Po Polsce jeździmy już dobrych kilka lat. Ci, którzy są z nami dłużej musieli to zauważyć – wiele naszych przygód zaczyna się i kończy na dworcach kolejowych. Instagramowe Stories z dworcowym wyświetlaczem albo rozkładem jazdy to nasze standardowe rozpoczęcie każdej relacji, a kreatywność czytelników, niestrudzenie odpowiadających na zagadki z serii ,,to dokąd teraz jedziemy”- nie zna granic. Znajomi, którym relacjonujemy nasze wycieczki, jeszcze czasem z niedowierzaniem pytają – ,,ale jak to, pociągiem jechaliście”? A no pewnie, że pociągiem – zarówno ,,po godzinach”, jak i ,,w godzinach”. Już tłumaczymy!
PKP Intercity ,,po godzinach”, czyli czemu na nasze wycieczki jeździmy koleją
Pociąg do wypraw objazdowych
Po pierwsze, uwielbiamy odkrywać Polskę rowerowo – często początek i koniec wycieczki oddalone są od siebie o wiele kilometrów. Przemieszczamy się z miejsca na miejsce, cieszy nas droga i pokonywanie jej kolejnych kilometrów. Przy takiej formie podróży, przyjazd na miejsce startu pociągiem to najsensowniejsza opcja. Większość składów PKP Intercity ma specjalnie wyznaczone miejsca dla rowerów, w których bezpiecznie można przymocować jednoślady. No i jest to niezwykle tanie – koszt przewiezienia roweru, niezależnie od długości trasy, to tylko 9,10 zł, niezależnie od tego, czy mowa o jednym przystanku czy kursie przez cały kraj!
Odpada zamieszanie z pozostawieniem samochodu na okres wycieczki w jakimś bezpiecznym miejscu czy organizowania tras po pętli. Przykłady? Na naszą rowerową wycieczkę wzdłuż wybrzeża Bałtyku dojechaliśmy pociągiem do Świnoujścia, a wróciliśmy Pendolino z Gdyni. Do Suwałk dojechaliśmy TLKą, ale po przejechaniu Podlasia rowerem, wracaliśmy bezpośrednio z Białegostoku. Tylko w tym roku z PKP Intercity dotarliśmy do Białegostoku aby wyruszyć w objazd po Krainie Otwartych Okiennic czy do Zakopanego, żeby przejechać trasą VeloDunajec. W obu tych ostatnich przypadkach podróż odbywała się nowymi składami, z klimą i wygodnymi siedzeniami. Miejsca siedzące dla właścicieli rowerów są zazwyczaj koło rowerowych wieszaków, więc drogie naszym sercom pojazdy mamy zawsze na oku – nie żeby trzeba było, te czasy już chyba minęły, ale strzeżonego…
Czas to pieniądz
Po drugie, umówmy się, podróże na drugi koniec Polski z Krakowa to zawsze kilka dobrych godzin przemieszczania. Nie mamy aż tak ciężkiej nogi, żeby nad morze dojechać w 5,5 godziny, a pociągiem Intercity to jak najbardziej możliwe . Szczerze mówiąc, odkąd przez Kraków kursuje Pendolino, na północy i w stolicy kraju bywamy zdecydowanie częściej. Biorąc pod uwagę, że nasze rodziny mieszkają w Warszawie i Malborku, połączenie Pendolino jest jakby szyte na naszą miarę – pokonać 550 kilometrów w 4 godziny i zameldować się u Mamy na obiedzie – to bajka! Dzięki tej opcji bywamy nad Bałtykiem kilka razy w roku, w sezonie i poza, a delikatne nuty Chopina, które przygrywają na stacjach, już na zawsze będą nam się kojarzyć z fajną przygodą. I ok, wiemy, że nie wszystkie połączenia są tak szybkie, ale i na to mamy sposób…
… bo czas podróży w pociągu to dla nas doskonała okazja na chwilę wyciszenia lub intensywnej pracy. Trudno policzyć, ile naszych tekstów powstało w czasie podróży pociągiem – często dojeżdżając na dworzec w Krakowie, właściwie mamy już gotowe relacje czy teksty na bloga. Wagony bezprzedziałowe lub nasz ulubiony ,,wagon ciszy” w Pendolino są naprawdę komfortowe i sprzyjają skupieniu- więc to w nich często piszemy, czytamy lub układamy trasę naszej wyprawy. Umówmy się, prowadząc auto lub w busie nie bylibyśmy w stanie tego robić. To duża oszczędność czasu.
A po bardziej intensywnym dniu – cóż, zdarza nam się w pociągu przysnąć i w chwilach, gdy już lekko kleją nam się oczy, naprawdę cieszymy się, że nie musimy jeszcze zachowywać czujności na drodze…
Pieniądz to pieniądz
Przy naszej intensywności podróży, staramy się, żeby wypady nie rujnowały nam co miesiąc budżetu. Przejazdy pociągami często wychodzą taniej niż ten sam dystans samochodem, szczególnie w podróżach solo czy parą. Tutaj praktyczna wskazówka: bilety na pociągi PKP Intercity, również Pendolino, najtańsze są równo 30 dni przed podróżą – jeśli dobrze zaplanujecie podróż, możecie załapać się na naprawdę fajne zniżki. Kasia już jest mistrzynią w polowaniu na bilety do Warszawy po promocyjnych cenach ;).
Coś na ząb
W pociągach Intercity lubimy też zajrzeć do WARSa – kiedy nie zdążymy zjeść czegoś przed podróżą, warsowa jajecznica regularnie ratuje naszą podróż. Po odświeżeniu konceptu WARSu da się zjeść coś pożywnego w pociągu albo pogadać nad kubkiem kawy. Normalne sztućce, karta menu, a w niektórych składach nawet doniesienie jedzenia na miejsce – lepiej chyba jeszcze nie było.
Piękna nasza Polska cała…
No i widoki…! W podróży pociągiem można po prostu bezmyślnie gapić się w okno i cieszyć oczy polskim krajobrazem. Łany zbóż w lecie, zaśnieżone wzgórza zimą albo pola kwitnącego rzepaku. Szczególnie przy wieczornych kursach lubimy liczyć przez okno wypatrzone na horyzoncie sarny albo zające – no tak już mamy :). A taka mała świadomość do tego, że wybierając pociąg, jesteśmy choć ciut bardziej ,,eko” pozwala cieszyć się tymi pejzażami jeszcze bardziej.
Dworcowe i taborowe rewolucje
Widzimy jeszcze jedną zmianę na plus. Kiedyś zmorą podróżujących było oczekiwanie na obskurnych dworcach, w których dziwne zapachy mieszały się z podejrzanymi ludźmi. Przez ostatnie pięć lat naszego poruszania się koleją zaobserwowaliśmy naprawdę sporą zmianę na plus w tym temacie. Najpierw, dokładnie w miesiącu naszej przeprowadzki do Krakowa, oddano nowy podziemny dworzec, potem odświeżono wygląd Warszawy Centralnej. Porządne dworce są już w większości dużych miast, a w innych praca wre – np. ostatnio zauważyliśmy nowy projekt w Białymstoku. Całodobowe przechowalnie bagażów, sklepy, kawiarnie – tylko kolejki do kas się jakby nie zmniejszają ;). Szczęśliwie właściwie nigdy w nich nie stoimy- kolejna praktyczna wskazówka: bilety do PKP Intercity kupujemy tylko w internecie i tam też, w portalu Intercity, łatwo i wygodnie zarządzamy rezerwacją w przypadku jakichkolwiek zmian w planach.
Również tabor wygląda coraz lepiej – oprócz Pendolino, w którym jesteśmy zakochani, coraz częściej zdarza nam się podróżować nowymi PESAmi – czystymi, bez ciasnych przedziałów i trudnych do sforsowania schodów.
Pociągiem: również ,,w godzinach”!
To wszystko ,,po godzinach” – w czasie naszych prywatnych podróży. I choć na tym blogu piszemy głównie o tym aspekcie naszego życia, to jednak nie oszukujmy się- jest też ta druga wersja nas, ,,w czasie godzin”. Nierzadko zdarza nam się podróżować służbowo do Warszawy czy na lotnisko Okęcie. Szczerze mówiąc w tych wypadkach też zawsze wybieramy połączenie pociągiem, nadganiając podczas podróży zaległości w skrzynce mejlowej czy przygotowując się do ważnego spotkania. Tak, tak, ta poważna pani na zdjęciu to szalona rowerzystka Kasia ;). Kto by pomyślał…
Nasze pociągowe ,,hacki”- PKP Intercity praktycznie
Trudno zliczyć, ile setek kilometrów przejechaliśmy pociągami PKP… Jak to mówią, ,,podróże kształcą”, więc dzielimy się z Wami naszymi „hackami” na idealną podróż PKP:
- rezerwuj bilet 30 dni przed podróżą (30 dni to nie to samo co miesiąc kalendarzowy ;), policzcie sobie dokładnie)- wtedy bilet jest najtańszy, nie powinno być też problemu z miejscami rowerowymi
- jeśli szukasz spokoju, koniecznie wybierz Strefę Ciszy w Pendolino- pamiętaj tylko, że to znaczy, że nie pogadasz z towarzyszem podróży. Natomiast książki i inne tematy wymagające skupienia ,,wchodzą gładko”
- jeśli podróżujesz z rodzinką, polecamy (w imieniu swoim oraz innych bezdzietnych pasażerów ;)) przedział rodzinny w Pendolino. To jest coś, co daje nam nadzieję, że będziemy podróżować nawet, gdy staniemy się ,,dzieciaci”. Osobny, czteroosobowy przedział, dla dzieciaków i rodziców, i zero stresu, że humorki milusińskich będą uprzykrzać komuś podróż.
- jeśli przewozisz rowery, warto wsiadać na głównych stacjach (np. w Warszawie na Centralnej, a nie na Wschodniej/Zachodniej). Tam pociąg stoi dłużej i na spokojnie można wprowadzić rowery. Warto zdjąć sakwy i je zapakować osobno- ,,gołym” rowerem manewruje się łatwiej. Przewóz roweru kosztuje tylko 9.10 zł na każdej trasie, ale odradzamy ,,spontan” i kupowanie biletu na rower u konduktora- mniej stresu.
- pamiętaj, że jeśli przewozisz rowery w Pendolino, a walizki zastawiły miejsca rowerowe, masz prawo poprosić o ich przesunięcie. Rowery mają pierwszeństwo,a walizki można umieścić tam tylko, jeśli nie ma rowerów.
- nasz prywatny savior-vivre to jednak umieszczanie w miarę czystych, nieubłoconych rowerów w pociągu. Przed odjazdem pociągu warto zajrzeć na myjnię lub chociaż ,,z grubsza” otrzepać pojazdy.
- jeśli Twój pociąg ma opóźnienie, a przesiadasz się na inny, daj znać obsłudze konduktorskiej- system komunikacji między pociągami w ramach jednej spółki działa całkiem nieźle i mieliśmy sytuacje, w których pociąg przesiadkowy grzecznie na nas czekał.
- jeśli coś było nie tak, pamiętaj, że masz prawo reklamować przejazd- na każdym większym dworcu są punkty obsługi klienta, gdzie możesz dowiedzieć się szczegółów. Raz reklamowaliśmy przejazd i musimy przyznać, że całkiem sprawnie to poszło,a obsługa klienta była na naprawdę niezłym poziomie.
Wpis powstał w ramach zadania dodatkowego PKP Intercity na Mistrzostwach Blogerów, organizowanych przez Polską Organizację Turystyczną.
Wygląda jak reklama intercity, a nie blog dla podróżników…szkoda
Na końcu wpisu jest informacja, że wpis powstał w ramach Mistrzostw Blogerów, a sponsorem było Intercity. Poza tym regularnie korzystamy z pociagów, więc w artykule są nasze odczucia. Można powiedzieć, że ostatnie 5 lat zwiedzania Polski to pociagi i rowery:)
O tak, rowerowo-kolejowe podróżowanie to jest to co tygryski lubią najbardziej. Co prawda przed polską koleją jeszcze trochę wyzwań ale nie jest tragicznie.
Witamy w rowerowo-kolejowym klubie😀
Kolej to mój podstawowy środek transportu, w podróżowaniu po kraju. Nie ma tygodnia bym nie korzystał z usług kolei na dłuższych dystansach. Niestety nie wszędzie gdzie bym chciał dojadę. W wielu miejscach Polski oferta jest żenująca np. pociągi do Bieszczad (m.in. dlatego nigdy tam nie byłem) czy Podlasie.
Zresztą co tu dużo pisać, trzeba obejrzeć moje wyprawy. Zapraszam wszystkich na moją stronę: Foto Wojaże.
Na Podlasie akurat jest naszym zdaniem nie najgorzej, ale Bieszczady to rzeczywiście biała plama… Nie mówimy, że jest idealnie, ale tam, gdzie połączenia są, jest coraz lepiej 🙂
Do Sanoka masz połączenia z całego kraju, a dalej? Plecak (sakwy) i w drogę. Zresztą mają tam super wąskotorówkę.
Z Krakowa to jakieś 2-3 przesiadki, ale chyba można nawet dojechać do Zagórza. W wakacje były jeszcze pociągi do Komańczy.
Dobre połączenia są do Przemyśla i wtedy na południe przez piękny Przemyski Park Krajobrazowy i Park Krajobrazowy Gór Słonnych do samych Bieszczad:)
Skłamał bym gdybym nie napisał że myślę tak samo.
Pociąg do przygody to jest TO!
Maciej, mówią, że ,,wielkie umysły myślą podobnie” 😉 . Witamy w pociągowej paczce!
Z racji starszeństwa to ja Was witam 😉
Jeździłem pociągami w Bieszczady i w Jeleniogórskie i na Warmię i w ogóle wszędzie (na indeks były bajecznie tanie bilety, więc o 20: 30 wsiadaliśmy w pociąg do Szczecina. W Szczecinie byliśmy rano. Jechaliśmy autobusami nad morze. Kąpiel, jakieś piwo itp. a wieczorem znów Szczecin i powrót do Tarnowa. Masa przygód).
Beskidnick
Nie miałem okazji podróżować po Polsce pociągami zbyt wiele razy, ale chyba to mój błąd, bo widzę, że wiele się od mojego ostatniego razu zmieniło 🙂
Jest naprawdę przyzwoicie :)! A dla rowerzysty, to już w ogóle najprostszy pomysł 🙂