Recenzja książki: Miasto Archipelag.

,,Miasto Archipelag” to nowinka na reporterskim rynku wydawniczym, na którą oczekiwaliśmy dłuższy czas. Filip Springer w swoim charakterystycznym stylu opisuje obserwacje poczynione w czasie podróży po wszystkich byłych wojewódzkich miastach Polski. Reforma z roku 1999 diametralnie zmieniła administracyjny podział Polski – z 49 województw stworzono 16 większych, na skutek czego 31 ośrodków straciło status miast wojewódzkich.

Springer w swoim projekcie, którego jedną z części jest niniejsza pozycja, próbuje dociec, czym dla każdego z tych miast była wojewódzkość i jej utrata oraz na czym oparte są fundamenty tych ośrodków.

Pomnik Bolka i Lolka w Bielsku-Białej.
Pomnik Bolka i Lolka w Bielsku-Białej.

Miasto Archipelag – opowieść o byłych miastach wojewódzkich

Nie jest to książka łatwa – niestety obraz miast ,,drugiej kategorii” rzadko kiedy bywa wesoły, bo zmagać się muszą z wyzwaniami typowymi dla miast takiej wielkości. Problemy z dostępem do edukacji, drenaż mózgów do większych miast i upadek ekonomicznych ,,silników”, takich jak stocznie, fabryki czy kopalnie, powoduje wyludnianie się wielu z tych miast.

Jednak bardziej niepokoi myślenie ludzi, a szczególnie wybranych przez nie władz. Z książki wyłania się obraz pewnej iluzji, którą karmią siebie i wyborców rządzący. Często słychać głos, że przywrócenie miastu statusu ośrodka wojewódzkiego rozwiązałoby jego problemy. Tak jakby rozrost administracji samorządowej miał zniwelować skutki globalnych mechanizmów, widocznych np. w zmianach w przemyśle.

Miasta poprzemysłowe zdają się nie mieć na siebie pomysłu, a działania administracji centralnej (koncentracja urzędów państwowych w Warszawie, redukowanie połączeń kolejowych czy PKSowych) nie sprzyjają rozwojowi mniejszych ośrodków. W rezultacie coraz częściej obserwuje się zjawisko miast ,,bożonarodzeniowo-wielkanocnych”, do których wraca się tylko na rodzinne święta, ,,weekendowych” czy ,,codziennych”,  żyjących w rytmie rozkładu pociągów do większego ośrodka. Tworzy się błędne koło, bo jak tu znaleźć siłę i inspirację do lokalnej działalności czy inwestycji, gdy w danym mieście bywa się sporadycznie lub tylko w nim śpi.

,,A więc fabryka i urząd- bieguny, pomiędzy którymi rozpinają się cała krzwyda i tęsknota miast Archipelagu. A tak naprawdę chodzi tylko o to, żeby nie znikać w cieniu tych większych”.

Światełko w tunelu

Dla równowagi udało się Springerowi doszukać pozytywnych przykładów ludzi, którym ciągle się ,,chce” i których przywiązanie do danego miejsca owocuje oryginalnymi lokalnymi inicjatywami. Dowodem jest np. piekarnia Olgi Hryć na przemyskim rynku, którą mieliśmy ostatnio okazję odwiedzić będąc w Przemyślu – niewielki lokal serwujący wypieki przygotowane bez użycia maszyn i przemysłowych pieców, podbił serca przemyślan i stał się obowiązkowym punktem turystycznych wycieczek.

W książce opisano zarówno inicjatywy odgórne, takie jak próba stworzenia w Zamościu idealnego blokowiska, jak i oddolne, między innymi nowosądecki fenomen gospodarczy (ten za czasów komunizmu i współczesny) czy odważne propozycje artystyczne, jak Biennale Form Przestrzennych w Elblągu.

Zwraca on również uwagę na to, że mniejsze miasta są często odbierane przez bohaterów książki jako milsze miejsce do mieszkania. Brak korków, spokojniejszy tryb życia, bliższe więzy z ludźmi dookoła – coraz częściej gubimy się w dużych miastach, a dobrze zarządzane mniejsze ośrodki mają szanse stać się alternatywą dla wielkomiejskiego pędu.

Rynek i Ratusz w Zamościu nocą.
Rynek i Ratusz w Zamościu.

Jeśli szukacie kompendium wiedzy o tych miastach, ,,Miasto Archipelag” nie będzie dobrym źródłem. Springer skupia się na drobnych punktach zaczepnych, wokół których buduje swoje spojrzenie na poszczególne miasta. Jego opowieść raz przebrzmiewa nutą klezmerskiej muzyki, innym razem intensywnie pachnie tarnobrzeską siarką czy uwiera jak ścisk i gorąc w porannym pociągu do Warszawy. Z tych impresji powstaje oryginalny kolaż, ciekawy, bo inny od przedstawień w oficjalnych folderach i broszurach.

Wiele obserwacji, szczególnie tych ,,z drogi”, to obrazki, które kojarzymy i z naszych podróży. Obskurność dworców autobusowych i swawola ,,busiarzy”, pięlęgnowanie historii nieszczęść i wirus ,,niedasizmu”- kto tego choć raz nie doświadczył? Choć czasem ciężko to przyznać, to również część polskiej rzeczywistości- uchwycona w celnej reporterskiej narracji.

Jasna Góra w Częstochowie.
Jasna Góra w Częstochowie.

Książka ,,Miasto Archipelag” jest niezwykle interesującym zbiorem szkiców z miast, dla których, mimo podobnego doświadczenia reformy administracyjnej, ciężko znaleźć jeden wspólny mianownik. Polecamy Wam tę nietuzinkową podróż po Polsce 49 województw.

Projekt Miasto Archipelag

Warto podkreślić, że ,,Miasto Archipelg” to nie tylko ta publikacja – projekt rozrósł się na większą skalę, a reporterzy z całej Polski regularnie publikują eseje i obrazki z ich rodzimych okolic. Tam też można przeczytać felietony Springera, które ukazywały się w Gazecie Wyborczej i na łamach Polityki. Ponadto w archiwum radiowej Trójki znajdziecie nagrania z rozmów, często na ,,gorąco” z Filipem Springera. Polecamy cały komplet.

,,Miasto Archipelag”. Filip Springer, wyd. Karakter.

Recenzja książki Miasto Archipelag.
,,Miasto Archipelag”. Filip Springer.

Data ostatniej aktualizacji:

Kategoria: Książka

4 komentarze do “Recenzja książki: Miasto Archipelag.”

    • ,,Historia znikania” to była pierwsza książka Springera, od której zaczęła się nasza miłość do jego stylu. Odwiedziny w Miedziance są jak najbardziej na naszej liście, niestety kawał drogi z Krakowa :S.
      My w małych miastach też bywamy dość często i rzeczywiście zdaje się, że życie w takim ośrodku to o wiele mniej logistyki, stania w korkach, wożenia dzieci itp. Jakoś tak jakby spokojniej 🙂
      My polecamy również ,,Wannę z kolumnadą” 🙂

      Odpowiedz
      • Do Miedzianki warto się wybrać w miarę szybko, ponieważ słyszałem o planach odbudowy miejscowości i wtedy nie będzie już to samo. Przy okazji można zobaczyć Rudawy Janowickie, jedno z najładniejszych pasm górskich w Polsce (przy okazji mało znane).
        „Wanna z kolumnadą” czeka w kolejce, na razie jestem w 1/3 „Archipelagu” 🙂

        Odpowiedz
        • hmm, pomysły odtworzenia browaru przyjęliśmy z zaciekawieniem, ale może racja, że odtworzenie całej Miedzianki trąci Dinseylandem…
          Dookoła Miedzianki jest masa ciekawych miejsc, napewno połączylibyśmy je w fajną wycieczkę- dzięki za wskazówki!

          Odpowiedz

Dodaj komentarz