Na pierwszy rzut oka królowa Świętosława, w Skandynawii znana jako Matka Królów, Roksolana, żona Sulejmana Wspaniałego, władcy Imperium Ottomańskiego i Fryderyk Chopin, wybitny kompozytor, nie mają ze sobą nic wspólnego. W Muzeum Emigracji w Gdyni szybko okaże się, że jest coś bardzo ważnego, co łączy te i wiele innych postaci…
Muzeum Emigracji w Gdyni
Choć nadmorskie miejscowości wywołują skojarzenia z beztroskimi wakacjami, zapachem smażonej ryby i smakiem słodkich gofrów, wycieczkę nad morze warto rozszerzyć o kilka pozycji kulturalno. O bogactwie tej oferty Gdyni nie trzeba się rozpisywać, wszak o filmowych festiwalach i doskonałym repertuarze Teatru Muzycznego słyszał niejeden. Ostatnio na kulturalnej mapie Gdyni pojawiło się Muzeum Emigracji, które zdecydowanie należy dodać do urlopowej listy- tym bardziej że na wakacyjną pogodę nad Bałtykiem trzeba mieć zawsze plan “D” (jak deszcz;)). Szczególnie w kontekście aktualnej debaty polityczno-społecznej warto dowiedzieć się tego i owego o historii migracji z i do Polski.
Żona Mieszka była emigrantką?
Wystawa prowadzi nas chronologicznie przez dzieje Polski, skupiając się na aspektach związanych z emigracją. W pierwszej sali przewijają się ciekawe sylwetki o których być może słyszeliśmy w innych kontekstach, jednak nie łączyliśmy ich z zagadnieniem migracji. Słynna żona Sulejmana Wspaniałego, Roksolana, urodziła się na terenie Królestwa Polskiego, Świętosława, córka Mieszka I, wydała na świat przyszłych władców Danii, Szwecji i Anglii, z kolei Kościuszko zasłynął w walkach na terenie dzisiejszych Stanów Zjednoczonych, a Michał Piotr Boym, polski jezuita, w XVII wieku poznawał Chiny i tworzył pionierskie opracowania na temat flory, fauny i medycyny chińskiej. Taki przekrojowy wstęp zachęca do zgłębienia tematu w kolejnych salach.
Czemu Szkoci migrowali do Rzeczypospolitej?
Na początku z głośników dobiegają nas języki, które można było usłyszeć w piastowskiej Polsce, oddające klimat wielkiego średniowiecznego targowiska- polski, niemiecki, ormiański, jidisz… Z kolei plansze dotyczące Rzeczpospolitej Szlacheckiej prezentują ciekawą perspektywę na okres tolerancji religijnej i napływu ludności innych wiar.
Choć jest to temat dość dobrze znany przeciętnemu Polakowi, ciekawie jest skupić się na konkretnych przykładach- Ormianach handlujących na wschodzie, Olendrach modernizujących Żuławy czy Szkotach uciekających z protestanckich Wysp Brytyjskich. Dodajmy do tego chociażby Karaimów, Tatarów, Wołosów i Rusinów, a w okolicach królewskich dworów również Włochów czy Francuzów. Polska była naprawdę wielokulturowym tyglem!
Wielka Emigracja i ,,Wiek Ziemniaka”
O Wielkiej Emigracji słyszał każdy, może nawet w niektórych momentach życia słyszał trochę za dużo;). Tego zagadnienia nie mogło w Muzeum Emigracji w Gdyni zabraknąć, wszak wyjechała wtedy elita kraju. Ale równie ciekawe są inne przykłady z tego okresu – Antoni Patek (założyciel marki zegarków Patek), Ignacy Domeyko (zasłużony dla Chile naukowiec) czy Paweł Strzelecki (odkrywca i autor opracowań o Australii), o których rzadko można usłyszeć w szkole.
Z kolei rewolucja przemysłowa XIX i XX wieku zapoczątkowała wielkie zmiany demograficzne: nowe miejsca pracy w przemyśle i poprawa życia w mieście skutkowały migracją wewnętrzną ze wsi do miast. Natomiast symboliczny ,,ziemniak”, czyli ułatwiony dostęp do żywności, sprzyjał wzrostowi demograficznemu, a wynikający z tego głód ziemi skłaniał ludzi do opuszczania skromnej ojcowizny i szukania nowego życia również poza granicami kraju.
Z galicyjskiej wioski na Manhattan
W pamięć zapadła nam szczególnie część wystawy o emigracji z biednej Galicji, odtworzona na podstawie wspomnień jednej z galicyjskich rodzin.
W dzisiejszych czasach podróż za ocean potrafi być stresująca, a przecież przynajmniej wiemy czego się spodziewać, mamy dostęp do potrzebnych informacji, podróż trwa kilka godzin, a język często nie stanowi bariery. Co prosty pastuszek z galicyjskiej wioski mógł wiedzieć o tej innej rzeczywistości? Jak bardzo musiał być zdeterminowany, żeby porwać się na taki krok?
Wojenne przesiedlenia, spektakularne ucieczki z PRL-u czy migracja zarobkowa po 2004r- wystawa kompleksowo opisuje różne motywacje do wyjazdów i przyjazdów, pokazując że migrowanie to zjawisko, które obserwujemy właściwie nieprzerwanie od początków ludzkości. Refleksje płynące z wystawy to temat na długie rozmowy w jakiejś gdyńskiej kawiarni.
Gdynia- polskie okno na świat
Na koniec warto wspomnieć o walorach architektonicznych obiektu. Zabytkowy modernistyczny obiekt to niegdysiejszy Dworzec Morski w Gdyni. To stąd w poszukiwaniu lepszego jutra wyruszały na emigracje tysiące Polaków, lokując się na pokładach takich morskich ,,gwiazd” jak np ,,Batory”.
Był to też w dwudziestoleciu międzywojennym jeden z najbardziej reprezentacyjnych budynków w Gdyni, taki ,,projekt-sukces” ówczesnych władz- obiekt wybudowano w zaledwie rok, a w zamyśle obsługiwać miał cały morski ruch pasażerski z nowego polskiego portu. Mimo zniszczeń wojennych aż do 1988 roku służył dzielnie w swojej roli. Makietę ,,Batorego”, słynnego transatlantyku, który co tydzień kursował z Gdyni do USA, można podziwiać w holu Dworca Morskiego.
Jak na nowoczesne muzeum przystało, Muzeum Emigracji w Gdyni nie skupia się wyłącznie na promowaniu wiedzy historycznej. W ogromnej przestrzeni, którą dysponuje, obiekt regularnie organizuje warsztaty, spotkania i warsztaty dla dzieci (np ciekawie brzmiącą grę muzealną). Z kolei pewnie to nie przypadek, że w muzealnej kawiarence pracował obcokrajowiec…
Jako mmieszkaniec Gdyni : -zajrzę do Muzeum.
Natomiast polecam książki Alfreda Szklarskiego, który fantazjował o przygodach Tomka Wilmowskiego, w serii książek, gdzie przypisy zawierają Nazwiska : Pana Strzeleckiego, Pana Domeyki i kilka innych, czyli Polskich Emigrantów zapisanych w Annałach Regionów Ziemi.
Wychowaliśmy się na tych (dziś już chyba trochę ,,zestarzałych”) książkach :)!
We wrzesniu 1987 odprawialam sie na ostatni rejs TS/S Stefan Batory do Kanady z tego dworca morskiego, ze wzgledu na duzy stress i uplyw wielu lat malo pamietam, pamietam glownie przez lzy zmniejszajace sie postaci moich Rodzicow. Mimo wielokrotnych wizyt w Polsce nie udalo mi sie zawitac jeszcze w Gdyni, z przyjemnoscia przeczytalam ten artykul i mam nadzieje zobaczyc muzeum podczas kolejnej wizyty.
P.S. Często odwiedzam Muzeum Emigracji na Ellis Island
Pod wpływem tego muzeum, podczas naszej wycieczki po Nowym Jorku, nie mogło zabraknąć Muzeum Emigracji na Ellis Island. Robi wrażenie.
Byłem, polecam. Przemyślane, świetnie zrobione.
I w bardzo adekwatnym miejscu, prawda? Pozdrawiamy!
Wstyd się przyznać, ale jeszcze mnie tam nie było. A przecież mieszkam w Gdyni. Masakra, czas to zmienić.
Koniecznie. Jedno z lepszych polskich muzeów jakie widzieliśmy w ostanim czasie.
Jako polski emigrant po prostu nie mogłem nie odwiedzić tego miejsca. Głównym powodem mojej wizyty w Trójmieście były odwiedziny znajomych, dlatego też udało się wygospodarować dwie godziny, aby na spokojnie móc podróżować w czasie i zrozumieć cały proces migracyjny polskiego społeczeństwa na przestrzeni setek lat.