Lizbona zgodnie z przewidywaniami wywarła na nas bardzo pozytywne wrażenie. Zarówno na wiosnę jak i na jesieni jest tu pogodnie, a przed ewentualnym gorącem chroni rzeka Tag. Promienie słońca wypełniają bulwarową Rua Augustę, nagrzane ściany w wąskich uliczkach Bairro Alto przyjemnie oddają ciepło, a architektura w kolorach bieli, ecru i żółci zdaje się rozświetlać przestrzeń, idealnie współgrając ze złocistymi wypiekami piętrzącymi się w oknach cukierni – to wszystko sprawiło, że Lizbonę zapamiętaliśmy jako złocistą, ciepłą i jasną. Oraz wielowymiarową.
Dzięki nietypowemu położeniu na kilku wzgórzach, szerokiej linii rzeki Tag i płaskiej dzielnicy Baixa, urok Lizbony da się podziwiać z kilku różnych perspektyw – zarówno od strony wody, przy okazji rejsu po rzece, nad filiżanką kawy, z perspektywy kawiarnianego stolika, jak i z jednego z licznych tarasów widokowych (miraduro), z których oko cieszyć można niesamowitymi widokami.

Burżujska Baixa
Jest też wymiar historyczny – centrum Lizbony zostało zniszczone w XVIII wieku przez trzęsienie ziemi i wynikające z niego powodzie oraz pożary. Miasto odbudowano już na modłę majętnie europejską, z wyraźną osią wiodącą od Parku Edwarda VIII przez pomnik markiza de Pombal, spoglądającego z ogromnego cokołu na swoje własne dzieło rekonstrukcji miasta, dalej wzdłuż Avenida de Liberdade, przypominającej paryskie Champs d’Elysee, przez place Praca Restauradores i Praca Dom Pedro IV, kończąc na przestrzennej Rua Augusta, która prowadzi prosto do Praca do Comercio i bramy do wody, upamiętniającej odbywający się na placu rozładunek towarów.
Ta trasa to rozmach, przestrzeń, smak, klasa, i nawiązania do światowej historii miasta.
Pomniki ozdabiają wizerunki słoni i rzadkich roślin, w witrynach sklepowych pyszni się markowy asortyment, a elegancko ubrani goście niespiesznie popijają kawę przy stoliku w samym centrum deptaka.
Klimatyczna Alfama
Jednak wystarczy wspiąć się na wzgórza dzielnicy Alfama, aby egzotyczne wizerunki zastąpiły wszechobecne portrety św. Antoniego, a blichtr szerokich promenad ustąpił miejsca zaułkom najstarszej dzielnicy Lizbony, w której mieszkali mniej zasobni obywatele miasta i mniejszości narodowe.
Tu ciągle góruje Zamek św. Jerzego (Castelo Sao Jorge), którego ruiny i dzika zieleń nabierają dodatkowego uroku późnym popołudniem.
Roztacza się z niego imponujący widok na całą Lizbonę, choć zachód słońca lepiej podziwiać z pobliskiego Miradouro de Santa Luzia.
Ten punkt widokowy z niewielkim basenem, kwitnącymi krzewami i wyłożonymi słynnymi portugalskimi kafelkami siedziskami stanowi ulubiony punkt spotkań okolicznych mieszkańców, którzy przesiadują tam całymi wieczorami.
Ci, którzy nie mogą pozwolić sobie na luksus tak malowniczego lenistwa, powinni powłóczyć się po alfamskich dróżkach i podwórkach, przy okazji natykając się na niepozorne, acz przepyszne knajpki, prowizoryczne kapliczki i wylegujące się u stóp św. Antoniego portugalskie koty.
Warto też wybrać się na Targ Złodziei, odbywający się za kościołem Sao Vincente di Fora dwa razy w tygodniu. To uroczy bazarek, gdzie wśród różnych rupieci można czasem upolować prawdziwe perełki!
Bairro Alto w rytmie fado
Jeszcze inny charakter ma Bairro Alto, początkowo surowo rządzone lenno jezuickie, z czasem dzielnica biedoty, aż w końcu mekka intelektualistów, a dziś- artystów, restauratorów i designerów.

Choć trzeba przygotować się na podejścia pod górkę, ta dzielnica to idealna propozycja na wieczór spędzony przy lampce wina lub fado, rozbrzmiewającym w prawie każdym lokalu (z różnym efektem artystycznym).
Po nacieszeniu się widokiem na Miradouro de Sao Pedro de Alcantara proponujemy kolację w odchodzących od Stacji Rossio schodkach – Calcada do Docque. Stoliki barowe i restauracyjne rozstawione są na ich całej długości, pozwalając konsumować zarówno posiłek, jak i nocną panoramą miasta.
Lizbona współczesna
Nawet miłośnicy nowoczesnej architektury znajdą w Lizbonie coś dla siebie. Przed EXPO w 1998 roku, wielkim narodowym manifestem odrodzenia portugalskiej ekonomii, przerobiono dawne przemysłowe tereny w nowoczesną dzielnicę z Parkiem Narodów, oceanarium, kasynami czy Wieżą Vasco Da Gamy. Kolejna nowa twarz Lizbony i kolejny jej wymiar- tym razem monumentalny symbol podźwignięci z lat dyktatury, ponownego otwarcia na Europę i unowocześnienia się kraju.

Belem – wrota do Wielkiego Świata
Wycieczka do Belem stanowi atrakcję samą w sobie – to właśnie stąd wypływano odkrywać niezmierzone oceany, o czym przypominają zarówno ogromny Pomnik Odkrywców w kształcie statku, jak i imponująca mozaika mapy portugalskich odkryć.
Fasada Mosteiro dos Jeronimos (Klasztor Hieronimitów) robi niesamowite wrażenie już z zewnątrz, jakby pokryta jakąś misterną koronką, jednak polecamy zajrzeć również do środka, gdyż krużganki i przepiękna katedra, będąca miejscem spoczynku wybitnych portugalskich osobowości (np. Vasco da Gamy czy wieszcza Pesoa), to jedne z siedmiu cudów Portugalii wpisanych na listę UNESCO.

Zarówno klasztor, jak i Wieża w Belem stanowią przykład uniklanego stylu manuelińskiego, w którym przeplatają się wpływy europejskiego gotyku z arabską ornamentyką czy dekoracjami inspirowanymi egzotycznymi podróżami. Wszystko to niezwykle bogate, ale w tym bogactwie nieprzytłaczające, raczej delikatne, filigranowe i pnące się ku górze. Po prostu piękne.

Lizbońskie rarytasy
Energię na zwiedzanie dostarczą lizbońskie specjały- nasze ulubione owoce morza, przyrządzone na najprostszym grillu, bez zbędnych udziwnień, które mogłyby zdominować subtelny aromat morza oraz lizbońskie wypieki serwowane do mocnej, czarnej kawy, z przodującymi w naszych rankingach pasteis de nata.
Choć najsłynniejsza kawiarnia serwująca te niewielkie chrupiące cudeńka znajduje się w Belem, zamiast stać w długiej kolejce turystów, można spróbować którejś z niewielkich cukierni znajdujących się w bocznych uliczkach dzielnicy Baixa, w których godzinami przesiadują lokalsi.
Na wieczór zaś klasyczna lampka portugalskiego wina i słodkie czereśnie, a dla szukających „mocniejszych” wrażeń łyk likieru czereśniowego ginjinha właśnie, serwowanego koło Stacji Rossio.
A gdy ciągle Wam mało…
Lizbona to wiele małych smaczków, które trudno spotkać gdziekolwiek indziej, wliczając kultowe już żółte tramwaje i trochę mniej widoczne, ale równie interesujące „elevadas” czyli windy, które ułatwiały życie w pagórkowatym mieście. Z ciekawostek polecamy Elevador de Santa Justa, którym wyjeżdza się obok ogromnego, zniszczonego przez trzęsienie ziemii i nigdy nie odbudowanego Carmo Convent (Konwent Karmelitów).
Ponadto warto wybrać się na sobotni targ na Praca da Figuiera (plac figowca) oraz spalony w 1954 r. Igreja de Sao Domingos, być może jedno z najciekawszych kościelnych wnętrz w mieście.
Jak wspominaliśmy pobieżnie w opisie dzielnicy Alfama, dwa razy w tygodniu na tyłach kościoła św. Wincentego odbywa się Feirra da Ladra, czyli targ złodziei.
Znajdziemy tu wszystko- od staroci po niekompletne zestawy do kawy, zakurzone gramofony, pojedyńcze kafeli, pamiątki i bibeloty. Warto pomyszkować między stoiskami- w sobotę napotkamy więcej turystów, natomiast wtorki bywają spokojniejsze. Oczywiście nazwa jest już tylko historyczna, choć oczywiście na kieszonkowców zawsze warto uważać.

Historia opowiedziana w kafelkach
Na osobne wspomnienie zasługują portugalskie kafelki, zwane azulejos. W Portugalii, pojawiły się kolo XV wieku, inspirowane hiszpańsko-arabskimi terakotami. Na przestrzeni dziejów na ich styl miały również wpływ techniki flamandzkie, jednak zachowały one swoją odmienność. Do dziś zdobią fasady wielu domów, przedstawiając zarówno finezyjne motywy geometryczne lub roślinne, jak i sceny rodzajowe, często związane z danym budynkiem.
Ciężko spotkać taki sam wzór na dwóch osobnych kamienicach, choć warto postawić sobie taki cel, bo eksploracja zapomnianych zakątków miasta i dokładne przyglądanie się fajansowym ozdobom wzbogaci pobyt w Lizbonie.

Poziomym odpowiednikiem azulejos są empedrados, czyli biało-czarne mozaikowe chodniki, które można spotkać nie tylko w samej Lizbonie, ale również w wielu byłych tertoriach zamorskich Portugalii. Z pewnościa dodają miastu sznytu.
O Lizbonie możnaby długo pisać, a lista przepięknych obiektów, którymi zachwyciliśmy się podczas naszego pobytu jest zdecydowanie dłuższa niż powyższy tekst. Dlatego warto tu przyjechać i wybrać wśród lizbońskiej mozaiki to, co najciekawsze dla nas samych.

Życzymy ,,Bom Dia” (miłego dnia) w Lizbonie!
DODATKOWE INFORMACJE:
- Do Lizbony lata coraz więcej tanich przewoźników z wielu miejsc Polski
- Ciekawą opcją jest dobowa karta na transport publiczny (wliczając elevados i żółte tramwaje), co może przydać się w czasie wycieczki do oddalonego od centrum Lizbony Belem lub do dzielnicy EXPO. Poza tymi wyjątkami Lizbonę warto przejść, bo choć pagórkowate jest to miasto bardzo przyjazne spacerowiczom. W ten sposób zobaczymy naprawdę najwięcej.
- Z Lizbony można udać się na jednodniową wycieczkę do Sintry- polecamy naszą relację.
tak, wspaniałe klimatyczne miasto, do którego chce sie wracać 🙂 Mnie uzależniło
pełna zgoda!
Urocze uliczki Alfamy i widoki przepiękne,w lekko odległym miejscu restauracyjka Geographic która serwuje portugalskie dania,warto spróbować bo przepyszne…Udało mi się również być w Sintrze,okolicznych zamkach i ogrodzie botanicznym.Kilka plaż w okolicy i widoki z klifów niezapomniane i godne polecenia
Lizbona jest świetna. Przed wyjazdem spodziewałem się kolejnej nudnej europejskiej stolicy, a na miejscu ogromne zaskoczenie. Dzielnica Baixa może troszkę zbyt wielkomiejska jak na mój gust, ale urok Alfamy i Bairro Alto w pełni to rekompensuje. Jak ktoś jeszcze nie był, to zdecydowanie polecam. A jak ktoś był, to już chyba polecać nie trzeba 😉
Naszym zdaniem to europejski Kopciuszek- zawsze trochę na uboczu, ale jak się przyjrzeć, to zachwyca!