Pałac w Pilicy odkryliśmy w trakcie naszej rowerowej wyprawy Szlakiem Orlich Gniazd i tak nas zaintrygował, że postanowiliśmy poświęcić mu osobny wpis. Przekroczyliśmy bramę do parku mimo licznych znaków zakazów wstępu. Jak na „teren prywatny”, w którym trwać miały „prace remontowe” dookoła nas było dziwnie cicho i pusto. Z poziomu bramy ledwo dostrzegaliśmy budynek pałacu, majaczący gdzieś między dziko zarastającą zielenią. Dostojne i wiekowe drzewa, niegdyś zapewne skrupulatnie przycinane dla zachowania eleganckiej parkowej symetrii, dziś, rosnąc byle jak i bez finezji, zdawały się być ostatnim znakiem życia tej posesji.
Pałac w Pilicy. Jaka piękna ruina…
Nierówna ścieżka biegnąca delikatnie pod górę prowadziła nas w głąb parku, kierując nas coraz bliżej pilickiego pałacu. Z każdym krokiem popadaliśmy w coraz większy zachwyt, wymieszany jednak ze zdumieniem i smutkiem. Naszym oczom ukazał się majestatyczny pałac z ogromnym balkonem wspartym na sześciu kolumnach.
Wzrok biegał od zdobień wokół okien, do delikatnych dekoracje gzymsu, dostrzegliśmy też sfinksy przy schodach i ozdobną fontannę. Tynk sypał się ze ścian, konstrukcja balkonu podtrzymywana była w obawie przed zawaleniem, a niektóre okna zabito deskami. Przez szybę dało się zauważyć kolorowe jeszcze przestrzenne wnętrza z reliefami na ścianach i kamiennymi kominkami, niestety opustoszałe i również bardzo zaniedbane.
Na tyłach pałacu, w ramach starych obronnych murów, musiał kiedyś istnieć ogród, do którego być może wychodziło się na krótki spacer prosto z jadalni lub bawialni.
Coraz ciężej było jednak snuć takie domysły i zastanawiać się nad świetnością tego kompleksu, widząc w jaką ruinę on popada. W najgorszym stanie zdawała się być wozownia, piękny wysoki budynek z piętrem, przestrzennymi piwnicami i unikatowymi drzwiami; względnie dobrze utrzymana jest za to oficyna dworska, która została zamieniona na budynki mieszkalne- niestety kosztem swojego oryginalnego charakteru.
Coraz ciężej było jednak snuć takie domysły i zastanawiać się nad świetnością tego kompleksu, widząc w jaką ruinę on popada. W najgorszym stanie zdawała się być wozownia, piękny wysoki budynek z piętrem, przestrzennymi piwnicami i unikatowymi drzwiami; względnie dobrze utrzymana jest za to oficyna dworska, która została zamieniona na budynki mieszkalne – niestety kosztem swojego oryginalnego charakteru.
Historia pilickiego pałacu
Dzieje pałacu w Pilicy są tak zawiłe, jak wszystkie historie małżeństw pilickich wielmożów, bankructw bogaczy, obcych najazdów, niespodziewanych śmierci i niezrealizowanych wizji. Wzmianka o pierwszym budynku w tym miejscu pochodzi z XVI wieku, ale od tego czasu wielokrotnie go przebudowywano, zmieniając charakter i wygląd.
Mimo dość smutnej historii i niezbyt kolorowo rysującej się najbliższej przyszłości, obiekt robi niezwykłe wrażenie. Można do woli spacerować po dawnych alejkach parkowych, odpocząć na porośniętej dzikim kwieciem łące lub poszukać pozostałości po sekretnej parkowej altanie, położonej nieopodal skalistego kanionu. Warto wyjść tylną bramą i przyjrzeć się dokładnie fortyfikacji – pozostałości po czasach, gdy pałac w Pilicy pełnił funkcję obronną, a jego teren otaczała fosa.
Te mury pamiętają zarówno powstańców styczniowych, których kurhan znajduje się zaraz przy wyjściu z posesji, jak i ofiary drugiej wojny światowej, rozstrzelane przez stacjonujących w pałacu Niemców. Z murów roztacza się z kolei malowniczy widok na otaczające pola i wieże pilickich kościołów.
Może więc należy, tak jak kamienne pilickie sfinksy, zachować spokój i uzbroić się w cierpliwość, głęboko wierząc, że nikt nie pozwoli do reszty zniszczeć obiektowi z tak wielkim potencjałem…
Rynek w Pilicy
Choć pałac w Pilicy jest jej największą atrakcją, postanowiliśmy rozejrzeć się również po okolicach pilickiego rynku. Rynek został ostatnio pięknie odrestaurowany dzięki funduszom unijnym, które umożliwiły rekonstrukcje dawnego ratusza. Przed kilku laty na terenie rynku przeprowadzono badania archeologiczne, które pozwoliły wyobrazić sobie kształt budynku ratusza. Dziś te budynki przykuwają wzrok i nadają miejscu ciekawą atmosferę, choć niestety sklepiki i gastronomia dookoła rynku nie współgrają z jego centralną częścią.
Podeszliśmy też do kościoła farnego oraz klasztoru franciszkanów, częściowo z ciekawości, częściowo zaś uciekając przed przelotnym deszczem. Kościół św. Jana Chrzciciela w Pilicy pozytywnie zaś zaskoczył swoją estetyką i panującym w nim spokojem.
Kirkut w Pilicy
Ostatnim punktem na naszej mapie było odnalezienie kirkutu w Pilicy. Ten najstarszy dziś już nie istnieje, został zniszczony w trakcie drugiej wojny światowej, a wmurowane w niektóre posesje macewy przerażają po dziś dzień.
W 1842 roku uruchomiono nowy cmentarz, który dziś można odszukać kierując się w stronę ośrodka wypoczynkowego „Willa u źródeł”. Mimo, że był on miejscem hitlerowskich egzekucji, macewy zachowane są w niezłym stanie. Niestety roślinność bezlitośnie wdziera się na jego teren i niebawem może nie być czego oglądać.
Bardzo miło, że przypomnieli Państwo ten zabytek, który nie miał szczęścia Wiśnicza i chyba niebawem przejdzie do historii ruin III RP. Odwiedzałem pałac jeszcze zaraz po wyprowadzeniu się stamtąd „poprawczaka”. Wtedy jeszcze w sali balowej na piętrze były parkiety. Potem, jako że los tego pałacu zawsze leżal mi na sercu, śledzilem już zza granicy jego losy w post-peerelowskiej „kapitalistycznej” rzeczywistości. S.P. Pani Piasecka na pewno coś tam zaczęła dłubać, ale zarzuciła to, kiedy tylko pojawili się Arkuszewscy, a przy tym wypowiedziala się oficjalnie w stylu „Tak naprawdę to chciałam zwrócić uwagę publiczności na ten niszczejacy pałac, a nigdy nie planowałam go odbudowywać”. Może jeszcze gdzies w sieci plącze się ta Jej niezręczna wypowiedź, Panie świeć nad Jej duszą, oczywiście duszą P. Piaseckiej, nie wypowiedzi! A przecież trzeba raczej bylo to robić przez fundację państwowa do której osoby prywatnie wkładałyby środki. Wtedy Państwo musiałoby coś robić, a tak to „pinindzy ni ma i nie bydzie”. No, ale zamek w Pilicy ma pecha. Po przebudowie w XVIII w. przez Sobieską z Wesslów stracił trochę swój styl wczesnobarokowego „palazzo in fortezza”. Nawet w „Architektura polska XVII wieku” Miłobędzkiego jest tylko zdawkowa wzmianka. Choć są tam rezydencje z Podola i prawobrzeżnej Ukrainy.
Niestety, ale Polska jako państwo-instytucja, nie potrafiła po 1989 roku, uporządkować spraw własnościowych… ze szkodą dla wielu cennych zabytków.
Dzień dobry
Bardzo fajny mateiał.Znam Pilicę bardzo dobrze bo w niej się urodziłem i chciałbym tylko sprostować informację o kurchanie na zamku.Upamiętnia on powsstańców styczniowych a nie listopadowych.Polecam jeszcze zamek w Smoleniu
Dziękujemy za zwrócenie uwagi. Poprawiamy. Zamek w Smoleniu zwiedziliśmy w 2020 po remoncie:)
W Pilicy byłam we wrześniu 2012 r. Zamek (pałac) podobał mi się… zrobiłam zdjęcia. Szkoda, że niszczeje. Nie rozumiem tylko tych złośliwych komentarzy, a artykuł jest bardzo ciekawy, wiele można się dowiedzieć z Waszej lektury. Dziękuję i pozdrawiam.
Dziękujemy, Irena. Szkoda rzeczywiście, że niszczeje- przy okazji postaramy się kiedyś tam podjechać i zobaczyć, w jakim jest teraz stanie. A komentarze- cóż, każdy może mieć swoje 🙂
Dzięki za ten wpis. Własnie byliśmy w Pilicy i natrafiliśmy na pałac. Wasz artykuł wyskakuje od razu w googlach, wiec mogłam się czegoś dowiedzieć o tym miejscu.
P.S. hejterów proponuję ignorować. Ich poziom nie jest w stanie przyjąć żadnej argumentacji.
Dziękujemy za miłe słowa, Monia! Mamy nadzieję, że wycieczka się udała 🙂 – okolice piękne, więc z pewnością!
Pozdrawiamy!
Dziękuję za ciekawe informacje!
W Pilicy po raz kolejny byliśmy w tym roku (2019) stan pałacu budzi rozterkę, każdy rozsypujący się zabytek budzi we mnie żal!
Interesujące czego sobie życzą spadkobiercy Arkuszewskiego, czy chcą spłacić jego długi? 90 osób, to spora grupa, która mogłaby podźwignąć wspaniały budynek! Wspólnym siłami!
Jaki jest teraz status nieruchomości? Niczyja?
Wielka szkoda, że konflikt o zamek zaprzepaścił szansę wyremontowania go. Strata dla Pilicy i Polski – bo to piękny zabytek.
Co ciekawe, czytałem gdzieś na lokalnych forach poświęconych Jurze, że wspomniany Arkuszewcy stracili zamek w 1939 roku za długi, więc to nie tak, że zabrali im go komuniści.
Zgadza się. Przeszedł na skarb państwa. A Piasecka zdążyła wyleczyć drzewa i wyremontować piwnice. Zamek nie należy do Arkuszewskich, ale oni cierpią na syndrom psa, który sam nie zje i drugiemu nie da- ludzka małość i zawiść. Piasecka miała również ogromnej wartości kolekcję sztuki, którą chciała ulokować w Pilicy. Niestety…
Skąd znamy takie historie? Jedyne co nas cieszy, sądząć po ilości komentarzy, że wielu osobom los Pałacu w Pilicy nie jest obojętny.
Artykuł bardzo mi się podobał i nie wiem skąd ten złosliwy polrzedni komentarz. Ludzie naprawdę się starają żeby przybliżyć nam historię danego obiektu a tu jeszcze złośliwe słowa krytyki.
Dziękujemy:)
Ale j**** lewactwem i lemingozą od autorów tego artykułu. Wróciłem właśnie z wycieczki po Szlaku Orlich Gniazd, chciałem poczytać trochę o nim (byłem też w pałacu pilickim), a tu jakieś peany na cześć Unii, która nam dała pieniądze (nieważne, że wcześniej więcej zabrała), jęczenie na złych spadkobierców, co śmią domagać się swojej własności ukradzionej przez czerwonych oraz tekst o macewach, w domyśle – zrobili to źli Polacy, choć oczywiście byli to Niemcy. Żenada!
Pozwoliliśmy sobie na cenzurę wulgarnych słów, nie życzymy sobie ich u nas. Nie znając Twojej definicji ,,lewactwa” i ,,lemingozy”, spróbujemy sie odnieść do konkretnych argumentów:
1. o Unii piszemy dokładnie to: ,,Rynek został ostatnio pięknie odrestaurowany dzięki funduszom unijnym, które umożliwiły rekonstrukcję dawnego ratusza”. Pozytywne określenie tyczy się rynku i jego restauracji, a nie Unii, trudno mówić więc o peanie. Pozostała część zdania to fakty, co do których mamy jasne źródła- brak nam źródeł do Twojego stwierdzenia, że ,,wcześniej więcej zabrała”, więc je ignorujemy.
2. o spadkobiercach piszemy dokładnie to: „Gdy w 1989 pojawiła się okazja do tchnięcia życia w niszczejące mury i stworzenia ośrodka kulturalno-hotelowego, zakup posesji przez milionerkę i filantropkę Barbarę Piasecką Johnson zaskarżyli potomkowie Arkuszewskich. Spór do dziś pozostaje nierozstrzygnięty, a informacja o tym, że strona polskich spadkobierców liczy ponad 90 osób, nie napawa optymizmem.” Znów, ani słowa jęku. Jest spór, przebieg sporu nie napawa nas optymizmem ze względu na liczbę osób, a w międzyczasie obiekt niszczeje. Ani słowa o tym, kto jest ,,dobry”, a kto ,,zły”.
3. o kirkucie piszemy dokładnie to: „Ten najstarszy dziś już nie istnieje, został zniszczony w trakcie drugiej wojny światowej, a wmurowane w niektóre posesje macewy przerażają po dziś dzień.” Ani słowa o sprawcach (ani o tych, którzy niszczyli cmentarz, ani o tych którzy wstawiali macewy w ściany, ani o tych, do których te ściany dziś należą), jedynie opinia o skutku- czyli o wrażeniu, jakie na nas wywierają płyty nagrobne w ścianie stodoły. Żadnych domysłów, choć pewnie gdyby to była nasza stodoła, mielibyśmy potrzebę zwrócenia takiej płyty na cmentarz. To, jednakże, informacja dodatkowa, poza artykułem.
Życzymy wielu pięknych podróży po Polsce i otwartości w czasie tychże! 🙂
Macewy….Oczywiście, że robili to także Polacy. Z pewnością prawdziwi Polacy. Poczytaj sobie „Przez ruiny i zgliszcza”
Dzięki za tytuł. Wygląda na niełatwą, ale wartościową książkę.
ale niestety autor tej chamowatej wypowiedzi książek zapewne nie czyta …
Bez sensu komentarz. Najpierw pomyśl geniuszu zanim coś chcesz napisać powiedzieć i dopiero później to zrób.
A autorom bardzo dziękujemy przepiękny malowniczy opis zachęcający do zwiedzenia miejsca. My skorzystaliśmy.
Cieszymy że się podobało i zapraszamy do odkrywania z nami kolejnych miejsc. Pozdrawiamy Kasia i Tomek 😀
Witam. Dziekuję za bardzo ciekawy opis i zdjecia. Źle się dzieje że niszczeją takie piękne zabytki i miejsca. Dziękuję
Ten tekst pisaliśmy kilka lat temu i niestety od tamtej pory nic się nie zmieniło. Wielka szkoda.