Radziejowa jest najwyższym szczytem Beskidu Sądeckiego i zalicza się do Korony Gór Polski. Choć przechodzi przez nią tylko jeden szlak, czerwony (Główny Szlak Beskidzki), to kombinacji wejścia na górę nie brakuje. Wycieczkę można zacząć w Szczawnicy, w Piwnicznej Zdrój, Krościenku nad Dunajcem lub w Rytrze, na którym skupia się poniższa relacja.
Z kolei najkrótszy szlak na Radziejową prowadzi z Obidzy tuż przy granicy ze Słowacją. W tym wariancie konieczny jest dojazd samochodem od strony Piwnicznej Zdroju, a trasa wycieczki w obie strony liczy 11 km.

Szlak z Rytra na Radziejową
Nasza propozycja nie jest typową pętla, mającą swój początek i koniec w Rytrze. Zachęcamy do wydłużenia trasy, odwiedzenia Schroniska PTTK na Przehybie i zakończenia wędrówki w Szczawnicy.
Mapa szlaku z Rytra na Radziejową
Rytro nad Popradem
Spontaniczna górska wycieczka na Radziejową wypadła nam w ciepły lipcowy dzień. Do małego miasteczka położonego nad rzeką Poprad pojechaliśmy pociągiem zaraz po pracy, by po nocy w przystępnym cenowo Zajeździe Pod Zamkiem Rytro ruszyć na szlak.
O dość nieludzkiej jak na urlop godzinie wyruszyliśmy z Rytra, obierając kurs na czerwony szlak. Im wyżej wspinaliśmy się na otaczające miejscowość wzniesienie, tym wyraźniej prezentowały się naszym oczom ruiny zamku w Rytrze.
Zamek w Rytrze
Jego historia jest trochę tajemnicza – nie do końca wiadomo, kto i kiedy go zbudował, a różne teorie nawzajem się wykluczają. Czy warownię wzniósł zbłąkany niemiecki rycerz? A może jej budowę zainicjował czeski książę? Czyżby była to „sprawka” jakiegoś lokalnego kasztelana? Być może kiedyś prawdę wyjawią szczegółowe badania archeologiczne, dziś pozostaje jedynie snuć domysły. Na razie wiadomo tyle, że w XV wieku służył sądeckim starostom.

Był to dość prostej konstrukcji pięciobok z wieżą obserwacyjną, górującą nad doliną Popradu, istotnym szlakiem handlowym. W XVII wieku został zburzony na skutek potopu szwedzkiego i po tym wydarzeniu popadał w ruinę… Jest zamek, musi być więc i legenda, i to niejedna :), o zakopanym skarbie.
Jedna wersja mówi o kosztownościach zakonu klarysek ze Starego Sącza schowanych w okolicy i strzeżonych przez złego rycerza, inna o strażniku skarbów w ciele „psa w postaci koguta”, jakkolwiek miałoby to wyglądać… Może podświadomość zadziałała i na wszelki wypadek przyspieszyliśmy tempa, pozostawiając Rytro w tyle.
Przez beskidzkie hale i Niemcową
Im wyżej wchodziliśmy, tym bardziej sielskie obrazki ukazywały się naszym oczom. Tu opuszczona bacówka, tam przepiękne widoki z hali, gdzie indziej jeszcze leniwe pejzaże sądeckiej codzienności. Aż trudno sobie wyobrazić, że te na tych terenach istniało niegdyś osiedle Niemcowa. Kiedyś było tu znacznie więcej domostw i budynków gospodarczych a na halach królowały stada owiec.

„Szkoła nad obłokami” w Niemcowej
W osadzie Niemcowa mieszkały oczywiście dzieci. Niestety do najbliższej szkoły w Piwnicznej miały aż 7 kilometrów. Nie tylko dystans, ale i warunki pogodowe panujące w górach były dla nich nie lada wyzwaniem. Z tego powodu osadę odwiedzał nauczyciel, który uczył wszystkie miejscowe dzieci. Klasa, a raczej izba, wynajmowana od jednego z gospodarzy, pełniła rolę szkoły w latach 1937 do 1961.
Dziś, mijając pomnik upamiętniający lokalną szkołę podstawową, dziwimy się, że na tym odludziu istniało gwarne życie, bo jedynym człowiekiem, którego spotkaliśmy, był stary pasterz ze swoją mało rozmowną krasulą… Z drugiej strony dla takiej ilości jagód bylibyśmy gotowi rozważyć przeprowadzkę. Były dosłownie wszędzie!

Wieża widokowa na Radziejowej i panorama Tatr i Pienin
Chwilę przed szczytem Wielki Rogacz, weszliśmy w dość gęsty las, który prowadził nas leśnym korytarzem prosto do celu. Gdy nagle w drzewach pojawiły się prześwity, ujrzeliśmy majestatyczną panoramę Tatr, otulonych delikatną mgłą. Owszem, widoki do tej pory były wspaniałe, ale ten po prostu był bezbłędny. Z takiej perspektywy doskonale widać, jak masywne są Tatry w porównaniu do otaczających je wzniesień.


Oczywiście najlepszą panoramę na odległe pasma górskie zapewnia wieża widokowa na Radziejowej, a widok z niej to najlepsza nagroda za wielogodzinną wspinaczkę. Z jej szczytu dało się również dostrzec pienińskie wierzchołki i charakterystyczny garb Trzech Koron, jednak te przy Tatrach wydawały się być jedynie maleńkimi górkami… Pewnie wrócimy tu zimą, gdy warunki do obserwacji będą jeszcze lepsze.
A więc zdobyliśmy Radziejową! Euforia, bo wszystko tego dnia układało się tak, jak sobie to wyobrażaliśmy. Beskidzka buczyna, obfitujące w owoce jagodniki, słońce z delikatnym wietrzykiem i praktycznie pusty szlak. Można by tak iść i iść i iść…




Schronisko PTTK Przehyba
Pięć kilometrów od Radziejowej znajduje się Schronisko PTTK Przehyba. Z jego tarasem, z którego roztacza się doskonały widok na okolice i tatrzańskie szczyty – idealne miejsce na obiad z widokiem! Pierwszy obiekt powstał jeszcze przed wojną, ale już w 1944 roku Niemcy spalili schronisko jako miejsce spotkań partyzantów. Odbudowano je w 1958 roku, ale i ono spłonęło w 1991 roku. Obecny obiekt otwarty został 1998 roku.



W stronę Szczawnicy
Z Przehyby do Szczawnicy można ruszyć dwoma szlakami: niebieskim i zielonym. Pierwszy z nich jest krótszy, dość szybko schodzi w dół i prowadzi doliną, aż do samego szczawnickiego uzdrowiska. Wybierając ten szlak zobaczyć można po drodze Wodospad Zaskalnik.
My zdecydowalismy sie na szlak zielony biegnący górskim grzbietem i później łagodnie schodzący ku dolinie rzeki Grajcarek. Żeby nie było nudno, w połowie drogi udało nam się pomylić trasę i skończyliśmy na leśnej drodze, która doprowadziła nas do Szlachtowej, w której jest kilka miejsc do zobaczenia np. Muzeum Pienińskie i dawna łemkowska Cerkiew Opieki Matki Bożej.


Szczawnica
Dzień zakończyliśmy w Szczawnicy, będącej popularną atrakcją turystyczną Małopolski. W tym niewielkim miasteczku u podnóża Pienin i Beskidów bywamy regularnie. Bez problemu można złapać tam autobus do Krakowa, skorzystać z dobrej bazy noclegowej lub zjeść coś w jednej z lokalnych kawiarni lub restauracji. Tym razem skończyliśmy w Cafe Helenka w zabytkowej części uzdrowiska, gdzie w menu nie brakuje wytrawnych, jak i słodkich opcji.
Jeśli jeszcze nie byliście w tym uroczym małopolskiem uzdrowisku, koniecznie zajrzyjcie do naszego tekstu o atrakcjach Szczawnicy.