Pałac Zamoyskich w Kozłówce

W czasie naszej wizyty na zamku w Krasiczynie, przewodnik ze smutkiem opowiadał historię rabunku obiektu i porównał go do mniej pechowych polskich rezydencji, którym udało się przetrwać wojnę bez szwanku. Wspomniał w tym kontekście o pałacu w Kozłówce, jednak, przyznajemy się bez bicia, nie do końca kojarzyliśmy takie miejsce.

Pałac w Kozłówce – jedna z piękniejszych rezydencji magnackich

Gdy więc przy okazji planowania weekendowego wypadu do Lublina nazwa właśnie tej miejscowości rzuciła nam się w oczy, wiedzieliśmy jedno – koniecznie musimy urządzić sobie krótką wycieczkę za miasto. Fakt, że pałac w Kozłówce położony jest w otulinie Kozłowieckiego Parku Krajobrazowego przeważył szalę na rzecz wycieczki łączącej uciechy kulturalnych z wypoczynkiem na łonie natury.  Dziś doskonale rozumiemy, co krasiczyński przewodnik miał na myśli i na hasło ,,Kozłówka” sypiemy jak z rękawa anegdotami, ciekawostkami i rekomendacjami. Pozwólcie się nimi podzielić :)!

Pałac w Kozłówce to jedna z najlepiej zachowanych rezydencji magnackich w Polsce. Oddana do użytku w 1742 roku, już pod koniec XVIII wieku przeszła w ręce Zamoyskich. Konstanty Zamoyski wraz z żoną Anielą Potocką, nowi właściciele Kozłówki,  zainwestowali sporo wysiłku i funduszy w rozbudowę obiektu, nadając nowy charakter i niewątpliwy splendor temu miejscu.

Kozłowieckie wspaniałości

Przykładów można mnożyć bez liku. Do pałacu dobudowano teatralnię, w której miano wystawiać rodzinne przedstawienia, zdobioną kaplicę, oficynę dla gości, tarasy i dwie wieże. Te ostatnie, oprócz roli architektonicznej, pełniły też zadanie użytkowe, służąc jako wieże ciśnień. Sporo zmieniono również we wnętrzach.

Skoro pałac w Kozłówce miał służyć za całoroczną rezydencję, należało zadbać o ogrzewające i niezwykle ozdobne piece kaflowe, które robią wrażenie również na współczesnych gościach. Nawet pałacowe podłogi z dwubarwnych dębowych listw zasługują na wzmiankę – ciemniejszy kolor listw osiągnięto mocząc deski w specjalnym roztworze przez 100 lat!

Rezydencja kalibru Kozłówki musiała być również odpowiednio wyposażona. Konstantemu marzył się malarski panteon chwały, przedstawiający najważniejsze sceny polskiej historii, przeplecione z rodowymi obrazami. W szczycie świetności pałacowe ściany zdobiło około 1000 malowideł, do dziś udało się zachować około 460. Warto zwrócić również uwagę na ciekawe przedmioty: nietypowe pianino-żyrafę, błyszczącą w salonowych gablotach 300 – letnię porcelanę, stoł dekorowane skorupami żółwi czy biblioteczną kolekcję 7000 woluminów w 13 różnych językach.

Choć od elit wymagano umiejętności muzycznych, Konstanty nie przejawiał w tej dziedzinie przesadnego talentu –  tak więc w salonie można podziwiać pianolę, która… grała sama.

Nie samą sztuką…

Drogie przedmioty to nie jedyne zainteresowania Konstantego. Lubował się on również w technicznych nowinkach, czemu dał wyraz budując w pałacu aż sześć łazienek- co bynajmniej nie było wtedy w normie. Z kolei w damskiej sypialni umieszczono lodówkę wyłożoną blachą, dzięki której domownicy mogli cieszyć się schłodzonymi napojami w upalne, letnie dni. Niską temperaturę w lodówce utrzymywał skruszony lód z pobliskiej rzeki, przechowywany przez lato w piwnicy.

Na te i wiele innych szczegółów oraz ciekawostek zwróciła naszą uwagę przemiła pani przewodniczka, oprowadzająca po wnętrzach. I dobrze, bo w tak bogato zdobionych wnętrzach trudno byłoby się skupić na poszczególnych przedmiotach czy historiach. Bardzo cieszy, że większość elementów wyposażenia i dekoracji to oryginały, co niestety w innych obiektach bywa rzadkością.

Państwo Zamoyscy umarli bezpotomnie, a pałac w Kozłówce i ordynacja kozłowiecka trafiły w ręce Adama Zamoyskiego. Ten zaś zasłynął między innymi jako prezes Towarzystwa Sportowego Sokół i mistrz ceremonii na carskim dworze. Ze sportowymi zainteresowaniami związana jest następująca ciekawostka: w 1928 na terenie pałacowych włości do Igrzysk Olimpijskich w Amsterdamie przygotowywała się polska reprezentacja. Szczęśliwie dla pałacu miotania kulą nie było akurat w programie zgrupowania :), gdyż Adam Zamoyski zaprosił jedynie drużynę gimnastyków.

Dalsze losy Kozłówki…

Ostatnim panem na Kozłówce był syn Adama, Aleksander, w 1941 roku aresztowany przez Gestapo i więziony w Auschwitz oraz oflagu w Dachau. Na miejscu pozostała żona Jadwiga, która jednak uciekła z Kozłówki w 1944 przed nadciągającymi ze wschodu Sowietami. Wszystko, co udało jej się zabrać z pałacu, spłonęło w Warszawie w trakcie powstania.

Pod nieobecność właścicielki dobrami zarządzała Aniela Zaleska, której, dzięki kontaktom w tworzonym właśnie komunistycznym rządzie w Lublinie, udało się już w 1944 roku nadać pałacowi status muzeum. To uchroniło obiekt przed grabieżą.

Zamoyscy herbu… Jelita

Przy przekraczaniu progu pałacowej bramy, niewątpliwie wzrok przykuwa hasło wypisane na jej zwieńczeniu: „To mniey boli”. Historia tego napisu jest niezwykle ciekawa, a hasło to stało się zawołaniem rodowym tej linii rodziny Zamoyskich.

Otóż wedle rodzinnej legendy, przodek Zamoyskich, Florian Szary, brał udział w bitwie pod Płowcami, u boku Władysława Łokietka walcząc z Krzyżakami. Trzy kopie przebiły mu trzewia, lecz gdy król podszedł do niego po potyczce i spytał, czy bolą go rany, Florian odpowiedział, że mniej bolą niż cios zadany przez Krzyżaków państwu polskiemu. Odpowiedź zaimponowała królowi, który nadał dzielnemu wojowi herb… Jelita! Niejeden ród magnacki uznawał się za protoplastów dzielnego Floriana, jednak szczególnie żywa była ta historia w rodzinie Zamoyskich właśnie.

 Ale to nie wszystko…

Poza samym pałacem na terenie kompleksu można zwiedzać również sąsiednie obiekty- w kaplicy obejrzeć wystawkę dotyczącą Kardynała Wyszyńskiego, który przebywał w Kozłówce w trakcie wojny, zajrzeć do Galerii Sztuki Socrealizmu, a na prawo od bramy przyjrzeć się zabytkowym powozom. Warto też spędzić kilka niespiesznych chwil w pałacowych ogrodach i wyciągnąć nogi na jednym z leżaków rozstawionych na terenie kompleksu.

Jeśli chcecie zobaczyć, jak wystawnie potrafiły żyć magnackie rody Polski i jak wyglądałyby inne polskie dwory, gdyby oszczędziła je wojna, koniecznie musicie przyjechać do Kozłówki. Przepych pałacowych wnętrz i  piękno kozłowieckich ogrodów sprawiły, że spędziliśmy tam bardzo przyjemny dzień.

Mało atrakcji…?

A jeśli, tak jak nam, mało Wam atrakcji, zachęcamy do przejażdżki rowerowej lub spaceru po Kozłowieckim Parku Krajobrazowym. Długą, kilkugodzinną przechadzką do Wandzina zakończyliśmy ten interesujący dzień.

Zarezerwuj nocleg w okolicach Kozłówki!

Jeśli planujesz wypad do Kozłówki zachęcamy do rezerwacji noclegu na Bookingu przez poniższy baner – Wasza cena pozostanie bez zmian, a Booking podzieli się z nami swoją prowizją, dzięki której będziemy mogli dalej tworzyć blogowe treści- dziękujemy!

5 komentarzy do “Pałac Zamoyskich w Kozłówce”

  1. Czy to prawda że w czasie okupacji Kozłówkę najechał Mietek Moczar że swoimi partyzantami z GL, tak jak to barwnie opisuje w swym dziele Barwy walki?

    Odpowiedz

Dodaj komentarz