Podróże w ciąży – przemyślenia i porady

Czy dwie kreski na teście grubą kreską przekreślają podróżowanie? Oczyma wyobraźni chowasz plecak na dół szafy i zastanawiasz się, jak wytrzymasz kolejne miesiące na kanapie? Szkoda Ci tych wszystkich miejsc, których nie zdążyłaś zobaczyć?

Być może w obliczu tej ogromnej życiowej zmiany podróżowanie przestanie być tak ważne jak kiedyś. Jednak myśli o tym, jak to swoboda odkrywania już ,,nigdy nie wróci”, potrafią rozstroić nastrój nie gorzej niż hormonalny koktajl (chyba, że te dwa czorty są ze sobą w konspiracji…?). 

Spokojnie. W ciąży może być nieźle. I podróżować też się da.

podróże w ciąży wycieczka na Wawel
Czy podróżować w ciąży? Czemu nie – zawsze można poznawać swoje najbliższe okolice.

Podróże w ciąży: moje doświadczenia

Może miałam szczęście, może pewną wprawę w planowaniu wypadów, a może ograniczeń związanych z ciążą nie poczułam przez ograniczenia… związane z pandemią. Ale przyznam, że będąc w ciąży, udało mi (nam!) się zrealizować wiele fantastycznych wypadów, profesjonalnych okołopodróżniczych współprac i właściwie zachować przedciążową intensywność doświadczania nowych miejsc. 

W dzisiejszym tekście podpowiadam, jak podeszłam do tego tematu tak, żeby podróżowanie nie tylko mi nie zaszkodziło, ale wręcz pomogło przejść przez ten dziwny czas w pełnym zdrowiu- fizycznym i psychicznym. 

Uwaga: co sprawdziło się u mnie, nie musi sprawdzić się u Ciebie. Słuchaj swojego ciała, rozumu i lekarza, a dopiero w następnej kolejności opowieści z internetu (nawet jeśli są takie fajne, jak nasze :)).

górska wycieczka w ciązy - Hala Krupowa
W drodze na Halę Krupową. Jednak zmęczona 😀

Na co zwrócić uwagę, podróżująć w ciąży?

1. Po pierwsze lekarz

Tak, wiem, smrodek dydaktyczny. No ale nie oszukujmy się. Jedyną osobą, której naprawdę musisz się słuchać, jest Twój znakomity lekarz prowadzący. Piszę ,,znakomity”, bo być może chwilę Ci zajmie znaleźć sobie takiego, z którym oprócz medycznego zaufania, będzie Cię łączyło podobne podejście do życia. Lekarze to też ludzie- zakładam, że trafiłaś na takiego, którego wiedza medyczna jest bardzo dobra. Jednak poza wiedzą medyczną, każdy z nich ma jakiś zbiór doświadczeń, własnych preferencji, podejścia do ryzyka itp. Prawdopodobnie medyk, który sam lubi żyć aktywnie, będzie w stanie lepiej zrozumieć, co mówisz, kiedy pytasz ,,czy mogę chodzić po górach” niż taki, który w górach ostatnio był przed maturą. Lepiej wyobrazi sobie potencjalne ryzyka, a nawet może będzie w stanie doradzić jakieś praktyczne rozwiązania, które pomogą Ci przemierzać szlaki w trakcie ciąży. O tym często piszą dziewczyny-maratonki, które nierzadko na początku ciąży dostają ,,bana” na bieganie tylko dlatego, że trafiły na lekarza, któremu trudno sobie wyobrazić, że form biegania jest ileśnaście i że w przypadku ciąż fizjologicznych można ostrożnie kontynuować nawet taki sport. 

Warto więc konsultować z prowadzącym swoje plany i poziom aktywności. Nie powiem, że biegałam do gabinetu przed każdym wyjazdowym weekendem, ale co miesiąc karnie referowałam, co robię, a czego unikam i wspólnie ustalaliśmy, czy to ma sens. Do tego oczywiście zwykła kobieca intuicja i poprawka na samopoczucie danego dnia.

Skałki Panieńskie w Lesie Wolskim. Warto łapać każdą chwilę we dwoje ;).

2. Bezpieczeństwo ponad wszystko

Ta zasada towarzyszy naszym podróżom niezależnie od ciąży, jednak w tym czasie stosujemy ją z podwójną skrupulatnością. Przede wszystkim dostosowaliśmy wycieczki do moich możliwości i potrzeb. Udało nam się pochodzić po górach, ale w dość wolnym tempie (Tomek czasami marudził, że nudno :P). Pojechaliśmy na trzydniową objazdówkę rowerową, ale specjalnie wybraliśmy płaską i dobrze przygotowaną trasę wzdłuż polskiego wybrzeża, żeby wszystko było pod ręką. . 

W czasie pandemii mocno ograniczyliśmy korzystanie z transportu publicznego (dzięki któremu objechaliśmy kawał Polski w ostatnich 5 latach) na rzecz wypożyczonego samochodu, w którym mogłam bezpiecznie zapakować dodatkowe ,,przydasie” czy coś do jedzenia (tu uwaga – zawsze jeździmy w prawidłowo zapiętych pod brzuchem pasach – jestem w szoku, że nie jest to prawnie wymagane od ciężarnych!). 

Gdzieś w terenie…

Podróżując pociągami PKP, decydowałam się na przedział rodzinny (wystarczy mieć przy sobie potwierdzenie bycia w ciąży), w którym najczęściej jeździłam sama – co miało znaczenie w czasie COVID. Przy jakichkolwiek aktywnych wypadach, kontrolowałam tętno i nigdzie się nie spieszyłam, pozwalałam sobie też na regenerację – traktując spacer po nowym mieście trochę jak trening, po którym należy mi się chwila odpoczynku (w sam raz, żeby napisać relację!). Nawet na spokojne wyjścia w góry zabierałam pełną apteczkę, folię termiczną i generalnie różne ,,pomoce” najczęściej zarezerwowane na trudne wyprawy – tak na wszelki wypadek. Wszystko po to, żeby było najbezpieczniej jak się da. 

W tym wszystkim dobrze postawić na elastyczność – choć dziś czujesz się gotowa do wyzwań, sytuacja może się zmienić w ciągu kilku tygodni. Sugeruję nie rezerwować z wielkim wyprzedzeniem lub zadbać o możliwość modyfikacji planów w zależności od samopoczucia. Nam w zakresie spontaniczności bardzo pomogła pandemia – i tak niewiele dało się planować na zaś, więc po prostu wrzuciliśmy na luz i działaliśmy z tygodnia na tydzień. 

Na Podhalu. Elastyczność to podstawa :).

3. Poznaj medyczne podstawy

Z podróżowaniem, a szczególnie takim aktywnym jak nasze, jest trochę jak ze sportem. Dobrze je robić, ale dobrze też rozumieć fizjologiczne mechanizmy, które towarzyszą wszelkiej aktywności. Nie jestem typowym ,,biol-chemem”, ale lubię wiedzieć, co dzieje się w moim ciele – szczególnie w takim nietypowym stanie, jakim jest ciąża. Jeśli postaracie się zrozumieć chociaż podstawy fizjologii ciąży, unikniecie stresujących nadinterpretacji jakiegoś ,,symptomu” lub będziecie w stanie konstruktywnie rozmawiać z ludźmi, którzy absolutnie wszystko Wam odradzają :). Kiedy podzieliłam się z koleżanką informacją o tym, że jadę w góry, dostałam pytanie ,,jak się chodzi w górach w ciąży?”, okraszone nutką wątpliwością czy to w ogóle rozsądne. Jeśli będziecie mieć chociaż podstawowe zrozumienie procesów fizjologicznych, takie komentarze Was nie zniechęcą i dziękując za wyraz troski ;), spokojnie wytłumaczycie, czemu to może być bezpieczne.

W Lublinie. Choć brzucha jeszcze nie widać, nie szarżowaliśmy.

O jakiego typu medycznych podstawach mówię? Np. dobrze wiedzieć, że w czasie ciąży zwiększa się wydzielanie hormonu zwanego relaksyną, który ma przygotować więzadła i ścięgna do wzrostu brzucha, a potem przejścia dziecka przez kanał rodny. Skutek uboczny to ,,rozluźnienie” w stawach, co może przekładać się na skłonność do kontuzji – niby fajnie być ,,elastycznym”, ale niekoniecznie na górskim szlaku, w kostce lub stawie skokowym. Wiedząc to, można się odpowiednio przygotować i ograniczyć ryzyko takiej kontuzji – np. zakładając wyższe buty, wędrując z kijkami czy wybierając trasy o stabilnym podłożu. Zaznajomienie z takimi ciekawostkami ma więc bardzo praktyczne zastosowanie.

Na szlaku na Halę Łabowską. Spanie pod namiotem w ciąży? Jeśli tylko ktoś wniesie go na górę… 😉

4. Ciąża to nie czas na eksperymenty

Ciąża, szczególnie ta pierwsza, to sam w sobie jeden wielki eksperyment. Po co dokładać nowych zmiennych? Ja wyszłam z założenia, że robię maksymalnie to, co już znam, a i temu dokładnie się przyglądam. Miałam to wielkie szczęście, że nie narzekałam na żadne znaczące objawy ciąży i przez większość czasu towarzyszył mi wysoki poziom energii. Dlatego też nie bałam się pojechać na rower czy nocować pod namiotem. Ale. Żadna z tych rzeczy nie była dla mnie nowością, doskonale wiedziałam, jak ,,standardowo” znoszę takie wycieczki i myślę, że umiałabym wyłapać ,,nietypowe” sygnały płynące z mojego ciała. Korzystaliśmy z wcześniejszych doświadczeń – i tak np. do nocowania w namiocie wzięliśmy nasz najlepszy sprzęt i na wszelki wypadek sporo różnych rzeczy, których normalnie byśmy nie uwzględnili. Spaliśmy też w pobliżu schroniska, gdyby z jakiegoś względu potrzeba było wejść do środka. Podobnie z rowerami – pozwoliłam sobie na kilka spokojnych wycieczek, bo rower to mój żywioł i doskonale się w nim czuję. 

Ćwilin w Beskidzie Wyspowym. Wypady w góry są zbawienne dla osób mieszkających w zasmogowanych miastach (czyli właściwie dla każdego).

Jednocześnie darowałam sobie inne przyjemności, których nie testowałam zbyt często przed ciążą – bałam się braku doświadczenia. Mogłabym np. wjechać kolejką na Kasprowy i pospacerować tatrzańskimi graniami, ale od ponad roku nie byliśmy na tatrzańskim szlaku – nie wiem, czy moje stawy dałyby radę na kamienistej trasie i jak zniosłabym takie wysokości, więc zdecydowałam się tego nie sprawdzać.

Podobnie będzie w przypadku wojaży zagranicznych – zmiany klimatu, inna kuchnia czy nieznana flora bakteryjna mogą sporo namieszać w organizmie. Chyba nie próbowałabym w tym okresie mniej znanych mi kierunków- będzie na to czas :).

Trasa rowerowa R10 Władysławowo – Krynica Morska. Rowerowa objazdówka z sakwami w ciąży? Zaliczona 🙂

5. Pozytywne podejście

Dla mnie ważne było wyjście z założenia, że skoro nie mam medycznych przeciwwskazań do podróżowania, a jest ono niesamowitą odskocznią w moim życiu, to zamiast na każdym kroku o wszystko się trząść- po prostu pozwolę sobie na tą przyjemność. I to bez poczucia winy, choć w ramach zasad, które podpowiadała mi intuicja. Nasze aktywne formy oglądania świata pozwalają wzmocnić mi ciało, a to, że miałam szczęście robić to regularnie, od samego początku ciąży, powodowało, że spokojnie przyzwyczajało się do coraz większego wysiłku, jakim jest noszenie dodatkowego ciężaru. Ruch pozwalał mi unikać bólu i opuchlizny, obniżyć poziom stresu czy spowolnić tempo przybierania na wadze- słowem, masa pozytywów dla mnie i dziecka :). Jestem pewna, że gdybym położyła się na kanapie, nagle zdziwiłabym się, jak niesprawna się stałam – o ogromnym zmęczeniu okołoporodowym nie wspominając :).

W ciąży z wizytą w Muzeum Oscypka w Zakopanem. Oscypka nie było dane posmakować, ale dobrze się bawiłam :).

Świeże powietrze, nowe bodźce, przygoda – to działa dobrze nie tylko na fizjologię, ale i umysł. W moim przypadku nawet mikro-wypady czy szybka zmiana otoczenia robiły mi bardzo dobrze na głowę, którą czasami przytłaczała wizja tego, że oto ,,już nic nie będzie tak jak kiedyś”. Endorfiny, które wtedy czułam, z pewnością służyły również dziecku. Zamiast myśleć o tym, że już koniec z długimi rowerowymi wyprawami, skupiłam się na tym, że jest jeszcze tyyyyyle miejsc, których nie widziałam, a które mogę poznawać choćby i w ciąży.

Dolinki Krakowskie w ciąży – jakby nie było miejsca na porodówce, zawsze można próbować w jaskini… 😉

Podróże w ciąży: praktyczne wskazówki przy planowaniu wycieczki:

  • Częściej przemieszczaliśmy się samochodem – poza profilaktyką covidową, jednak to wygoda, możliwość podjechania pod drzwi czy zabrania dodatkowego bagażu (którego nie trzeba dźwigać) jest sporym ułatwieniem. Przy podróży samochodowej warto zadbać o to, żeby odcinki nie były zbyt długie – dobrze jest móc zmienić pozycję, rozprostować nogi, szczególnie jeśli puchną. 
  • Ceniłam sobie też opcję pociągową (wagon rodzinny to mistrzostwo!) z dostępną cały czas toaletą oraz Warsem :). Zawsze mogłam wstać i poruszać się, jeśli poczułam, że mi to potrzebne. 
  • Nie napychaliśmy programu wycieczki po brzegi – zakładaliśmy, że szlaki pokonam wolniej niż pokazują znaki, że czasami muszę odpocząć w kawiarni lub że zasapię się, wchodząc po schodach i gdzieś na chwilę przysiądę. Na luzie. 
  • Zwracaliśmy większą uwagę na standard noclegów – pamiętajmy, że w ciąży można być bardziej podatnym na infekcje.
  • Bardzo ściśle stosowaliśmy się do COVID-owych zaleceń i tego samego oczekiwaliśmy od innych. Serdecznie mnie nie obchodzą prywatne poglądy o koronawirusie, którymi czasami częstowała mnie obsługa czy towarzysze podróży, bo nie zamierzam na dziecku i sobie testować tego, czy to jest czy nie jest spisek Billa Gates’a ;). Zdarzało mi się upominać osoby w moim otoczeniu i argument ciąży najczęściej jednak uciszał nawet wojujących korona-sceptyków. 
Rezerwat Pazurek na Jurze. Kijki pomagają złapać równowagę, gdy brzuch zaczyna przeważać.

Co udało nam się zobaczyć, będąc w ciąży?

Cóż, całkiem dużo, biorąc pod uwagę towarzyszące nam okoliczności pandemiczne i to, że trzeci trymestr wypadał w zimę. 

Dolina Białego w Tatrach. W Tatry w ciąży? Można, byle na spokojnie 🙂

Ach, amplituda temperatur tych wszystkich wyjazdów to ponad 40C – w Wielkopolsce (1. trymestr) grzały nas temperatury pow. 30C, a z kolei w Ojcowie załapaliśmy się na poniżej -10C (3. trymestr). Obie skrajności tolerowałam nieźle, choć bardzo pilnowałam żeby się nie przegrzać / wychłodzić. Do tego cały czas regularnie spacerowałam po Krakowie, dając sobie czas na przyzwyczajenie się zarówno do upałów, jak i mrozów- obserwując, czy zauważam jakieś nietypowe reakcje organizmu. 

Dolina Kościeliska. Przy Schronsku Ornak. Pamiętajcie, żeby ubierać się ciepło!

Podróże w ciąży: co zaobserwowałam w czasie podróży – innego niż zazwyczaj?

Ogólnie naprawdę nie mogę narzekać- całą ciążę czułam się naprawdę rewelacyjnie, powiedziałabym nawet, że moja ciąża miała mocno niespektakularny przebieg :). 

Natomiast starając się być uważną na zmiany, zaobserwowałam następujące (nie znaczy, że muszą wystąpić u Ciebie, ale może warto wiedzieć, czego można się spodziewać):

  • O wiele bardziej chciało mi się pić. Nieważne, czy byliśmy tego dnia bardzo aktywni czy raczej wygodnie przemieszczaliśmy się samochodem- bardzo szybko mnie suszyło. Na 15-kilometrowy spacer w listopadzie (ok 5-10 C) zabierałam ponad 2 litry wody i rzeczywiście je wypijałam. Założyłam, że moje ciało tego potrzebuje i bardzo pilnowałam, żeby Tomasz zawsze miał dla mnie baniaczek z wodą (w końcu się na coś przydał :D). Do tego mieliśmy ze sobą zawsze jakieś pełnowartościowe przekąski i kanapki – szczególnie ważne w okresie zamknięcia gastronomii.
  • Po długich dniach ,,w akcji” pobolewał mnie odcinek krzyżowy – to całkiem normalne, w ciąży ma się tendencje do lordozowania pleców. Szybko skonsultowałam temat z fizjoterapeutą i stosowałam się do zaleceń tak, aby w trakcie odwiedzania nowych miejsc nie uskarżać się na plecy jak jakaś staruszka :). Wystarczyło nauczyć się kilku ćwiczeń odciążających plecy oraz regularnie korzystać z piłki. 
  • Z biegiem czasu coraz dłużej zajmowała mi regeneracja. Po weekendzie spędzonym na prostych szlakach w górach, potrzebowałam jednego-dwóch dni, żeby sobie odpocząć w bardziej kanapowej odsłonie. I spoko :), pozwalałam sobie na to. Poza taką bierną formą odpoczynku, dołączałam też delikatne ćwiczenia z jogi i programów dla ciężarnych- żeby pozbyć się nieprzyjemnych napięć w ciele.
  • Pod górkę wchodziło mi się bardzo ciężko, naprawdę szybko się męczyłam- i to jeszcze na długo zanim zaczęłam przybierać na wadze. Jednocześnie wydolność płuc testowana na basenie była w jak najlepszej normie. Wiedząc to, planowaliśmy naprawdę spokojne górskie trasy, ze schroniskami pod drodze. 
  • Wiadomo- z czasem coraz częściej potrzeba ,,skoczyć za drzewko”- w terenie po prostu się potrzebą nie przejmowałam, w mieście zwracałam uwagę na każde potencjalne miejsce z toaletą ;). Przypadkiem się tym nie stresujcie- myślę, że mało kto odmówi ciężarnej bezpłatnego dostępu do ubikacji.
Skałki Twardowskiego na 2 tygodnie przed porodem.

Nie możesz podróżować? Nie martw się!

Jeśli Twój przebieg ciąży nie pozwala obecnie na podróże- nie katuj się tą myślą. Choć ja czułam się cały czas świetnie i teoretycznie mogłam jechać, dokąd chciałam, co chwila pojawiały się nowe zakazy związane z COVIDem, które krzyżowały mi plany. Czasami przechodziła mi przez głowę myśl, że oto ostatnie podrygi ,,wolności” zostają mi odebrane, bo przy zamkniętych hotelach i gastronomii wiele nie popodróżujemy. 

Dolina Racławki. Tylko spokój może nas (w tym ciążowym szaleństwie) uratować!

Po pierwsze- takie emocje są okej i pozwól sobie na nie :). Po drugie, pomyśl, że te 9 miesięcy, a nawet 2-3 lata z małym dzieckiem to tylko epizodzik w porównaniu z resztą życia (ja planuje być aktywna do 90tki!). Może po przerwie będzie smakować lepiej? Po trzecie, można się pocieszyć, że podróżnicze przygody mogło uniemożliwić coś innego- np. paskudnie złamana noga, która też by Cię uziemiła. To ja już wolę tę ciążę, przynajmniej coś z niej dobrego wynika- a Ty :)? Na koniec dodam, że czas, kiedy akurat nie mogę nigdzie jeździć, wykorzystywałam do porządkowania wspomnień (i pisania zaległych wpisów…) oraz do… planowania kolejnych wypadów. Edukowałam się w zakresie bezpiecznych wycieczek z maluchem, robiłam rozeznanie w atrakcjach bliżej domu, na które możemy się zdecydować również na końcówce ciąży albo po prostu czytałam książki krajoznawcze. Na to przecież też będzie potem mało czasu :). 

A jak Wasze doświadczenia podróży w ciąży? Udało się wpleść jakieś wycieczki w ten ,,,błogosławiony” okres? A może zupełnie zmieniły Wam się wtedy priorytety i nawet nie czułyście potrzeby podróżniczego doświadczania? Dajcie znać w komentarzach!

Data ostatniej aktualizacji:

Kategoria: Polska

Pomagamy Wam zaplanować udane wycieczki od 2015 roku, a nasze teksty zawsze były i będą za darmo.

Jeśli uważasz, że warto docenić naszą pracę postaw nam kawkę. Dziękujemy!

6 komentarzy do “Podróże w ciąży – przemyślenia i porady”

  1. Przeczytałam i jak tylko choroba lokomocyjna uaktywniona przez ciążę mnie opuści to mam zamiar się stosować do porad. No, może kajaki sobie odpuszczę – po zeszłorocznym dachowaniu nie jestem pewna czy to dobry pomysł w ciąży 😉

    Mam nadzieję, że moje dziecko będzie chciało podróżować choć troszkę jak Pogodzinek i jak w ciąży się nie uda, to odbijemy sobie po! 🙂

    Dużo zdrowia dla Was 🙂

    Odpowiedz
    • Też się baliśmy choroby lokomocyjne, ale jak na razie Pogodzinek jej nie ma, i żeby tak pozostało. I Tobie też życzymy tego samego🙂

      PS. podczas naszego spływu po Nidzie raczej nie dało się wywrócić, raczej trzeba było pchać kajak;) Jednak każda rzeka jest inna i rzeczywiście nie wszędzie warto pchać się w ciąży;)

      Dziękujemy i pozdrawiamy🙂

      Odpowiedz
  2. Bardzo fajny wpis, super się czyta szczególnie że jestem w końcówce ciąży i lada dzień nasz mała powinna się pojawić na świecie.
    My przez cały 3 trymestr byliśmy uziemieni przez komplikacje, a w pierwszym wybraliśmy tylko krótkie wycieczki o niedalekim zasięgu.
    Mimo to udało się zobaczyć parę fajnych miejsc. Z bliskich destynacji rezerwat zimny dół, Rezerwat kajasowka, dolinki krakowskie. Z dalszych udało się odwiedzić Płock, Toruń, Bory Tucholskie, Mazury i Tum.
    Czekam teraz o wpis o podróżowaniu z maluszkiem.

    Odpowiedz
    • Przede wszystkim – trzymamy kciuki za gładkie rozwiązanie i zazdrościmy przeżywania tych pierwszych chwil razem, są naprawdę magiczne 🙂
      Zdrowie zawsze najważniejsze, myślę, że udało Wam się zobaczyć naprawdę sporo fantastycznych miejsc w tym roku!
      Wpis o podróżowaniu z niemowlakiem się szykuje – a może będzie to nawet coś dłuższego, niż tylko wpis…?

      Odpowiedz

Dodaj komentarz