Rudawiec szlakiem z Bielic. Góry Bialskie.

Dawno nie zdobyliśmy żadnego szczytu do Korony Gór Polski… W ostatnich sezonach nacisk kładliśmy na rowery, a i pandemiczne okoliczności zachęcały raczej do odkrywania najbliższych domowi szczytów. A że małopolska pula Korony Gór Polski (poza Rysami) dawno nam się wyczerpała, nastąpiła w tym temacie pewnego rodzaju stagnacja. Cieszymy się więc, że przy okazji wizyty w Lądku Zdroju udało nam się ruszyć z kopyta z tematem. Zapraszamy na Rudawiec – najwyższy szczyt Gór Bialskich w Koronie Gór Polski. Tym razem w wersji podejścia ze wsi Bielice.

Szlak prowadzi przez las, więc na widoki nie ma co się nastawiać, ale i tak jest przyjemnie.

Dokąd właściwie idziemy?

Rudawiec (1106 m.n.p.m.) to trzecie najwyższe wzniesienie Gór Bialskich – dlaczego więc zaliczamy je do Korony Gór Polski? Otóż najwyższy szczyt tego pasma znajduje się u Czechów, a po polskiej stronie wyższa od Rudawca jest tylko Postawna (1117 m.n.p.m.). Niestety nie prowadzi na nią żaden oficjalny szlak, tak więc nie może wliczać się do Korony Gór Polski. Już to budzi trochę kontrowersji, ale to nie wszystko – niektóre opracowania geograficzne nie uznają nawet istnienia samych Gór Bialskich, uważając je za część Gór Złotych. Kompletnie się na tych tematach nie znamy, więc głosu w dyskusji zabierać nie zamierzamy, ale jeśli macie ochotę na spacer po być może ,,nieistniejących” górach, to zapraszamy! 

Chusta świetnie spisała się na tym szlaku.

Zakaz wjazdu? Aby na pewno?

Ale zacznijmy od uwagi praktycznej: samochód polecamy zostawić na końcu drogi do Bielic, przy leśniczówce Lasów Państwowych. Jest tam ok. 10 miejsc postojowych, więc jeśli pojawicie się wystarczająco wcześnie, powinniście złapać miejscówkę. Trudność w dojeździe polega na tym, że zaraz za ostatnim mostem ktoś postawił sobie znak z zakazem wjazdu, który skutecznie odcina kierowców od tego parkingu. Podpytaliśmy miejscowych i sprawdziliśmy na własnym przykładzie – ten znak to samowolka jednego z mieszkańców i należy go grzecznie zignorować ;). 

Za znakiem znajdują się miejsca postojowe, stosownie oznaczone, z wiatą turystyczną, tak że wszystko jest legitnie. Gdyby na tym parkingu nie było miejsca, należy cofnąć się do ostatniego przystanku autobusowego – koło niego znajdziecie duży plac i oznaczenia szlaku. Tu również wolno zostawić auto. 

No dobrze, tyle wskazówek praktycznych – no może poza taką, że Bielice to naprawdę wieś ,,na końcu świata”. Jeśli liczycie na schronisko lub chociaż sklepik z wodą… cóż, lepiej przyjedźcie tu zaopatrzeni. Nam te okolice przypominały trochę zapomniane wioski w Beskidzie Niskim czy Bieszczadach – czy Wy też doszukacie się takich porównań?

Czas na odpoczynek i rozprostowanie kości.

Ruszamy szlakiem zielonym!

Tyle przygotowań, ruszamy na szlak! My pokonaliśmy tę trasę z dzielnym, 3-miesięcznym Pogodzinkiem, który maszerował w chuście ;). Od parkingu wyszliśmy w stronę lasu, trzymając się ciągle zielonego szlaku (uwaga na brak wyraźnych oznaczeń, że to szlak na Rudawiec). Pierwszy odcinek prowadzi dość płaską drogą techniczną, aby następnie poprowadzić mocniej w las. Tam zaczyna się mile przyspieszające oddech podejście – nie jest bardzo trudne, ale można się trochę zmęczyć. Trasę stabilizują korzenie drzew, więc wchodzi się trochę jak po schodkach. 

Na granicy rezerwatu „Puszcza Śnieżnej Białki”

Raj Marianny

Od tego momentu do wypłaszczenia przed samym szczytem trasa prowadzi gęstym lasem. Co ciekawe, jesteśmy w … raju. Dokładnie to znaczy słowo ,,het Paradijs”, którym określiła przemierzaną przez nas puszczę jodłową księżna Marianna van Oranje-Nassau, niegdysiejsza właścicielka tych terenów. To jeden z najdzikszych terenów Sudet, a drzewostan najbardziej przypomina ogromne puszczańskie połacie porastające niegdyś te okolice. Nie dziwi więc, że księżniczka zażądała żeby pozostawić te tereny w nienaruszonym stanie. Zgadzamy się, że to naprawdę piękne okolice, a spacer zalesionym szlakiem to przyjemność nawet mimo braku widoków. Dziś te lasy chronione są jako Rezerwat przyrody „Puszcza Śnieżnej Białki”.

Przez rezerwat. Tu nawet obumarłe drzewa mają swoją rolę do odegrania.

Jagodowe eldorado…

Im bliżej szczytu, tym trasa robiła się coraz bardziej płaska, a odcinek przez las przypominał raczej miły spacer niż górską wędrówkę. W pewnym momencie las się przerzedził, a trasa wyprowadziła nas do jagodowych polan. Owoców na krzewach nie brakowało, wszak trafiliśmy na szczyt sezonu, ale korzystając z tego, że Pogodzinek smacznie spał w chuście, twardo szliśmy przed siebie. Dobrze też pamiętać, że cały czas znajdujemy się w rezerwacie przyrody, a więc zrywanie runa leśnego jest teoretycznie zabronione. Co zrobicie z tą informacją – Wasza decyzja… 🙂

szlak na Rudawiec wśród jagodników
Szlak wśród jagodników.
drogowskaz na szczycie Rudawca
Na szczycie Rudawca. I skrzyneczka KGP.

Alternatywne zejście

Po kilkunastu minutach dotarliśmy do szczytu, czas więc na pamiątkowe zdjęcie. Jeśli liczycie na widoki, to niestety nie nastawiajcie się za bardzo – góra jest zarośnięta lasem. 

Jeśli jednak lubicie nacieszyć oczy widokami, proponujemy zejście alternatywną trasą do Bielic, która oferuje widok na Śnieżnik. Otóż zamiast cofnąć się i wrócić szlakiem zielonym po swoim śladzie, możecie podążać nim dalej, idąc ,,do przodu”. Kilkaset metrów przez Rudymi Krzyżami zobaczycie skręt w prawo, oznaczony jako szlak narciarstwa biegowego. Pozwoli on zejść do trasy technicznej. Na znaku turystycznym przytroczona jest niewielka (i średnio czytelna) mapka. Wystarczy pójść od niej kawałek w lewo, żeby dojść do łagodnego zejścia w dół. Tym traktem, biegnącym wzdłuż górskiego strumienia, dojdziecie aż do Bielic. 

Choć chodzenie leśnymi drogami technicznymi nie należy do naszych ulubionych pomysłów, ta trasa jest naprawdę przyjemna – z ładnym lasem i szumem potoku. Polecamy jako łagodniejszą (choć trochę dłuższą) alternatywę dla powrotu po własnym śladzie. Tę opcję podpowiedzieli nam napotkani na szlaku Agata i Adrian, również niosący pociechę na swoich plecach 🙂 – raz jeszcze dziękujemy! 

Szlak w kierunku Rudych Krzyży.
Tu skręcamy idąc alternatywnym zejściem.
Zejście prowadzi Czarnym Duktem.
Spacer duktem umila nam płynący obok potok.
Świetne miejsce na krótki piknik.

Podsumowanie szlaku na Rudawiec

Szlak na Rudawiec to prosta trasa i większość osób powinna uporać się z nim w kilka godzin. Nadaje się do przejścia również dla niosących pociechy w pleckach i chustach (tak jak my:)). Dla dzieci wędrujących o własnych siłach, wyzwaniem może być pierwsza, nieco stroma, część trasy, ale to kwestia indywidulana, rodzice najlepiej znają możliwości najmłodzszych wędrowców.

  • długość szlaku: 4,9 km
  • podejscia: 411 m
  • czas przejścia według mapy: 1 godzina 55 minut
szlak pieszy na Rudawiec
Szlak z Bielic na Rudawiec w jedną stronę. Mapa Turystyczna. Na żółto alternatywne zejście, szlakiem narciarskim i rowerowym.
Profil szlaku z portalu Mapa Turystyczna

Czujecie niedosyt? A co powiecie na…

… jeszcze jeden szczyt? Wielu piechurów łączy wyjście na Rudawiec z wycieczką na pobliskie Kowadło, oznaczone w Koronie Gór Polski jako najwyższy szczyt Gór Złotych. Więcej o tym szczycie przeczytacie w osobnym wpisie.

na szczycie Rudawca w Górach Bialskich
Nasz pierwszy szczyt KGP w trójkę:)

Gdzie nocować przy wejściu na Rudawiec?

Zarówno Lądek-Zdrój, Stronie Śląskie, jak i same Bielice będą dobrą bazą wypadową na ten szczyt. W Bielicach mijaliśmy sporo agroturystyk oraz słynną Chatę Cybernautów – większy pensjonat. 

Jeśli planujesz wypad w te strony, zachęcamy do rezerwacji noclegu przez nasz link na Bookingu – Wasza cena pozostanie bez zmian, a Booking podzieli się z nami swoją prowizją, dzięki której będziemy mogli dalej tworzyć blogowe treści – dziękujemy!

Data ostatniej aktualizacji:

Pomagamy Wam zaplanować udane wycieczki od 2015 roku, a nasze teksty zawsze były i będą za darmo.

Jeśli uważasz, że warto docenić naszą pracę postaw nam kawkę. Dziękujemy!

4 komentarze do “Rudawiec szlakiem z Bielic. Góry Bialskie.”

  1. „Za znakiem znajdują się miejsca postojowe, stosownie oznaczone, z wiatą turystyczną, także wszystko jest legitnie”

    W tym znaczeniu „tak że” piszemy osobno (jako spójnik wynikowy: czyli, więc), błagam nie róbmy takich oczywistych błędów

    Odpowiedz

Dodaj komentarz