Z ostatniej chwili: polskie wina przeżywają istny renesans! Choć z tym trunkiem zwykło kojarzyć się inne kraje Europy, po długiej przerwie polskie tradycje winne właśnie wracają do łask. Czy mieliście już okazję je degustować? Jeśli tak, to pewnie przekonaliście się o ich naprawdę solidnej jakości. Jeśli nie, to gorąco polecamy skosztować rodzimych trunków. A niezależnie od odpowiedzi- zapraszamy do Małopolski, która, jak się ostatnio przekonaliśmy, winem stoi!
[toc]
Małopolska – kraina winem płynąca?
Czy wiecie, że Małopolska to jeden z najbardziej dynamicznie rozwijających się regionów winiarskich w Polsce? Notuje się już ponad setkę małopolskich winnic. Choć z winami kojarzone są przede wszystkim okolice Zielonej Góry, to właśnie w Małopolsce zarejestrowanych jest najwięcej winnic!
Skąd wino w Małopolsce?
Bez rysu historycznego się nie obędzie- wszak warto wiedzieć, że w Małopolsce wino uprawiano od zarania dziejów, a przynajmniej odkąd na te ziemie zaczęto sprowadzać zakonników. To właśnie zakony zakładały pierwsze winnice, a na handlu -między innymi winem- bogaciły się w średniowieczu małopolskie miasteczka. Beczki węgrzynów wędrowały przez np. Muszynę, Lipnicę, Nowy Wiśnicz, Tarnów do Krakowa, wymieniane na sukna czy sól. Niestety w XVII wieku nastąpiły dwie katastrofy- klimatyczna, w postaci tzw. małej epoki lodowcowej, i gospodarcza- skutek ciągłych konfliktów wojennych, w tym potopu szwedzkiego. Winiarskie tradycje stopniowo zanikały i dopiero od niedawna do nich wracamy – również w Małopolsce.
No dobrze, powiecie, ale to gdzie w takim razie szukać małopolskiego wina? Wszak kieliszki się same nie napełnią… W Małopolsce wyróżnić można dwa główne zagłębia winiarskie– okolice na północ od Krakowa, na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, oraz region tarnowski, z łagodnymi wzniesieniami Pogórza Ciężkowickiego. Sąsiedztwo Krakowa to zdecydowanie kraina bardziej znana (wiecie, że jest nawet winnica w obrębie samego miasta?), dlatego tym razem skupiliśmy się na regionie tarnowskim.
Region tarnowski – czy można mówić o ,,polskiej Toskanii”?
Czemu to właśnie w sąsiedztwie Tarnowa co roku przybywa kolejnych winnic? Czy to zasługa dziedzictwa średniowiecznych traktów handlowych, którymi już od wieków ciągnęły karawany z beczkami węgierskiego wina? Czy może idealnego do uprawy ukształtowania terenu, którego delikatne pofałdowania, przy odrobinie wyobraźni, przypominają toskańskie zbocza? A może to kwestia wyjątkowo ciepłego klimatu, dzięki któremu Tarnów okrzyknięto mianem polskiego ,,bieguna ciepła”? Być może zadziałała kombinacja tych wszystkich czynników- choć naszym zdaniem pierwszoplanową rolę grają ludzie z pasją i pomysłem, do których Tarnowskie zdaje się mieć sporo szczęścia…
Ambicje Tuchowa: Tuchovinifest i EnoTarnowskie
W tym wszystkim podtarnowski Tuchów wyrasta na niekwestionowane centrum wydarzeń, organizując coroczną imprezę Tuchovinifest. Tuchovinifest łączy w sobie elementy profesjonalne (wszak w trakcie imprezy ma miejsce poważny konkurs win), jak i popularyzatorskie. Każdy może w kameralnej atmosferze porozmawiać z winiarzami, skosztować ich produktów i przy okazji naprawdę dużo się dowiedzieć. Nie należy się krępować- winiarze mają morze (litry?) cierpliwości i z niezwykłą pasją opowiadają o winnych niuansach. Po takim szkoleniu z pewnością zostaniemy atrakcją kolejnych imienin :).
Przy okazji tych rozmów posiedliśmy (obok kilku wybornych buteleczek) mnóstwo wiedzy, dzięki której picie wina będzie jeszcze większą przyjemnością. O nasz ,,pion” zadbały przemiłe panie z Kół Gospodyń Wiejskich, które od serca częstowały domowymi i regionalnymi przysmakami. Zupa z suszonych śliwek, plasterek słynnej kiełbasy tuchowskiej (podobno gościła nieraz na wiedeńskim dworze!) i domowe kruche rogaliki z powidłami, z których aż obsypywał się cukier puder- tak właśnie smakował nam w tym roku Tuchów!
Jeśli przeoczyliście tegoroczny Tuchovinifest, polecamy również Tarnowskie Dionizje, które odbywają się co roku w Tarnowie w listopadzie. To doskonała okazja, żeby po raz pierwszy skosztować młodego wina z danego rocznika.
Małopolski Szlak Winny
Czym jest Szlak Wina w Małopolsce?
Małopolski Szlak Winny to projekt, który zrzesza winnice w całym województwie, opisując każdą z nich i udzielając podstawowych informacji. Dzięki tej liście z łatwością możecie znaleźć winnicę na swojej wakacyjnej trasie lub ściągnąć bezpłatne materiały informacyjne, które przydadzą się przy planowaniu wycieczki. Ciekawym źródłem może być przygotowana w ramach Małopolskiego Szlaku Winnego broszura z enoturystycznymi trasami Małopolski. Podsuwa ona kilka gotowych pomysłów na wycieczkę po winnicy i ciekawych miejscach w jej okolicy. Nic, tylko ruszać w drogę!
Jak zaplanować wycieczkę do winnicy?
Na co dzień większość winnic jest z reguły zamknięta (wielu właścicieli żyje jednak z czegoś innego), ale po uprzednim umówieniu się, pasjonaci wina chętnie oprowadzają po swoich miejscach, dzieląc się wiedzą i opowieściami. Dlatego zamiast odwiedzin ,,na spontanie”, polecamy coraz bardziej popularne spotkania w winnicach, imprezy enoturystyczne i winne posiadówki- w sezonie letnio-jesiennym ta oferta staje się naprawdę bogata.
Jak tropić takie winne okazje?
- Wiele winnic aktywnie prowadzi swoje profile na facebooku, na których na bieżąco informuje o spotkaniach takich jak pikniki, winobrania czy oprowadzania. Można więc zasubskrybować bezpośrednio swoje ulubione winnice i śledzić ich nowinki.
- Na stronie i profilu Małopolskiego Szlaku Winnego dowiecie się więcej o corocznej akcji Dni Otwartych Winnic, w ramach której m.in. pogórzańskie winnice otwierają swoje podwoje, co weekend zapraszając do innego miejsca.
- Z kolei lokalne imprezy takie jak Tuchovinifest, Dionizje Tarnowskie czy Bachus w Pleśnej to okazja do wypróbowania w jednym miejscu różnych win i wyłonienia z nich swojego osobistego faworyta. Pojawiają się też prywatne inicjatywy (np. Winnicomania) z ofertą enoturystycznych wycieczek, w trakcie których jednego dnia można zajrzeć do kilku ciekawych miejsc, a dzięki zorganizowanej formule, nie trzeba martwić się o to, kto wsiada za kółko :).
- Zawsze intrygują nas również niezwykle klimatyczne imprezy z pogranicza winiarstwa i kultury, takie jak Vitis Musica Sfera w winnicy Janowice. Właśnie tam co roku przez tydzień, w winnym ogrodzie, z kieliszkiem wina w dłoni, można zatopić się w nutach muzycznej opowieści.
- Warto odnotować, że rozbudowuje się też zaplecze agroturystyczne- nocować można już np. w podkrakowskiej Winnicy Chronów. Romantyczny weekend we dwoje czy chwila spokoju poza miastem? Kameralna winnica może stać się oryginalną alternatywą dla pobytu w hotelu.
To wszystko rozkwitło w ciągu raptem kilku ostatnich lat, a biorąc pod uwagę dynamicznie rosnącą liczbę winnic i zaciekawienie tematem, enoturystyczna oferta zapewne szybko się poszerzy. Tyle się dzieje, że niebawem pewnie będziemy musieli dopisywać kolejne możliwości do tej listy, ale… jakoś nie mamy nic przeciwko tej ,,dodatkowej robocie” :).
Czego można spodziewać się po wizycie w winnicy?
Oczywiście wielu winnych doznań – wizyta w winnicy to przede wszystkim okazja do degustowania rezultatu wysiłków, czyli wybornego małopolskiego wina. ,,Wyborne” to jak najbardziej prawidłowe określenie-jakość polskich win rośnie z roku na rok i oprócz białego wina, zwyczajowo uznawanego za łatwiejsze, polskie winnice zaczynają również proponować chwalone za granicą czerwone trunki. Jednorodny szczep czy kupaż kilku odmian? Podpytajcie winiarza o jego sekrety!
Nie bez znaczenia jest fakt, że na miejscu można nabyć ,,pamiątki z podróży” 🙂 w bardzo korzystnych cenach. Wiele z tych win jest właściwie niedostępnych w regularnej sprzedaży i zakup bezpośrednio w winnicy to najprostsza (a czasem i jedyna) forma wzbogacenia swojej domowej piwniczki.
Wizyta w winnicy to również doznanie krajoznawcze – to często po prostu bardzo przyjemne miejsca położone w malowniczych zakątkach regionu. W trakcie pobytu w Pogórzu Ciężkowickim trafiliśmy na oprowadzanie po trzech winnicach: Winnicy Rodziny Steców, Demeter i Manru. Każda z nich położona była na delikatnie pofałdowanym terenie Pogórza, a z dwóch roztaczały się boskie widoki. Stecowie szczycą się tym, że przy dobrej pogodzie z ich winnicy można podziwiać panoramę Tatr, a z hamaka w winnicy Manru wodzi się wzrokiem po wzgórzach wokół rzeki Białej. Z kolei winnica Demeter oferuje przestronne miejsce ogniskowe, w sam raz na przyjęcie grupy i degustację tamtejszych win. W takich miejscach czas płynie w rytmie ,,slow” i na powrót można przypomnieć sobie przyjemność niespiesznego delektowania się dobrym trunkiem i domowymi przekąskami.
Przy okazji dowiedzieliśmy się, że wiele polskich win produkowanych jest w sposób ekologiczny lub naturalny. Nie znajdziecie tu herbicydów, Roundupa czy innej chemii. Jeśli wziąć pod uwagę fakt, że winiarze sami obsługują pielęgnują krzewy i z lubością piją własne wino, takie podejście zupełnie nie dziwi. Pomyślcie więc, ile wysiłku, starania, ale przede wszystkim serca jest w każdej butelce. To przebija się również w rozmowach, a na takie rozmowy w winnicy jest najlepszy czas.
Jednak najciekawsze są opowieści, których udało nam się wysłuchać. Uprawa wina w Polsce dopiero się rozwija, a pionierzy muszą zmagać się z najróżniejszymi przeciwnościami i wyzwaniami. Nasi winiarze opowiadają m.in. historie swoich początków, nierzadko naznaczonych wieloma trudnościami. Kapryśna pogoda, konkurencja w postaci dzikiej zwierzyny czy uciążliwa administracja- na to wszystko mają już jakiś sposób, a pociągnięci za język, chętnie o tym opowiadają. Okazuje się, że uprawa wina to niezwykle strategiczne przedsięwzięcie- podobno w jednym roku winiarz musi podjąć ponad 400 różnych decyzji (tak, serio, były badania, próbujące to wyliczyć). Smaczku dodaje fakt, że wiele z nich ma długofalowe skutki, a niektóre błędy można naprawić dopiero rok później…
Jeśli nie wino, to co?
Wycieczka do małopolskiej winnicy może stanowić zaledwie pretekst do odkrywania innych atrakcji regionu. Podróż w okolice Tuchowa to szansa na odkrycie mało znanego Pogórza Cieżkowickiego.
- Pogórze Ciężkowickie to również klimatyczne małe miasteczka jak Ciężkowice, z zabytkową zabudową rynku, czy Tuchów oraz drewniane zabytki na Szlaku Architektury Drewnianej.
- W pół godziny można dotrzeć do Tarnowa – drugiego największego miasta w Małopolsce, z ikonicznym renesansowym ratuszem. O nim już niebawem osobny artykuł!
- Miłośników muzyki zachęcamy do wizyty w Lusławicach. Europejskie Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach to światowej klasy centrum muzyczne umiejscowione pośrodku niczego, które pokazuje, że Wielka Kultura może mieć miejsce również poza dużymi ośrodkami miejskimi.
- Ciekawą opcją będzie wycieczka do Zalipia znanego jako ,,malowana wieś”. Sprawdźcie naszą relację z tego miejsca.
- W okolicy czeka na Was sieć szlaków pieszych i rowerowych, tak jak n.p. przetestowane przez nas pasmo Brzanki . Wiemy, że powstają ambitne plany kolejnych ciekawych tras rowerowych- zdecydowanie warto być w tym temacie na bieżąco! Amatorzy pieszych wędrówek mogą łapać piękne pogórzańskie kadry z kilku punktów i wież widokowych rozsianych po okolicy- n.p. z Furmańca, Brzanki czy wieży w Bruśniku.
- Raptem kilka kilometrów dzieli niektóre winnice od tajemniczego Skamieniałego Miasta w Ciężkowicach, którego zwiedzanie może być doskonałą rozrywką dla małych i dużych. Kto znajdzie skałę przypominającą czarownicę…
Trochę sportu, trochę przyrody, trochę kultury- w okolicach Tarnowa te wszystkie wątki doskonale się ze sobą splatają, niczym gałęzie winnego krzewu…
Wpis powstał we współpracy z Małopolską Organizacją Turystyczną w ramach naszego udziału w Turystycznych Mistrzostwach Blogerów organizowanych przez Polską Organizację Turystyczną.
Wasze zdrowie za ten wpis!😃
Toast wzniesiony polskim winem!:)
in vino veritas 😉