Rowerem po winnicach krakowskiej Jury

O małopolskim winie na łamach naszego bloga i mediów społecznościowych pisaliśmy już wielokrotnie, ale podglądanie odradzającej się w Małopolsce winnej tradycji to tak wdzięczny temat, że z chęcią ,,monitorujemy” te postępy.  Uprawa winorośli i produkcja wina nie jest w Polsce żadną fanaberią, a już w średniowieczu na terenie Małopolski uprawiano winorośla z myślą o lokalnym rynku. Niestety, z czasem import tańszych win oraz ochłodzenie klimatu w XVII wieku doprowadziły do upadku winiarstwa, a pod polskie strzechy zawitały mocniejsze trunki… Na szczęście w ostatnich kilkunastu latach jesteśmy świadkami prawdziwego renesansu polskiego winiarstwa, a Małopolska zdecydowanie wychodzi na prowadzenie w tym ogólnopolskim winnym przedsięwzięciu.

Do tej pory udało nam się odwiedzić już kilkanaście małopolskich winnic tworzących tzw. Małopolski Szlak Winny. W zeszłym roku zachwyciły nas winnice położone nad Dunajcem. W tym roku mieliśmy okazję poznać lepiej winnice jurajskie, często oddalone od Krakowa o zaledwie kilkanaście kilometrów. Ba, jedną z nich znajdziecie nawet w ramach granic miasta…

Winnica Amonit

Wycieczka rowerowa po jurajskich winnicach Małopolski

Żeby nie było jednak tak łatwo, tym razem nie byliśmy wożeni z miejsca na miejsce w klimatyzowanym samochodzie. Jurajskie winnice zwiedzaliśmy na rowerach, a to jednak wyzwanie fizyczne. Tym niemniej takie połączenie zapowiadało się tak doskonale, że chętnie trenowaliśmy już przed wycieczką- zarówno za kierownicą, jak i kieliszkiem ;). 

Wprawdzie Jura Krakowsko-Częstochowska to relatywnie niewysokie pofałdowania, ale trzeba jednak pamiętać, że jest to teren bardzo pagórkowaty. Liczne wąwozy i doliny wydrążone w wapiennej skale, ciągnące się z północy na południe, oznaczają sporo mniej lub bardziej wymagających podjazdów. Warto mieć to na uwadze przy planowaniu wycieczki. Jednak zapewniamy Was, że wysiłek włożony w taką rowerową wycieczkę ,,zadośćuczynią” Wam piękne widoki oraz liczne atrakcje po drodze- szczególnie te związane z odwiedzanymi winnicami. 

Dziś opowiemy o naszych wrażenia ze zorganizowanej wycieczki rowerowej po Małopolskim Szlaku Winnym, na podstawie której można zaplanować swój własny przejazd. 

Wzdłuż Wisły

Punktem zbiórki dla naszej rowerowej eipky była dobrze nam znana Restauracja Filipa 18, którą poznaliśmy rok temu i od tej pory regularnie odwiedzamy. Dobrze było zobaczyć, że mimo pandemicznych doświadczeń ekipa utrzymuje doskonały poziom, racząc nas specjałami gotowanymi w oparciu o lokalne składniki pozyskiwane na pobliskim targowisku Kleparz.

Po takiej uczcie dla podniebienia nogi same rwały się do ruchu, wyruszyliśmy więc z centrum Krakowa, mknąc wzdłuż Wisły i zostawiając dumne wawelskie wzgórze za plecami. Jeden z milszych oku widok na trasie to Zamek w Przegorzałach, wzniesiony przez Niemców w latach 40-tych, obok baszty zaprojektowanej przez znanego w całym Krakowie Adolfa Szyszko-Bohusza- zasłużonego badacza Wawelu. W oddali widać Klasztor na Bielanach, w pobliżu którego znajduje się pierwsza odwiedzona przez nas tego dnia winnica – Winnica Srebrna Góra. 

Zamek w Przegorzałach

Winnica Srebna Góra

Tego miejsca chyba nie trzeba reklamować – areał 28 ha czyni ją jedną z największych w Polsce. Leży u stóp klasztoru kamedułów na Bielanach, na terenie Krakowa- aż trudno uwierzyć, że raptem kilka kilometrów od Wawelu wzrastają winogrona na te pyszne wina. Srebrna Góra nawiązuje do tradycji produkcji wina sięgającej w Krakowie epoki średniowiecza. Z jednej strony otacza ją Las Wolski, a z drugiej rozciąga się dolina Wisły. 

Na terenie winnicy znajdziecie klimatyczny budynek z salą degustacyjną, a przy ładnej pogodzie do relaksu pod chmurką zachęcają wygodne leżaki. Wina ze Srebrnej Góry najlepiej pije się na miejscu, ale bez trudu dostaniecie je również w Krakowie- figurują w kartach kilkunastu restauracji, kupicie je też w wolnej sprzedaży. To chyba najszerzej dostępne etykiety ze wszystkich odwiedzonych w czasie tej wycieczki. 

Po zwiedzeniu winnicy ruszyliśmy w kierunku Balic, jadąc przez ukwieconą polanę przy zabudowaniach Uniwersytetu Rolniczego, z której roztacza się piękna panorama na tereny położone na południe od Krakowa. Informacja dla ,,spotterów” – na trasie natkniecie się na popularny punkt obserwacji lądujących samolotów położony przy trasie A4 ;).

Facebook: Winnica Srebrna Góra

Winnica Goja

W pobliżu Balic, bo zaledwie 2 km na północ od nich, zatrzymaliśmy się w Winnicy Goja. Na miejscu czekał na nas suto zastawiony stół z lokalnymi serami i wędlinami oraz degustacja win białych (seyval blanc i solaris) oraz czerwonych (regent, leon millot, marechel foch). Po degustacji wina ze swojej winnicy Państwo Gój opowiedzieli o swojej winnicy, procesie produkcji wina i wyzwaniach związanych z uprawą winorośli w naszej strefie klimatycznej. To niezwykle przyjazna para, więc koniecznie łapcie ich, jeśli będziecie w tej okolicy!

Facebook: Winnica Goja

Pałac w Balicach

Po tym pełnym wrażeń dniu i degustacji win w Winnicy Goja na noc zatrzymaliśmy się w Pałacu w Balicach. Początki tego miejsca sięgają XV wieku, jednak obecny wygląd pałac zawdzięcza Dominikowi Radziwiłłowi, który zakupił obiekt pod koniec XIX wieku i zlecił jego przebudowę Tadeuszowi Stryjeńskiemu, znanemu z takich flagowych realizacji krakowskich jak np. Dom ,,Pod Globusem”.

O ile pałac z zewnątrz już wcześniej widzieliśmy, to do wnętrza mieliśmy okazję zajrzeć po raz pierwszy. Największe wrażenie zrobiły na nas schody i hol. Jeśli macie ochotę podążyć naszym śladem, pamiętajcie o wcześniejszym umówieniu się na spotkanie. Na co dzień siedzibę ma tu bowiem Instytut Zootechniki, a sale wynajmowane są do wydarzeń. 

Prosto z pałacu ruszyliśmy na północ w kierunku pięknych i uwielbianych przez nas Dolinek Krakowskich. Po drodze zatrzymaliśmy się między innymi koło Skały Kmity, tuż przed Zabierzowem, z którą związana jest smutna legenda nieszczęśliwej miłości rycerza Kmity do córki bogatego Bonera, właściciela Balic. Zrozpaczony rycerz miał rzucić się wraz z koniem ze wzniesienia, ponosząc natychmiastową śmierć. O tej historii przypomina napis na skale: ,,Rytmem tym zwierza tutaj świezaie Bolesne serce samotnej skale Stanisław Kmita, rycerz oręzny W boju z tatary, szablą potęzny Ku Bonerównie serce obrócił I z tej tu skały w przepaść się rzucił 1515”.

Winnica Święty Spokój

Następnie skierowaliśmy się na północ, jadąc wzdłuż potoków Kobylanka i Bolechówka, z celem dotarcia do Bolechowic. Do Doliny i Bramy Bolechowickiej tym razem nie planowaliśmy dotrzeć, ale gorąco polecamy odwiedzić to miejsce – więcej o nim pisaliśmy w osobnym artykule – Dolina Bolechowicka.

Z Bolechowic ruszyliśmy na zachód w stronę Winnicy Święty Spokój. Dotarcie do niej to spory wysiłek, gdyż leży na wysokości 400 metrów n.p.m. Warto było się jednak pomęczyć, bo to naprawdę wyjątkowe miejsce. Właściciele winnicy zapragnęli mieć swój „własny kawałek Toskanii” i wdrożyli koncept inny niż pozostałe.

To nie jest typowa winnica- teren nawiązujące do idei ,,winnych ogrodów” popularnych w XVI i XVII wieku, które zakładano przy willach i dworach. Winnica taka pełni nie tylko rolę użytkową, ale i dekoracyjną, będąc integralną częścią większego założenia ogrodowego wraz z rosnącymi wokół krzewami, kwiatami i ziołami.

Jak możecie się domyśleć, nie jest to to typowa winnica komercyjna, a raczej efekt rodzinnej pasji. Wino rozchodzi się głównie wśród najbliższych, a jedyną okazję do zakupu butelki stanowią aukcje charytatywne. Winnica na co dzień nie jest udostępniana, jednak mimo wszystko warto dopytać o możliwość zwiedzenia jej w weekend – właściciele, o ile są akurat na miejscu, pozwolą przyjrzeć się ich pięknemu ogrodowi winnemu.

Z Winnicy Święty Spokój skierowaliśmy się na wschód ku Ojcowskiemu Parkowi Narodowemu, na szczęście tym razem było głównie z górki, a siły dodawała myśl na temat pysznego obiadu, czekającego na nas w Dolinie Prądnika.

Facebook: Winnica Święty Spokój

Pstrąg Ojcowski

Odwiedzenie hodowli Pstrąga Ojcowskiego to punkt obowiązkowy dla miłośników dobrego jedzenia. Historia powstania tego miejsca jest równie ciekawa, co inspirująca. Matka i córka, niezwiązane wcześniej z żadnym podobnym typem działalności, zdecydowały się uratować ojcowskie stawy rybne, którym groziło zasypanie. Od zera nauczyły się podstaw hodowli pstrąga potokowego, naszego rodzimego gatunku tej ryby, właściwie prawie całkowicie wypartego z hodowli przez pstrąga tęczowego z Ameryki Północnej.  Postawiły wszystko na jedną kartę i… osiągnęły sukces, a delikatny rarytas z serca Ojcowskiego Parku Narodowego na stałe zagościł na mapie regionalnych przysmaków.

Oj, pamiętamy pierwszy rok działalności wędzarni, kiedy ten biznes ograniczał się do niewielkiej budki i kilku ław. Teraz po ojcowskiego pstrąga ustawiają się kolejki, a miejsce zamieniło się w ulubioną miejscówkę do odpoczynku. Jedno się nie zmieniło- pstrąg podawany jest w dwóch wariantach: wędzony na bukowym drewnie lub grillowany z mieszanką aromatycznych ziół. Do tego lokalne wino i piwo, małopolskie soki i obłędnie pyszne babeczki pieczone na specjalne zamówienie. A jeśli kiedyś trafi Wam się okazja do zjedzenia kanapki z pstrągiem wędzonym – kupujcie bez zastanowienia! To kulinarny biały kruk;)

Zamek w Pieskowej Skale

Z pełnymi brzuchami ruszyliśmy Doliną Prądnika w kierunku Pieskowej Skały, mijając po drodze zabytkową drewnianą zabudowę Ojcowa, młyny wodne, Grodzisko i Maczugę Herkules i docierając do kolejnego punktu naszej wycieczki – Zamku w Pieskowej Skale.

Jura Krakowsko-Częstochowska słynie nie tylko z pięknego krajobrazu, ale i licznych zabytków, które na pewno warto wpleść w trasę podczas planowania przejazdy. To właśnie między Częstochową i Krakowem rozciąga się słynny Szlak Orlich Gniazd, czyli zespół średniowiecznych warowni wzniesiony przez Kazimierza Wielkiego do obrony granic Małopolski. Jako oferta turystyczna, szlak ma dwie wersje, rowerową i pieszą, a Zamek w Pieskowej Skale leży na tym drugim szlaku. Mało osób wie, że to oddział zamku na Wawelu, co świadczy o randze tego obiektu. Zajrzyjcie tam koniecznie!

Po zwiedzeniu Zamku w Pieskowej Skale skierowaliśmy się na wschód i przez Wielmoże i niewielki kompleks leśny ruszyliśmy w stronę Minogi.

Pałac i Winnica Minoga

Minoga to niewielkiej wsi na północ od Skały, na pierwszy rzut oka zupełnie niepozorna… Winnicę w Minodze wyróżnia to, że to winnica… przypałacowa. Perełką miejscowości  jest kompleks dworski wybudowany w 1859 roku. Jednym z jego właścicieli, chyba najbardziej znanym, był Franciszek Wężyk- mieszkający w Krakowie, poeta, pisarz, tłumacz i polityk. Pałac wynajmowany jest pod różne imprezy, ale można też przenocować tu kameralną grupę.

Nie tylko pałac nas zachwycił. Zwróćcie uwagę na wiekową, bo 400-letnią lipę rosnącą przy obiekcie oraz na zabudowę folwarczną. Wyraźnie widać też pozostałości murów z bramą wjazdową, spichlerz i inne odrestaurowane zabytkowe budynki.

No ale w tym całym spacerowaniu nie zapomnijcie o winnicy, położonej kilkaset metrów od pałacu, na terenie założenia pałacowo-parkowego. Z kolei winiarnia mieści się w piwnicy pięknie odrestaurowanego spichlerza, a na piętrze budynku odbywają się degustacje win- z czerwieni możecie skosztować Leon Millot, Cuvee i Marechal Foch’a, a z bieli Solarisa i Seyval Blanca. Polecamy szczególnie czerwone wino wytrawne ze srebrnym medalem Ogólnopolskiego Konkursu Win 2020 w Zielonej Górze.

Facebook: Pałac Minoga

Winnica Kresy

Po opuszczeniu Pałacu Minoga zajrzeliśmy jeszcze do miejscowego kościoła, po czym ruszyliśmy ostatnich kilka kilometrów na południe do ostatniej tego dnia winnicy – Winnicy Kresy, gdzie czekała na nas degustacja trunków i kolacja. 

Z Winnicą Kresy mieliśmy bardzo miłe wspomnienia, bo parę lat temu gościliśmy u nich na wspaniałym winiarskim pikniku, delektując się atmosferą tego miejsca. Przy ładnej pogodzie winko posączyć można bowiem pod starą jabłonią w ogrodzie, alternatywnie do dyspozycji jest też altana. Przy gorszej pogodzie można skorzystać z pięknie zaaranżowanej sali degustacyjnej.

Pan Robert Zięba pierwsze krzewy zasadził w 2007 roku, więc spokojnie można powiedzieć że na tych terenach jest weteranem. Właściciele lubią eksperymentować, więc poza białym, różowym i czerwonym winem znajdziecie tu też wino bursztynowe czy długo macerowane, niesiarkowane wina czerwone.

Jeśli do winnicy Wam nie po drodze, a chcecie zasmakować ,,kresowych” napitków, koniecznie wpadnijcie na Kazimierz na ul. Miodową, do wine baru Enoteka Kazimierz, w którym czekają wina z Winnicy Kresy.

Facebook: Winnica Kresy

Winnica Amonit

Kolejnym przystankiem na naszej rowerowej trasie była Winnica Amonit, której nazwa nawiązuje do skamielin znajdowanych w jurajskich skałkach. Pan Marcin Niemiec i Joanna Spałek-Niemiec, podobnie jak inni polscy winiarze, winnicy nie odziedziczyli, tylko stworzyli ją od zera. Pierwsze winorośla zasadzili w 2008 roku, dochodząc metodą prób i błędów do selekcji najdogodniejszych dla swojej ziemi winnych szczepów, takich jak Solaris, Regent i Johanniter.

Miejsce położone jest w malowniczej okolicy, niecałe 20 km od centrum Krakowa, stając się doskonałym pretekstem do szybkiego rowerowego wypadu po buteleczkę wina albo na dłuższą wizytę połączoną ze zwiedzaniem winnicy, degustacją wina i lokalnych produktów. Podpytajcie właścicieli o szczegóły, na pewno Was miło ugoszczą.

Facebook: Winnica Amonit

Pałac Cianowice i Winnica Novi

Do kolejnej winnicy nie mieliśmy daleko, gdyż raptem kilkaset metrów od winnicy Amonit znajduje się pięknie odrestaurowany Pałac Cianowice, a tuż za nim rozległa winnica. Na miejscu spotkaliśmy się z właścicielem pałacu i winnicy panem Marcinem Adamowiczem oraz ponownie z panem Robertem Niemcem z Winnicy Amonit, który swoim doświadczeniem dzieli się z Winnicą Novi.

Nim jednak przejdziemy do opisu winnicy, nie sposób nie zauważyć pięknego pałacu położonego w otoczeniu zadbanego założenia parkowego. Budynek wzniesiono pod koniec XIX wieku i jak większość tego typu obiektów został znacjonalizowany po 1945, co poskutkowało zapaścią obiektu. W 2006 roku w stanie ruiny odzyskali go potomkowie właścicieli i sprzedali Katarzynie Adamowicz, która zainwestowała w jego odbudowę. Dziś piękny pałac i zadbany park cieszą oko. 

Na gruntach przylegających do pałacu Pan Marcin zasadził winorośla dopiero w 2018 roku, więc była to najmłodsza winnica z tych odwiedzonych przez nas podczas rowerowego tournee po krakowskiej Jurze. Pierwsze nasadzenia już owocują! To, co zrobiło na nas wrażenie, to profesjonalne podejście do produkcji wina – możemy się tylko domyślać, jak wiele trzeba było zainwestować w takie zautomatyzowane zaplecze produkcyjne. W starym folwarcznym budynku, na kilku poziomach, powstała cała linia produkcyjna wina, a w budynku obok planowany jest sklep i miejsce do degustacji. Trzymamy kciuki!

Z Cianowic ruszyliśmy na południe, bo przed nami do zwiedzenia były jeszcze dwie winnice.

Facebook: Winnica Novi

Winnica Słońce i Wiatr

Winnica Słońce i Wiatr to niezwykła winnica, która postawiła na produkcję ekologiczną, eliminując użycie herbicydów oraz oprysków i stawiając na naturalne nawożenie. To nie lada wyzwanie w polskim klimacie, gdzie zimne i deszczowe lata przeplatają się z suchymi i słonecznymi.

O tym, jak ambitne jest to przedsięwzięcie, świadczy fakt, że w Polsce istnieje tylko kilka winnic z certyfikatem ekologicznym. Jak wszystko pójdzie dobrze, wina z rocznika 2021 będą już miały na etykiecie oficjalny certyfikat, wieńcząc tym samym kilkuletni okres starań.

Winnica prowadzi na miejscu sklep i degustacje. Dane kontaktowe poniżej:

Facebook: Winnica Słońce i Wiatr

Winnica Nad Prądnikiem

Na koniec wycieczki przytrafiło nam się miłe zaskoczenie- Winnica nad Prądnikiem. Zdziwiliśmy się, bo do tej pory o tym miejscu nie słyszeliśmy, a przecież musieliśmy ich winiarnię mijać regularnie podczas naszych rowerowych wycieczek do Ojcowskiego Parku Narodowego. Teraz wiemy, że ten adres oferuje nie tylko możliwość noclegu w agroturystyce, ale także zakupu wina oraz doskonałych domowych produktów pod marką ,,Spiżarnia We Młynie”.

Jeśli ktoś szuka noclegu w Dolinie Prądniku, niedaleko Ojcowskiego Parku Narodowego, lubi smacznie zjeść, a pod wieczór degustować wino – to wszystko może znaleźć pod jednym dachem. Brzmi dobrze, prawda?

Facebook: Winnica Nad Prądnikiem

Rowerowa wyzwania w enoturystyce

Na koniec istotna uwaga odnośnie naszej rowerowej wycieczki po jurajskich winnicach. Musimy zanaczyć, że nasza rowerowa ekipa objeżdżała winnice zgodnie z wcześniej zaplanowanym harmonogramem, a zwiedzanie winnic mieliśmy zaplanowane co do godziny.

Piszemy o tym, gdyż choć enoturystyka w Polsce rozwija się niezwykle prężnie, nie osiągnęliśmy jeszcze poziomu znanego z innych krajów o dłuższej winiarskiej tradycji. Opcji nocowania na winnicy jest nadal niewiele, należy więc rozejrzeć się za noclegiem w jurajskich agroturystykach. 

Po drugie, choć właściciele winnic pozostają naprawdę bardzo otwarci na gości, ich obecność na miejscu nie jest gwarantowana – niektórzy uprawiają winorośl w paru miejscach, mieszkają poza terenem winnicy, a często po prostu prowadzą ,,normalne” życie zawodowe, zajmując się uprawą po godzinach – tak jak my blogiem ;). Zalecamy więc skontaktować się z winnicą z wyprzedzeniem, zwłaszcza jeśli chcecie połączyć degustację win z posmakowaniem lokalnych serów, wędlin i innych produktów. Mamy nadzieję, że zebranie namiarów na winnice w jednym artykule ułatwi ten kontakt :).

Dodatkowo zwiedzanie winnic rowerem wiąże się z pewnymi wyzwaniami. Zaczynając od oczywistego – wino to alkohol, a po alkoholu nie jeździmy. Oczywiście tyczy się to też jazdy samochodem, ale w przypadku objazdówki autem wina napije się przynajmniej pasażer. Jeśli po degustacji zostajemy na noc, problemu nie ma, ale nasz sposób to wino zabrane do sakw –  więc nasza rada: nie wpychajcie ich po brzegi;). Oczywiście w trakcie degustacji wina nie trzeba połykać by poczuć jego smak i zdecydować, które nam smakuje. Szkoda tylko, że zawartość ust kończy w spluwaczce (kraszuarce)… 🙂

Odpowiedzią na te wszystkie logistyczne wyzwania jest zebranie swojej ekipy i oddelegowanie kogoś do samochodu np. by rowery zostawić na noc w kwaterze i z kierowcą pojechać na winnicę. Bardzo ciekawą opcją wydaje się też skorzystanie z oferty rowerowego biura turystycznego. Firma taka zorganizują za Was całą rowerową wycieczkę po winnicach, noclegi, serwis i miejsce w busie na zakupione butelki wina:). Jeśli ktoś z czytelników korzystał, niech da nam znać jak było na takim wyjeździe. 

Mapa trasy rowerowej po winnicach Jury Krakowskiej

Założenia:

  • Trasa podzielona została na 3 dni
  • Łączna długość 104,5 km
  • Na trasie znajdują się podjazdy (1052 m w górę na całej trasie), a cała trasa prowadzi po drogach publicznych o nikłym lub małym natężeniu ruchu samochodowego
  • Szlak GPX dostarczony przez organizatora wycieczki rowerowej po winnicach

Jeśli szukacie informacji na temat małopolskich winnic oraz różnych imprez zajrzyjcie na oficjalną stronę Małopolskiego Szlaku Winnego oraz na profil na Facebooku.

Dziękujemy Gorczańskiej Organizacji Turystycznej za zaproszenie na wycieczkę i opiekę przewodnika. Wszystkie opinie, jak zawsze, są tylko i wyłącznie nasze.

Data ostatniej aktualizacji:

Kategoria: Małopolskie, Polska

Spodobały Ci się nasze materiały lub ułatwiliśmy Ci zaplanować fajny urlop? Możesz postawić kawkę;) Dziękujemy!

3 komentarze do “Rowerem po winnicach krakowskiej Jury”

Dodaj komentarz