Zima i smętne przedwiośnie to ten okres roku, w którym kulturalna część naszej duszy radośnie merda ogonkiem na myśl o każdym ciemnym wieczorze i szaroburym weekendzie. Dobrze wie, że kiedy tylko zrobi się ciut jaśniej, a policzki ogrzeje pierwsze wiosenne słońce, porzucimy uciechy czytelnicze, muzealne i teatralne i ruszymy w kraj.
I z tegorocznej zimy korzystaliśmy w ten sposób, ile się dało. Choć sami siebie postrzegamy za dość ,,kulturalnych”, zawsze na początku roku uświadamiamy sobie, ile ciekawych książek, spektakli i wystaw jeszcze ,,nie skonsumowaliśmy”.
Dziś polecamy trzy muzea w Warszawie, może trochę mniej sztampowe, do których, przy okazji ostatnich wizyt w stolicy, mieliśmy okazję zajrzeć. Gdy ,,odhaczycie” już najsłynniejsze warszawskie wystawy, przydać się mogą te właśnie sugestie – zarówno w lżejszej formie, jak i tej pogłębiającej trudne, historyczne tematy. Zapraszamy do lektury!
[toc]
Muzeum Neonów
Przeglądając zdjęcia stolicy z czasów PRL, w oczy rzuca się kontrast topornych, przybrudzonych, socrealistycznych budynków z jaskrawością i finezją kształtu neonów, reklamujących najróżniejsze działalności. Swoją drogą, nie mielibyśmy nic przeciw, gdyby i dziś z tkanki miejskiej zniknęły szpecące billboardy i banery, a zastąpiłyby je neony właśnie…
Współcześnie takie neony niestety zbyt często znikają z miejskiego pejzażu przy okazji najróżniejszych remontów i rewitalizacji. Szkoda! Przed śmiercią postanowili je uratować organizatorzy Muzeum Neonów, którzy od 15 lat zbierają co ciekawsze okazy, eksponując je w surowej przestrzeni praskiego budynku. Reklama batona ,,Bajecznego”, neony z kultowych warszawskich kawiarni czy świecąca warszawska syrenka – wizyta w warszawskim Muzeum Neonów to retro-podróż, którą nie tylko warto obejrzeć, ale również zrozumieć. Za projektami poszczególnych neonów kryły się bowiem najróżniejsze wytyczne, trendy kaligraficzne, a czasami również i … skargi oślepionych ich światłem mieszkańców.
Warszawskie neony to zdecydowanie coś więcej niż tylko kolorowe światełka – polecamy zagłębić temat. Dzięki takim inicjatywom i modzie na wszelkie industrialne klimaty, kto wie, może sztuka projektowania neonów wróci do łask…
Aha, muzeum znajdziecie w dość modnej aktualnie części miasta, w Soho Factory na warszawskiej Pradze. Dzięki wysiłkom rewitalizacyjnym teren po byłej fabryce amunicji i motorów zyskuje swoje drugie (a może: kolejne?) życie- neony pasują tu jak ulał!
Muzeum Polskiej Wódki
Coś tak tej Pragi się uczepiliśmy – propozycja numer dwa, czyli Muzeum Polskiej Wódki, również znajduje się na Pradze. Cóż, tylko się cieszyć, że ta część Warszawy odżywa! Muzeum Polskiej Wódki powstało w nieprzypadkowym miejscu – w kompleksie po wytwórni wódek Koneser, która zasłynęła recepturami takich dobrze znanych trunków jak Wyborowa, Luksusowa czy Żubrówka. Kompleks ,,Konesera” staje się teraz bardzo modnym miejscem, w którym otwierają się mniej i bardziej hipsterskie lokale, a Warszawiacy przychodzą spędzić towarzysko weekend.
Temat tradycji picia wódki jest raczej lekki, więc i wystawa w Muzeum Polskiej Wódki nie przytłacza, pozwalając jednak podłapać trochę informacji i ciekawostek. Jak właściwie produkuje się wódkę? Skąd w Polsce kultura gorzelnictwa? Czy każdy szlachecki majątek posiadał gorzelnię? Jakie leki na bazie wódki zalecano przy których chorobach? Kiedy mówiło się ,,perswaduję do waćpana!”? Takie ciekawostki o chyba najbardziej polskim z alkoholi czekają właśnie w Muzeum Polskiej Wódki. Jesteśmy więc przekonani, że wiedza o wódce ,,zaprocentuje” nie tylko przy stoliku wujka na weselu…
Na koniec zwiedzania nadarza się okazja do spróbowania różnych rodzajów szlachetnego trunku, podawanych przez przeszkolonych… no właśnie: barmanów? Wódkowych sommelierów? W każdym razie: ekspertów. To właśnie od nich nauczyliśmy się rozróżniać niuanse smakowe wódki i zrozumieliśmy, czemu nie należy jej mrozić… I choć nadal do tak mocnego alkoholu się nie przekonaliśmy, ciekawe było obcować z nią nie tylko w kontekście imprezowym.
Archiwum Ringelbluma w Żydowskim Instytucie Historycznym
Na koniec coś cięższego kalibru – żeby nie było, uprzedzaliśmy. Wystawa w Żydowskim Instytucie Historycznym nosi zapadający w pamięć tytuł – ,,Czego nie mogliśmy wykrzyczeć światu”. Opowiada niesamowitą historię tajnego żydowskiego archiwum, powołanego przez dr Ringelbluma, przez które zamknięci w warszawskim getcie Żydzi próbowali udokumentować tragiczną codzienność za jego murami. Potrzeba dokumentacji, pozostawienia śladu po sobie i świadectwa dla przyszłych pokoleń była tak silna, że członkowie tajnego stowarzyszenia Oneg Szabat pracowali nad tym projektem, nie zważając na możliwe konsekwencje.
Dokumenty, testamenty i listy schowano w metalowych skrzyniach i kankach po mleku, aby po wojnie, w morzu gruzów pozostałych po getcie, niestrudzenie poszukiwać ukrytych materiałów. W tej historii niewyobrażalny dramat Żydów z likwidowanego getta przeplata się z potrzebą zapisania się czyjejkolwiek pamięci, chęcią obiektywnego ukazania prawdy, wiarą w powojenne rozliczenie zbrodniarzy i filmową wręcz historią poszukiwania i ocalenia tak cennego świadectwa. Co kierowało archiwistami z Oneg Szabat? Czego można dowiedzieć się o życiu społeczności żydowskiej z odnalezionych dokumentów? Jak uniwersalna jest to historia? Z takimi pytaniami wychodziliśmy w wystawie, poszukując na nie odpowiedzi jeszcze długo po opuszczeniu budynku…
,,Niech świat się dowie, niech się cieszą ci, którzy nie musieli przez to przechodzić. (…) Niech ten skarb dostanie się w dobre ręce, niech dożyje lepszych czasów, niech zaalarmuje świat o tym, co stało się w XX wieku (…). Teraz możemy spokojnie umrzeć (…) Niech historia wystawi nam świadectwo.”- Archiwum zostało wpisane na listę UNESCO ,,Pamięć świata”, obok dwóch innych polskich pozycji: autografu dzieła De Revolutionibus Mikołaja Kopernika i rękopisów Chopina. To chyba odpowiada na pytanie, czy warto zobaczyć Archiwum Ringelbluma. ,,Notujemy dowód winy, który nam samym nie przyda się już na nic. Ślad ma zostać ciśnięty jak kamień pod koła historii”. (cytaty pochodzą z Archiwum).
Inne warszawskie muzea godne polecenia
Ponadto polecamy inne warszawskie muzea, którym poświęciliśmy osobne posty.
Pałac w Wilanowie
Pałac w Wilanowie kto nie był ze szkolną wycieczką, niech szybko nadrobi zaległości, bo to chluba Warszawy. Polecamy udać się do Wilanowa latem, gdy w ogrodach wilanowskich szaleje kwitnąca zieleń lub w zimę, kiedy teren wokół pałacu przeradza się w magiczną zimową krainę świateł.
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN to jedno z najnowszych muzeów w stolicy od samego początku istnienia zbiera dziesiątki wyróżnień- od konkursów architektonicznych przez merytoryczną rywalizację z wystawami z całej Europy. Te odznaczenia absolutnie nas nie dziwią, bo w tzw. Polinie byliśmy już kilka razy, zarówno na wystawie stałej, jak i czasowych, i za każdym razem dowiadujemy się czegoś nowego. Przede wszystkim to historia życia i współżycia, o której często zapomina się, skupiając się tylko na tragedii Holocaustu. Polecamy!
Muzeum Warszawskiej Pragi
O historii kraju jako takiej z zasady coś niecoś ,,się wie” (a przynajmniej mamy taką nadzieję). Co natomiast z historią lokalną? Szczerze mówiąc, to ta właśnie często jest bardziej interesująca- bo bardziej namacalna. Dlatego też w nurcie odkrywania takich ,,lokalnych” smaczków polecamy Muzeum Warszawskiej Pragi – ciekawe zarówno dla Warszawiaków, jak i przyjezdnych.
Można dopisać Stacja Muzeum- mnóstwo modeli pociągów oraz skansen.
Pewnie takich nietypowych muzeów byłaby cała długa lista :). Dzięki za tę wskazówkę!
Super wygląda to muzeum pragi i żydowskie 🙂 Ja polecam muzeum nurkowania – jest niedaleko muzuem powstania warszawskiego. A no i niewidzialna wystawa to jest coś niesamowitego!
Oo, oba miejsce są zupełenie nowe- dziękujemy za super sugestie!
Ba nie dość że nie byłem, to nawet nie miałem pojęcia że jest coś takiego!
Jeżuniu, czyżbyśmy zagięli *tego* Beskidnicka :)!
Według mnie Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN to najciekawsze miejsce, które pojawiło się od 2014 w Warszawie. W pobliżu od 2019 jest też nowe muzeum Cosmos, naturalnie nie ta ranga, ale fajne miejsce na wypad z dzieciakami.
Za Polinem totalnie przepadamyu – wracamy tam często na czasówki, a i na stałej wystawie byliśmy kilka razy
Też miałam okazję być w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN i muszę przyznać, że pamiętam tę wizytę do dziś. Tak jak piszecie, miejsce naprawdę godne polecenia.
Super, że tyle ludzi interesują takie tematy:)!