Pierwszy raz przyjechaliśmy do Sopotu kilka lat temu. Była to końcówka zimy, ten dziwny moment w roku, kiedy nie wiadomo, czy już się cieszyć, że najgorsze za nami, czy może jednak wywiesić białą flagę i skapitulować na wieść o kolejnej, rzekomo już ostatnią, falą przymrozków. Ciemnawo, wciąż zimno, łyso i nijak. Niby chodziliśmy po mieście, niby dostrzegaliśmy ładną architekturę, ale jakoś to wszystko ze sobą nie grało. Nie daliśmy za wygraną i w tym roku znów wróciliśmy do Sopotu, co okazało się być bardzo trafioną decyzją.
Nie dość, że w międzyczasie zaszły widoczne gołym okiem zmiany na plus, choćby takie jak ciekawa rewitalizacja okolicy dworca kolejowego, to dodatkowo zagrała cała otoczka- wyjątkowo ciepłego maja, rozsądnej liczby turystów i doskonałej do eksplorowania pogody. Z tego spacerowania narodził się poniższy, jakże subiektywny, spis atrakcji, których nie możecie ominąć- bo oprócz plażingu w Sopocie można robić naprawdę wiele ciekawych rzeczy!
P.S. Czy znacie historię kasyna w Sopocie? Przybliżamy tę fascynującą opowieść o ogromnych fortunach, samobójstwach, miłościach i VIPach międzywojnia na końcu naszego wpisu :).
Co warto zobaczyć w Sopocie?
Sopockie plaże – ,,morza szum, ptaków śpiew…”
No dobra, ale jednak zaczniemy od wspomnianego plażowania 🙂 W sumie czemu nie, skoro w Sopocie do dyspozycji jest prawie 5 kilometrów piaseczku, co daje nadzieję, że na każdy parawan znajdzie się miejsce ;).
A tak serio, to sopockie plaże naprawdę przypadły nam do gustu- wszelkiego rodzaj beachbary i przyplażowa gastronomia umieszczone są w estetycznych pawilonach urządzonych ze smakiem, ba!, nawet plac zabaw zgrabnie wkomponowywał się w krajobraz i uroczo nawiązywał do morskiej tematyki. Nadbałtycka plaża kojarzyła nam się do tej pory głównie z tandetnymi gofro-budami, mrygającymi reklamami i rykiem muzyki, byliśmy więc mile zaskoczeni tym, że w Sopocie udało się to ogarnąć w przyjemniejszy sposób. Można spacerować, moczyć nogi, pić winko i oczywiście pełną piersią wdychać cenny jod. Pełna (nadmorska) kultura!
Molo w Sopocie
Molo w Sopocie to absolutny ,,must-see”, który przy ładnej pogodzie jak magnes przyciąga licznych spacerowiczów. Choć za wejście na pomost trzeba zapłacić (ech, ech…), to chociaż raz w życiu warto to zrobić.
Pierwszy powód to fakt, że to najdłuższe molo w Europie (ponad 511 metrów- nie mieliśmy o tym pojęcia)!
Po drugie, podobno spacer na molo ma niezwykłe walory zdrowotne- stężenie jodu rośnie w miarę oddalania się od lądu i na końcu molo jest aż dwa razy wyższe niż na plaży.
Po trzecie, widok na sopocki Grand Hotel i bulwar przy tzw. Skwerze Kuracyjnym właśnie stamtąd jest najlepszy.
Grand Hotel
Otwarty w 1927 hotel kosztował fortunę- 20 mln gdańskich guldenów i w założeniu miał być miejscem odpoczynku dla gości odwiedzających sopockie kasyno.
To tu nocowały takie nazwiska jak Marlena Dietrich, Jan Kiepura, Greta Garbo czy Fidel Castro i z tej wspaniałej historii Grand Hotel nadal jest dumny.
Dziś to luksusowy obiekt łączący oczekiwania współczesnego gościa z nawiązaniami do prawie stuletniej historii. Prywatna plaża, siłownia z widokiem na morze, spa, a może wyrafinowana kuchnia? Jeśli chcecie poczuć odrobinę luksusu, szykujcie minimum 700 złotych za noc.
Kompleks Zakładu Balneologicznego i Łazienek Południowych
Liczymy, że zabiegi rehabilitacyjne i reumatologiczne jeszcze jakiś czas nie będą nam potrzebne, jednak na wszelki wypadek, w ramach działań prewencyjnych, regularnie spacerujemy, najlepiej w miłym otoczeniu- na przykład po zielonej okolicy Zakładu Balneologicznego. Sami przyznajcie, że jest tu dość pocztówkowo.
Ciekawa jest charakterystyczna zakładowa wieża, dziś służąca za latarnię morską. Z wieży odprowadzającej dym z kotłowni zamieniła się w elegancką latarnię, z której szczytu można podziwiać nadmorski krajobraz.
Spacerując na południe od Zakładu, doszliśmy też do nietypowego budynku Łazienek z 1907 roku. Choć bryła nawiązuje do klimatów skandynawskich, w środku znajduje się hotel w stylu chińskim- tworzy się z tego dość ciekawa mieszanka 🙂
Państwowa Galeria Sztuki
Jeśli w trakcie pobytu nad morzem złapie Was deszcz, można wyskoczyć do kina lub ukulturalnić się w sopockiej galerii sztuki. Według rankingu Polityki to polski nr 3 w kategorii wystaw sztuki współczesnej. Artystyczne propozycja regularnie się zmieniają, więc prawdopodobnie przy kolejnych wizytach oczekiwać Was będzie nowa wystawa. Na tą chwilę króluje Dwurnik!
Pijalnia Wód Solankowych
Po kawę z prawdopodobnie najlepszym widokiem w całym Sopocie polecamy zajrzeć do Pijalni Wód Solankowych. Na trzecim piętrze budynku przy Placu Zdrojowym 2 można uraczyć się aromatycznym napojem i pysznymi ciastami (np. bezą z rokitnikiem), podziwając przy tym z góry molo i Park Południowy. W wersji prozdrowotnej ciasto i kawę należy zamienić na łyczek wody ze Zdroju Św. Wojciecha.
Ta sopocka solanka ma podobno wiek 70 milionów lat (niewyobrażalne, prawda?) i smakuje, jak można się spodziewać, dość słono (pozostaje więc jednak zagryźć to wszystko bezą). Być może warto się pomęczyć, bo pomaga na odporność i schorzenia reumatologiczne, choć my wybraliśmy jednak terapię bezową, która działa na szczęśliwość ;).
Muzeum Sopotu
Jeśli chcecie zrozumieć, jaką renomą cieszył się Sopot na początku XX wieku, koniecznie zajrzyjcie do Muzeum Sopotu przy ul. Poniatowskiego. Muzeum ulokowano w zabytkowej willi kupca i przedsiębiorcy Ernsta Claaszena, jednego z bogatych patrycjuszy, przedsiębiorców i arystokratów, których na przełomie wieków przyciągał sopocki ,,high life”.
Ciekawy jest już sam budynek muzeum, położony raptem kilka kroków od plaży. Według opowiadań córki Claaszena projekt stworzył sam właściciel, kreśląc architektowi romantyczną wizję tej nietypowej willi. Przyznajcie, że efekt końcowy okazał się z pewnością dość ciekawy…
Na pierwszym piętrze urządzono wystawę odwzorowującą wyposażenie sopockich willi przełomu XIX i XX wieku. Niderlandzkie fajanse, piece kaflowe, angielskie meble i potężne szafy gdańskie udowadniają, że sopoccy wielmoże prowadzili życie na dość wysokiej stopie. Naszą uwagę przykuła m.in. zabytkowa chłodziarka do wina- pewne rzeczy nad polskim morzem się nie zmieniają :).
Z kolei na pierwszym piętrze znajduje się przestrzeń wystaw tymczasowych, w której do końca wakacji można zaznajomić się z arcyciekawą historią sopockiego kasyna, przytoczoną na końcu artykułu. Przypadkiem jej nie omińcie!
Rozrywkowy Monciak- bulwar im. Bohaterów Monte Cassino
To zdecydowanie najlepiej rozpoznawana ulica w całym Trójmieście, na której ,,dzieje się” właściwie cały dzień (i noc). Spacer Monciakiem odbyć wypada, szczególnie jeśli bardziej imprezowo-towarzyskie z Was dusze, ale my dość szybko uciekliśmy w pierwszą-lepszą boczną uliczkę aby tam, na spokojnie, cieszyć się piękną architekturą i zielenią Sopotu. Tak, może jesteśmy nudni, ale to po prostu nie nasze klimaty…
No i nie zapomnijcie fotki z Krzywym Domkiem, którego śmiała bryła nawiązuje do rysunków szwedzkiego artysty mieszkającego w Sopocie :)- może kiedyś zrozumiemy jego fenomen, ale na razie sztywne z nas sztywniaki i tyle…
Willowy Sopot
Jeśli męczą Was tłumy na słynnym ,,Monciaku”, proponujemy udać się na spacer spokojniejszymi i, naszym zdaniem, ciekawszymi ulicami- np. Kościuszki, Skłodowskiej-Curie czy Haffnera. Te właśnie ścieżki wpadły nam w oko, gdy włóczyliśmy się po Sopocie w poszukiwaniu prawdziwego ,,ducha miasta”.
Potężne wille przy ul. Kościuszki musiały w swoim czasie pełnić ważne reprezentacyjne role, natomiast budynki przy Haffnera, choć trochę skromniejsze, zachwyciły nas ozdobnymi drewnianymi detalami. Tu naprawdę można przenieść się w czasie i wyobrazić sobie sopocki kurort sprzed prawie 100 lat…
Dworek Sierakowskich
Dworek Sierakowskich, wzniesiony w XVIII wieku, to najstarszy budynek w całym Sopocie! Właściciel dworku, hrabia Sierakowski, był nie lada personą- posłem na Sejm Czteroletni, odznaczonym Orderem Orła Białego. Dziś dworek pełni funkcję siedziby Towarzystwa Przyjaciół Sopotu i wygląda na to, że regularnie mają tu miejsce różnego rodzaju prelekcje i koncerty.
Obeszliśmy dworek i na jego tyłach odkryliśmy niesamowicie klimatyczny ogródek kawiarni Młody Byron z piaseczkiem, chillowymi leżaczkami i placem zabaw za płotem. Dorośli plotkowali przy lampce aperolu, a dzieciaki szalały w bezpiecznej odległości. Kolejne świetne miejsce na relaks w Sopocie!
Sopockie Grodzisko
To jedna z nowszych atrakcji na mapie Sopotu. W miejscu odkrycia pozostałości po najprawdziwszym słowiańskim grodzisku, datowanym na połowę IX wieku, zbudowano kompleks archeologiczny przybliżający niezwykłą historię Słowian Pomorskich. W ramach kompleksu można obejrzeliśmy rekonstrukcję takiego grodziska i niewielką wystawkę przybliżającą nam jego mieszkańców. Zaciekawiły nas opowieści o tym jak ta nieduża grupa ludzi, zamieszkująca raptem jeden sopocki pagórek, handlowała bursztynami z ówczesnymi światowymi potęgami- o czym świadczy znaleziona na terenie grodziska arabska moneta.
Jednak mówimy otwarcie- to dość niewielki obiekt, a grodzisko, gdy je odwiedziliśmy, było zupełnie puste (nie licząc kilku kóz). Podobno więcej dzieje się przy okazji zorganizowanych wydarzeń i festynów, polecamy więc raczej wizytę przy takiej okazji.
Sopockie zielone spacery
Sopot może pochwalić się zadbanymi terenami zielonymi i dobrze przygotowanymi miejscami do spacerów i rodzinnych przejażdżek rowerowych. Niespiesznie człapaliśmy nadmorskim bulwarem, parkami i tonącymi w zieleni alejkami, doskonale przy tym odpoczywając. W takich okolicznościach przechadzka z rodziną lub ukochanym/ą musi się udać :).
Inne atrakcje Sopotu
Choć naturalnie wszystkich gości przyjeżdżających do Sopotu ciągnie w stronę morza, na zachód od linii kolejowej również znajdziecie kilka ciekawych miejsc. Wypisaliśmy je sobie przed przyjazdem do Sopotu i planowaliśmy je odwiedzić, ale niestety, przegrały w starciu z leniwym moczeniem nóg w Bałtyku i piwkiem w jednym z plażowych barów ;). Następnym razem tam zawitamy, ale na wszelki wypadek dołączamy je do listy. Jeśli tam traficie, dajcie znać, czy warto do nich zajrzeć!
Opera Leśna w Sopocie – poczuj się gwiazdą!
Miłośników festiwali muzycznych może zainteresować słynna Opera Leśna, położona na zachód od stacji PKP. Choć dziś to miejsce kojarzy się z wątpliwej jakości repertuarem (choć niby o gustach się nie dyskutuje ;P), historia tej sceny sięga aż 1909 roku, kiedy to kapelmistrz-wizjoner, Paul Walther-Schaffer, wymarzył sobie scenę na wolnym powietrzu. W okresie międzywojennym miały tam miejsce światowej klasy koncerty, a i w bardziej nam współczesnych czasach debiutowały tu hity, które nucimy do dziś.
Zmierzając do Opery Leśnej, przechodzi się obok Morskiego Oka, choć nie tego najsłynniejszego w Polsce … 😉 Podobno kiedyś był idealnym miejsce do pikników, lecz słyszeliśmy, że teraz trochę dziczeje. Cóż, przekonamy się przy następnej wizycie w Sopocie.
Łysa Góra w Sopocie – jedyny taki stok narciarski
Łysa Góra to najwyższe wzniesienie w Sopocie (tak, tak, wysokie na ponad 100 metrów, nasz przyjaciel lodowiec trochę namieszał w krajobrazie), na którym funkcjonuje nawet wyciąg narciarski- ciekawe, czy rzeczywiście zimy są tu na tyle mroźne by zadowolić narciarzy. Takie narciarskie doświadczenie musi być ciekawe- to jedyny w Polsce stok, z którego widać morze…
Kirkut w Sopocie
Na mapie Sopotu zaintrygowało nas jeszcze jedno miejsce, mianowicie cmentarz żydowski, datowany na początek XX wieku. Ze zdjęć wnioskujemy, że zachowało się tam całkiem sporo macew, więc następnym razem koniecznie musimy tam zajrzeć.
Trójmiejski Park Krajobrazowy
Ten kąsek zasługuje pewnie na osobną wycieczkę i osobny artykuł. Jak już zobaczycie wszystkie powyższe atrakcje Sopotu i nacieszycie się morzem, do eksploracji pozostają szlaki Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Sześć szlaków pieszych (którymi można dojść np. aż do Wejherowa) i osiem rowerowych czeka na odważnych!
Aquapark w Sopocie
Jeśli Bałtyk okaże się jednak zbyt za zimny, zawsze pozostaje opcja kąpieli w sopockim AquaParku. Zjeżdżalnie zewnętrzne i wewnętrzne, jaccuzzi, leniwa rzeka, 25-metrowy basen czy całoroczny basen zewnętrzny (w sam raz na delikatne morsowanie) pozwolą wymoczyć się za wszystkie czasy :).
Sopot – nadbałtyckie Monte Carlo
Charakterystyczny budynek Grand Hotelu to do dziś ikona sopockiego krajobrazu. To w tym budynku działało jedno z najbardziej znanych kasyn XX-wiecznej Europy i jedyne legalne w tej części Europy, operujące przez cały okres międzywojnia. Skąd w Sopocie wziął się taki obiekt i czemu wzbudzał liczne kontrowersje?
Jak powstał pomysł wybudowania kasyna w Sopocie?
Do XIX wieku Sopot był zaledwie jedną z wielu podobnych sobie wiosek rybackich, ale w przełomowym dla sopockiej historii roku 1823 zyskał on status kurortu. Wtedy właśnie wybudowano pierwszy dom zdrojowy, dzięki czemu stopniowo Sopot przyciągał coraz więcej kuracjuszy i turystów. Choć ranga miejsca rosła, co w 1901 zaowocowało nadaniem Sopotowi praw miejskich, wpływy z kasy wciąż w dużej mierze opierały się na dochodach z turystyki. Ta niestety załamała się w czasie pierwszej wojny światowej. Władze miasta musiały więc poważnie zastanowić się jak załatać budżetową dziurę w miejskiej kasie.
Dlatego też przystały na propozycję otwarcia w 1919 roku w Sopocie kasyna, z którego zysków do kasy miejskiej trafiało aż 50% udziału. Ten solidny zastrzyk gotówki oraz zobowiązanie właścicieli kasyna do kontrybuowania w miejskich inwestycjach pozwalały skutecznie uciszyć wszelkie argumenty natury etycznej przeciwko istnieniu ,,jaskini hazardu”. Dzięki wpływom z kasyna Sopot zyskał wiele nowych obiektów, które jeszcze bardziej podkreślały status młodego miasta. W ten sposób udało się doprowadzić Sopot do poziomu światowych uzdrowisk i miana ,,Perły Bałtyku”.
Popularność kasyna rosła w takim tempie, że już na początku lat 20-tych władze miasta przejęły stery nad miejscem i w 1927 roku, specjalnie dla niego, wybudowały nowy obiekt hotelowy (dzisiejszy Grand Hotel)- najbardziej luksusowy w całym Wolnym Mieście Gdańsk, do którego należał wtedy Sopot.
Ciekawostką jest też, że sopockie kasyno współpracowało z 27 biurami podróży, np. w Skandynawii, Wielkiej Brytanii, Francji, Szwajcarii i USA, w których można było pozyskać informacje dotyczące ,,hazardowego wypoczynku” nad Bałtykiem. Zjeżdżały tu gwiazdy z całej Europy, a podobno, w 1931 roku w kasynie (oczywiście incognito ;)), gościł sam były król Hiszpanii, Alfons XIII Burbon. Było to niewątpliwie miejsce spotkań artystycznych i towarzyskich, gdzie w eleganckich strojach grywano w ruletkę, bakarata czy boule.
Gra pomagała na wszystkie smutki, jak pisze w swoim wierszyku Władysław Broniewski:
,,Życie jest wcale nieletkie
Kłopotem pogania kłopot,
Więc trzeba jechać do Zoppot,
Grać za sto złotych w ruletkę”
Kontrowersje wokół kasyna w Sopocie
Kasyno przyciągało bogatych turystów, generowało dochody, ale również było tłem dla wielu skandali i kontrowersji. W okresie międzywojennym opinią publiczną regularnie wstrząsały przypadki samobójstw klientów kasyna i opowieści o zawodowych oszustach, którzy naciągali przyjezdnych. Na łamach prasy pojawiały się komentarze, że takie miejsce nie godzi się Sopotowi, ale cóż, względy finansowe przeważyły w tej dyskusji….
Wojenne losy kasyna w Sopocie
Sopockie kasyno funkcjonowało również w trakcie drugiej wojny światowej jako kasyno Rzeszy Niemieckiej- było jednym z trzech formalnie działających na terenie III Rzeszy, bawili się tu m.in. Niemieccy żołnierze stacjonujący w Polsce. Z resztą przychody w trakcie wojny gwałtownie wzrosły (np. w 1943 r. osiągnęły poziom cztery razy wyższy niż w 1940 r.). Kasyno zniszczono w 1945 roku i choć budynek po wojnie odbudowano, ,,świątynia hazardu” wróciła na swoje stare miejsce dopiero po upadku komunizmu.
Strasznie prowincjonalne macie podejście do Miasta Sopotu. Słoiki ze wschodu jesteście?? Widzieliście tętniące życiem to Miasto?? Żal….
Widzieliśmy, szczególnie jako studenci:)
SOPOT – przez 6 wieków „przyciągał” swymi atrakcjami turystów różnych narodowości. Obecnie (jeszcze) jesteśmy we Wspólnocie Europejskiej (bo pod rządami „wodza” państwa pis – Polexit jest bliski) i wstydzę się (jako Sopocianin) przed Turystami za „występy” osłaniane „dzielną Policją” na Placu Przyjaciół Sopotu, członków (leciwych, zmanipulowanych i zradykalizowanych) organizacji działającej pod (?) auspicjami ordo juris, szerzący hasła „niepokalanego poczęcia”, hasła których sami niejednokrotnie nie rozumią. Tak więc niby Środek Europy, XXI wiek, ludzie „lecą w Kosmos” a Tu masz: zabobon, zacofanie, „Średniowiecze” – a putin pije szampana :-)).
Nasuwa się kilka prostych pytań: gdzie jest lokalna władza? (przecież nie pisowska), gdzie są Radni (bezradni?) SOPOCIANIE – POBUDKA!!!!!!!
Polityka, polityką. Według nas Sopot to piękne i zielone miasto, z naszego, czyli turystów punktu widzenia. Niestety patrząc na ceny nieruchomości raczej nimi zostaniemy😉
Gratuluję towarzyszowi poczucia horroru. Nie było okazji do wyszczekania się 22 lipca? Święto rewolucji za pasem…
To prawda
Prawdopodobnie w nocy z 31.08 na 1.09 w Grandzie nocował sam Hitler z Ewą Braun i z okien obserwował atak na Westerplatte. Idąc Monciakiem warto wstąpić do pubu Błękitny Pudel poświęcony…Marlenie Dietrich zwanej Błękitnym Aniołem.
O Marlenie nie wiedzieliśmy – ciekawe. Jeśli chodzi o wodza III Rzeszy to myśleliśmy, że odwiedził Gdansk w połowie września, ale kto go tam wie;)
Hej! Fajny wpis, nawet sama się czegoś dowiedziałam a jestem z Sopotu 🙂 Gratuluję! Jeżeli ktoś kiedyś będzie potrzebował przewodnika albo rady zapraszam do mnie! Myślę że wiem wiele ciekawych rzeczy. Pozdrawiam.
Sopot ma wiele ciekawych historii- zawsze interesuje nas, co działo się w tych potężnych willach…
Hej, świetny wpis. Właśnie planujemy podróż nad Bałtyk po słynny jod. Zobaczymy jak to jest nad morzem w styczniu … Dzięki za ciekawe pomysły ta beza chyba nas przekona do odwiedzenia Sopotu. A&R
Dziękujemy! Dajcie znać, jak było. Sopot zimą też lubimy 🙂 A może małe morsowanko…?
właśnie się wybieram i robię mały research co bym tam mozna przez weekend zahaczyć, bo pogoda chyba rozpieszczać nie bedzie
byle nie padało, my zawsze bez względu na pogodę robimy długie spacery wzdłuż plaży:)
😀
Ja bym chętnie się podłaczył z żoną do pani jako przewodnika po Sopocie 😉
Cześć Aldona.
Co byś poleciła zobaczyć, zwiedzić jeśli pogoda nie dopisuje. Wybieramy się z koleżanką na1 dzień do Sopotu i byśmy chciały wykorzystać go maksymalnie. Dodam tylko ,że to wyprawa z okazji 30-tych urodzin 🙂
Sopot to piękne miasto, ale ja wole się wybrać np wiosną lub we wrześniu kiedy jest mniej turystów. Polecam 🙂
Też wolimy być tam poza sezonem- np. ostatnio byliśmy w lutym, o dziwo bardzo ciepłym, i doskonale się bawiliśmy!
Nasze ostatnie odkrycie to Sopot w lutym- i bardzo polecamy 🙂
Sopot jest dla mnie trochę przereklamowany. Jeżeli nasze morze, to staram się wybierać małe miasteczka, które są ukryte w naturze.
Sopot ma swoje wady i zalety. Zgadzamy się, że jeśli szuka się spokoju i natury może lepiej zdecydować się na inną nadmorską miejscowość (czasem sami tak robimy):) Z drugiej strony Sopot to nie tylko Monciak i molo, wystarczy zejść w boczne uliczki i odkrywamy inne miasto. Poza tym Sopot jest dobrze skomunikowany z krajem i jest blisko Gdańska i Gdyni.
Wszyscy reklamują teoretycznie wszystkie punkty w Sopocie Czy ktoś był przy ulicy Wybickiego Gdzie jest ładny Stadion Lekkoatletyczny na którym nie jedne mistrzostwa były Europy i Europy w różnych dyscyplinach całkowita cisza o tym molo Grand Hotel nawet o tym że Hitler tam spał jest cicho bez komentarza
Słusznie, dlatego Sopot warto odwiedzic w okresie poza sezonem np w lutym 🙂 Wtedy ma duzo wiecej uroku niz latem.
Uroku pewnie i w lato nie brakuje, tylko po prostu trzeba powłóczyć się bocznymi uliczkami. Ale i poza sezonem bywamy w Sopocie bardzo regularnie i chwalimy sobie takie ,,nietypowe” terminy 🙂