Jeśli szukacie spokojnej i unikatowej trasy wśród niezwykłej bagiennej przyrody, przejażdżka rowerem wzdłuż rzeki Biebrzy będzie doskonałą propozycją na krótki weekendowy wypad rowerowy. Opisujemy atrakcje na całej trasie- od połączenia Biebrzy z Nettą do samego południowego krańca parku narodowego, ale oczywiście można również odbijać, kręcić i, niczym rzeka, meandrować po okolicy ;).
Zielono w głowie!
Z rzeką Biebrzą po raz pierwszy spotkaliśmy się już na wysokości Sztabina, gdy w kierunku południowym jechaliśmy z okolic Augustowa. Jednak tak naprawdę dzikość rzeki poczuliśmy dopiero za ostatnią śluzą Kanału Augustowskiego w Dębowie. Skończył się ugrzeczniony i idealnie wyliczony inżynieryjny majstersztyk Kanału Augustowskiego, a zaczęła dzika kraina o wściekle zielonej barwie. Gdy wyjeżdżaliśmy na tereny Biebrzańskiego Parku Narodowego, to właśnie kolor uderzył nas najbardziej. Bezlitosne słońce drugiej połowy sierpnia przesuszyło już łąki a na polach płowiało ściernisko. Po długiej trasie szutrową drogą w pełnym słońcu mieliśmy wrażenie, że cały świat, z włączeniem nas samych, pokryty jest grubą warstwą sierpniowego kurzu.
Widok znad Biebrzy był ogromnym kontrastem do pejzaży, które zostawiliśmy za naszymi plecami. Świeża zieleń, jakby podkręcona photoshopem, natychmiast dodała nam energii do dalszej jazdy. Okolice Dolistowa są praktycznie ciągle podmokłe, co pozwala roślinności na niezwykle bujną wegetację. Ta zaś dla wielu gatunków zwierząt jest równoznaczna z … porządną wyżerką!
Szczególnie warto pojawić się w tych okolicach koło wschodu słońca.
My nocowaliśmy akurat w Dolistowie Starym i specjalnie skoro świt poszliśmy na krótki poranny spacer nad rzekę posłuchać fenomenalnego biebrzańskiego koncertu. Rechot, coś jakby warczenie, świsty, klangor i pohukiwania- mieliśmy szczęście trafić na istnie symfoniczne wykonanie utworu ,,Biebrzańskie lato w pełni”, autor nam niestety nieznany :).
Ale spokojnie, kiedyś nauczymy się rozróżniać ptactwo po wydawanych przez nie odgłosach…
Dolistowskie obrazki
Jeśli jednak w okolice Dolistowa traficie po południu, może uda Wam się obejrzeć przemarsz krów z pola do obory. Widok cokolwiek niecodzienny, szczególnie dla takich mieszczuchów jak my.
Musieliśmy zejść z drogi temu dziwacznemu i jakże aromatycznemu orszakowi- kto wie, może to ostatnia okazja zobaczyć na żywo takie obrazki, bo niestety coraz rzadziej polskie bydło doświadcza spacerów po otwartych łąkach… Szczęśliwie w otulinie Biebrzańskiego Parku Narodowego to jeszcze się dzieje, więc nie zwlekajcie z wycieczką w te strony :)!
Z Dolistowa Starego wyruszyliśmy w trasę, podążając szlakiem Green Velo, który prowadził nas raz nad samą rzeką, innym razem przez niewielkie nadbiebrzańskie miejscowości. Była to poniekąd mała podróż sentymentalna- próbowaliśmy odnaleźć miejsca, w których byliśmy na wiosnę i porównać ich sierpniowy wygląd do wczesno marcowego.
Krótką przerwę na ławeczce z widokiem na rzekę zrobiliśmy sobie w Goniądzu. Zgłodniałych odsyłamy na szybki obiad z regionalnymi akcentami do położonej wygodnie po drodze Bartlowizny. My woleliśmy jechać dalej i zboczyć na chwilę z trasy GreenVelo w stronę Kanału Kapickiego.
To niesamowite miejsce ma zupełnie inny klimat o każdej porze roku i dnia, nie mogliśmy się więc powstrzymać i nie zajrzeć tam w sierpniowej aurze. Brzozowe zagajniki, bobrze kanały, dziuple dzięciołów i zielony tunel z koron drzew. Koniecznie skręćcie w stronę Wólki Piasecznej i odwiedźcie Kanał Kapicki!
Carska Droga – nie tylko dla cara
Na tym etapie można jeszcze odbić do Twierdzy Osowiec, jednak my tym razem trzymaliśmy się trasy Green Velo i pomknęliśmy w stronę Carskiej Drogi. Trakt ten zbudowano w XIX wieku aby połączyć carskie twierdze: Osowiec z Łomżą i Grodnem. Dzięki temu wojska rosyjskie mogły sprawnie poruszać się między ważnymi punktami obrony przed atakiem ze strony Prus.
Dziś Carska Droga to ulubione miejsce niekwestionowanych władców Biebrzy, łosi, o czym przypominają postawione wzdłuż trasy znaki. Szczególnie w zimę i na wiosnę lubią przechadzać się w poprzek drogi lub żerować bliżej asfaltu. W lecie szanse na spotkanie zwierzaków są mniejsze, gdyż te wtedy lubią schładzać się na bagnach, jednak na wszelki wypadek warto pozostać czujnym i niezbyt głośnym.
Kto wie, może Wam się poszczęści :). Choć droga otwarta jest również dla samochodów, szczęśliwie nie zanotowaliśmy większego ruchu na trasie. O wiele częściej niż auta mijaliśmy innych cyklistów, którzy dzielnie pedałowali wzdłuż rzeki Biebrzy. Kto ma nadzieję na malownicze nadrzeczne widoki, ten niestety może się rozczarować- trasa na południe od Goniądza, wzdłuż Carskiej Drogi, to właściwie trasa głównie przez las. Szczęśliwie raz na jakiś czas pojawiają się ścieżki przyrodnicze, prowadzące przez jak najbardziej bagienne tereny.
,,Lato, z komarami lato, swędzące bez przerwy….”
Szczególnie spodobało nam się uroczysko Barwik, na terenie którego biegacze znajdą również krótką, ale malowniczą, trasę biegową (w okolicach Biebrzańskiego Parku Narodowego wytyczono ich aż cztery- złapcie je wszystkie!).
My na bieganie nie mieliśmy sił, ale spacer połączony z lekturą tablic informacyjnych wydawał się bardzo dobrym pomysłem. Wybraliśmy wariant o długości 2.8 km, choć przechadzkę spokojnie można wydłużyć o prawie 7 kilometrów, docierając do miejscowości Kosódka. Na trasie minęliśmy platformę widokową, z której podziwialiśmy przeloty balonów nad Biebrzańskim Parkiem Narodowym- wspaniały widok, zazdrościmy wrażeń!
Na końcu naszego spaceru wdrapaliśmy się jeszcze na wieżę widokową, z której można cieszyć się panoramą na aż 30 kilometrów. Przez chwilę mignął nam nawet w zaroślach łoś, choć pora była to wybitnie nie-łosiowa.
Te tereny to również rewir bielika, orlików i sowy błotnej, warto więc na taką wycieczkę uzbroić się w lornetkę (oraz… cierpliwość). Najwytrwalsi zjawiają się na wieży przed świtem, kiedy szanse na zobaczenie jakiegoś ciekawego zwierzęcia są szczególnie wysokie.
Kolejnym doskonałym miejscem na oglądanie przyrody jest Bagno Ławki, na samym południowym krańcu Biebrzańskiego Parku Narodowego. Tam dowiecie się tego i owego o wysiłku utrzymywania bagiennego charakteru okolicy. Niegdyś problem zarastania bagien rozwiązywały pasące się na nich krowy, które przeczesywały teren w poszukiwaniu najsmaczniejszych kąsków. Odkąd rolnictwo w rejonach Biebrzy stało się bardziej zmechanizowane i wydajne, zaprzestano użytkowania podmokłych łąk, co skutkowało wysiewaniem się mokrolubnych drzew takich jak wierzby i olsy. Takie ,,wchodzenie” lasu na mokradła zaburza bioróżnorodność tego terenu, dlatego też w ramach ochrony przyrody załoga Biebrzańskiego Parku Narodowego stara się kosić bagna. Aby przypomnieć o tym wyzwaniu co roku nad Biebrzą organizowane są Biebrzańskie Sianokosy- można spróbować swoich sił i przyczynić się do ochrony rzadkich gatunków przyrodniczych.
Biebrzańską wycieczkę rowerową zakończyliśmy w Laskowcu, polecamy jednak zawinąć również do Strękowej Góry zwanej polskimi Termopilami. O tym miejscu pisaliśmy w naszym marcowym wpisie. Z Laskowca pomknęliśmy w stronę Narwiańskiego Parku Narodowego i Tykocina, co jest doskonałym pomysłem dla chcących przedłużyć sobie rowerową przyjemność.
Dla kogo ta wycieczka?
Właściwie dla każdego, kto umie jeździć na rowerze. Odcinek północny to drogi utwardzone o niskim natężeniu ruchu, zaś trasa południowa jest płaska jak stół, wyasfaltowana i w naszej opinii bardzo bezpieczna (mało samochodów i rygorystyczne ograniczenie prędkości ze względu na zwierzęta). Przejazd bardzo dobrze oznaczono, dzięki czemu właściwie nie sposób się zgubić. Na trasie znajdziecie kilka MOR-ów- miejsc odpoczynku rowerzystów.
Dobrze w Goniądzu nabyć zapas jedzenia i wody, bo w południowej części trasy ciężko o sklep czy restaurację (poza Dworem Dobarz). Trasa z Kopytkowa do Laskowca (północ-południe) w jedną stronę to 60 kilometrów.
O czym warto pamiętać (oprócz roweru)
Biebrza jest magiczna. Dzika, fascynująca i absolutnie wciągająca. Romantyczna, ale i z lekkim pazurkiem. A może bardziej ukłuciem- ukłuciem komarów, a konkretnie całej ich hordy. To nieustanne bzykanie dźwięczało nam w uszach jeszcze jakiś czas po opuszczeniu terenu Biebrzy, ale spokojnie- i na to są sposoby.
Wystarczy być mądrzejszym niż my ;). Jeśli więc wybieracie się na spacer ścieżką przyrodniczą po Czerwonym Bagnie lub zamierzacie skorzystać z którejś wieży widokowej i podglądać łosie, weźcie ze sobą coś pancernego i spryskajcie się bardzo mocnym repelentem, np Muggą. My na wesoło pomaszerowaliśmy w stronę Czerwonego Bagna, aby raptem kilka minut później uciekać z niego kłusem- ale przynajmniej rozumiemy, czemu akurat tam w trakcie II wojny światowej uchowały się ostatnie osobniki łosi ;).
Gdzie spać w Biebrzańskim Parku Narodowym?
Agroturystyk wzdłuż Biebrzy nie brakuje, choć w okresie długich weekendów i wzmożonego ruchu turystycznego warto zawczasu zarezerwować nocleg – szczególnie taki rowerowy, na jedną noc.
Jednym z popularniejszych miejsc dla ceniących sobie pewnie standard odpoczynku jest Zagroda Kuwasy. Choć nie byliśmy tam jeszcze osobiście, dużo dobrego słyszeliśmy o ich ofercie- od koni i rowerów zaczynając, na warsztatach jogi, kulinarnych czy przyrodniczych kończąc. Lokalizacyjnie to bardzo dobry punkt wypadowy do wycieczek rowerowych nad Biebrzę.
Dużo ciekawych miejsc wyrosło w okolicy Goniądza, ale czym bardziej na południe, tym ciężej znaleźć jakieś lokum. W okolicy Goniądza z całą odpowiedzialnością polecamy Szorcówkę w Dawidowiźnie- jej właściciel, Adam Szorc, jest również doskonałym znawcą przyrody. Akurat w trakcie sierpniowego wyjazdu nocowaliśmy w Dworze Dobarz, jednym z nielicznych miejsc noclegowych na południe od Goniądza, które akurat były dostępne.
Na północy zaś, na samym skraju Biebrzańskiego Parku Narodowego, warto zatrzymać się w Chacie na Końcu Świata w Kopytkowie lub w jednej z licznych agroturystyk w Dolistowie. Tym razem nocowaliśmy w Dolistowie i wspólne śniadanie z przemiłym panem gospodarzem to jedno z lepszych wspomnień naszej wyprawy przez Podlasie .
Za mało atrakcji? Urozmaić wyjazd!
Pasjonatów historii z pewnością nie zawiedzie Twierdza Osowiec. To tajemnicze miejsce, którego częściowo nie zobaczycie nawet na mapach Google, intryguje, niepokoi i zachwyca. Na zwiedzanie obiektu warto zostawić sobie cały dzień- oferty wycieczek, które znaleźliśmy, obejmowały nawet kilkugodzinne oglądanie Twierdzy Osowiec.
Z kolei pasjonaci przyrody i bird-watchingu nie mogli trafić lepiej- o przykładowej ofercie wycieczek przyrodniczych pisaliśmy przy okazji naszego marcowego tekstu z nad Biebrzy (kto przypuszczał, że tak szybko tu wrócimy… ;)). Do wyboru macie wycieczki ,,sezonowe”, podglądanie ptaków, spacery o wschodzie słońca i wiele innych atrakcji.
Obolałym od pedałowania mięśniom nóg z pewnością przypadnie do gustu przerwa spędzona na wodzie. Bez problemu wynajmiecie nad Biebrzą kajaki i rowerki wodne, istnieje również możliwość spędzenia niezapomnianego czasu na biebrzańskiej tratwie (np. takiej). Noc na wodzie Biebrzy musi być absolutnie wyjątkowa- dźwięki przyrody, rozgwieżdżone niebo i delikatne pluskanie wody o burty (no może poza tymi koszmarnymi komarami :P)…! A może krótki rejs pychówką? Te wąskie drążone w pniu łódki stanowiły kiedyś podstawowy środek transportu po rozlewiskach Biebrzy. Dziś również i Wy możecie spróbować ,,odpychać” się od dna.
A może macie ochotę na coś zupełnie odlotowego (i to dosłownie)? Nad Biebrzą można wznieść się…. balonem! Choć rozrywka nie należy do najtańszych, żeby nie powiedzieć dosadniej, zgadujemy, że roztaczający się z góry widok na meandrującą Biebrzę nie ma sobie równych… Opcja dla odważnych, ale przecież do takich świat należy :)!
Wolicie atrakcje na stabilnym podłożu? Rozpiera Was energia i lubicie trening funkcjonalny? Co roku nad Biebrzą można wziąć udział w Biebrzańskich Sianokosach i stanąć w szranki o tytuł najskuteczniejszego sianokosiarza :). Bąble na rękach i wieczna chwała gwarantowane ;).
DODATKOWE INFORMACJE:
- W Goniądzu znajduje się informacja turystyczna.
- Do stacji Goniądz (oddalonej od miasta o kilka kilometrów) bez problemu dojedzie się lokalnymi pociągami z Białegostoku.