Jedną ze słynniejszych zimowych tradycji w Krakowie (szczęśliwie starszej niż tradycja grzewczego smogu) jest zwyczaj przygotowywania i wyłaniania w konkursie najpiękniejszej krakowskiej szopki świątecznej. W grudniu Krakowianie tłumnie zbierają się w pierwszy czwartek miesiąca pod pomnikiem Adama Mickiewicza, aby po raz pierwszy ujrzeć konkursowe szopki. Te następnie zamykane są przed wzrokiem ciekawskich widzów na cały miesiąc, w trakcie którego jury oficjalnie obraduje i przygotowuje pokonkursową ekspozycję.
Dopiero po święcie Trzech Króli szopki publicznie prezentuje się w Pałacu Krzysztofory, do którego pielgrzymują zarówno rodziny z dziećmi, studenci sztuki, jak i zagraniczni turyści. Można śmiało powiedzieć, że te kolorowe, mieniące się wszystkimi barwami cudeńka, na stałe wpisały się w okołoświąteczny krajobraz Krakowa.
Jedni przyglądają się uważnie miniaturowym mechanizmom, inni podziwiają precyzję wykonania, kolejni zaś próbują w elementach szopek doszukać się nawiązań do historii i architektury Krakowa, są też tacy, których najbardziej intrygują nawiązania polityczno-społeczne i satyra na codzienność. Ile kolorów w szopce, tyle różnych powodów, by jak co roku udać się na wystawę!
Skąd w Krakowie szopki?
Pamietajmy jednak, że nie zawsze szopki krakowskie prezentowane były na podwyższeniach profesjonalnych wystaw. Już w XIX wieku z pierwszymi szopkami takiego formatu chodzono od drzwi do drzwi w bożonarodzeniowym okresie kolędowania- wtedy też za pewne zaczęto zwracać uwagę na ich zdobienia, konkurując z innymi kolędniczymi grupami o miano tej najpiękniejszej.
Charakterystyczny styl szopek krakowskich zaczął wykształcać się w 2. połowie XIX wieku, kiedy to tym unikalnym zajęciem zaczęli parać się głównie murarze i budowlańcy z podkrakowskich wsi, którzy w okresie jesienno-zimowym poszukiwali alternatywnych źródeł zarobku. Wtedy właśnie przyjęto za kanon smukłą kolorową szopkę z dwoma bocznymi i jedną główna wieżą. Szopkarstwo kwitło, a niektóre z tych prastarych dzieł do dziś przechowywane są w krakowskich muzeach.
Krakowskie Szopki – Jak uratować tradycję?
Mimo tego, że krótko przed pierwszą wojną światową Austriacy zakazali kolędowania z szopkami, pamięć o tych konstrukcjach przetrwała, choć w okresie międzywojennym niełatwo było odtworzyć pełną tradycję kolędowania z tymi pięknymi obiektami. Co prawda robiło się jeszcze małe szopki, ale głównie w celach komercyjnych, co negatywnie wpływało na ich artystyczną jakość. Dawni mistrzowie zmarli lub opuścili miasto, nie było więc jak zaszczepić szopkarskiego ducha i przekazać techniczno-artystycznego doświadczenia.
Wtedy właśnie zdecydowano zorganizować się konkurs, który wzbudzić miał zainteresowanie szopkarskim dziedzictwem i zmotywować twórców do stanięcia w szranki o miano najdoskonalszego twórcy w mieście. Pierwsza edycja miała miejsce w 1937, a od 1945 konkurs odbywa się każdego roku.
Jak wygląda praca szopkarza?
W tym roku mieliśmy przyjemność odwiedzić i porozmawiać z jednym z szopkarzy, Jakubem Zawadzińskim, który zdradził nam kilka tajemnic fachu.
Czas potrzebny na wykonanie szopki zależy od jej formatu – szopki miniaturowe wymagają kilka miesięcy, duże zaś potrafią zająć cały rok – nic dziwnego, wyobraźcie sobie na przykład pracę nad wykonaniem i nałożeniem 3000 małych dachówek!
Jeden z tegorocznych nagrodzonych znikł aż na kilka lat, aby powrócić z przepiękną szopką, która urzekała wszystkich jakością i szczegółowością detali. Należy pamiętać, że wielu twórców pracuje lub uczy się, a swoje dzieła tworzą ,,po godzinach”, co wymaga od nich niesamowitej samodyscypliny i zaparcia.
Nasz rozmówca w czasach licealnych musiał zarwać kilka dni szkoły, aby terminowo ukończyć swój projekt, szczęśliwie krakowscy nauczyciele przychylnie patrzyli na jego pasję. Ucieszyło nas, że szopkarstwo nie jest wyłącznie domeną ludzi dojrzałych i szczęśliwie dla przetrwania tradycji coraz częściej angażują się w nią również coraz młodsi. Jedni postanawiają dokończyć dzieło zmarłego seniora, w innych zaś zainteresowanie błyszczącymi i ruchomymi modelami rozbudzili rodzice, zabierając od małego na wystawę. Odkąd rozszerzono konkurs o kategorie dziecięce i młodzieżowe, swoich sił mogą próbować już najmniejsze szkraby. A jest co ćwiczyć – wszakże szopki to imponujące konstrukcje ze sklejki lub kartonu, z fantazyjnymi witrażykami i ozdobami, coraz częściej również zawierające mechanizmy elektryczne lub pozytywki.
Zastanawialiście się kiedyś, co jest największym wyzwaniem dla szopkarza? My myśleliśmy, że może ciężko co roku wymyślać nowy projekt – wszak forma szopek jest dość jasno określona, kształty wież nawiązują do kilku najważniejszych budynków w mieście, cóż więc nowego można stworzyć w kolejnej edycji? I tu się zaskoczyliśmy- nasz rozmówca zapewnił, że na brak inspiracji w Krakowie narzekać nie można.
Okazuje się, że większym wyzwaniem bywa… brak kolorowych sreberek (zwanych potocznie pozłotkami lub pazłotkami). Niegdyś w sklepach dostępny był szeroki wachlarz kolorów, niestety, obecnie dominuje kilka podstawowych barw, co sprawia że stare „prlowskie” zapasy są na wagę złota. Na pomoc przyszedł jednak przemysł cukierniczy z czekoladkami zawijanymi w różnokolorowe sreberka. O wyborze słodyczy przez szopkarza nie decyduje nadzienie czy smak słodyczy, a kolor sreberka, które przykuło jego wzrok. Dziś słodycze w takim opakowaniu to raczej rzadkość, a gdy trafi się taki produkt, kupuje się go jak najwięcej. Cóż, gdyby kiedyś w celu podtrzymania tej pięknej szopkarskiej tradycji trzeba było zjeść kilogramy czekoladek w sreberkach, pierwsi rzucimy się do pomocy!
Zerknijcie tutaj, Muzeum Krakowa przygotowało krótki film o szopkach- jeśli ciągle Wam mało!
Zapraszamy na wystawę Szopek Krakowskich!
Zapraszamy na wystawę – przyjdźcie, poszukajcie architektonicznych lub politycznych tropów (dostrzeżecie znanych polityków lub postać krakowskiego smogu?), ale przede wszystkim doceńcie pracę włożoną w te małe dzieła sztuki.
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
Szopki krakowskie można podziwiać w Muzeum Krakowa w Pałacu Krzysztofory do końca lutego, co więcej można również głosować na swój ulubiony obiekt, który ma szanse wygrać nagrodę publiczności.
W trakcie ferii na wystawie dyżurują szopkarze, którzy cierpliwie odpowiadają na wszelkie pytania – z tego miejsca dziękujemy naszemu rozmówcy!
Bardzo fajny artykuł nt. szopek. W tym roku szopkarstwo ma znaleźć się na liście dziedzictwa niematerialnego UNESCO! 🙂
O! no proszę! nie wiedzieliśmy!
Szopki to nasza historia, to nasze dziedzictwo narodowe, to tradycja, którą przekazujemy następnym pokoleniom.
zdecydowanie! i bardzo robotna 🙂