Nasza wrześniowa wycieczka do Lublina i Kozłówki udała się wręcz doskonale. W Lublinie spędziliśmy niezwykle intensywny dzień, przepełniony od rana do wieczora zwiedzaniem, podziwianiem architektonicznych perełek i, jakżeby inaczej, kosztowaniem lubelskich przysmaków. W obawie przed nadmiarem bodźców, których w Lublinie z pewnością nie brakuje, kolejny dzień postanowiliśmy dla odmiany spędzić na spokojnie- naszym celem był Poleski Park Narodowy. Ledwie 60 kilometrów dzieli od Lublina Urszulin, gdzie znajduje się siedziba Parku. Dotarliśmy tam z samego rana i nie tracąc czasu, wypożyczyliśmy rowery w siedzibie parku. Mając do dyspozycji raptem kilka godzin, ruszyliśmy prosto na szlak rowerowy.
Park narodowy stworzony w ostatniej chwili…
Ponad 30 lat trwały próby utworzenia Poleskiego Parku Narodowego na podmokłych terenach Równiny Łęczyńsko-Włodawskiej. Można powiedzieć, że udało się to w absolutnie ostatnim momencie, gdyż znakomitą większość żyznych torfowisk osuszono, zamieniając je w tereny rolne.
W ten sposób bezpowrotnie zginęło wiele okazów rzadkich gatunków flory i fauny. Dzięki staraniom m.in. prof. Dominika Fijałkowskiego udało się uratować ostatnie fragmenty unikatowych ekosystemów, podobnych do tych, które można znaleźć nad Narwią czy Biebrzą. 17 z 1000 gatunków flory parku to okazy znajdujące się w Polskiej Czerwonej Księdze Roślin, a niektóre z nich to gatunki północne, będące pamiątką po epoce lodowcowej. Faunę najliczniej reprezentują ptaki, których stwierdzono tu około 200 gatunków. Ciekawym mieszkańcem parku jest żółw błotny- jedyny naturalnie występujący w Polsce, natomiast miłośnicy większej zwierzyny mogą próbować wytropić licznie tu spotykanego łosia.
Wyposażeni w tą wiedzę z jeszcze większą przyjemnością sunęliśmy czerwonym szlakiem rowerowym po pustych wiejskich drogach, podążając do dwóch wybranych na ten dzień ścieżek edukacyjnych- Spławy i Dąb Dominik. Obie zrobiły na nas duże wrażenie.
Ścieżka Spławy
W Spławach zaczęliśmy od terenów jakby łąkowych, które powoli przechodziły w prawdziwe torfowiska i bagna.
Rezerwat przemierza się po drewnianej kładce, która choć początkowo wydaje się być jedynie ciekawym wymysłem, z czasem staje się absolutnie niezbędna do poruszania w tym terenie. Kijek zapadający się w miękkim podłożu uświadomił nam, że na żadne schodzenie z trasy nie można sobie pozwolić (poza tym, że byłoby to niszczeniem parku), a poruszanie się po kładce to jedyny sposób na przemierzenie grząskich terenów.
Dzięki tym pomostom można być w samym centrum torfowisk, jednocześnie ich nie naruszając i nie niszcząc. Już na samym początku drogi w zaroślach mignęła nam spłoszona sarna, która najwyraźniej nie spodziewała się turystów w tak ustronnym miejscu, a im głębiej wchodziliśmy w rezerwat, tym liczniejsze stawało się nasze towarzystwo- różnorodne ptaki, żaby i zaskrońce.
Jednak to dojrzale zielona flora grała tego dnia razem tutaj pierwsze skrzypce. Na terenie parku chronione są tak rzadkie gatunki, jak na przykład łapczywa rosiczka- lepiej więc może rzeczywiście nie schodzić ze szlaku ;)…
Poleski las szczodrze obdarowywał nas intensywną zielonością, trelami ptaków i malowniczymi widokami. Na parkowych ścieżkach panuje specyficzny mikroklimat, a niezwykle intensywne kolory lasu kojąco działają na psychikę. Ścieżka Spławy prowadzi aż do jeziora Łukie, idealnego miejsca do odpoczynku, po czym łączy się z czarnym szlakiem pieszym.
Ścieżka Dąb Dominik
Tą właśnie trasą zdecydowaliśmy podążyć, odbijając w Zawiadówce w dość ciężki do przejechania rowerem czerwony szlak pieszy.
Tym sposobem dotarliśmy do Jamników, gdzie zaczyna się ścieżka Dąb Dominik, prowadząca między innymi przez torfowiska, bór bagienny czy łoziny.
O wszystkich przyrodniczych ciekawostkach informują tabliczki, dzięki którym można dowiedzieć się co nieco o tym unikatowym ekosystemie.
Było niezwykle przyjemnie i zupełnie inaczej niż zawsze- leśna przygoda przeplatała się z widokami jezior i rozlewisk, a w lesie jedynie sporadycznie natrafialiśmy na innych turystów.
Droga powrotna wiodła mało ruchliwą drogą przez Babsk do Urszulina, a pedałowanie przez Polesie w promieniach ciepłego wciąż wrześniowego słońca było miłym ukoronowaniem tej kilkugodzinnej wycieczki.
To było ledwie preludium…
Chętnie wrócimy w te strony, aby obejrzeć pozostałe zakątki parku i przejechać pysznie się zapowiadającą ścieżką rowerową Mietiułka. Na wiosnę i jesień na gości parku czeka dodatkowa atrakcja- z kilku strategicznie rozmieszczonych ambon można obserwować tokowanie i gromadzenie się żurawi- symbolu Poleskiego Parku Narodowego.
Na jesieni ptaki te szykują się do odlotu, co z pewnością musi być pasjonującym widowiskiem, jednak my zmuszeni byliśmy odłożyć przyjemność oglądania tego spektaklu na kolejny raz. Bo o tym, że kolejny raz z pewnością będzie miał miejsce, jesteśmy przekonani.
Dodatkowe informacje:
- Do Urszulina dojedziecie m.in. busami firmy Trans-Mar. Aktualny rozkład można sprawdzić na naszym ulubionym e-podróżniku.
- Wypożyć rowery (oraz kaski) można w siedzibie Poleskiego Parku Narodowego (25 zł za dobę). NIektóre rowery mają siedzonka dla dzieci i małe sakwy na bagażnik. Tam również dostępne są mapy okolicy i broszury informacyjne.
- Na przekąskę po całym dniu poleskich atrakcji polecamy hotel i restauracje Drob- jest to miejsce, którego poza dużym miastem trudno się spodziewać. Ciekawy wystrój oraz zdrowa i lekka kuchnia (pyszny chłodnik czy też deser chia z owocami) to coś, czego rzadko możemy uświadczyć w miejscach ,,przy drodze”. Tu zdecydowanie zaskoczyliśmy się na plus!