Niespodziewana fala siarczystych mrozów i obfite opady śniegu skłoniły wielu Polaków do leniwego spędzenia długiego styczniowego weekendu w domu. My jednak zdecydowaliśmy się z przytupem zacząć nowy rok i możliwie najlepiej wykorzystać trzydniowy urlop – wszak takie okazje nie trafiają się za często. Długi zimowy weekend postanowiliśmy spędzić w Pieninach, które swym pięknem urzekły nas podczas zeszłorocznej wizyty w Szczawnicy, a ,,hołd” trzem królom oddaliśmy zdobywając dla nich… Trzy Korony. To chyba najsłynniejszy ze szczytów Pienin, choć trzeba zaznaczyć, że nie najwyższy. Ten tytuł należy się leżącej bardziej na południe na pograniczu polsko-słowackim i liczącej 1050m n.p.m. Wysokiej.
Szlak na Trzy Korony z Krościenka
Jeśli spojrzymy na mapę szlaków górskich przecinających Pieniny okaże się, że wszystkie prowadzą na Trzy Korony. W związku z tym wybór trasy zależy raczej od tego, którą z miejscowości u podnóża Pienin wybierzecie jako bazę wypadową. Najkrótszy szlak prowadzi z Sromowców Niżnych. My zdecydowalismy się wejść na Trzy Korony szlakiem z Krościenka. Opatuleni we wszystkie dostępne w szafkach szaliki, czapki, rękawiczki oraz w potrójną warstwę kalesonów, ruszyliśmy dzielnie stawić czoła 20-stopniowym mrozom, a zapowiadaną nagrodą miało być styczniowe słońce i bezchmurne niebo oznaczające piękne górskie widoki.
Wyszliśmy z Krościenka nad Dunajcem i podążyliśmy żółtym szlakiem w kierunku Trzech Koron. Śnieg skrzypiał pod nogami, a dziewiczy jeszcze puch mienił się jakby udekorowany diamentowymi drobinkami. W cichym i pustym lesie towarzystwa dotrzymywały nam jedynie żarłoczne sikorki, skrzętnie wyjadające resztki buczynowych orzeszków. Żółciutkie brzuszki na tle mroźno niebieskiego nieba i idealnie białego śniegu stanowiły wesoły, ocieplający akcencik w pienińskiej krainie mrozu. Nam udało się uchwycić sikorkę bogatkę i modraszkę na jednym zdjęciu – wiecie która jest która?
Tajemnice Zamku Pienińskiego
(Uwaga: Z powodu osunięcia się częsci murów, w roku 2017 zamek został zamknięty do odwołania – sprawdź aktualny stan) Na rozwidleniu szlaków odbiliśmy w niebieski, kierując się w stronę Zamkowej Góry, aby przejść koło ruin Zamku Pieniny. Zamek ten miał charakter refugialny, a więc bardziej niż prestiżową i budzącą podziw warownią miał być miejscem schronienia – ukrytym i trudno dostępnym. Po dotarciu na miejsce, pewnie przyznacie, że pieniński ruiny świetnie wpisują się w definicję.
Szacuje się, że obiekt powstał na początku XIII wieku, co czyniłoby go jednym z najstarszych zamków w Małopolsce. Według podań Jana Długosza, w obawie przed najazdem tatarskim schroniła się w nim św. Kinga wraz z zakonem klarysek. Rzekomo od najazdu zamku miał powstrzymać Tatarów lęk przed Bogiem (jakoś w innych przypadkach tego lęku nie przejawiali…), można jednak przypuszczać, że atak odpuszczono ze względu na trudną dostępność zamku, niewielkie znaczenie strategiczne i niską wartość potencjalnych łupów.
Murów po zamku zostało niewiele, bo właściwie rozebrano sporą ich część już ok. XV wieku. W XIX wieku odkryto je ponownie i stały się natchnieniem dla romantyków. Na początku XX wieku na terenie zamku istniała drewniana pustelnia, jednak po jej zniszczeniu w 1949 władze Pienińskiego Parku Narodowego nie zdecydowały się na odbudowę. Zamiast tego na terenie kontynuowano badania naukowe, a ostatnio przystosowano obiekt do zwiedzania. Warto więc nadłożyć drogi i zobaczyć te przytulone do skały ruiny, które rzeczywiście w swoim czasie musiały zniechęcić najtwardszych wojów do prób zdobycia tej pienińskiej waroni.
Trzy Korony
Od ruin zamku do symbolu Pienin, Trzech Koron, dzieliło nas raptem 30 minut marszu. Co prawda końcówka szlaku była dość zdradliwa, szczególnie ze względu na oblodzenie szlaku, jednak pokonywaliśmy całą drogę z szerokim, na tyle na ile to możliwe przy 20-stopniowym mrozie, uśmiechem, szykując się na zapierające dech w piersiach widoki rozpościerające się z Trzech Koron. Na szczyt prowadzi długa metalowa rampa a ruch jest dwukierunkowy. W związku z tym w okresie wakacyjnym trzeba liczyć się z kolejkami oraz koniecznością uiszczenia opłaty w kasie pilnującej wejścia. Na szczęście sroga zima wystraszyła kasjerów. A tak naprawdę opłaty pobierane są tylko w okresie kwiecień – październik.
Masyw Trzech Koron to nie tylko najwyższe wzniesienie Pienin Środkowych, ale też miejsce występowania niezwykle rzadkich gatunków fauny i flory. Stwierdzono, że na samym tylko zboczu Trzech Koron znaleźć można 7 gatunków nie występujących nigdzie poza nim! To zasługa unikatowego środowiska – wysokości, wapiennych skał i klimatu. Widoku z Trzech Koron nie trzeba chyba zachwalać… Było absolutnie magicznie…
Kolejna niespodzianka czekała na nas w drodze do schroniska PTTK „Trzy Korony”, na Przełęczy Szopka (Chwała Bogu). Jest to miejsce z którego, przy dobrej pogodzie, idealnie widać Tatry. Mimo kosmicznie niskiej temperatury cierpliwie czekaliśmy aż zachodzące słońce schowa się za szczytami i oświetli najpiękniejsze tatrzańskie szczyty… Oceńcie, czy warto było zmarznąć…?
Schronisko “Trzy Korony” – klimatyczne miejsce u podnóża Pienin
Z ulgą dotarliśmy do schroniska Trzy Korony, które bardzo pozytywnie nas zaskoczyło. Świeżo wyremontowane wyglądało bardziej na hotelik niż schronisko, nie tracąc jednak przy tym fajnej górskiej atmosfery i pozytywnie zakręconych górami gości. Przy grzanym winie, pysznym pstrągu i planszówkach regenerowaliśmy siły po mroźnym spacerze. Po takim miłym wieczorze ciężko było wyjść z powrotem na ziąb, jednak nasz nieustraszony fotograf wykazał się niesamowitym hartem ducha i uchwycił Trzy Korony oraz schronisko w nocnej szacie. Gwiazdy, wszędzie gwiazdy!
Mroźna wycieczka zakończyła się pełnym sukcesem – oprócz niesamowitych wspomnień i kadrów, udało się nam odwiedzić kolejny polski park narodowy oraz zdobyć jego symbol – Trzy Korony. Wczesnym rankiem opuściliśmy schronisko i udaliśmy w kierunku kolejnego symbolu Pienin – Sokolicy, ale to już inna historia.
Dziękuję za wysiłek stworzenia tej strony i pozdrawiam.
Dziękujemy. Podróżowanie, odkrywanie nowych miejsc i dzielenie się wrażeniami to nasza pasja, ale pewnie tylko nieliczni zdają sobie sprawą, że jest to dość czasochłonna pasja;) Pozdrawiamy!