ w Nowych Kotlicach. Po całym dniu dobrze czuliśmy mięśnie rąk, ale po dobrej kolacji i zasłużonym śnie pewnie z przyjemnością kontynuowalibyśmy trasę. No cóż, do następnego razu!

Ruiny Zamku w Sobkowie.

Nida kajakiem – praktycznie

Jak przygotować się na spływ kajakowy na Ponidziu?

Tak jak wspomialiśmy – Nida na przetestowanym przez nas odcinku zdecydowanie nie jest trudną rzeką. Jednak warto solidnie przemyśleć, na który wariant trasy się piszecie, tak żeby było jednak zarówno bezpiecznie, jak i przyjemnie. Oprócz nas tego dnia spływało kilka innych par i rodzin z dziećmi, wszyscy decydowali się na krótszy wariant trasy. Nie ma wstydu, jeśli dawno (nigdy?) nie siedzieliście w kajaku, nie ma też co się spinać i udowadniać sobie, że niewiele brakuje Wam do rekordów Aleksandra Doby. Choć Nida to łatwa rzeka, pamiętajcie, że przy upalnym dniu można szybko stracić siły  . 

Największą trudnością na trasie są… przepłycenia 🙂

My wybraliśmy wariant o długości 20 kilometrów z Tokarni do Nowych Kotlic, ale do dyspozycji pozostają zarówno krótsze, jak i dłuższe trasy jednodniowe oraz spływy dwudniowe. 

Oto kilka rzeczy, o których warto pamiętać wybierając się na spływ kajakowy: 

  • Koniecznie czapka na głowę, okulary przeciwsłoneczne, coś do zakrycia się przed słońcem, np. łatwo schnący ręcznik – pamiętajcie, że na wodzie promienie słońca odczuwa się mocniej
  • Coś przeciwdeszczowego, np. sztormiak i jakaś cieplejsza warstwa wierzchnia
  • Worki plastikowe/wodoodporne na rzeczy- tu polecamy wszelkie rozwiązania z zapięciem typu ,,zip”
  • Sakiewki wodoodporne na komórkę, klucze, cenne rzeczy (portfel lepiej zostawić w domu i wziąć tylko trochę gotówki i najpotrzebniejsze dokumenty)
  • Klapki- mogą przydać się przy wychodzeniu na brzeg
  • Kostium kąpielowy 🙂
  • Reklamówka na śmieci
Kilka śmieci unoszących się na rzecze i wyłowionych przez nas. Dużo więcej nam umkneło… Zostawcie po sobie rzekę czystą!

Kiedy wybrać się na spływ kajakowy Nidą?

Rozmawialiśmy z właścicielami wypożyczalni, którzy mówili, że sezon zaczynają koło majówki, kończąc w okolicy września. Przy słonecznej jesieni nawet w październiku bywają nadal chętni – dobrze zadzwonić i przedyskutować start. Z pewnością dla grup zorganizowanych można wymyśleć też coś poza sezonem :). Liczcie się jednak z tym, że letnie weekendy, szczególnie te z dobrą pogodą, to istny kajakowy szał – miejsce na spływie na pewno będziecie musieli zarezerwować z wyprzedzeniem, nie warto więc ,,iść na żywioł”. Z kolei wiosną, jesienią lub w tygodniu na rzece będzie zdecydowanie luźniej. 

To jak, płyniemy?

Z której wypożyczalni skorzystać?

Wypożyczalni oferujących usługi spływu po Nidzie jest sporo – tu kilka, które rzuciły nam się w oczy:

  • Ponidziekajakiem.pl – z tej firmy korzystaliśmy, oferowali kilka różnych tras do wyboru i ciekawą możliwość noclegu w ich starym domu w AgroParku. Byliśmy zadowoleni z oferty, jasności informacji i poziomu obsługi.
  • Znaleźliśmy jeszcze trzy inne adresy po sąsiedzku, możecie więc wybierać również z tych ofert: 
    • Nida Kajaki
    • Przystanek Nnida
    • W kajaku
Nida i łąki Ponidzia

Jak dojechać na spływ?

Z Krakowa: Trasa zajmuje około 1.5 godziny i należy do średnio przyjemnych. Niestety droga nr 7 prowadzi głównie przez niewielkie małopolskie miejscowości, co wymusza wolną i ostrożną jazdę. W weekend radzimy wyjechać możliwie rano, żeby uniknąć sklepikowo-kościółkowego ruchu w przydrożnych wioskach i miasteczkach. Droga zdecydowanie poprawia się po przekroczeniu granicy ze świętokrzyskim, kiedy wjeżdża się na ekspresówkę z prawdziwego zdarzenia. Przyjemność trwa krótko, bo niedługo potem odbijamy w stronę lokalnych dróg do Nowych Kotlic. 

Z Kielc: ze stolicy świętokrzyskiego sprawa jest dość prosta – bardzo miła trasa ekspresowa prowadzi przez Chęciny aż do węzła w Podlesiu, a potem tylko kilkanaście minut dzieli nas od okolic Nowych Kotlic, gdzie znajdziecie kilka firm organizujących spływy kajakowe. 

Taki wyjazd ładuje baterie!

Co warto zobaczyć w najbliższej okolicy?

Spływ Nidą jest zdecydowanie frajdą samą w sobie, ale spokojnie można potraktować go jako tylko jeden z elementów udanego wypadu w Świętokrzyskie. Poniżej wypisaliśmy najciekawsze atrakcje czekające na Was w najbliższej okolicy rzeki. 

Zamek Królewski w Chęcinach i Jaskinia Raj

Raptem kilkanaście minut drogi dzieli Was od chęcińskiego wzgórza i imponujących ruin zamku z przełomu XIII i XIV wieku. Nam on zawsze przypominał wielki parowiec górujący nad okolicą ;), prowadźcie więc ostrożnie samochód – łatwo zapatrzeć się na jego majestatyczną sylwetkę. W samym zamku zwiedzicie teren dziedzińca oraz wdrapiecie się na wieżę, z której roztacza się doskonały widok na całą okolicę. Warto też wybrać się na lody w samym miasteczku i wpaść przy okazji do Jaskini Raj – prawdopodobnie najcenniejszej jaskini w całym kraju (udostępnionej do zwiedzania). Uwaga – pamiętajcie, żeby zarezerwować wizytę z wyprzedzeniem. Liczba gości zwiedzających dziennie to miejsce jest ograniczona, a zainteresowanie duże, tak więc nie liczcie na ,,spontaniczne” wejście. 

Zamek w Chęcinach.

Skansen w Tokarni

Park Etnograficzny w Tokarni, a oficjalnie Muzeum Wsi Kieleckiej, to jeden z naszych ulubionych skansenów w cały kraju. To w nim zaczęliśmy pierwszą rowerową objazdówkę po regionie (która, nawiasem mówiąc, była pierwszą objazdówką rowerową jako taką – z masą przygód ;)). Dla nas to idealnie zorganizowany skansen – budynki rozstawione są bardzo naturalnie, a zwiedzanie umilają zwierzęta gospodarcze, przez co odnosi się wrażenie prawdziwej podróży w czasie. Tak jak wspominaliśmy, do skansenu można dopłynąć kajakiem – na jego terenie zorganizowane jest nawet miejsce campingowe. Pytanie, co z bilecikami … :). W wersji ,,doświadczania w pełni” proponujemy noclegi na terenie skansenu  – w zabytkowym ośmioraku z 1914 roku. To dopiero musi być przeżycie! W osobnym tekście przeczytacie więcej o Skansenie w Tokarni.

Skansen w Tokarni

Busko i Solec Zdroje

Jeśli po całodziennym spływie czujecie, że potrzebujecie porządnej regeneracji, proponujemy zawitać do jednego z dwóch świętokrzyskich zdrojów. Miejsca te słyną z wód mineralnych z dużą ilością prozdrowotnych siarczanów. Busko-Zdrój może pochwalić się ładnym założeniem uzdrowiskowym, a Solec-Zdrój hotelem ze sporym kompleksem basenowym. Do tego kilka dobrych restauracji, usługi masażu czy zabiegów pielęgnacyjnych – w końcu należy się trochę relaksu!

Noclegi w Busku i Solcu zarezerwujecie najłatwiej przez portal Booking. Jeśli śledzicie naszego bloga – pamiętajcie, żeby zrobić to przez TEN LINK. Dzięki temu Wasza cena pozostanie bez zmian, a Booking podzieli się z nami swoją prowizją. Dziękujemy za to wsparcie!

Park zdrojowy w Busku-Zdroju.

Jeszcze więcej atrakcji w województwie świętokrzyskim!

Po więcej informacji zapraszamy do przewodnika po największych atrakcjach Świętokrzyskiego. Znajdziecie tam wiele ciekawych podpowiedzi na temat tego, jak spędzić dobrze czas w tym mało turystycznie docenianym zakątku Polski.

Rynek w Sandomierzu

Dajcie znać w komentarzach, o Waszych ulubionych rzekach na kajaki! Może sami się skusimy:)

Data ostatniej aktualizacji:

Kategoria: Polska, Świętokrzyskie

Spodobały Ci się nasze materiały lub ułatwiliśmy Ci zaplanować fajny urlop? Możesz postawić kawkę;) Dziękujemy!

3 komentarze do “Spływ kajakiem po Nidzie”

  1. Świętokrzyskie jest piękne – zawsze znajdzie się coś nowego, co Cię zaskoczy i zaciekawi. Mógłbym tak bez końca wędrować i podziwiać naturę 🙂 Podczas mojego pobytu przebywałem w Domkach Marzeń – do wszystkiego mają niedaleko, więc są dobrą bazą wypadową (a także świetnym miejscem na relaks).

    Odpowiedz
  2. Polecam bardzo rzekę Zbrzycę, której uroki miałam możliwość podziwiać w długi czerwcowy weekend. Urokliwa, płytka i raczej to łatwa rzeka na Kaszubach-niestety z południa Polski to dosyć duża odległość. Do pola namiotowego w malusieńkiej miejscowości Laski( niedaleko Czernicy, Brus) z Bielska-Białej, gdzie mieszkam, jechałam autem ze znajomymi jakie 6-6.5 godziny, gdyż odcinek autostrady A1 od Częstochowy po Łódź jest w remoncie.
    Łatwą i urokliwą rzeką i znaną jeśli chodzi o”przemysł” kajakowy jest też rzeka Pilica z piaszczystym dnem, to już bliżej nas mieszkających na pd.Polski bo w okolicach Tomaszowa Mazowieckiego. Rzeka Wda w Kujawsko-Pomorskim to urokliwa rzeka. A na Roztoczu rzeka Tanew i Wieprz, ale tam w lecie tłumy ludzi…( polecam stronę znajomego, o spływach kajakowych http://www.kryjucz.pl) Z pozdrowieniami 😉

    Odpowiedz
    • Tanew i Wieprz znamy, ale pozostałymi wymienionymi przez Ciebie rzekami nie mieliśmy jeszcze okazji spływać- dziękujemy za podpowiedzi! Ktoś tu jest naprawdę wytrawnym kajakarzem :)! Pozdrawiamy!

      Odpowiedz

Dodaj komentarz