Dziś zapraszamy do Pszczyny, nazywanej często ,,perełką województwa śląskiego”. Położona nieopodal Bielska-Białej miejscowość kojarzona jest przez wielu wyłącznie z lekcjami ortografii. Niesłusznie! Czy wiedzieliście, że znajdziecie tu jedną z najcenniejszych rezydencji magnackich w całej Polsce? Wpadnijcie do Pszczyny po historie sfrustrowanych księżnych, uciekających królów elekcyjnych i militarne ciekawostki z I wojny światowej! To jak, jedziemy?
[toc]
Muzeum Zamkowe w Pszczynie
Co czyni Muzeum Zamkowe w Pszczynie unikatem na skalę kraju? Chyba przede wszystkim to, że cudem udało się zachować oryginalny wygląd i wystrój pałacowych wnętrz pszczyńskiego zamku. Tak, tak, Pszczynę oszczędziły koleje historii i aż 70% wyposażenia można dziś podziwiać dokładnie w takim stanie, w jakim zostawili je ostatni właściciele.
Co możecie zobaczyć na zamku w Pszczynie?
Główną atrakcją Muzeum Zamkowego w Pszczynie są oryginalne wnętrza mieszkalne z XIX i XX wieku, apartamenty cesarza Wilhelma II oraz gotyckie piwnice z wystawami czasowymi i zbrojownią. Wnętrza zamku skrywają wiele przedmiotów o niezwykłej historycznej wartości. Długo moglibyśmy rozpisywać się o ozdobnych 48-świecowych żyrandolach, mahoniowych sedesach i o tym, jak cennymi meblami urządzono dany salonik- niektóre obiekty kolejni właściciele osobiście wyszukiwali u mistrzów z zachodniej Europy. Polecamy jednak zobaczyć to na własne oczy – tym bardziej, że tak kompletne oryginalne wyposażenie to w Polsce niestety rzadkość.
Ponadto na zamku zastosowano wiele ciekawych rozwiązań architektonicznych i inżynieryjnych, o których można posłuchać w audioprzewodniku. Przykładowo wjazd do zamku wyłożono drewnianą kostką, która tłumiła stukot kopyt koni- tak, żeby hałas nie przeszkadzał rezydentom… Widzieliśmy też sprytne mechanizmy do opuszczania latarni czy schowki na broń palną w sekretnym korytarzu…
Niewątpliwie wielką pasją Hochbergów, ostatnich właścicieli Pszczyny, były polowania- zamek jest dosłownie przepełniony najróżniejszymi trofeami myśliwskimi. Szokuje zarówno ilość poroży oraz skór, jak i ich egzotyka- Hochbergowie często wybierali się na polowania również poza Europę. W saloniku myśliwskim wisi, między innymi trofeami, skóra ostatniego wilka upolowanego w pszczyńskich lasach…
Ze wszystkich wnętrz największe wrażenie zrobiła na nas Sala Lustrzana, w której w swoim czasie odbywały się fantastyczne przyjęcia z potrawami rozłożonymi na marmurowym bufecie. W Pszczynie kilka razy koncertował Georg Philipp Telemann, w swojej epoce muzyk znany bardziej niż Bach. Na pamiątkę tych występów co roku we wrześniu odbywa się festiwal jego imienia.
Jak zwiedzać zamek w Pszczynie?
Polecamy zwiedzać muzeum z audioprzewodnikiem z dwóch powodów – po pierwsze, we wnętrzach ciężko o jakieś opisy, więc na własną rękę wiele się nie dowiecie. Po drugie, i chyba ważniejsze, audioprzewodnik nagrany jest w naprawdę dość nowoczesny sposób, a opisy historyczne czy wystroju wnętrz przeplatają się z fragmentami pamiętników Daisy, czytanymi przez lektorkę z uroczym lekkim brytyjskim akcentem.
Historie zamku w Pszczynie
Arystokratyczne historie z Pszczyny
Oprócz zachwycania się architekturą i pszczyńskimi skarbami, warto spojrzeć na zamek przez pryzmat historii ludzi, którzy ufundowali tak wspaniały obiekt. Sporo w pszczyńskiej rezydencji ciekawostek o jej mieszkańcach, o których świadczą konkretne przedmioty. Przechodząc od pokoju do pokoju możemy zauważyć, kto ubóstwiał myślistwo, a kto tęsknił za deszczowym Londynem. Dzięki audioprzewodnikowi podczas zwiedzania poznajemy bliżej charaktery poszczególnych mieszkańców.
Kto mieszkał na zamku w Pszczynie?
Pszczyna zyskała na znaczeniu za czasów książąt cieszyńskich (XV-XVI wiek), następnie miasto przeszło w ręce rodu Promnitzów, którzy zarządzali miejscem kolejnych 200 lat. Po nich przez następne prawie 100 lat Pszczynę posiadali książęta Anhalt, a następnie Hochbergowie (do nich należał również zamek w Książu). Wśród wielu książąt znaleźliśmy nawet ,,pokrewną duszę”- Ludwig Anhalt, prekursor pieszych wędrówek i propagator turystyki :). Tak kochał piesze wycieczki, że specjalnie kupił posiadłość w Łodygowicach, aby stamtąd mieć bliżej w góry.
Na zamku w Pszczynie regularnie bywał sam cesarz pruski, a jego wizyty stawiały na nogi cały dwór- dosłownie… Bowiem Wilhelm II, wśród wielu innych tytułów, piastował też stanowisko Wielkiego Łowczego. Przyjeżdżał więc do pszczyńskich lasów, które doskonale nadawały się do długich polowań. Księżna Daisy skarżyła się na te męskie rozrywki oraz niekończące się kolacje i konieczność przestrzegania pełnej dworskiej etykiety, włącznie z przywdziewaniem oficjalnych strojów. Nie jest łatwo gościć pruskiego cesarza!
Kim była słynna pszczyńska księżna Daisy?
Najbardziej znaną mieszkanką pszczyńskich murów i dzisiejszym symbolem miasta była księżna Daisy, a właściwie Maria Theresa Conrwallis-West- brytyjska arystokratka (a może ary-stokrotka :P) ze zubożałej rodziny o przepięknym rodowodzie i pokrewieństwem z najznamienitszymi brytyjskimi możnymi.
Miasto bardzo tę postać promuje, nazywając Pszczynę ,,perłą księżnej Daisy…”. Ostatnio na rynku ustawiono nawet ławeczka z księżną. Trochę tego nie rozumiemy, bo oprócz tego, że podobno urodą księżnej słynęła na całą Europę, to Daisy zwyczajnie nie przepadała za tym miejscem… Do Pszczyny przeprowadziła się po ślubie z księciem Hochbergiem. W trakcie zwiedzania wielokrotnie odtwarzane są fragmenty jej wypowiedzi o zamku, które, choć mają sporą wartość historyczną, ewidentnie wskazują na to, że Brytyjka najchętniej mieszkałaby w Londynie. Jednak dzięki zachowanym po niej źródłach sporo dowiedzieliśmy się o życiu pszczyńskiego dworu oraz posłuchaliśmy nieraz dość uszczypliwych opisów dworskiej rutyny. Ciekawostką jest, że choć Pszczyna służyła w I wojnie światowej jako sztab wojsk pruskich, Daisy można nazwać pacyfistką- w trakcie wojny zdecydowała się porzucić wygodne pałacowe wnętrza i służyła na froncie jako sanitariuszka.
Zamek czy pałac?- krótka historia obiektu
Nazywać zamkiem tak bogato zdobiony obiekt, który nie zdradza zbyt wielu oznak obronności, to trochę dziwne, prawda…? Choć obecny obiekt rzeczywiście z warownią nie ma wiele wspólnego, w pierwszych wiekach istnienia w Pszczynie rzeczywiście był bardziej obronnym zamkiem niż rezydencją mieszkalną. Choć początki istnienia zamku w Pszczynie nie są jasne, w piwnicach odnaleziono pozostałości po XIII-wiecznym murze, prawdopodobnie jakiegoś grodu obronnego. Na pewno wiadomo że w XV-wieku gotycki zamek oparł się najazdowi husytów, tak więc do tego czasu musiała stać tu już całkiem spora budowla. Dopiero w XVI-wieku rodzina Promnitzów zaczęła przebudowywać zamek na renesansową modłę, jednak budynek pozostawał ciągle otoczony gotyckimi murami i fosą. W XVIII wieku, po kolejnych przebudowach, można mówić już o rezydencji barokowej, zaś ostatnie prace architektoniczne na zamku miały miejsce w drugiej połowie XIX wieku na polecenie rodu Hochbergów, którzy wzmocnili nadwyrężoną przez czas konstrukcję i nadali jej neobarokowy charakter, wzorując się na XVII-wiecznych francuskich pałacach. Obecny wygląd to zasługa tej właśnie przebudowy, z lat 1870-1876. Wnętrza pozostały eklektyczne- właściwie każdy pokój różni się od poprzedniego. Prawdziwym cudem jest, że w 1945 na zamku rezydował sztab frontu Armii Czerwonej, która z wieloma zabytkami w Polsce obeszła się nader brutalnie. Pszczynę, o dziwo, oszczędzono, dzięki czemu już w 1946 roku można było otworzyć na zamku muzeum.
Nieznane historie: Pszczyna ,,centrum” Cesarstwa Niemieckiego!
Mało osób wie, że w trakcie I wojny światowej Pszczyna stała się pruskim centrum dowodzenia. W miarę jak front przesuwał się na wschód, zdecydowano o to, aby siedzibę pruskiego sztabu wojskowego przenieść bliżej ,,miejsca akcji”, w czym pomógł książę Hochberg. W rezultacie w latach 1914-1917 w Pszczynie właśnie mieściła się główna kwatera cesarska i sztab wojsk niemieckich. W tym czasie na zamku gościł zarówno król Wilhelm II , jak i przywódca sztabu, późniejszy prezydent Rzeszy, Paul von Hindenburg.
Ciekawe jest, że kiedy po I wojnie światowej Polska ponownie pojawiła się na mapie, a w wyniku plebiscytów Pszczyna znalazła się na terytorium Polski, książęta Hochberg von Pless przyjęli polskie obywatelstwa. Ostatni dziedzic Pszczyny, Aleksander Hochberg, był żołnierzem 3. Brygady Strzelców Karpackich i walczył pod Monte Cassino. Ostatni żyjący Hochberg, wnuk księżnej Daisy, Bolko Hochberg von Pless, mieszka obecnie w Monachium.
Co jeszcze warto zobaczyć w Pszczynie?
Pszczyna to nie tylko sam zamek – oprócz zwiedzania zabytkowych wnętrz, warto odwiedzić również kilka innych miejsc w mieście.
Stajnie Książęce
Nową atrakcją na mapie Muzeum Zamkowego w Pszczynie jest kompleks pałacowych stajni, wzniesionych wraz z ujeżdżalnią, wozownią i siodlarnią. Kto liczy na widok pięknych arabskich koni, ten niestety może się rozczarować, bo kopytni lokatorzy wyprowadzili się ze stajni dawno, dawno temu. Po co więc zaglądać w te strony? Po pierwsze samo wnętrze stajni jest bardzo ciekawe- zaryzykujemy stwierdzenie, że pałacowe konie mieszkały w lepszych warunkach niż większość ludności w okolicy. Z resztą ceglany obiekt z pięknie zachowanymi sklepieniami krzyżowo-żebrowymi mógłby nawet dziś z powodzeniem robić za jakiś LOFT… Po drugie część budynku przeznaczono na wystawy czasowe- my natrafiliśmy akurat na fascynującą opowieść o tożsamości Pszczyny, którą gorąco polecamy. Znajdziecie tam nieznaną powszechnie opowieść o tym, jak Wielka Historia wpływała na małą pszczyńską społeczność- a w Pszczynie działa się Historia przez duże ,,H”!
Park Pszczyński
Park pszczyński to zielony teren o imponującej powierzchni- księżna Daisy z pewnością miała gdzie odbywać niespieszne przechadzki… Jego obecny wygląd cechuje się elementami romantycznymi- malownicze oczka wodne, mostki i altanki to elementy, które bez problemu wyłapiecie w trakcie spaceru. Wśród drzew skryta jest również… zabytkowa lodownia, w której przechowywano lód dla pałacowej kuchni. W parku znajdziecie wiele innych ,,smaczków”- np. budynek Ludwikówki czy herbaciarnię.
Nas zaintrygowała z kolei nekropolia rodziny Anhaltów z potężnym żelaznym krzyżem. Warto też odszukać kapliczkę ,,Bądź wola Twoja”, ulokowaną w południowo-zachodniej części parku. Z tą niepozorną kapliczką związana jest ciekawa legenda o królu Henryku Walezym- pierwszym władcy elekcyjnym, który jednak wzgradził polskim tronem i zdecydował uciec z Krakowa. Według opowieści, król docwałował z Wawelu do Pszczyny i dopiero tu odważył się zsiąść z konia. W pogoń za władcą ruszyli kasztelan Tęczyński i marszałek koronny Zebrzydowski, którzy w Pszczynie dorwali Walezego i próbowali przekonać go do powrotu na tron. Gdy Tęczyński uświadomił sobie, że króla od pomysłu nie odwiedzie, miał zrezygnowany powiedzieć ,,Bądź wola Twoja”…
Pokazowa Zagroda Żubrów
Po obejrzeniu zamku wiele rodzin z dziećmi udaje się do pobliskiej zagrody żubrów, położonej na skraju zamkowego parku. Mimo, że to raczej mały obiekt, dzieciom spodoba się w nim podglądanie żubrów ze specjalnej platformy- dzięki temu zwierzaki dostrzeże nawet nieduży miłośnik przyrody! Oprócz rzeczonych żubrów w zagrodzie mieszka również kilka innych gatunków, takich jak jelenie, daniele czy sarny, oraz dobrze znane zwierzęta z wiejskiej zagrody (dla dzieci z miasta to pewnie spora atrakcja ;)). Miejsce nie jest duże i zwiedzanie dorosłemu nie zajmie dłużej niż 30-40 minut, jednak wizyta z dziećmi może się przeciągnąć…
Ciekawą alternatywą dla zagrody jest Ośrodek Edukacji Ekologicznej ,, Pszczyńskie Żubry” w Jankowicach (ok. 4 kilometrów od Pszczyny)- tam zwierzęta żyją w warunkach bardziej zbliżonych do naturalnych i na o wiele większej powierzchni, a na odwiedzających czeka specjalna oferta dydaktyczna.
Skąd w Pszczynie żubry?
Zastanawiacie się, skąd w ogóle w Pszczynie wzięły się żubry? Otóż żubry były prezentem od cara Aleksandra II w zamian za 20 pszczyńskich jeleni. Taki handelek! Z czasem okazało się, że pszczyńska hodowla odegrała bardzo ważną przyrodniczo rolę- gdy próbowano ratować dziką populację żubrów, posłużono się właśnie materiałem genetycznym z Pszczyny. Wśród 12 osobników, które uznaje się za ,,ojców” dzisiejszej populacji żubra, aż cztery były z Pszczyny!
Skansen ,,Zagroda Wsi Pszczyńskiej”
Wizytę w zagrodzie pokazowej warto połączyć z zajrzeniem do pszczyńskiego skansenu- tym bardziej, że do obu miejsc można kupić specjalny, tańszy bilet łączony. W ogromnym zamkowym parku udało się bowiem również zmieścić niewielki skansen założony w latach 70-tych przez Towarzystwo Miłośników Ziemi Pszczyńskiej. A co w skansenie? Oczywiście solidna porcja zabytkowego drewnianego budownictwa, którego zapach tak bardzo uwielbiamy! Nas dodatkowo zaintrygowała wystawa o pszczelarstwie i rodzajach uli- zawsze czujemy wielki szacunek do tych małych owadów i nachodzi nas refleksja, że niewystarczająco korzystamy z dobrodziejstw, jakie nam oferują. A że ludzie już przed setkami lat byli do takich refleksji zdolni- to zawsze zadziwia nas podwójnie…
Muzeum Prasy Śląskiej
Placówka jest częścią obiektów połączonych w słynny śląski Szlak Zabytków Techniki, który znamy i lubimy- mieliśmy więc co do muzeum dość wysokie oczekiwania. Niestety, wystawa ich nie spełniła- okazała się przestarzała i nieintuicyjna. Popatrzyliśmy na różne prasy drukarskie i formaty śląskich gazet, ale wiele więcej się nie dowiedzieliśmy. Dobrą wiadomością jest informacja, że muzeum przeszło ostatnio gruntowny remont, liczymy więc, że nowa odsłona ekspozycji okaże się ciekawsza. Natomiast do muzeum warto zajrzeć chociażby po to, aby przyjrzeć się zabytkowemu budynkowi, w którym jest ulokowane.
Rynek w Pszczynie
Niestety nasza wizyta w Pszczynie przypadła akurat na czas trwania jakiejś dziwnej ogrodniczej imprezy, która zdominowała cały rynek, nie pozwalając ,,ogarnąć” go porządnie wzrokiem. Mimo tego mieliśmy pozytywne wrażenia po dość krótkim nim spacerze. Rynek zdaje się być prawdziwym miejscem spotkań- przesiadują na nim nie tylko lokalsi, ale również cała masa przyjezdnych. Rowery były zaparkowane dosłownie na każdym rogu, co każe nam zgadywać, że Pszczyna jest popularnym celem weekendowych wycieczek rowerowych. Chętnie przetestujemy kiedyś np. śląski szlak rowerowy nr 1 i wpadniemy na spokojnie przyjrzeć się architekturze rynku. A jeśli nam się spodoba, chętnie dodamy go do naszej listy ulubionych tras rowerowych!.
Brama Wybrańców
Ciekawostką jest Brama Wybrańców, znajdująca się zaraz przy rynku- jej nazwa pochodzi od tego, że wartowników stawianych na warcie wybierali sami Promnitzowie, XVII-wieczni właściciele Pszczyny, którzy zlecili budowę bramy. Jest to również jeden z najstarszych zabytków w mieście, datowany na 1687 rok. Dziś to właśnie w Bramie Wybrańców znajdziecie informację turystyczną oraz klimatyczną kawiarenkę- w sam raz do opracowania turystycznego planu. Kiedyś obok bramy znajdowały się mury zamkowe i browar, ale nie doczekały one do naszych czasów.
Trzy Dęby
Choć trzech dębów już w tym miejscu nie ma, pozostaje ono ciągle bardzo ważne dla historii Pszczyny. To tutaj powstańcy śląscy składali swoje przysięgi przed wybuchem pierwszego z powstań. Jest to również miejsce straceń lokalnych mieszkańców w trakcie drugiej wojny światowe i zbiorowa mogiła polskich żołnierzy.
Gdzie zjeść w Pszczynie
,,Wsiąść do pociągu byle jakiego” – byle nie na głodniaka!
Miłą niespodzianką na koniec naszej wizyty w Pszczynie okazała się niewielka kawiarenka działająca na pszczyńskim dworcu. Podróżując często pociągami, dobrze wiemy, że na polskich dworcach często brakuje najbardziej podstawowej infrastruktury, o kawiarniach czy jadłodajniach (i to czynnych np. w niedzielę) nie wspominając. W Pszczynie funkcjonuje kawiarnia z duszą, o pięknej nazwie Cug Cafe, która spokojnie mogłaby konkurować z wielkomiejskimi lokalami. Chwile oczekiwania na pociąg, niekiedy niestety liczone w godzinach, można osłodzić sobie przepysznymi wypiekami i doskonałą kawą. No i co jak najbardziej logiczne, a jednak w polskich warunkach dalej zaskakujące (na plus, oczywiście) – miejsce poi i karmi również w soboty i niedziele. Życzylibyśmy sobie spotykać więcej takich ,,poczekalni” po drodze…
Po więcej gastronomicznych rekomendacji zapraszamy za jakiś czas – do Pszczyny planujemy jeszcze zawitać, z nadzieją, że przy następnych wizytach będziemy mieć więcej czasu na posiłki… Chętnie spróbujemy np. Karczmy Wiejskiej, którą znaleźliśmy na stronie Szlaku Kulinarnego ,,Śląskie Smaki”, promującego prawdziwe regionalne jedzenie.
Pszczyna praktycznie
Dojazd do Pszczyny transportem publicznym
Oprócz bezpośrednich busów z Krakowa i Katowic, polecamy połączenie pociągowe z Katowic. Pociągi jeżdżą w miarę regularnie ( w godzinach szczytu nawet co pół godziny) i sprawnie dowożą do stolicy Aglomeracji Śląskiej (podróż trwa 30 min). Z Warszawy do Pszczyny można dojechać samym… Pendolino (kurs do Bielska-Białej, podróż trwa 3 godz.)
Dojazd do Pszczyny rowerem
To nasz następny plan! Najpopularniejsza trasa do Pszczyny do słynna śląska ,,jedynka”- trasa nr 1 relacji Katowice-Bielsko-Biała, oznaczona czerwonym kolorem. Po liczbie rowerzystów na rynku wnioskujemy, że to popularny przepis na przyjazd do Pszczyny.
Bry. Niech nikt nie wpadnie na pomysł jechać rowerem DK1. Strach autem, a rowerem to już w ogóle samobójstwo. Zresztą na części tej trasy jest zakaz jazdy na kole. Z Tychów przez Kobiórskie lasy spokojnie można dojechać, Z BB również bocznymi drogami się dotrze. Poza tym git i pozdrawiam 😉
Dojazdu rowerowego do Pszczyny jeszcze nie testowaliśmy, ale będziemy pamiętać- bezpieczeństwo przede wszystkim!
Super informacje. Byłam ostatnio i nie dość że pociąg stał godzinę na trasie, bo żwir się wysypał to jeszcze przez to nie wpuszczono mnie do muzeum i miejsce związane z księżną Daisy zobaczyłam tylko z perspektywy otaczającego parku.
Szkoda, że z Poznania nie ma lepszych połączeń do Katowic.
Mamy najdzieję, że będzie jeszcze okazja odwiedzić zamkowe wnętrza, bo robią wrażenie.
PS z Krakowa do Poznania jest nawet dłużej…, ale kto wie, może kiedyś pociag przyśpieszy:)
Fakt, Pszczyna jest atrakcyjna, choc przyznam iż odwiedzając pałac trafiłem chyba na jakąś kumulację bo „ludziów jak mrówków” 😉 a że mam uczulenie na tłum szybko teleportowałem się do skansenu i to właśnie skansen (dopiero pod koniec mojego zwiedzania na obiekt weszli inni odwiedzający, więc większość czasu miałem skansen tylko dla siebie) najbardziej mnie urzekł.
My z kolei trafiliśmy w Pszczynie na jakąś dziwną wystawę maszyn ogrodniczych przed samym zamkiem… Ogromne kosiarki nie tylko przysłaniały widok, ale i okropnie hałasowały. Nie wiemy czemu wystawa kosiarek musiała być właśnie centralnie tam… Ale za to w środku był względny spokój 🙂
W całosci się zgadzam, nas też Pszczyna zauroczyła.
Jest magiczna :)!
Szkoda, że tak mało osób o niej wie.
Powolutku, małymi kroczkami, będziemy budować tę świadomość 😉