Norwegowie twierdzą, że nie ma złej pogody, co najwyżej jest tylko złe ubranie. Trudno dziwić się ich poglądom – wszak ciężko spędzić całe życie grzejąc się przed kominkiem w oczekiwaniu na tych kilka słonecznych dni w roku i zajadając depresję fiskepudding’em (pudding rybny) czy smalahoved’em (mięso z suszonej i obgotowanej głowy owcy) – choć przysmaki te brzmią aż nadto kusząco…
Prognoza pogody, wskazująca na klasyczną styczniową pluchę przewidywaną na dokładnie cały weekend, nie napawała nas optymizmem. W obawie przed całodzienną szarugą i nieprzyjemnym zimowym wiatrem nawiewającym smutne twarze, zareagowaliśmy błyskawicznie i postanowiliśmy ewakuować się w poszukiwaniu prawdziwej zimy. Ta oczywiście ciągle królowała w Tatrach, gdzie mimo lekkich roztopów, wciąż trzymał jeszcze mróz, a pokrywa śnieżna utrzymywała się na poziomie stanowiącym nie lada wyzwanie dla początkujących właściwie „taterników”. Po ostatniej względnie relaksacyjnej przechadzce, przyszedł czas na wejście na regularny szlak.
[dt_gap height=”10″ /]
Gęsia Szyja szlak z Palenicy Białczańskiej
[dt_gap height=”10″ /]
Nasz zimowy wypad na Gęsią Szyję rozpoczął się na parkingu w Palenicy Białczańskiej, gdzie swój początek ma słynny czerwony szlak prowadzący asfaltową drogą prosto do Morskiego Oka. Nas interesował jednak szlak niebieski, który prowadził do Rusinowej Polany, a stamtąd szlakiem zielonym do celu naszej wyprawy – Gęsiej Szyi, wysokiej na zaledwie 1489 m n.p.m. Jak widać daleko jej do najwyższych szczytów w Tatrach, co akurat w warunkach zimowych jest atutem – takie góry są zwyczajnie bezpieczniejsze. Tego dnia nie chodziło nam o bicie rekordów – woleliśmy na spokojnie oswajać nasze pierwsze zimowe wyjście w góry – zgodnie z zasadą małych kroków.
- długość szlaku: 8,8 km
- czas przejścia: 3,2 godziny
- suma podejść: 614 metrów
- suma zejść: 567 metrów
Trasa nie należała do łatwych, gdyż szlak okazał się nie być przetarty i brodzenie w kopnym śniegu po kolana kosztowało organizm sporo wysiłku. Warunki pogodowe dodawały w pewnym stopniu majestatu otulonym w chmury szczytom, a myśl o tym, jak tam, na samej górze, dopiero musi być wietrznie potęgowała uczucie pokory wobec żywiołu. Momentami z czułością myśleliśmy o naszych wygrzanych łóżkach, którymi wzgardziliśmy rano o zdecydowanie zbyt wczesnej godzinie.
[dt_gap height=”10″ /]
Zobacz jedną z najpięknieszych panoram Tatr
[dt_gap height=”10″ /]
Początkowo pogoda była niezbyt ciekawa, ale od Rusinowej Polany słońce zaczęło przebijać się zza górskich szczytów. Czekało nas jednak finalne podejście, które w głębokim śniegu było dodatkowo męczące- szczęśliwie widoki ze szczytu Gęsiej Szyi wynagrodziły wszelkie trudy marszu. Panorama na okoliczne szczyty robiła niesamowite wrażenie – wśród wierchów wyróżniał się ten najsłynniejszy, Kasprowy Wierch, a wprawne oko dostrzegało tłoczących się na szczycie turystów i narciarzy.
[dt_gap height=”10″ /]
W drodze do Doliny Roztoki
[dt_gap height=”10″ /]
Brodzenie w śniegu trasą, którą szła przed nami tylko jedna osoba (momentami zastanawialiśmy się, czy ślad nie urwie się w jakiejś zaspie, z której wystawać będzie tylko zmrożona dłoń…), przywodziło na myśl przeżycia bohaterów książek Jacka Londona – być może drobne ślady pozostawione tu i ówdzie przez lisy i sarny podświadomie uruchamiały żyłkę łowcy… Szczęśliwie żadna sztuka fauny nie przecięła nam szlaku, bo kto wie, jakby się to rozegrało…
Trasa prowadziła głównie przez lasy, co wydaje się być bezpiecznym rozwiązaniem dla amatorów turystyki górskiej w okresie zimowym ze względu na potencjalne zagrożenie lawinowe. Oprócz kilku bardziej śliskich fragmentów szlaku i ukrytych pod śniegiem strumyczków, w których można skąpać buty (radzimy uważać :)), szlak był względnie wyrozumiały. Po początkowym intensywnym podejściu na Gęsią Szyję, wiódł naprzemiennie dość łagodnie z góry i pod górę. No i przez kilka godzin ani jednej żywej duszy na trasie…
[dt_gap height=”10″ /]
Urocze górskie schronisko w Dolinie Roztoki
[dt_gap height=”10″ /]
Wracając, zahaczyliśmy o Schronisko PTTK w Dolinie Roztoki, gdzie żywy odcień policzków przywrócił kubek aromatycznego barszczyku. Schronisko, swoją drogą, jest mile schowane przed wzrokiem grup turystów podążających w stronę Morskiego Oka, marznących przy tym w oparach końskich zapachów. Świeżo po remoncie i ze świetnym standardem sanitarnym zachęca do noclegu w czasie przyszłych wypraw. Tym razem akurat było niemal puste, pozwoliło chwilę odtajać i nabrać siły na ostatni etap wycieczki w kierunku parkingu przy Palenicy Białczańskiej.
Tak więc udało nam się uciec się od deszczu, spędzając cały dzień na świeżym górskim powietrzu i ciesząc się prawdziwą zimą. Mądrość Norwegów weźmiemy do serca, choć na przyszłość będziemy się do niej ściśle stosować aby kolejnego tekstu nie pisać, pociągając nosem… Choć było warto. Góry zimą robią niesamowite wrażenie:)
[dt_gap height=”10″ /]
Kilka wskazówek przed wyjściem na szlak zimą
[dt_gap height=”10″ /]
Szlak na Gęsią Szyję od wiosny do jesieni nie powinien sprawić problemów. Pamiętajcie jednak, że wybierając się w góry zimą, trzeba pamiętać o kilku rzeczach:
- trasa wyliczona według mapy na, przykładowo, 5 godzin marszu, zimą może się znacznie wydłużyć, co w połączeniu z krótkim dniem wymaga ostrożnego planowania
- zabierzcie ze sobą termos z gorącą herbatą lub kawą
- nic nie przywróci szybciej energii jak małe, słodkie co nieco, zabierzcie więc ze sobą czekoladę lub batona
[dt_gap height=”10″ /]
Jak dojechać z Zakopanego na szlak prowadzący na Gęsią Szyję?
[dt_gap height=”10″ /]
Jeśli chcesz dostać się tam samochodem, najlepiej zacząć od parkingu na Palenicy Białczańskiej. Dużo więcej możliwości daje dojazd busem, gdyż teoretycznie można wysiąść na jednym z kilku przystanków wzdłuż Drogi Oswalda Balzera (to ta długa i kręta droga prowadząca od Zakopanego do Morskiego Oka). Busy zaczynają jazdę na dworcu autobusowym za dworcem PKP.
Czy na taką trasę potrzebne są raki? Czy zwykłe trekkingi dadzą radę?
Zawsze odpowiedź będzie: to zależy. Zależy od tego, w czym umiesz chodzić, jakie są warunki pogodowe itp. Nie możemy Ci jednoznacznie odpowiedzieć, w górach trzeba oceniać warunki na bieżąco. Udanych wycieczek! 🙂
super wyprawa
Zdecydowanie – do powtórzenia przy kolejnej okazji 🙂
Dziekujemy za informacje, jutro atakuje. Pozytywni gora!! :)))
Daj znać, jak było!
Straszne te zdjęcia są .
Każdy orze, jak może. Wielu udanych kadrów życzymy:)
Straszna jest to treść tego komentarza i nieuzasadniona przerwa przed kropką.
Pozdrawiamy, Piotr! 😉
My często udajemy się te rejony z parami młodymi na ślubny plener. Przepięknie. A zimą to już w ogóle!!!
Po obejrzeniu zdjęć, potwierdzam, że góry świetnie nadają się jako plener dla sesji fotograficznych:)