Wysoka – Spójrz na Tatry i Pieniny z innej perspektywy

Mrozy ostatnio trochę zelżały, ale gdy oglądamy zdjęcia z tej wycieczki, ciągle przechodzi nas zimny dreszcz. Jak to możliwe, że zimowe wędrówki w tak nieprzyjaznych warunkach (odczuwalna temperatura wyniosła tego dnia -25C) mają w sobie coś tak niesamowitego? Czemu, zamiast jak nasi znajomi spędzić tak mroźny dzień pod kołdrą, marzniemy na szlaku?

Odpowiedź jest prosta: wycieczka w tak trudnych warunkach cieszy jeszcze bardziej. Satysfakcja z pokonania własnych słabości, przepiękne zimowe krajobrazy i niezmącona niczym cisza- dla takiej nagrody warto się wysilić. Dziś zabieramy Was na Wysoką- tylko nie zapomnijcie czapek!

Witaj zimo!

Wyruszyliśmy ze Szczawnicy, udając się żółtym szlakiem na Palenicę- górujący nad Szczawnicą szczyt, na którym początek swój ma jedna tras narciarskich. Pierwszy raz zdarzyło nam się pod stok narciarski podejść, ale o dziwo nie zazdrościliśmy narciarzom wygodnie przesuwającymi się na wyciągu krzesełkowym tuż nad naszymi głowami.

W świeżym śniegu szło się niezwykle przyjemnie, a widok pustych właściwie stoków i szalejących na nich fanów białego szaleństwa dodawał sił do marszu. Gdy zza bałwaniastych chmur na chwilę wyjrzało słońce, cieszyliśmy oczy takimi pięknymi kadrami:

Po minięciu ośrodka narciarskiego, niebieski szlak poprowadził nas wzdłuż polsko-słowackiej granicy, raz zagłębiając się w las, to znów wiodąc przez pienińskie polany.

Pierwsze  godziny marszu były niezwykle przyjemnym i dość prosty spacerem, a delikatne słońce wprawiało w dobry nastrój. Mróz powoli rumienił nasze twarze, jednak szczęśliwie zimno nie przebijało się przez kilka grubych warstw ubrań.

Dopiero na  na odsłoniętych halach poczuliśmy siłę styczniowego mrozu, gdzie bezlitośnie wiał silny wiatr, potęgując uczucie zimna. Połowa ciała wyeksponowana od strony wiatru zaczynała aż boleć od tych powiewów.

Niby wszyscy wiemy, jaki wpływ na odczuwanie temperatury może mieć wiatr, jednak wcześniej nie mieliśmy okazji przekonać się o tym w aż takich warunkach.

Staraliśmy się nie zatrzymywać i regularnie podjadać pochowane po kieszeniach słodkości, aby nie stracić energii do marszu.

Nawet robienie zdjęć w tych warunkach było nie lada wyzwaniem, a część sprzętu najwyraźniej nie była testowana w polskich górach 😉 i odmówiła współpracy.

Cieplutka przerwa

Ze względu na bardzo niską temperaturę i silny wiatr zdecydowaliśmy się przerwać wycieczkę koło godziny 14 i resztę dnia spędzić w schronisku pod Durbaszką.

Choć od Wysokiej dzieliła nas teoretycznie godzina marszu, wiedzieliśmy, że w tych warunkach może zabraknąć nam czasu do powrotu do schroniska przed zmierzchem. Nie ukrywamy, że wizja kubka gorącej herbaty i ogrzania zgrabiałych z zimna dłoni wydawała się wtedy niezwykle kusząca….

Schronisko pod Durbaszką to niezwykle przytulne miejsce, które urzekło nas doskonałą obsługą i klimatycznym kominkiem. Do kominkowej szyby przylegliśmy z resztą na ponad dwie godziny, próbując odtajać po ekstremalnym marszu

Rudy schroniskowy kot mruczał o pieszczoty, szyba pulsowała kolorami ognia, a dobra lektura, którą przezornie zapakowaliśmy do plecaka, umilała czas, choć i w schroniskowej mini-biblioteczce znalazłoby się kilka ciekawych pozycji do przekartkowania. Za oknem powoli zapadał zmrok, poświata księżyca rozjaśniła połacie śniegu, a z każdym kubkiem herbaty stawało się coraz cieplej… To właśnie była dla nas prawdziwa zima…

Do ataku!

Rano ze schroniska wyszliśmy jako pierwsi, a tę samodyscyplinę sowicie wynagrodził nam niezwykle widowiskowo mroźny poranek. Oszronione drzewa podświetlało leniwie wschodzące po widnokręgu słońce, a doskonała przejrzystość powietrza zapowiadała niezwykłe widoki na szczycie.

Bez zwłoki ruszyliśmy więc ku Wysokiej, idąc grzbietem wzniesienia wzdłuż polsko-słowackiej granicy.

Choć niebieski szlak jest relatywnie łagodny, na końcu trasy warto uważać na dwóch wzniesieniach- Borsuk i właśnie pod Wysoką. W zimie oblodzone i strome podejście z kamieniami to nie lada wyzwanie, trasę należy pokonywać więc bardzo ostrożnie. A przyznajemy, o rozwagę ciężko, gdy między drzewami prześwituje już przepiękna panorama Tatr, a zimowe słońce świeci z coraz większą siłą :).

Wysoka to najwyższe wzniesienie Pienin, zaliczane do Korony Gór Polski. Szczyt ten znajduje się na terenie rezerwatu przyrody Wysokie Skałki, unikatowego ze względu na zachowanie ostatniego w Pieninach fragmentu naturalnego lasu górnoreglowego. Z naszych informacji wynika, że po wysiedleniu z tych terenów Łemków (pozostałości po nich można znaleźć chociażby w nazwach, takich jak… Durbaszka, czyli po łemkowsku ,,durna głowa) zaczęto intensywnie eksploatować te tereny, na czym ucierpiało zalesienie wzniesień. Okolicę rezerwatu szczęśliwie udało się uratować i w późniejszym okresie objąć należytą ochroną.

Co za panoramy!

Wysoka to również doskonały punkt widokowy, z którego roztacza się panorama na Tatry, Babią Górę, Pieniny i Magurę Spiską. Mieliśmy niesamowite szczęście oglądać te miejsca w zimowej krasie! Oceńcie sami, czy było warto było trochę pomarznąć:

Jednak na napawanie się tymi widokami nie było znów tak dużo czasu, gdyż ręce przymarzały do metalowych aparatów, a każda dłuższa przerwa od marszu mogła skończyć się wychłodzeniem. Nie było więc wyjścia i po uwiecznieniu zimowych pejzaży ruszyliśmy w stronę Jaworek. Tam zamierzaliśmy złapać busa i tego samego dnia podejść jeszcze pod Trzy Korony, jednak można wydłużyć nieco trasę i zobaczyć dwa ciekawe miejsa koło Jaworek- Wąwóz Homole oraz Rezerwat Biała Woda. Trasa w dół do Jaworek prowadziła halami, a świeży śnieg zachęcał do zimowych zabaw. Ech, gdyby tak chociaż mieć ze sobą jabłuszko… :)!

W ten oto sposób dopisaliśmy do naszej listy Korony Gór Polski kolejny szczyt, ustanawiając nowy rekord ujemnej temperatury (-25C), w której zdobyliśmy wzniesienie z listy. Dla porównania, Tarnicę, najwyższy szczyt Bieszczad, zdobywaliśmy w 35-stopniowym skwarze… 🙂 Górskie wędrówki przy każdej pogodzie- czyżby to było nasze nowe motto :)?

DODATKOWE INFORMACJE:

Data ostatniej aktualizacji:

Kategoria: Małopolskie, Polska

8 komentarzy do “Wysoka – Spójrz na Tatry i Pieniny z innej perspektywy”

  1. Witam,w sierpniu zaliczyłam Wysoka,szłam od Jaworek,Wawoz Homole,byłam zauroczona trasa i widokami,dzien wczesniej byłam na Trzy Korony i Sokolicy,kocham Pieniny

    Odpowiedz
  2. Witam,w tym roku po raz pierwszy byliśmy w Pieninach i przez przypadek zdobyliśmy Wysoką….pierwszego dnia po przyjeździe poszliśmy (tak myślałam 🤣)pochodzić po Wąwozie Homole i przez przypadek weszliśmy (nie widziałam żadnych znaków)na szlak prowadzący na Wysoką,no i ją zdobyliśmy,choć kompletnie nie byliśmy na to przygotowani.Pozdrawiam

    Odpowiedz
  3. Witam, byłem w Szczawnicy na leczeniu sanatoryjnym – przełom września i października. Ze Szczawnicy dojechałem do Jaworek i tam poprzez wąwóz Homole „zdobyłem” Wysoką, następnie trasą doszedłem do Palenicy i zszedłem do Szczawnicy. Bardzo miło wspominam tą wędrówkę jako sanatoryjny „zdobywca gór”. Podziwiam Was , że w takich warunkach to zrobiliście. Pozdrawiam bardzo serdecznie.

    Odpowiedz
  4. Witam.
    Wysoką zaliczyliśmy w lecie. Jadąc busem ze Szczawnicy do Jaworek mieliśmy za współpasażerów trzy kobiety.
    Po drodze kobiety minęły nas na wysokości Bazy Namiotowej pod Wysoką. Poszły i nic szczególnego. Po pewnym czasie schodzą w dół twierdzą że na Słowacji pada ulewny deszcz. Minęło kilka minut a trzy kobiety mijają nas w stronę Wysokiej. Na nasze miny i zapytanie twierdzą że jak państwo dadzą radę to my też. [nasz wiek poprodukcyjny]
    Byliśmy tym podbudowani. Jednak panie nie doszły na szczyt zawracając gdzieś po drodze. Nasza trójka, ja żona i 14-to letnia wnuczka doszliśmy do najbardziej stromego podejścia. Żona z racji wcześniejszego zabiegu na staw biodrowy wróciła do Bazy namiotowej do bazowego Piotrka. Pada ulewny deszcz teraz i po naszej stronie. Z wnuczką nie dajemy za wygraną i udaje nam się zaliczyć szczyt Wysokiej.
    Widoki odpłacają nam za trud wniesienia swych ciał na szczyt.
    Pozdrawiam i przepraszam za nieco długie opisy.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz