Rowerem z Tarnowa na Brzankę

O tym, że Tarnów wart jest odwiedzenia, nie trzeba przesadnie nikogo przekonywać (a przynajmniej mamy taką nadzieję!). Polską Perłą Renesansu zauroczyliśmy się przy okazji Żniw w Paryi, a uczucie mieliśmy okazję pogłębiać w listopadzie, podczas Tarnowskich Dionizji. Przy tej okazji pojechaliśmy też na wycieczkę do winnicy w Tuchowie i już wtedy, podjeżdżając pod delikatne zbocza winnicy rodziny Steców, powzięliśmy postanowienie: wrócimy tu, ale nie tyle na konsumpcję (skądinąd pysznego) wina, co na rowerowe wycieczki.

Tarnowskie stawia na wino… oraz rowery, oczywiście :)!

Wszak podtarnowskie pofałdowania gwarantują nie tylko piękne widoki, ale również sportowe wyzwanie- a takie połączenia lubimy najbardziej. Jeśli do tego dzień można zakończyć racząc się zimnym piwem na jednym z ładniejszych małopolskich rynków, to recepta na udane wiosenne rowery jest właściwie gotowa.

Małopolska na rowery: dzieje się!

Małopolska oszalała na punkcie rowerów! Nigdy i nigdzie nie widzieliśmy tylu inwestycji rowerowych co w Małopolsce w ostatnich latach. Powstają sztandarowe projekty, takie jak Wiślańska Trasa Rowerowa, VeloDunajec czy Szlak Wokół Tatr. Na każdy z nich cieszymy się jak dzieci, jednak warto nie zapomnieć o istniejących już trasach, które, choć może mniej medialne, równie doskonale nadają się na szybki weekendowy wypad.

Słońce, ukwiecone drzewka, puste drogi… Czego chcieć więcej?

Już w samym regionie tarnowskim można szaleć po 630 kilometrach tras na 25 szlakach- przyznajcie, że te cyfry są imponujące! Na aż tyle kilometrów nie mamy jeszcze kondycji, ale testowe 40+ dało nam namiastkę tego, czego po regionie tarnowskim można się spodziewać.

Z Tarnowa na Jej Wysokość Brzankę

Na cel obraliśmy pasmo Brzanki, pasmo górskie na Pogórzu Ciężkowickim, z dwoma najwyższymi szczytami: Brzanką (534 m.) i Liwoczem (562m.) Naszym celem było zdobycie Brzanki właśnie, Liwocz zostawiamy sobie na kolejny raz :). Na Brzankę zamierzaliśmy dopedałować z Tarnowa- najpierw czerwonym szlakiem do Kłokowej, następnie niebieskim do Tuchowa, a stamtąd przez Burzyn na szczyt Brzanki.

Jej Wysokość Sarenka

Ruszamy w drogę!

Rowerową przygodę zaczęliśmy od śniadania w Sofie :)- może to zwierzenie wyda Wam się nieco zabawne, ale to naprawdę jedno z najlepszych miejsc do jedzenia w Tarnowie. Jesteśmy przekonani, że to, że udało nam się dojechać pod Brzankę, zawdzięczamy właśnie Sofie ;).

Kawiarnia Sofa w Tarnowie to doskonałe miejsce do posilenia się przed wycieczką. Ciężko nie objeść się tymi wszystkimi smakowitościami, więc bądźcie rozsądni 🙂

Śniadanie, pyszna kawa, szybki rzut oka na śliczny tarnowski rynek i pedalnięcie z powrotem w stronę dworca- to właśnie spod tego, skądinąd bardzo eleganckiego obiektu, zaczynał się czerwony szlak rowerowy w stronę Kłokowej.

Elegancki dworzec w Tarnowie.

Szybko wyprowadził nas poza miasto, kierując ku łąkom i polom. Tak, tak, my ekscytujemy się każdą otwartą przestrzenią, ale naprawdę, cieszyliśmy się jak dzieci tą kwietniową eksplozją zieleni i zapachem kwitnących drzewek.

Wiosenna cyklistka 🙂

Pierwsze nieśmiałe bzy, szalone jabłonie i ostatnie podrygi magnolii- świat naprawdę jest piękniejszy na wiosnę! Dobry humor był również zasługą fajnej trasy, która wiodła niewielkimi asfaltowymi dróżkami. Nie pamiętamy, czy przez te pierwszych sześć kilometrów minął nas jakikolwiek samochód, z resztą rowerzystów też spotkaliśmy niewielu.

Królowie szosy, ot jak się czuliśmy! :). Mała ciekawostka: w miejscowości Nowodworze natknęliśmy się na intrygującą ruinę, jak mniemamy, folwarku- niewielki dworek otaczały budynki, które na oko wyglądały jak pozostałość po jakiejś większej posiadłości. Kto lubi eksplorować opuszczone budynki, będzie miał tam chwilę radości 😉

Mała gratka dla eksplorerów.

Śladami pierwszej wojny światowej

W Kłokowej przerzuciliśmy się na niebieski szlak wzdłuż rzeki Białej. Powoli docieraliśmy do bardziej pofałdowanej i dzikiej części trasy. Niebieska trasa wiodła doliną, jednak po jej obu stronach zaczynały pojawiać się delikatne wzniesienia.

W okolicach Tarnowa przebiegał front I wojny światowej, o czym przypominają liczne cmentarze wojenne.

Choć szpalery wierzb wzdłuż szosy nadawały okolicy cokolwiek sielski wygląd, rozliczne cmentarze wojenne ulokowane na wzgórzach uderzały w poważniejszy ton. Te tereny zostały ciężko doświadczone w trakcie pierwszej wojny światowej, a mogiły żołnierzy różnych nacji i armii przypominają o brutalnej historii sprzed stu lat.

Miłośnicy takiej historii mogą podążyć Szlakiem Frontu I Wojny Światowej.

Bezpośrednio wzdłuż naszej trasy naliczyliśmy się aż pięciu cmentarzy, a znaki i mapa sugerowały, że w najbliższej okolicy jest ich więcej. Zainteresowanych militarną historią regionu odsyłamy do Szlaku Frontu Wschodniego I Wojny Światowej, który wiedzie przez najważniejsze miejsca na militarnej mapie Małopolski.

Widoczki przyjemnie sielskie

Wysil się by ją zdobyć – Jej Wysokość Brzanka

My powoli zbliżaliśmy się do Tuchowa, niewielkiego sennego miasteczka położonego u stóp Pogórza Ciężkowickiego.

W Tuchowie przywitał nas ładnie utrzymany ryneczek.

Malutki, ale zadbany ryneczek okazał się przyjemną niespodzianką na trasie. Niestety na jego dokładniejsze poznanie nie mieliśmy czasu, bo już mknęliśmy czerwonym szlakiem przez Burzyn w stronę samej Brzanki. Na początku podjazd był ledwie zauważalny, ale za burzyńskim dworkiem zaczęły się ,,schody” (i to wcale nie ruchome… ;)).

Podjazd z Tuchowa na Brzankę był pierwszym takim wyzwaniem po zimie.

Z naszymi nieco ciężkimi rowerami i zaspanymi po zimie mięśniami sprawa nie była prosta, ale dzielnie walczyliśmy z nachyleniem. Szczęśliwie raz na czas pokrzepiał nas jakiś uroczy kadr lub widok na pozostawione w dole zabudowania.

Metr po metrze, raz z uśmiechem, a raz z niecenzuralnym słowem ;), zbliżaliśmy się do upragnionego szczytu. Od leśniczówki trasa prowadziła wśród intensywnie zielonej buczyny, choć na tym odcinku już nawet to nie dodawało nam energii.

Najpierw coś zjemy, a potem wymyślimy jakiś plan 🙂

Nie oszukujmy się, podjazd daje w kość, ale pokonanie go sprawiło nam ogromną radość. Z apetytem pałaszowaliśmy domowe knedle ze śliwką serwowane w Bacówce u Alicji, oddalonej kilka minut od szczytu Brzanki.

Kochani Rodzice, wiem, że wpajaliście maniery od małego, no ale…

Zjazd z powrotem do Tuchowa był zaskakująco krótki :), przynajmniej w porównaniu do czasu, którego potrzebowaliśmy aby wjechać na górę. Staraliśmy się dodać otuchy podjeżdżającym rowerzystom, ale nasze szerokie uśmiechy i błysk w oku jakoś nie zdawały się ułatwiać im zadania :). Cóż, tak to już z podjazdami jest…
Spalone kalorie uzupełniliśmy w tarnowskiej Starej Łaźni, ale może nie powinniśmy się do tego przyznawać…

Chyba zasłużyliśmy?

Odkrywaj Pogórze Ciężkowickie

Skąd w ogóle naszedł nas pomysł na odwiedzenie Pogórza Ciężkowickiego? Dawno, dawno temu, przy okazji żniw w Paryi, mieliśmy okazję wziąć udział w wydarzeniach organizowanych przez Pogórzańskie Stowarzyszenie Rozwoju. Do dziś pamiętamy nocny spacer po Skalnym Mieście w Ciężkowicach w towarzystwie aktorki przebranej za Jej Wysokość Brzankę. Brzanka utkwiła nam w pamięci, a dzięki materiałom przygotowanym w ramach kampanii ,,Wrota Pogórza”, planowanie wypadu okazało się dość proste.

Mapa o wygodnej skali, zaznaczone najważniejsze punkty, ciekawa aplikacja- okolice Pogórza Ciężkowickiego są gotowe na turystów!

Klasyczne mapy zawierają informacje o najciekawszych miejscach, punktach widokowych czy sugerowanych trasach a z kolei aplikacja ,,Wrota Pogórza” ułatwia wyszukiwanie informacji o mijanych obiektach i lokalnych wytwórniach (np. pasiekach czy winnicach). Naprawdę, bardziej popularne regiony Polski mogłyby brać przykład z tych lokalnych inicjatyw- chapeu-bas, Pogórzanie!

Chcemy więcej!

Wycieczka na pasmo Brzanki tylko rozbudziła nasz apetyt na rowerowe odkrywanie ziemi tarnowskiej.

Widok z wieży widokowej na Brzance.

Delikatne pofałdowania gwarantują sportowe emocje i piękne widoki, ale jednocześnie nie wymagają żelaznej kondycji. Te okolice to piękna przyroda, chroniona w ramach czterech parków krajobrazowych, dobrze oznakowane trasy rowerowe i trochę historycznie interesujących miejsc, które mogą posłużyć za ciekawą oś wycieczki.

Duma rozpiera na szczycie Brzanki 🙂

Jeszcze jeden argument przemawia za wypadami rowerowymi w te rejony: ziemia tarnowska to polski biegun ciepła- według naukowców z Instytut Meteorologii w Krakowie lato w Tarnowie trwa najdłużej w Polsce, bo aż 118 dni! Cóż, nasze przypieczone kwietniowym słońcem twarze zdają się potwierdzać tą teorię :)… Jeśli więc szukacie ,,alternatywnej” krainy, w której można doskonale wypocząć, polecamy wycieczki z Tarnowa.

Mamy słabość do takich obrazków…

Skalne Miasto w Ciężkowicach, dworek Paderewskiego w Kąśnie Dolnej czy przejazd wzdłuż Pasma Brzanki – to nasze cele na następne wyprawy. To jak, widzimy się na szlaku?

To jak, widzimy się? Tarnowskie czeka!

DODATKOWE INFORMACJE:

  • Nasza trasa wyniosła ok. 40 kilometrów, a jej pokonanie zajęło nam 3.5 godzin efektywnego jeżdżenia. Profil trasy:
  • Z Tarnowa do Krakowa można dojechać pociągiem (Koleje Małopolskie, Przewozy Regionalne i Intercity), ceny zaczynają się od 15 zł za przejazd z rowerem. Połączeń z Krakowem nie brakuje.
  • Ciekawą opcją jest również podjechanie pociągiem na południe, np. do Tuchowa czy Ciężkowic i tam rozpoczęcie trasy- dzięki temu więcej czasu można spędzić na bardziej różnorodnym Pogórzu Ciężkowickim.

Data ostatniej aktualizacji:

Kategoria: Małopolskie, Polska

9 komentarzy do “Rowerem z Tarnowa na Brzankę”

  1. Następnym razem polecam trasę przez Tarnów – Zawada – Łękawka – Karwodza – Bistuszowa – Uniszowa – Brzanka. Mniej asfaltu i ciekawsze tereny.

    Odpowiedz
  2. Ten dworek zapuszczony to bardzo ładna klasycystyczna podmiejska siedziba Cięcia Romana Sanguszki. Szkoda że niszczeje w „prywatnych rękach”. Taki los budynków które przejęto w ramach reformy rolnej, a po transformacji nie ma na dawne PGRy sensownego pomysłu.

    I Wojna nabytych terenach to makabra. Front przetaczał się dwa razy jesienią i zimą gdy carski „walec parowy” usiłowano zatrzymać podkładając mu pod koła tysiące młodych Polaków, Węgrów, Austriaków, Tyrolczyków, Czechów, Słowaków, Żydów…
    A potem w maju 1915 gdy ruszyła operacja gorlicko – tarnowska…

    Rozważcie kiedyś rajd z Zakliczyna przez Lubinkę i Szczepanowice właśnie szlakiem cmentarzy z tego okresu

    Jak pasmo Brzanki na rowerach to najlepiej pociągiem do Jasła i stamtąd na Liwocz (będzie terenowo i skalnie, ale za to ciekawie i z bardzo widokową nagrodą na szczycie) potem szlak prowadzi już granią. Kawałkami asfalt, ale głównie gruntówki leśne.

    Pozdrawiam

    Odpowiedz
    • Dziękujemy za wyjaśnienie i propozycję na kolejną trasę:) Co do budynku. Niestety w jego pobliżu nie ma żadnych tablic informacyjnych itp., wieć łatwo go ominać. Nam jednak coś kazazało zatrzymać się na dłuższą chwilę. Po dokładnych oględzinach stało się jasne, że jakiś „dworek”. Problem braku poszanowania zabytków to widoczny w całym kraju, czy to pałace Dolnego Śląska, domy podcieniowe na Żuławach czy ta rezydencja… Dla wielu zabytków jedyną nadzieją są osoby prywatne, które zainwestują swoje pieniądze.

      Odpowiedz

Dodaj komentarz