Wizyta w skansenie w Sanoku była zwieńczeniem naszych czerwcowych podkarpackich eksploracji. Dla zrównoważenia wysiłku fizycznego postanowiliśmy zanurzyć się w odrobinie kultury i poznać dawne dzieje przewędrowanych okolic. Nieraz na szlaku mijaliśmy zaniedbane cmentarze czy opuszczone ludzkie siedliska, co pobudzało naszą wyobraźnię i kazało zastanawiać się, jak wyglądał ten region przed erą (nie)dzielnych turystów czy solińskich amatorów sportów wodnych.
Skansen w Sanoku – czego się spodziewać?
Skansen w Sanoku, a właściwie Muzeum Budownictwa Ludowego, to największy taki obiekt w kraju zbudowany niedługo po wojnie, gdy tylko zorientowano się, że zawieruchy wojenne i akcje przesiedleńcze doprowadziły do prawie całkowitego zaniku lokalnych kultur i zwyczajów, pielęgnowanych przez niespotykane nigdzie indziej w kraju grupy etniczne. Dzięki pracy muzealników udało się uratować wiele cennych śladów różnorodności etnicznej i religijnej tej okolicy, zamieszkiwanej przez: Polaków, Rusinów, Niemców, Bojków, Łemków, Pogórzan, Dolinian, katolików, grekokatolików czy wyznawców prawosławia (Podkarpacie w swoim czasie było prawdziwym tyglem etniczno-religijnym!).
To do skansenu w Sanoku przenoszono zabytkowe cerkwie czy niszczejące po wojnie, opuszczone chaty. Starannie odrestaurowane, zabezpieczone i dogłębnie zbadane dostarczają unikalnych informacji o historii życia codziennego tych terenów.
Większość obiektów można zwiedzać również w środku, dowiadując się między innymi, że przy stole jadało się wyłącznie od święta (normą było jedzenie z ław), a ściany w kurnych chatach bielono tylko do 2/3 wysokości (powyżej tej linii zawisał dym z paleniska, więc byłoby to bez sensu).
Wizyta w uratowanych cerkwiach to z kolei okazja na podziwianie majestatycznych ikonostasów, finezyjnie zdobionych carskich drzwi czy malowideł ściennych kreślonych ręką lokalnych twórców- dzieł rzadko spotykanych już w oryginalnej formie. Również z zewnątrz cerkwie te prezentują się niezwykle ciekawie, z kilkupiętrowymi dachami i charakterystycznymi zwieńczeniami wieżyczek- dziś takie konstrukcje zachowały się głównie w przypadku lokalnych kościołów, które nie raz są po prostu przerobionymi cerkwiami.
W skansenie w Sanoku zagrody tematyczne z wyraźnie zaznaczonym podziałem na budowle poszczególnych grup etnicznych pozwalają łatwo porównać architekturę Łemków, Bojków czy Pogórzan- szybko okazuje się, że dzięki pewnym podobieństwom i prawidłowościom już z daleka dało się rozpoznać, kto zamieszkiwał daną wieś, a z kolei obserwacja kapliczek lub krzyży przy drodze umożliwiała również zidentyfikowanie wiary danej grupy. Jakże praktycznie!
Polscy szejkowie…? Tylko w skansenie w Sanoku!
Unikalna w sanockim skansenie jest jego część poświęcona wydobyciu ropy. Choć dziś niewiele osób o tym pamięta, w swoim czasie Podkarpacie stanowiło ważny ośrodek wydobywczy, swoisty zalążek tego przemysłu. Do dziś w niektórych miejscowościach, np. w okolicach Czarnej, widać pozostałości po tzw ,,kopalniach ropy”.
Zwiedzanie uprzyjemnia miłe otoczenie- teren muzeum jest na tyle duży, że obiekty wydają się być naturalnie rozlokowane w przestrzeni- w otoczeniu zalesionych wzgórz, niewielkich stawów, łanów żyta czy ukwieconych zagrodowych ogródków. W ciepły letni dzień można spędzić tu naprawdę miły, dzień, niespiesznie przechadzając się po sporym kompleksie muzeum.
Galicyjski Rynek – nowość w Skansenie w Sanoku
Ostatnie lata zaowocowały w ciekawe inwestycje, z których w szczególności wyróżnia się rekonstrukcja Rynku Galicyjskiego- a więc odtworzenie zabudowań rynku typowego niewielkiego miasteczka.
W warsztacie zegarmistrza tykają najprawdziwsze stuletnie zegary przyniesione do naprawy, piekarnia zachęca do wizyty aromatem świeżych przysmaków oferowanych turystom w przytulnej kawiarence, a w sklepie kolonialnym witają nas tutki cukierków i przedwojenne puszki po kawie, sprzedawane przy pomocy pięknie zdobionej metalowej kasy obrachunkowej.
Większość zabudowań wokół Ryneczku funkcjonuje jako miniaturowe punkty usługowe i sprzedażowe, co przy jednoczesnym starannym odwzorowaniu oryginalnych budynków i ich wyposażenia pozwala na chwilę przenieść się w czasie i wyobrazić sobie takie małomiasteczkowe życie.
Jeśli więc ostatni raz byliście w skansenie w Sanoku z wycieczką szkolną przed nastu laty, warto przy najbliższej sposobności zajrzeć ponownie i zobaczyć historyczne „nowości”.
W wolnej chwili zachęcamy do obiadu na rynku w Sanoku i wizyty w kościele pw Podwyższenia Krzyża Świętego. Jeśli uda się może pozbyć banerów reklamowych z restauracyjnych parasoli, będzie jeszcze ładniej…
Dodatkowe informacje o skansenie
- Więcej o skansenie w Sanoku na stronie Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku.
Miejsce warte obejrzenia. Wrażenia na długo pozostaną w pamięci. Wycieczka w czasie.
Byłem z rodziną kilka dni temu po raz pierwszy.Jestem zachwycony!Zupełnie przeniosłem się w czasie!Uwielbiam takie miejsca tym bardziej,że pamiętam jeszcze domy kryte słomą oraz ich wnętrza.
My takich wspomnień nie mamy, ale uwielbiamy skanseny, za atmosferę i zapach starego drewna. Poza tym warto zrozumieć jak kiedyś się żyło.
Urodziłam się w Bieszczadach, ale niestety mieszkam gdzie indziej. Skansen w Sanoku bardzo mi się podoba….jest takm cerkiew przeniesiona z Grąziowej, miejscowości w której mieszkałam po urodzeniu. Pozdrawiam wszystkich sympatyków Bieszczad:)
Jeśli już mowa o cerkwiach to planujemy udać się Szlakiem Architektury Drewnianej województwa podkarpackiego. Liczba obiektów na trasie jest jednak bardzo duża, więc chętnie skorzystamy z rekomendacji:)
tych z pewnością jest niemało! pozdrawiamy i wpadaj częściej w Bieszczady :)!
Piękne zdjęcia i relacja. Skansen w Sanoku jest wyjątkowy i zawsze miło do niego wracam. A odnośnie ropy naftowej to w Łodynie nadal działa kopalnia. Pozdrawiam
Dziękujemy za miłe słowa, Dorota! Musimy zajrzeć do Łodyny w przy najbliższej sposobności! Pozdrawiamy!