Szlak na Trzydniowiański Wierch zimą

Tej zimy nie mamy szczęścia do weekendowych wypadów. Najpierw zwichnięta kostka, potem nie dopisywała pogoda, a gdy byliśmy gotowi do akcji, akurat gór nie było ,,pod ręką”. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy przepuścili jedną z ostatnich możliwości zimowego górskiego wyjścia.

Prawie zupełnie sami na szlaku, czyli zalety siarczystego mrozu.

Cudem zarezerwowany w Dolinie Chochołowskiej pokój oczekiwał nas w jeden z najbardziej pogodnych dni tej zimy. Ta relacja wyszła krótka, bo i wycieczka była szybka: raz-dwa na Trzydniowiański Wierch i z powrotem do schroniska. Gotowi? Ruszajmy!

Czemu warto wybrać się na Trzydniowiański Wierch zimą?

Przede wszystkim to trasa względnie bezpieczna. Wysoki na 1758 metrów szczyt należy do uważanego za bezpieczniejsze pasma Tatr Zachodnich, szlak zaś przebiega granią, co zmniejsza ryzyko lawin.

Iść, ciągle iść, w stronę szczytów…

W mroźny i słoneczny dzień zagrożenie lawinowe szacowano na pierwszy poziom, co zachęcało do bezpiecznej wycieczki.

Że też w takich warunkach jest życie…

Ponadto trasa jest względnie krótka (wariant najbezpieczniejszy to ten zaczynający się 20 minut przed schroniskiem), a bliskość schroniska w Dolinie Chochołowskiej daje komfort bezpiecznego schronienia w razie zmiany pogody. Oczywiście jeśli mowa o zimowym wyjściu, koniecznie trzeba być dobrze przygotowanym- nawet na tak krótką trasę.

Kierunek Trzydniowiański Wierch

Zimowy wypad w Tatry rozbiliśmy sobie na dwa dni, z noclegiem w Dolinie Chochołowskiej dla poczucia górskiego klimatu, jednak spokojnie można zrobić tą przechadzkę na raz.

Dolina Chochołowska pod śniegową pierzynką

Najpierw oczywiście lekko nużący odcinek Doliną Chochołowską.

Można i tak- rowerem przez dolinę, a potem z deską lub nartami pod górę. Zimowe szaleństwo zna wiele odcieni 🙂

Przyznajemy, uroku jej nie brakuje, szczególnie zimą, ale niestety zbyt często jest naszym punktem startowym i czasem mamy wrażenie, że znamy już jej każdy fragment. No nic, trzeba chodzić, przynajmniej póki nie wybudują jakiejś kolejki dla ceprów. ;).

Po dojściu do Polany Trzydniówka (geneza nazwy nieznana, ale, przyznajcie, aż się prosi o jakąś sprośną legendę ;)), odbiliśmy na czerwony szlak- wedle znaków ledwie 2 godziny dzieliły nas od szczytu. Tu natomiast zaczęły się pierwsze trudności- podejście było strome, zacienione i prowadziło przez las.

Przy mocno ujemnych temperaturach spacer rano po zacienionym szlaku jest sporym wyzwaniem. Szczęśliwie podejście porządnie nas rozgrzało.

Żadnej nadziei na piękne widoczki, nasz ulubiony pretekst do przystanięcia i odsapnięcia choć na chwilę, żadnych promieni słońca zagrzewających do walki- mozolne tatrzańskie podejście w najczystszej postaci, w trakcie którego ciągle musieliśmy przypominać sobie, że przecież my to wszystko tak bardzo lubimy ;).

,,Chodź, na górze delicja!”

Niech ten opis Was jednak nie zniechęca- trzeba przeć przed siebie, brnąć do przodu, noga za nogą, krok po kroku, bo każdy las się kiedyś przerzedza i… tak, tak, oczom ukazały się tatrzańskie ,,delicje” (komuś podejście najwyraźniej narobiło apetytu ;)).

Szlak na Trzydniowiański Wierch jest bardzo malowniczy!

Doskonała widoczność i krajobrazy, ciepłe marcowe słońce, masa śniegu i spokój na szlaku- po takie chwile wychodzi się w trasę!

Może to bita śmietana, może tatrzańskie szczyty 😉
Marcowe słońce robiło różnicę.
Było przepięknie!

Zimowa poezja na Trzydniowiańskim Wierchu trwała i trwać by mogła bez końca, gdyż na szczycie słonko miło przygrzewało.

Dzięki temu pobiesiadowaliśmy dłuższą chwilę, podziwiając pobliskie ośnieżone szczyty, a nawet odległą Babią Górę i Pilsko w Beskidzie Żywieckim.

A kogoż widać w oddali?

Cieszyliśmy się widokami, ile daliśmy radę, jednak w pewnym momencie słodkości i termos z herbatą przestały wystarczać. Ciężko było rozpocząć schodzenie w dół z Trzydniowiańskiego Wierchu, na pocieszenie wciąż jeszcze dłuższą chwilę odprowadzał nas iście smakowity widok na malownicze Tatry Zachodnie.

Zimowa chwilo trwaj!

Powoli zbliżaliśmy się do Doliny Jarząbczej, o której pisaliśmy już tu [LINK], polecając ją uwadze tych, którzy dopiero stawiają pierwsze górskie kroki. W schronisku w Dolinie Chochołowskiej, przy porcji ciepłej szarlotki, zakończyliśmy nasze wyjście na Trzydniowiański Wierch zimą. Baterie naładowane, można wracać do miejskiej szarości przedwiośnia!

Szlaki w Tatrach na zimę

Jakie inne trasy polecilibyśmy na zimowe wyjście? Pamiętajcie: najważniejsze to wybierać trasy z możliwie najniższym zagrożeniem lawinowym. Wybaczcie smrodek dydaktyczny, ale w zimę naprawdę nie ma sensu ryzykować. Zwykłe zwichnięcie kostki może w zimowych warunkach skończyć się niewesoło, o innych okołolawinowych atrakcjach nie wspomniając…

Zachęcamy do zimowych wędrówek!

Wybierajcie więc szlaki położone niżej, najlepiej częściowo w lesie lub niezbyt strome. My przetestowaliśmy do tej pory następujące opcje:

  1. Dolina Jarząbcza- dla początkujących, rodzin z dziećmi, pomysł na zimowy spacerek
  2. Gęsia Szyja- ze spektakularnymi widokami na Rysy
  3. Grześ- trudność podobnie jak podejście pod Trzydniowiański Wierch.
  4. Nosal- szybkie wejście z Kuźnic (nieopisane, acz warte polecenia, szczególnie dla początkujących)
  5. Sarnia Skała
  6. Dolina Gąsienicowa (można dojść drogą)
  7. Skitoury na Kasprowym- to zdecydowanie opcja dla zaawansowanych tropicieli przygód i wprawnych narciarzy. Polecamy pierwsze wejście z doświadczonym instuktorem, który fachowo oceni możliwość np jeżdżenia w śnieżnym puchu.

Pamiętajcie aby zawsze sprawdzić aktualne wiadomości pogodowe! Udanych wycieczek!

Data ostatniej aktualizacji:

Kategoria: Małopolskie, Polska

4 komentarze do “Szlak na Trzydniowiański Wierch zimą”

  1. Od dawna mi się marzy taki trekking z aparatem ! W Zakopanem byliśmy kilka lat temu i do dzisiaj pozostał niedosyt po nie zdobytych rysach, a o widoku śniegu na szczytach to już nie wspomnę 🙁

    Odpowiedz
  2. Świetny wpis i piękne zdjęcia!
    Fajnie, że opisujesz przede wszystkim bezpieczne miejsca. W zimie w Tatrach nie brakuje bezmyślności i niepotrzebnego ryzyka.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz