Wielkanoc w Szczyrku. Dokładnie zaplanowane wycieczki, wyliczone trasy, wizja ciepłego początku nowego kwartału i wielu aktywności na świeżym powietrzu. Tyle w temacie planów, tym razem pani Aura miała na nas inny pomysł. Wierzchołki szczytów tonęły we mgle, nieprzewidywalne opady uziemiły nas w kwaterze, a zamiast panoram, emocji dostarczały karciane rozgrywki. Kilka razy dziennie śledziliśmy najdokładniejsze z dostępnych prognoz pogody i wyrywaliśmy pani Aurze każdą suchą godzinę. Gdy więc rokowania na poniedziałek w końcu zaczęły się poprawiać, wieczorem spakowaliśmy wszystkie potrzebne rzeczy i nastawiliśmy budziki na wczesną pobudkę. Według prognozy to miał być w końcu prawdziwie wiosenny dzień!
Wiosenny atak zimy w Szczyrku
Jakie było nasze zdziwienie, gdy o poranku za oknami ujrzeliśmy iście śnieżny krajobraz. Skonsternowani spojrzeliśmy po sobie- drugiego dnia świąt wielkanocnych było go więcej niż w Boże Narodzenie…
Nie tego się spodziewaliśmy, ale cóż… Nie wytrzymalibyśmy ani godziny dłużej w czterech ścianach, tak więc wyruszyliśmy nie na pierwszą wiosenną a ostatnią (oby!) zimową przechadzkę: kierunek Klimczok!
Trasę zaczęliśmy pod drewnianym kościółkiem św. Jakuba z XVIII wieku-koniecznie zajrzycie do środka, jeśli będzie otwarty. Odrestaurowany w 2007 roku obiekt może poszczycić się naprawdę ładnymi polichromiami.
Spod świątyni ruszyliśmy w kierunku deptaku nad Żylicą (można też iść główną ulicą Beskidzką) aby na wysokości ulicy Górskiej odbić w prawo. Na tym skrzyżowaniu uwagę przykuwa charakterystyczna bryła restauracji Stara Karczma- warto zajrzeć tam po wycieczce, bo karmią smacznie i w bardzo rozsądnych cenach. Szlak zielony prowadzi dłuższą chwilę wzdłuż ul. Jagodową i choć nie jest to może najbardziej widowiskowy kawałek trasy, przyjemnie rozgrzewa przed dalszą wędrówką.
Za ulicą Jagodową weszliśmy w las i spokojnie podążaliśmy szerokimi trasami, krok po kroku zbliżając się do celu.
Ośnieżony szlak na Klimczok
Dziewiczy śnieg skrzypiał pod nogami, ptaki nie ustawały w zalotach, a zaskoczone sarny zdawały się z lekkim niedowierzaniem przypatrywać pierwszym spotkanym tego dnia wędrowcom.
Im głębiej wchodziliśmy w las, tym robiło się piękniej- a to za sprawą coraz częstszych przebłysków słońca, które dzielnie opierało się atakowi chmur.
Na horyzoncie pojawiły się widoki przeciwległych wzniesień, Skrzycznego i Kotarza, które po raz pierwszy od naszego przyjazdu widać było w pełnej okazałości.
Z każdym krokiem powoli zapominaliśmy, że jeszcze kilka godzin wcześniej psioczyliśmy na nagły atak zimy, ciesząc się być może ostatnim takim spacerem w sezonie.
Przynieś kamień na szczyt Klimczok
Chętnie ogrzaliśmy się w klimatycznym schronisku pod Klimczokiem, aby następnie zaatakować sam szczyt.
Ciekawostką jest, że na Klimczoku przebiega administracyjna granica Bielsko-Białej, co czyni go najwyższym punktem miasta.
Z kolei na jego południowym stoku znajduje się źródło rzeki Białej, od której pochodzi człon nazwy miejscowości (w dużym uproszczeniu :)).
Interesujące jest również, że niegdyś ten szczyt nazywano po prostu ,,Skałą”, ale gdzieś w XIX wieku nazwano go Klimczokiem na cześć legendarnego zbójnika z okolic Żywiecczyzny, który według podań wraz z kompanami ukrywał się w pobliskich lasach… Nawet jeśli nie ma w tej historii zbyt wiele prawdy, obecna nazwa jest z pewnością bardziej finezyjna ;).
Na zboczu Klimczoka czekały na nas jeszcze dwie mini-atrakcje. Koniecznie zajrzyjcie do Chatki na Klimczoku, ozdobionej turystycznymi pamiątkami, zabawnymi hasłami i kreatywnymi wierszykami o szeroko rozumianej tematyce górskiej.
Z kolei za chatką znajdziecie mały ,,ogródek” ze skałkami z najróżniejszych wzniesień (i nizin) świata. Warto pamiętać o tej uroczej wystawce wybierając się w następną górską podróż- może to właśnie Wasza pamiątka wzbogaci klimczokową kolekcję?
A jednak wiosna!
Po wejściu na szczyt czas było wracać powoli do Szczyrku- tym razem niebieskim szlakiem, który początkowo prowadził jeszcze zalesionym odcinkiem, aby dość szybko zamienić się w asfaltową trasę. Nie była może ona aż tak przyjemna jak szlak zielony, ale grzejące mocniej słońce i tak wprawiało nas w wyborny nastrój.
Nim się spostrzegliśmy, dotarliśmy z powrotem do samej doliny, w której nie było już nawet śladu zimy. Wiosna zdawała się wszechobecna, a kurtki zbędne. Przez chwilę pomyśleliśmy, że może ta cała zima to jednak nam się przewidziała…
DODATKOWE INFORMACJE:
- Przekrój trasy
- Do Szczyrku z łatwością można dojechać busem z Bielska-Białej.
- Na Klimczok da się wejść również np. od Bielska-Białej i Szyndzielni
- Pozostałe wyprawy w rejonie Beskidu Śląskiego znajdziesz tutaj.