Znacie takie miejsce na Mazurach… Położone nad wodą – ale spokojne, otoczone pięknymi lasami – ale nietłoczne i dodatkowo z dobrą bazą noclegową? Bo my znamy – to Gołdap, jedyne mazurskie uzdrowisko! Co oferuje Gołdap i komu się może spodobać? Przeczytajcie!
Gdzie leży Gołdap?
No w sumie bardzo dobre pytanie, bo odpowiedź to… praktycznie na końcu świata! Jeśli znajdziecie na mapie Obwód Kaliningradzki, to na lewo od wielkiego lasu (to Puszcza Romincka), znajdziecie maleńką miejscowość, przytuloną do polskiej granicy. Tak, to kawał drogi, ale standardowo – każdy kij ma dwa końce. Tu tym ,,drugim końcem” jest fakt, że choć geograficznie to ciągle część województwa warmińsko-mazurskiego, w przeciwieństwie do zatłoczonych w sezonie Mazur, w lipcu Gołdap wydawała się bardzo spokojna. Bez problemu znaleźliśmy również nocleg. Ten spokój nie dziwi – Gołdap znana jest z tego, że to jedyne mazurskie uzdrowisko, w którym skorzystacie nie tylko z dobrodziejstw okolicznej przyrody, ale także odetchniecie pełną piersią w czwartej największej tężni solankowej w Polsce.
Dla kogo przyjazd do Gołdapi?
Nie oszukujmy się, największą atrakcją Gołdapi jest to, że… jest w niej niewiele atrakcji. Żeby była jasność – nie to, że nie ma ich wcale, ba, znaleźliśmy ich całkiem przyzwoitą listę, ale nie dla ,,odhaczania” przyjeżdża się w te tereny. Gołdap spodoba się tym, którzy lubią zadbać o siebie i najchętniej robią to w zacisznym miejscu, na łonie przyrody. Kiedy myślimy o Gołdapi, myślimy o spacerach Nordic Walking, długich kilometrach Puszczy Rominckiej, które można pokonywać pieszo i rowerem, pokaźnym jeziorze z zadbanym kąpieliskiem, spokojnych chwilach w pijalni wód oraz seansach sauny lub zabiegach pielęgnacyjnych oferowanych w niektórych pensjonatach.
W 2019 roku Gołdap otrzymała tytuł Najlepszej Europejskiej Destynacji Turystycznej EDEN (European Destinations of Excellence) w kategorii turystyka zdrowotna i wellness. Wygląda na to, że szacowna komisja postrzega to miejsce podobnie jak i my :).
Atrakcje Gołdapi
Pijalnia wód nad jeziorem Gołdap
Skoro uzdrowisko, to i wody mineralne. Według specjalistów, gołdapskie źródła doskonale działają na choroby układu pokarmowego. W pijalni można wybrać między wodami leczniczymi a mineralnymi – te pierwsze zawierają więcej mikroelementów, ale niestety nie są pyszne w smaku. Te drugie z kolei można spokojnie sączyć ,,bez popitki” :), uzupełniając mikro – i makroelementy wypocone w trakcie spacerów, rowerów lub pływania. Bardzo spodobała nam się sama pijalnia – cennym napitkiem raczyliśmy się w przeszklonej sali z roślinnością i doskonałym widokiem na jezioro. To bardzo fajna opcja na niepogodę czy sezon zimowy. W środku budynku można również skorzystać z wewnętrznych mini-tężni oraz seansu w grocie solnej. Dla każdego coś leczniczego 🙂
Tężnie solankowe w Gołdapi
Tuż obok pijalni znajdziecie sporych rozmiarów tężnie solankowe, wzdłuż których bardzo miło się spaceruje – zarówno w ich wnętrzu, jak i na zewnątrz. Na jednej z wież umieszczono nawet punkt widokowy – niestety był zamknięty, ale widok na jezioro powinien być z niego zacny.
Deptak wzdłuż jeziora
W sąsiedztwie pijalni i tężni powstają kolejne inwestycje, w tym przyjemny deptak z molo, spory plac zabaw dla dzieci, zewnętrzna siłownia czy brukowana ścieżka łącząca bezpiecznie część uzdrowiskową z miejską plażą. Kusi również kąpielisko z pomostem nieopodal pola namiotowego, które ostatnio również zyskało mały lifting.
Wieża ciśnień z ciekawą kawiarnią
Wież ciśnień w mieście jest dwie, ale to ta przy ul. Paderewskiego stanowi wizytówkę miasta. Odnowiona w 2009 roku, w swoim wnętrzu skrywa niewielką wystawę lokalnych artefaktów. Zdecydowanie ciekawiej jest jednak na tarasie widokowym, z którego roztacza się panorama na miasto, zalew oraz lasy Puszczy Rominckiej i Obwodu Kaliningradzkiego. Na miasto może nie ma co patrzeć, bo niestety wojna go nie oszczędziła, ale przyroda wokół Gołdapi jest zdecydowanie warta uwagi. I właśnie z wieży widać ją najlepiej. A jeśli komuś marzy się dłuższa kontemplacja, może napić się kawy w przeszklonej kawiarni na szczycie wieży. Uwaga – wejścia na wieżę nie polecamy osobom z lękiem wysokości.
Muzeum Ziemi Gołdapskiej w Gołdapi
Miasto doczekało się swojego muzeum – choć podczas naszego pobytu było zamknięte, osoby zainteresowane historią regionu będą mogły zapoznać się z bogatym zbiorem przedmiotów zbieranych od lat 60-tych przez miejscowego nauczyciela i pasjonata lokalnej historii i kultury – Mieczysława Mariana Ratasiewicza. Muzeum znajduje się kilka minut od rynku. Może Wam uda się wejść do środka? Dajcie znać, czy warto.
Piękna Góra i bezkrwawe safari
Tego miejsca nie mieliśmy okazji testować, ale dajcie znać, jeśli Wy się tam wybierzecie. Na Pięknej Górze usytuowano obrotową kawiarnię, w której o każdej porze roku można raczyć się herbatą z widokiem na zachód słońca. Bezkrwawe safari również brzmi ciekawie – rasową terenówką objeżdża się sporą posesję z różnymi zwierzętami. Alternatywnie można po prostu uzbroić się w cierpliwość i w poszukiwaniu zwierząt spacerować po Puszczy Rominckiej – o ile dzieciom starczy cierpliwości ;).
W poszukiwaniu śladów przeszłości – gołdapskie cmentarze
Jeśli czytacie naszego bloga, wiecie, że mamy nawyk eksplorowania cmentarzy. Oczywiście nie tych nowych i zadbanych, ale opuszczonych, zarośniętych i zapomnianych. Świadków dawnej historii, często jedynego łącznika pomiędzy dawnym a nowym.
W Gołdapi znajdziecie cmentarz wojenny z czasów I wojny światowej, pamiątkę po intensywnych walkach, jakie miały tu miejsce w latach 1914-1915. W wyniku działań wojennych i carskiej okupacji piękne mazurskie miasto uległo w znacznym stopniu zniszczeniu, a resztę zabytkowej zabudowy utraciło podczas II wojny światowej.
Po dawnych mieszkańcach ocalały do dziś dwa cmentarze – kirkut i cmentarz ewangelicki. Kirkut został odrestaurowany i udostępniony dla ogółu. Znajdujący się niedaleko stary cmentarz ewangelicki jest dużo większy, a nagrobki zachowały się w różnym stopniu zachowania – od zadbanych po zarośnięte przez wysoką roślinność.
Atrakcje w okolicy Gołdapi
Puszcza Romincka
Nie wiemy, czy o Puszczy można mówić jako o atrakcji Gołdapi, ale serio, to najfajniejsza rzecz w okolicy tego miasta. Byliśmy już w wielu pięknych polskich lasach, ale ten las zrobiła na nas potężne wrażenie. Może to bliskość rosyjskiej granicy i ciągłe spotykanie tablic ostrzegających przed wtargnięciem na teren Rosji ;), może kwestia tego, że to naprawdę bardzo gęsta i ogromna puszcza, której przejechanie zajęło nam cały dzień. A może to, że na trasie spotkaliśmy stadko dzików i jelenia, tropiliśmy ukryte kamienie upamiętniające polowania Wilhelma II i notorycznie gubiliśmy szlak. Niewątpliwie ten las ma wiele do zaoferowania zapalonym eksploratorom.
Ciekawostką jest, że Puszcza Romincka była wyłącznym rewirem do polowań dla pruskiego cesarza, który specjalnie przyjeżdżał w te rejony w czasie rykowiska i polował na jelenie (co, swoją drogą, jest totalnie ,,niemęskie”, bo upolować otumanionego hormonami jelenia w czasie rykowiska jest zdecydowanie łatwiej niż w innym okresie – ale ok…). Była więc Puszcza Romincka tym samym dla Wilhelma II co Puszcza Białowieska dla rosyjskich carów.
Nic dziwnego, że najdłuższy szlak rowerowy po Puszczy Rominckiej nazwano Szlakiem Rominckich Jeleni – ,,karnąć” można się po 75-kilometrowej pętli. Dla mniej wprawionych cyklistów oznaczono również krótsze trasy, a rowerowi długodystansowcy mogą także zmierzyć się z fragmentami szlaku GreenVelo.
Również dla piechurów starczy terenu, a mapki można zdobyć w informacji turystycznej przy rynku. O naszej trasie rowerowe po okolicach Gołdapi napiszemy wkrótce.
Mosty w Stańczykach i inne mosty Puszczy Rominckiej
Do słynnych mostów w Stańczykach przyjeżdżają sznury samochodów – nic dziwnego, to najwyższe tory kolejowe w Polsce, zbudowane w latach 1917-1918 przez Niemcy. Interesująca jest ich konstrukcja – równolegle do siebie biegną dwa osobne mosty. Dlaczego? Otóż w momencie wznoszenia budowli Prusacy przewidywali, że sztuka militarna będzie się dynamicznie rozwijać, pozwalając na coraz bardziej precyzyjne niszczenie takiej infrastruktury, jaką są mosty. Dwie osobne konstrukcje były sposobem zabezpieczenia się na wypadek wojny – gdyby nawet wróg ,,ustrzelił” jeden z nich, ciągle można było poprowadzić pociągi sąsiednim. Wejście na mosty w Stańczykach jest płatne, ale dzięki temu można bezpiecznie przyjrzeć się im z bliska.
Jeśli jednak naprawdę pasjonują Was takie tematy, polecamy poszukać jeszcze trzech innych wiaduktów kolejowych- jeden znajdziecie w Botkunach, a dwa w okolicy wsi Kiepojcie. Tu nie uświadczycie żadnych turystów i choć same konstrukcje są ciut niższe niż te w Stańczykach, położone nad wodą i częściowo przejmowane przez przyrodę – nadal robią wrażenie. Szczególnie spacer w Kiepojciach zapisał się w naszej pamięci – most wysoki, nurt pod mostem wartki, a roślinność w głębokim poważaniu ma pruską myśl inżynieryjną. Niestety poza Mostami w Stańczykach pozostałe obiekty stopniowo niszczeją i niepewna jest ich przyszłość…
Trójstyk Granic – Wisztyniec
Na wschodnim skraju Puszczy Rominckiej znajduje się ciekawe miejsce – trójstyk granic w Wisztyńcu, w którym łączą się granice Polski, Litwy i Rosji. Choć to już bardziej Podlaskie, samochodem to nie tak daleko. To atrakcja bardziej na szybkie pamiątkowe zdjęcie, ale jeśli będziecie w okolicy – zróbcie sobie tutaj przerwę.
Piramida w Rapie
30 km na zachód od Gołdapi znajduje się tajemnicza piramida – skąd taka na Mazurach? Budowa tej konstrukcji to realizacja marzeń barona von Farendheid, którego fascynowała egiptologia i zapragnął wznieść taką bliżej swoich włości. Tę atrakcję zostawiamy sobie na bardziej mazurskie wycieczki, bo na kolejny wypad rowerowy nie starczyło nam już czasu, ale dla zmotoryzowanych to nieduża odległość – dlatego wspominamy o tym miejscu.
Co zjeść w Gołdapi?
Oj, to bardzo pyszne pytanie :). My sprawdziliśmy trzy adresy i choć każdy różny, z ręką na sercu możemy polecić wszystkie trzy.
Kafeterium na obłędne ciacha do równie wybornej kawusi
Po przyjeździe do Gołdapi pragnęliśmy tylko jednego – porządnej kawy! Zasięgnęliśmy języka u kilku osób i głos były zgodne – ,,pędźcie do Kafeterium!”. Co za miejsce… Nie powstydzilibyśmy się go w samym Krakowie! Wybór kawy był prosty, dłużej zeszło nam ze zdecydowaniem się na ciasto. Hitem lokalu jest beza, ale wygłodniali po trasie skusiliśmy się również na dwa serniki – każdy wzorcowy i wyróżniający się od poprzedniego. To miejsce, w którym moglibyśmy przysiąść nad komputerem i naprzemiennie pisać oraz zajadać się wypiekami… Może w sumie lepiej, że nie mają krakowskiej filii.
Bar Jędruś na ,,intergalaktyczne kartacze”
Kuchnia północno-wschodniej Polski do lekkich nie należy i niewiele ma wspólnego z modnymi dietami wege, paleo czy keto :). Flagowe danie to oczywiście kartacze, czyli pyzy wypełnione mięsnym farszem, z dużą ilością okrasy. Szczerze mówiąc, nie jest to nasz ulubiony przysmak, jednak postanowiliśmy przetestować te serwowane od dziesięcioleci w Jędrusiu, bo firmują się jako ,,intergalaktyczne”.
Ostrzegamy – bar wygląda bardzo nieskomplikowanie i ciutkę trąci myszką, ale skoro nie z takich pieców jadło się chleb, postanowiliśmy zaryzkować… Dość sceptycznie podeszliśmy do tego kartaczowego wyzwania, ale już po kilku pierwszych kęsach odszczekiwalibyśmy nasze założenia, gdyby nie to, że… mieliśmy usta pełne kartaczy! Idealnie delikatne ciasto wręcz rozpływało się w ustach, w czym z pewnością wspierała je niezwykle tłuściutka okrasa, a farsz smakował nawet mięso-sceptycznej Kasi. Jeśli planujecie jeść kartacze, to tylko tutaj. Wskazówka dla niemięsnych – rosół z węgorza również zacny.
Matrioszka na kuchnię pogranicza
Matrioszka to chyba najbardziej ,,dostojna” knajpa w Gołdapi, ale spokojnie- ceny są normalne :). Skosztujecie tu kuchni pogranicza z wyraźnymi bałtycko-rosyjskimi akcentami. Skusiliśmy się na pierogi i śledzie i wszystkie pozycje nam smakowały.
Dodatkowym bonusem, lokalną ciekawostką może być kawa wypita we wspomnianej wcześniej Wieży Ciśnień – prawdopodobnie najbardziej widokowa kawa w całej Gołdapi! Jakości jednak nie testowaliśmy.
Gdzie spać w Gołdapi?
Baza noclegowa w Gołdapi jest bardzo przyzwoita, znajdziemy w niej zarówno kameralne pokoje, pensjonaty z wyżywieniem, jak i hotele z ofertą zabiegów SPA. My spaliśmy w inGoldap i jak na nasze skromne rowerowe potrzeby, miejsce to oferowało bardzo fajny standard. Śniadanie zjedliśmy na przylegającym do kuchni tarasie, a gospodarze oferowali również seanse w niewielkiej saunie.
Gdyby zależało nam na odrobinie luksusu, wybralibyśmy chyba któryś z hotelu ze SPA – ich oferta zabiegów brzmiała bardzo kusząco, tyle że akurat na leżenie nie mieliśmy tym razem czasu :). Może przy kolejnej wizycie.
Psst! Pamiętajcie, rezerwując nocleg przez nasz link Booking, sprawiacie, że Booking dzieli się z nami prowizją. Dziękujemy!
Biwakowiczów ucieszy zadbane pole namiotowe ze wszystkimi udogodnieniami, m.in. ze sporym budynkiem kuchennym (szukajcie przy ul. Stadionowej). Położenie nad samym jeziorem z pewnością dodaje klimatu. Widzieliśmy zarówno sporo rowerzystów, sunących przez te tereny szlakiem GreenVelo, jak i miłośników kamperów. W środku lipcowego tygodnia nie wyglądało na przesadnie tłoczne.
Bardzo fajnie to wygląda, zwłaszcza ta olbrzymia tężnia. Jadę w tym roku na Mazury do portu jachtowego w Giżycku. Nie byłam nigdy w Gołdapi więc się chętnie wybierzemy 🙂 to ciasto mnie przekonało 😉 nie ma tam jakoś specjalnie daleko więc na pewno to będzie jedno z pierwszych miejsc, gdzie się wybierzemy po przyjeździe!
ZUS (nie jestem emerytem ) w Tarnowie wysłał mnie do sanatorium: z Bochni do miejscowości Gołdap ( prawie 700 km ) Na początku pomyślałem , że Pani orzecznik zrobiła mi na złość ale poznałem piękne miasteczko o , którym nigdy nie słyszałem. Gdyby nie pandemia nasze wakacje co roku były by Gołdapi. W tym roku jedziemy!!!
Pozdrawiam
Waldek
Chyba lepiej jakbyście nie polecali restauracji. Rekomendowana przez Was kawiarnia zamknięta na stałe. Z kolei stołowanie w Barze Jędruś może skończyć się bólem brzucha.
Dziękujemy za informację o kawiarni. Poprawimy tekst, ale to duża strata, bo to była najlepsza kawiarnia w Gołdapi. Widać padli w czasie pandemii…
Jadąc rowerami z Suwałak do Gołdapi jedliśmy w różnych miejscach, jedząc głównie regionalne specjały i Jędrusia odwiedziliśmy z miejscowego polecenia, nie mieliśmy zastrzeżen jak na tego typu przybytek – czyli bar. Może jest gorzej niż było? Daj znać jakie są alternatywy?
Warto wspomnieć że w Gołdapi co roku odbywa się festiwal Kartaczewo. Rywalizują restauracje oferujące kartacze. Na stoiskach można wypróbować wszystkie. Czy polecany Bar u Jędrusia ma najlepsze? Znam wszystkie miejsca i osobiście mam inne zdanie.
Nie mieliśmy okazji być na tym festiwalu, ale dodamy w tekście informacje, że takie wydarzenie ma miejsce – może skusi się jakiś miłośnik kartaczy😀 Jeśli wiesz gdzie dają najlepsze kartacze daj znać w komentarzu.
Więcej miejsc wartych odwiedzenia można z dokładnością do 1 metra odwiedzić wraz z mapą przygotowaną przez grupę Rowerowa Gołdap, pod adresem https://www.google.com/maps/d/u/1/embed?mid=1qLCgxlFjWszWF2EIoSBz1Mw0ioc&ll=54.320977152240225%2C22.451669122753643&z=13, jest to nakładka na google, które praktycznie każdy ma na telefonie.
Super mapka, dzięki za link:) Szkoda że nie wiedzieliśmy o niej podczas naszego wyjazdu.
Przy okazji podróży do Piramidy w Rapie warto zatrzymać się w Baniach Mazurskich na słynne lody u pani Danuty Rogalskiej. Niezmiennie od lat lodziarnia oferuje trzy smaki: kakaowy, śmietankowy i owocowy. Wszystkie naturalne i przepyszne. Bywa, że swoje trzeba odczekać, ale naprawdę warto 🙂
Musimy sprawdzić, ale testować lodziarnie to czysta przyjemność 🙂
Dawno temu byly tyklo lody waniliowe ,takie w dwoch wafelkach.Jakie byly pyszne,bo tylko od święta,kiedy bywało się w Gołdapi z wizytą u lekarza. Był też bar mleczny w centrum,koło Placu Zwycięstwa. Brakuje takiego miejsca.Goldap to oaza spokoju,.Pozdrawiam z Białego. Krystyna.
Takie wspomnienia są najlepsze <3 Prawie poczuliśmy smak tych lodów na podniebieniu! Pozdrawiamy!
….piramida w Rapie…. małe sprostowanie – znajduje się na zachód od Goldapi, a nie jak piszecie na wschód…. drobny błąd 😉 (można jednak sprostować)
Puszcza Romi…. też dla mnie czad! 😉
A zgadza się 🙂 – już poprawiamy! Dzięki 🙂
poprawione 🙂
Piękna Góra to punkt obowiązkowy do odwiedzenia – zimą z nartami, gdyż każdego roku czynny jest orczyk na stoku północnym, natomiast latem polecam spacer po utwardzonej drodze od strony stoku zachodniego 😉 Wspaniałe widoki są gwarantowane!
Narty na Mazurach brzmią podwójnie kusząco!
Hej! Dziękuję za wyczerpujące wyjaśnienie.
Dzisiaj Tłusty Czwartek więc smacznego bez konsekwencji życzę;)
Pozdrawiam
Widzę perspektywę dla mojej podróży do Gołdapi, a nie było by tego zamierzenia, gdybym tu od Was o tych miejscach nie poczytał.
I przeczytałem komentarze, które rozwinęły temat.
Przyznam, że „szczęka mi opadła” : -jakże schludnie wygląda np. „wierza ciśnień”.
P. S.
Gdybym „ambitnie” nie używał własnej aplikacji blogowej, wybrał bym wersję, którą Wy używacie.
Cieszymy się, że trochę zainspirowaliśmy :)- pozdrawiamy i czekamy na komentarze o refleksjach własnych z Gołdapi!
Można wiedzieć jakimi kryteriami się kierujecie nie zamieszczając mojego poprzedniego komentarza o obrotowej kawiarence??????
Hej! Tylko i wyłącznie czasowymi- wybacz, że nie zawsze udaje nam się przeglądać komentarze na bieżąco. Jakby nie patrzeć, pracujemy oboje na pełny etat, prowadzimy dom, a podróże, relacje, obsługę strony, współprac, kanałów społecznościowych i wszystkie techniczne niuanse robimy ,,po godzinach”- czasami po prostu na wszystko nie starcza tych godzin :))).
,,Cenzorujemy” tylko wpisy obraźliwe, nieprzyzwoite albo nachalnie komercyjne :). Pozdrawiamy!
Hej!
Może jednak warto z wieży na miasto popatrzyć bo tam na Placu Zwycięstwa dawnym Rynku zegar słoneczny, który wskazuje czas letni i zimowy.Ponoć pierwszy taki zegar na świecie:)
Czas letni zobaczymy na płaszczyźnie poziomej zegara, a zimowy na pionowych blokach na obwodzie tegoż zegara.
Gołdap to Mazury Garbate, jednym z garbów jest Piękna Góra 272m n.p.m.
Tam o czym wspomnieliście kawiarnia obrotowa.Dokładnie to podłoga się kręci:).Pełen obrót ok.30-40min.
Można do niej spacerem lub kolejką linową.Widoki ładne, mazur godne.Cena kolejki o ile pamiętam 10zł.
I takie tam jeszcze inne atrakcje letnie i zimowe uprawiać jest sposobność.Polecam.
Dodam jeszcze,że mosty w Stańczykach są prywatne.W filmie „Ryś” Staszka Tyma wystąpiły,
a niedaleko od nich wejść na 20m.wieżę widokową można. Bardzo ciekawa, futurystyczna konstrukcja.
O, nie wiedzieliśmy, że mosty są prywatne i zasłynęły w polskiej kinematografii :)! Na wieży widokowej byliśmy, a potem po drodze spotkaliśmy jeszcze jedną o podobnym kształcie. Pozdrawiamy!
Dla mnie Gołdap, to lata80te i jednostka wojskowa (nie wspomnieliście).W tamtym czasie mojego na 2lata tam wysłali do odbycia (co to za określenie;) służby wojskowej.Z Łopusznej do Gołdapi, dalej się nie dało:)
Mimo odległości parę razy odwiedziłam Gołdap.Wtedy tam nic nie było.Muszę ponowić wizytę.
W temacie pyszne, to proszę uważać.Zady rosną od tego, a pyzy rozlewają się poza paski od kasku.Wiem co piszę bo lubię zjeść dobrze, a aktywność na rowerze i nie tylko nie wydala aby zgubić te krągłości ciała;) Pozdrawiam.
Z tym dobrym jedzeniem to mamy podobnie- zawsze przekonujemy siebie, że umiemy zbalansować kalorie kilometrami, ale zdjęcia czasami pokazują coś innego 🙂