Postać Nikifora Krynickiego to jedna z najbardziej rozpoznawalnych, obok Jana Kiepury, sylwetek Krynicy Zdroju – uzdrowiska, w którym można podreperować nie tylko ciało, ale również zadowolić ducha, spragnionego artystycznych bodźców. Po całym dniu fizycznych uciech oraz karnym wypiciu okropnie śmierdzących (acz jakże zdrowych) krynickich wód, udaliśmy się poznać bliżej intrygującą postać Nikifora. Dzięki filmowi ,, Mój Nikifor” z wybitną kreacją Krystyny Feldman coś niecoś o tym prymitywiście wiedzieliśmy, jednak nie ma to jak zgłębienie tej historii u nomen-omen jej krynickich źródeł.
Talent czy wariat?
Nikifor musiał sprawiać niepozorne wrażenie– zabawny mały człowieczek, w dziwnych ubraniach, z nieodzowną walizką malarskich przyborów i nieumiejętnością komunikowania się ze światem. Przez długi czas uznawano go za nieszkodliwego dziwaka lub nawet upośledzonego psychicznie głupka, co spodowowane było wadą słuchu i mowy Nikifora, odziedziczoną po głuchoniemej matce.
Dla osieroconego wcześnie syna żebraczki sprzedaż kolorowych rysunków, początkowo tworzonych na przypadkowych kawałkach papieru czy tektury, była jedynym sposobem na życie. Zamożni kuracjusze niekiedy kupowali je z litości od tego zabawnej osobistości jako niesztampową pamiątkę z pobytu ,, u wód”, z zasady jednak jego twórczość nie cieszyła się zrozumieniem i uznaniem. Ze względu na swoje łemkowskie korzenie Nikifor został trzy razy wysiedlony z Krynicy, za każdym razem wracał jednak (pieszo!) do swojego małego świata.
Już przed drugą wojną światową niektórzy widzieli w jego sztuce coś więcej niż tylko proste rysunki, jednak dla świata ,,odkryto” Nikifora dopiero w latach 50-tych dzięki staraniom państwa Banachów. Jego dzieła można było podziwiać na światowych salonach sztuki- w Paryżu, Izraelu czy Holandii. Swoją cegiełkę do rozwoju talentu Nikifora dołożył Marian Włosiński, długoletni opiekun Nikifora, któremu zapewniał dach nad głową, możliwość leczenia uparcie nawracających się chorób oraz wsparcie w twórczości.
Co skrywa muzeum?
Muzeum Nikifora to jedna ciekawszych atrakcji Krynicy-Zdroju. Budynek znaleźć jest nietrudno – to jedna z najpiękniejszych drewnianych willi przy głównym krynickim deptaku. Charakterystyczny błękitny kolor ,,Romanówki” i eleganckie detale od razu przyciągają uwagę.
W środku można przyjrzeć się wielu zdjęciom Nikifora i kadrom z jego życia– od nędznego bytu ulicznego malarza, przez wizyty studentów ASP u nowo okrzykniętej malarskiej sławy, po wycieczki Nikifora poza granice Polski. W krynickim muzeum udało się również zgromadzić kilka przedmiotów związanych z życiem artysty- ulubione radyjko, nieodłączne przybory malarskie czy uroczy modlitewnik naszkicowany przez Łemka.
Na wystawie znajdują się również rysunki, pastele i obrazy Nikifora- głównie pejzaże, bajkowe, regularne, ale i odrobinę surrealistyczne.
Nam najbardziej przypadło do gustu przedstawienie eleganckiego, wielopiętrowego pałacyku ze smukłymi wieżami i finezyjnym portykiem, który artysta podpisał… ,,fabryka dolarów”.
Niestety kolekcja obrazów nie jest specjalnie rozbudowana i zdarzało nam się oglądać ciekawsze pozycje z portfolio tego prymitywisty. Jednak wizyta w krynickiej placówce to doskonały pomysł na pierwszy kontakt lub odświeżenie ,,znajomości” z Nikiforem Krynickim. Dla pogłębienia tematu można następnie udać się na spacer jego śladami.
Polecamy przejść się do pomnika w okolicy pijalni wód mineralnych Józef, a przy wychodzeniu na szlak zajrzeć na krynicki cmentarz (ul. Św Włodzimierza), na którym pochowano artystę.
Zaś czytelnikom z Krakowa polecamy wizytę w kawiarni ,,Loch Kamelot” i uważne przyjrzenie się jej ścianom…. 😉
Na jesienne wieczory polecamy film ,,Mój Nikifor”.
Nie Łosiński tylko Włosiński – poprawcie! Pozdrawiam
Dzięki za czujność! Pozdrawiamy!