Klimczok ze Szczyrku- Szukając wiosny, znaleźliśmy zimę…

Wielkanoc w Szczyrku. Dokładnie zaplanowane wycieczki, wyliczone trasy, wizja ciepłego początku nowego kwartału i wielu aktywności na świeżym powietrzu. Tyle w temacie planów, tym razem pani Aura miała na nas inny pomysł. Wierzchołki szczytów tonęły we mgle, nieprzewidywalne opady uziemiły nas w kwaterze, a zamiast panoram, emocji dostarczały karciane rozgrywki. Kilka razy dziennie śledziliśmy najdokładniejsze z dostępnych prognoz pogody i wyrywaliśmy pani Aurze każdą suchą godzinę. Gdy więc rokowania na poniedziałek w końcu zaczęły się poprawiać, wieczorem spakowaliśmy wszystkie potrzebne rzeczy i nastawiliśmy budziki na wczesną pobudkę. Według prognozy to miał być w końcu prawdziwie wiosenny dzień!

Wiosenny atak zimy w Szczyrku

Jakie było nasze zdziwienie, gdy o poranku za oknami ujrzeliśmy iście śnieżny krajobraz. Skonsternowani spojrzeliśmy po sobie- drugiego dnia świąt wielkanocnych było go więcej niż w Boże Narodzenie…

Innych obrazków spodziewaliśmy się w kwietniu, choć ten drewniany kościółek w Szczyrku musi wyglądać pięknie w każdej szacie.

Nie tego się spodziewaliśmy, ale cóż… Nie wytrzymalibyśmy ani godziny dłużej w czterech ścianach, tak więc wyruszyliśmy nie na pierwszą wiosenną a ostatnią (oby!) zimową przechadzkę: kierunek Klimczok!

Bogato zdobione wnętrza kościółka św. Jakuba.

Trasę zaczęliśmy pod drewnianym kościółkiem św. Jakuba z XVIII wieku-koniecznie zajrzycie do środka, jeśli będzie otwarty. Odrestaurowany w 2007 roku obiekt może poszczycić się naprawdę ładnymi polichromiami.

A wejścia do chóru strzeże św. Jerzy…

Spod świątyni ruszyliśmy w kierunku deptaku nad Żylicą (można też iść główną ulicą Beskidzką) aby na wysokości ulicy Górskiej odbić w prawo. Na tym skrzyżowaniu uwagę przykuwa charakterystyczna bryła restauracji Stara Karczma- warto zajrzeć tam po wycieczce, bo karmią smacznie i w bardzo rozsądnych cenach. Szlak zielony prowadzi dłuższą chwilę wzdłuż ul. Jagodową i choć nie jest to może najbardziej widowiskowy kawałek trasy, przyjemnie rozgrzewa przed dalszą wędrówką.

Dziewicza trasa, na śniegu odcisnęły się jedynie raciczki saren…

Za ulicą Jagodową weszliśmy w las i spokojnie podążaliśmy szerokimi trasami, krok po kroku zbliżając się do celu.

Ośnieżony szlak na Klimczok

Walka słońca z chmurami dawała ciekawe efekty.

Dziewiczy śnieg skrzypiał pod nogami, ptaki nie ustawały w zalotach, a zaskoczone sarny zdawały się z lekkim niedowierzaniem przypatrywać pierwszym spotkanym tego dnia wędrowcom.

I narciarze tego dnia poużywali…

Im głębiej wchodziliśmy w las, tym robiło się piękniej- a to za sprawą coraz częstszych przebłysków słońca, które dzielnie opierało się atakowi chmur.

W drodze do schroniska pod Klimczokiem.

Na horyzoncie pojawiły się widoki przeciwległych wzniesień, Skrzycznego i Kotarza, które po raz pierwszy od naszego przyjazdu widać było w pełnej okazałości.

Im bliżej szczytu, tym bardziej zmrożone świerki…

Z każdym krokiem powoli zapominaliśmy, że jeszcze kilka godzin wcześniej psioczyliśmy na nagły atak zimy, ciesząc się być może ostatnim takim spacerem w sezonie.

Przynieś kamień na szczyt Klimczok

Chętnie ogrzaliśmy się w klimatycznym schronisku pod Klimczokiem, aby następnie zaatakować sam szczyt.

Schronisko pod Klimczokiem widziane ze szczytu.

Ciekawostką jest, że na Klimczoku przebiega administracyjna granica  Bielsko-Białej, co czyni go najwyższym punktem miasta.

Z kolei na jego południowym stoku znajduje się źródło rzeki Białej, od której pochodzi człon nazwy miejscowości (w dużym uproszczeniu :)).

Mamy kolejny szczyt w Beskidzie Śląskim!

Interesujące jest również, że niegdyś ten szczyt nazywano po prostu ,,Skałą”, ale gdzieś w XIX wieku nazwano go Klimczokiem na cześć legendarnego zbójnika z okolic Żywiecczyzny, który według podań wraz z kompanami ukrywał się w pobliskich lasach… Nawet jeśli nie ma w tej historii zbyt wiele prawdy, obecna nazwa jest z pewnością bardziej finezyjna ;).

Koniecznie poczytajcie wesołe i nieco sprośne wierszyki przytwierdzone do Chatki.

Na zboczu Klimczoka czekały na nas jeszcze dwie mini-atrakcje. Koniecznie zajrzyjcie do Chatki na Klimczoku, ozdobionej turystycznymi pamiątkami, zabawnymi hasłami i kreatywnymi wierszykami o szeroko rozumianej tematyce górskiej.

Kamienie ze szczytów w Bułgarii, Tajlandii czy z Alp. Musimy pamiętać o małej pamiątce przy kolejnych podróżach.

Z kolei za chatką znajdziecie mały ,,ogródek” ze skałkami z najróżniejszych wzniesień (i nizin) świata. Warto pamiętać o tej uroczej wystawce wybierając się w następną górską podróż- może to właśnie Wasza pamiątka wzbogaci klimczokową kolekcję?

A jednak wiosna!

Po wejściu na szczyt czas było wracać powoli do Szczyrku- tym razem niebieskim szlakiem, który początkowo prowadził jeszcze zalesionym odcinkiem, aby dość szybko zamienić się w asfaltową trasę. Nie była może ona aż tak przyjemna jak szlak zielony, ale grzejące mocniej słońce i tak wprawiało nas w wyborny nastrój.

Sanktuarium w Szczyrki i Skrzyczne.

Nim się spostrzegliśmy, dotarliśmy z powrotem do samej doliny, w której nie było już nawet śladu zimy. Wiosna zdawała się wszechobecna, a kurtki zbędne. Przez chwilę pomyśleliśmy, że może ta cała zima to jednak nam się przewidziała…

DODATKOWE INFORMACJE:

  • Przekrój trasy
  • Do Szczyrku z łatwością można dojechać busem z Bielska-Białej.
  • Na Klimczok da się wejść również np. od Bielska-Białej i Szyndzielni
  • Pozostałe wyprawy w rejonie Beskidu Śląskiego znajdziesz tutaj.

Data ostatniej aktualizacji:

Kategoria: Polska, Śląskie

Spodobały Ci się nasze materiały lub ułatwiliśmy Ci zaplanować fajny urlop? Możesz postawić kawkę;) Dziękujemy!

Dodaj komentarz