Podlaskie Green Velo. Hit czy kit? Rowerem przez Suwalszczyznę i Podlasie

Wolicie odpoczynek nad wodą, w lesie czy na wsi? A gdybyśmy powiedzieli, że jest w Polsce miejsce, w którym można mieć to wszystko? Brzmi świetnie? Zapraszamy więc do województwa podlaskiego, gdzie można zarówno doświadczyć życia na wsi, pędzić rowerem przez niekończące się zielone połacie lasu, jak i obserwować niezwykłą przyrodę jezior, rzek oraz bagien. Zapraszamy na Green Velo!

[toc]

Najpiękniejsze krajobrazy polskiej przyrody zdecydowanie zapadają w pamięć!

Podlaskie to też interesująca historia styku wielu kultur i religii. Polskie wioski, prywatne magnackie miasta, żydowskie sztetle, trakty handlowe i wpływy wschodnich kultur- po drodze można zabawić się w prawdziwego tropiciela lokalnych historii.

Tykocińska syangoga cudem uniknęła zniszczenia. To jeden z najcenniejszych zabytków Podlasia.

A gdy pogoda dopisze i uda się zażyć trochę ruchu- przepis na udane wakacje gotowy! Tym razem pedałowaliśmy przez trzy parki narodowe- Wigierski, Biebrzański i Narwiański, pokonując trasę z Suwałk do Białegostoku. W prostej linii to dystans około 120 km, nam jednak wyszło prawie 300 km wykręconych w trasie.

Jechaliśmy głównie szlakiem Green Velo, o którym dużo się ostatnio mówi. Czy zdał egzamin? Czy polecilibyśmy go teściowej ;)? Przekonajcie się z naszej relacji!

Sielsko-anielskie Podlasie :)!

Green Velo, czyli rowerowa autostrada przez Podlasie

Nasza przygoda rowerowa opierała się w głównej mierze na Green Velo, ale spory odcinek przejechaliśmy też Podlaskim Szlakiem Bocianim. Sporadycznie zbaczaliśmy również na lokalne szlaki rowerowe, których na Suwalszczyźnie i Podlasiu nie brakuje. Gorąco polecamy ten region do rowerowej przygody- przepiękne krajobrazy, bezpieczne i mało uczęszczane szlaki oraz możliwość skorzystania z wielu nie-rowerowych atrakcji czyni te okolice prawdziwie łakomym kąskiem dla każdego kolarza. Będą Państwo zadowoleni!

Proponowaną przez nas trasę z pewnością można by przejechać szybciej- tylko po co się spieszyć?

Zaprawieni w bojach mogą zmierzyć się z trasami prowadzącymi przez całe województwo, a początkujący urozmaicać sobie trasę kąpielami w jeziorach czy przerwami na podziwianie przyrody. Dla ułatwienia dla jednych i dla drugich podzieliliśmy całość naszej trasy na etapy, co może przydać się w planowaniu indywidualnego wypoczynku- a więc, zaczynamy!

Etap 1: Okolice jeziora Wigry

Na rozgrzewkę podjechaliśmy szlakiem Green Velo z Suwałk w okolice Wigier, aby na spokojnie pokrążyć po okolicy i poznać wigierskie krajobrazy. W ramach naszego Wyzwania Parków Narodowych chcemy zobaczyć wszystkie najcenniejsze przyrodniczo regiony Polski, zdecydowaliśmy się więc na pętlę zielonym szlakiem wokół jeziora Wigry. Z pełną odpowiedzialnością możemy polecić tę trasę bogatą w przyrodnicze doznania. Raz po raz szlak prowadzi do lub wzdłuż jeziora, natomiast z punktów widokowych roztaczają się doskonałe panoramy polodowcowych pofałdowań.

Taką ścieżką, wśród leśnych gęstwin i z widokiem na jezioro, można by jechać cały dzień…!

W miejscowości Stary Folwark gości oczekuje interdyscyplinarne Muzeum Wigier, a w samych Wigrach znajduje się jeden z najbardziej malowniczo położonych klasztorów w kraju. Zwieńczeniem pętelki może być kąpiel w niezwykle przejrzystej wodzie- taka zasłużona nagroda motywuje na pedałowania :)! W najbliższej okolicy znajdziemy również kilka ścieżek przyrodniczych, dzięki którym można dowiedzieć się coś więcej o działaniu lodowca i unikatowych faunie oraz florze okolicy.

Miłośnicy landszaftów zdecydowanie powinni wybrać się na Podlasie!

Więcej o tym odcinku: w tej relacji

Trasa: 45 km

Szlak: zielony

Plusy: niesamowita przyroda, naprawdę bardzo malownicza trasa

Minusy: Jedyne, do czego możemy się przyczepić, to niewystarczająca oferta gastronomiczna- wokół wigierskiego klasztoru znajduje się wiele przeciętnych barków, zresztą w porze popołudniowej często z resztkami towaru. Dobrze oceniana knajpka w Starym Folwarku nie radziła sobie z liczbą gości.

Etap 2:  Wigry-Augustów i Puszcza Augustowska

Ten odcinek pokonaliśmy śladem Green Velo, wzdłuż rzeki Czarna Hańcza. To przyjemna trasa, prowadząca głównie polami, suwalskimi wioskami i Puszczą Augustowską. Dzięki doskonałemu oznaczeniu nie sposób się zgubić, można się jedynie zapomnieć- przyglądając się zbiorom plonów (widzieliście kiedyś, jak produkuje się tytoń?), licząc bociany czy obserwując mijane po drodze śluzy.

Po tylu latach Kanał Augustowski wciąż robi wrażenie.

Wzdłuż trasy znajdziemy wiele malowniczych pól namiotowych, często położonych nad samą rzeką. Z kolei augustowskie lasy słyną ze zdrowotnych właściwości obecnych w powietrzu olejków eterycznych, dzięki czemu Augustów szczyci się mianem uzdrowiska. Legenda głosi, że miasto założył Zygmunt August aby upamiętnić swoją schadzkę z Barbarą Radziwiłłówną…

Po całym dniu ruchu można odpocząć nad jeziorem.

Niestety to tyle w kwestii sielankowego klimatu. Po spokojnym dniu jazdy wsiami i lasami Augustów trochę przytłoczył nas ilością różnorodnych bodźców, ale może ciężko o inny odbiór po ciszy i sielance Wigierskiego Parku Narodowego. Jednak augustowskie bulwary szybko przypomniały nam, że byliśmy w krainie jezior i lasów – nowa i oświetlona promenada wiedzie wzdłuż linii brzegowej jeziora Necko i rzeki Netty, prowadząc przez sanatorium, eleganckie hotele, plażę miejską i przystanie wodne. Romantyczny wieczór na augustowskim molo przy zachodzie słońca – to musi się udać!

My też skusiliśmy się na wycieczkę kajakową- z niektórymi trasami poradzą sobie nawet początkujący kajakarze!

Nie da się dojechać do Augustowa i nie zanurzyć w historię budowy Kanału Augustowskiego- imponującego projektu inżynieryjnego wybudowanego w XIX wieku, który do dziś zadziwia nowatorskością zastosowanych rozwiązań. Przez wiele kilometrów szlak rowerowy Green Velo prowadzi wzdłuż kanału, a po drodze można zobaczyć np. śluzy Mikaszówkę i Paniewo (jedyna dwukomorowa). Wszystkim, którzy chcą bliżej zapoznać się augustowskim symbolem, polecamy udział w spływie kajakowym wzdłuż Czarnej Hańczy i Kanału Augustowskiego

Więcej o okolicach Augustowa: w tej relacji

Trasa: ok 50 km

Szlak: 100% Green Velo

Plusy: Ten etap wycieczki pozwala nam zobaczyć aż 10 suwalskich jezior oraz śluzy Kanału Augustowskiego.

Minusy: trochę gwarny Augustów

Etap 3: Augustów- Dębowo nad Biebrzą

Ten odcinek to leśna przygoda wzdłuż Puszczy Augustowskiej- pierwsze kilkanaście kilometrów prowadzi właściwie głównie lasem, a nieliczne puszczańskie wioski stanowią miłą odmianę dla leśnego pejzażu. Puszcza Augustowska to chyba największy zwarty kompleks leśny w kraju, więc spokojnie można by tu spędzić choćby cały tydzień, szalejąc po leśnych duktach. Przez całą drogę odczuwaliśmy specyficzny mikroklimat tego miejsca- w lesie powietrze było przyjemnie wilgotne, temperatura znacząco niższa niż zwykle, a zapach przywodził na myśl rodzinne grzybobrania. Z czasem leśny krajobraz zaczął przechodzić w zielone pastwiska, na których przestrzeń pokojowo dzieliły między siebie krowy i bociany. Czuć było, że powoli wjeżdżamy do nadbiebrzańskiego królestwa.

Niektóre odcinki szlaku Green Velo to prawdziwie luksusowe rowerostrady. Tylko augustowskie lasy i rowerzyści!

Nasza trasa rowerowa prowadziła niewielkimi podlaskimi miasteczkami i wioskami. I tak, we wsi Krasnybór zwiedziliśmy najstarszy kościół Podlasia, a w Sztabinie skorzystaliśmy z lokalnej plaży. Z kolei wieś Mogilnice wyglądała niczym rodem ze skansenu. Piękne zabytkowe domki, potężne drewniane stodoły z trudem opierają się interwencji czasu, czy boćki konsumujące ostatnie kęsy przed długą podróżą na południe. Sianokosy, wypas krów, praca w obejściu- kto wie, jak długo będzie dane oglądać takie widoki, warto więc ,,złapać” je w pamięci póki można.

Drewniane podlaskie chaty mogłyby pewnie opowiedzieć niejedną ciekawą historię…

W wsi Dębowo mija się ostatnią śluzę na Kanale Augustowskim, którego wody mieszają się w tym miejscu z Biebrzą. Można powiedzieć, że to nieformalna granica dwóch krain…

Trasa: ok 30 km

Szlak: Green Velo do Jeziora Sajno, zielony szlak od Sajenek do Balinki, niebieski szlak od Balinki do Jastrzębnej, od Jastrzębnej Podlaski Szlak Bociani /Green Velo do Dolistowa

Plusy: Urokliwe wioski mijane po drodze- drewniane budowle niedługo mogą zniknąć z krajobrazu, warto więc oglądać je póki dobrze się prezentują.

Minusy: Momentami trasa monotonna- głównie szlak ,,na wprost”, którym się jedzie i jedzie i jedzie….

Etap 4: Biebrzański Park Narodowy: Dębowo – Strękowa Góra

Z nad Biebrzy będziemy mieć jedno mocne wspomnienie letnie: komary! Są absolutnie wszędzie i nie okazują żadnej litości. Komary, gzy, muchy końskie- taka uroda bagien i torfowisk (łosie nie mają łatwo ;)), radzimy więc się na tą okoliczność dobrze przygotować.

Widoki piękne, tylko te komary…

Trasa GreenVelo do Dolistowa to najpierw okazja do podejrzenia niespiesznego życia nad Biebrzą- rzeka leniwie meandruje na odcinku Kopytkowo-Dolistowo i kawałek trasy jedzie się bezpośrednio nad wodą. Gdy byliśmy w tej okolicy wiosną, droga ta była praktycznie nieprzejezdna, a z zalanymi drogami radziły sobie tylko pojazdy 4×4. Tym razem rzeka grzecznie trzymała się koryta, a intensywna zieleń bagiennych roślin aż raziła po oczach. W czasie gdy we wsiach w słońcu płowiały trawy i rżyska, nad Biebrzą przyroda eksplodowała kolorem. W Dolistowie mieliśmy okazję porozmawiać z lokalnymi rolnikami o ekologicznej uprawie roli, wyzwaniu bliskości parku narodowego i o wyludnianiu się biebrzańskich wiosek. Widoki pędzonych przez wieś krów mogą niebawem odejść w zapomnienie, bo coraz więcej rolników ogranicza chów do dozowania paszy, młodych zaś nie interesuje ciężka praca na wsi… Oczywiście to zrozumiałe, ale jednak odrobinę smutne…

Pedałując w okolicach Biebrzy należy ustąpić pierwszeństwa lokalnej faunie :).

W Goniądzu polecamy krótką odbitkę do kanału Kapickiego. To magiczne miejsce, które o każdej porze roku wygląda zupełnie inaczej, to kraina bobrów i łosi. Może uda Wam się wypatrzeć rzadkie gatunki dzięciołów?

Od Goniądza trasa Green Velo wiedzie Carską Drogą, zbudowaną w XIX wieku w celu połączenia Twierdzy Osowiec z sąsiednimi ośrodkami. Choć ten odcinek przebiega głównie lasem i samej Biebrzy w trakcie podróży nie widać, co jakiś czas pojawia się okazja do zboczenia na ścieżkę przyrodniczą prowadzącą na biebrzańskie bagna. Carską Drogą lubią również przechadzać się łosie (choć niekoniecznie latem, gdyż wtedy wolą chłodzić się w bagnach), a znaki ustawione na całej długości trasy przypominają nielicznym kierowcom o potrzebie zachowania należytej uwagi. Zyskują na tym również rowerzyści, którzy bez stresu mogą przemierzać tą rowerostradę.

Trasa: ok 65 km

Szlak:  100% Green Velo z małą odbitką w Goniądzu w stronę kanału Kapickiego

Plusy: Biebrza to unikat na skalę europejską, a Biebrzański Park Narodowy to największy park narodowy w kraju- warto przyjechać tu chociaż raz.

Minusy: Chyba proste- komary 🙁

Etap 5: Narwiański Park Narodowy i okolice Tykocina

Gdy wyjechaliśmy z Carskiej Drogi (zostawiając najgorsze komary za sobą!), krajobraz znów wrócił do sielsko-wiejskich pejzaży. Podlaski Szlak Bociani prowadził niewielkimi wioseczkami i rzeczywiście pozwalał zaobserwować wiele bocianów. W Kiermusach próbowaliśmy również dojrzeć żubry, ale te nie miały najwyraźniej ochoty na bycie gwiazdami naszego bloga (na pewno kiedyś jeszcze zmienią zdanie!). W Pentowie, Europejskiej Wiosce Bocianiej, mieliśmy nadzieję podejrzeć licznie zamieszkujące tam bocianie rodziny- niestety, ptaki ubiegły nad o raptem dwa dni i odleciały do ciepłych krajów… Chyba więc trzeba będzie wrócić do województwa podlaskiego :).

W Tykocinie można nacieszyć nie tylko oczy, ale również podniebienie!

Wizyta w Tykocinie była zdecydowanie perełką tego etapu. Zachwycaliśmy się niezwykłym klimatem miasteczka i objedliśmy za wszystkie czasy- trudno stwierdzić, który bodziec był mocniejszy ;). Tykocin zyskuje na popularności i cieszymy się potwierdzić, że jest ona jak najbardziej uzasadniona!

W takim labiryncie chyba jeszcze nie byliście….

Z Tykocina do Narwiańskiego Parku Narodowego to szybka piłka- swoją drogą, to na tym odcinku pierwszy raz od ponad tygodnia przecieliśmy (oczywiście mostem) ruchliwą kilkupasmówkę. Aż zatrzymaliśmy się popatrzeć… ;).

Każda pora dnia zachwyca…

Aby poznać Narwiański Park Narodowy najlepiej wybrać się na spływ- my jednak nie mieliśmy już na to czasu i ograniczyliśmy się do malowniczego spaceru kładką Waniewo – Śliwno. O wschodzie i zachodzie słońca jest tam jeszcze piękniej!

Trasa: ok 35 km

Szlak: Na zmianę Podlaski Szlak Bociani i elementy Green Velo

Plusy: Przepiękny Tykocin z bogatą historią, której ślady wyraźnie widać do dziś

Minusy: Trochę trudno ,,nacieszyć” się Narwią bez udania się na spływ- chyba tylko z poziomu wody widać charakterystyczną wielokorytowość rzeki.

Etap 6: Choroszcz i Białystok

Po wyjechaniu z Narwiańskiego Parku Narodowego trzymaliśmy się czerwonego szlaku, aby na wysokości Baciut przesiąść się na szlak niebieski- to niesamowite, ale dokładnie od tego momentu zaczęliśmy mijać liczne prawosławne kapliczki i cerkiewki. Multikulturowość Podlasia widać nawet ,,po drodze”.

Pałacyk w Choroszczy udało się podnieść z wojennych zniszczeń.

Finałem naszej podlaskiej podróży była wizyta w Choroszczy i w Białymstoku. Oba miejsca łączy postać Jana Klemensa Branickiego, magnata zarzadzającego Białymstokiem, który w 1745 roku zaczął w Choroszczy budowę swojego letniego pałacyku. Obiekt udostępniony do zwiedzania to rezydencja odbudowana w latach 50-tych po zniszczeniach z pierwszej połowy XX wieku.

Oprócz zwiedzenia wnętrz ,,z epoki” udało nam się natrafić na czasową wystawę skarbu ze Złotorii pod Supraślem? (nie mylić ze Złotoryją)- unikatowego znaleziska w postaci zbioru monet z okresu Bolesława Chrobrego. Podlaski rolnik znalazł te precjoza na swoim polu w trakcie orki- o ich pochodzeniu wiadomo niewiele, a smaczku dodaje fakt, że nie natrafiono na ślady żadnego osadnictwa. Może jakiś kupiec w obawie o swoje bezpieczeństwo ukrył skarb, do którego nie dane mu było wrócić? Pewnie nigdy się nie dowiemy, ale kto wie, może zachęci to podlaskich rolników do uważnego wykonywania swoich obowiązków ;).

Grande Finale- wielki finał w Białymstoku. Ostatnie zdjęcie Pałacu Branickich przed dwudniową ulewą- ale zdążyliśmy przed deszczem!

Z Choroszczy do Białegostoku to już ostatnia prosta. A w stolicy województwa podlaskiego czeka wiele intrygujących historii, śladów różnych kultur i masa pysznego jedzenia, na które tak bardzo czekaliśmy po całym tygodniu jazdy. Królestwo za mrożoną kawę i potężny kawałek babki ziemniaczanej!

Trasa: ok 40 km

Szlak: Czerwoni Bociani od granicy parku narodowego, od Baciut niebieski rowerowy, z Choroszczy Green Velo.

Plusy: Czasami fajnie jest wrócić do cywilizacji, szczególnie gdy można przebierać w pysznym jedzonku- chyba naprawdę zgłodnieliśmy przez ten tydzień !

Minusy: to już koniec naszej wycieczki 🙁 … niby widzieliśmy wiele, ale apetyt tylko rozbudzony- już planujemy wrócić do Krainy Bugu, Suwalskiego Parku Krajobrazowego i na Szlak Tatarski. Województwo podlaskie ma naprawdę sporo do zaoferowania!

Jak dojechać na szlak Green Velo?

Jechaliśmy pociągiem Hańcza z Suwałk przez Białystok i Warszawę do Krakowa. Kursuje o bardzo wygodnych dla turystów porach, wyjeżdżając o świcie z Krakowa i oferując mocno wieczorny powrót, dzięki czemu niewiele dnia traci się na podróż. Bardzo duży wagon rowerowy w obie strony zapełniony był po brzegi, warto więc zarezerwować bilety z wyprzedzeniem.

Gdzie spać?

Agroturystyk i pól campingowych nie brakuje w północnej części trasy, jednak trochę więcej problemu mieliśmy w okolic Biebrzańskiego Parku Narodowego, szczególnie wzdłuż Carskiej Drogi. Obawiając się trochę szczytu sezonu, na wszelki wypadek rezerwowaliśmy miejsca z wyprzedzeniem, ale część zagadywanych przez nas na trasie osób jechało na ,,żywioł”.

Jeden z mijanych przez nas campingów w okolicy Wigier.

Niestety ciągle jeszcze rowerzyści wpadający na jedną noc nie mają łatwo- wiadomo, właściciele kwater wolą dłuższe pobyty. A przecież my tacy grzeczni jesteśmy, tyle co prysznic weźmiemy, padniemy na łóżko i odpalimy o świcie w kolejną podróż…

Nasza trasa na mapie

Link

,,NAJ” naszej wycieczki po województwie podlaskim

największa przyjemność:

Kąpiel w jeziorze po dniu jeżdżenia. Staraliśmy się wykorzystać każdą sposobność, szczególnie w pierwszych dniach wycieczki.

największa upierdliwość:

Komary i to, co zrobiły z naszymi nogami… Zapomnijcie o szortach i sukienkach…

najprzyjemniejsze miejsce:

Ciepło wspominamy okolice Wigier– szczególnie delikatne pofałdowania miękko oświetlone przez zachodzące słońce

najlepsze jedzenie:

Tykoooocin- tam odbiliśmy sobie ubogą ofertę mijanych gastronomii i zaopatrywanie się w wiejskich sklepikach. Zajadaliśmy się pyszną rybą w Opowieściach z Narwi i superpierogami w Pierogarni Tykocińskiej.

największe pozytywne zaskoczenie:

Urok podlaskich wiosek- jakby czas się zatrzymał. Połowę opuszczonych czy wystawionych na sprzedaż drewnianych chat kupiłabym od ręki, szczęśliwie w ostatniej chwili przypominało się, że bankomat jest tak strasznie daleko…

największe rozczarowanie:

Po podróży po Kaszubach ostrzyliśmy ząbki na pyszne rybne kolacje konsumowane na zwieńczenie jazdy. Niestety, trafiliśmy tylko na jedną knajpę, która serwowałaby po prostu porządną, dobrze zrobioną rybę. Na Kaszubach co wieczór zajadaliśmy się grillowanymi kąskami w różnych odsłonach, a tym razem jakoś nie czuliśmy się pod tym względem rozpieszczeni.

najciekawszy obiekt:

Synagoga w Tykocinie – przyzwyczailiśmy się, że zwiedzanie synagog lub tego, co po nich pozostało, to raczej niewdzięczna robota, tym razem wnętrze tykocińskiego domu modlitw powaliło na kolana- przy okazji uświadamiając, jak wiele podobnych miejsc straciliśmy bezpowrotnie.

najprzyjemniejszy odcinek rowerowy:

Fragmenty zielonego szlaku wokół Wigier rzucały na kolana. Krystalicznie czysta Czarna Hańcza, szlak wiodący zaraz przy jeziorze i te widoki na klasztor w Wigrach… Mniam!

najcięższy odcinek rowerowy:

Niektóre odcinki Green Velo potrafią czasami trochę się dłużyć, a sierpniowe słońce nie zawsze pomaga. Droga ze Sztabina w stronę Biebrzańskiego Parku Narodowego zdawała się nigdy nie kończyć, a gdy w końcu krajobraz się zazielenił, do akcji wkroczyły komary, uniemożliwiając jakikolwiek odpoczynek. Trzeba było po prostu ciągle kręcić, co w sumie pozwoliło nam pobić rekord prędkości 🙂

Data ostatniej aktualizacji:

Kategoria: Podlaskie, Polska

26 komentarzy do “Podlaskie Green Velo. Hit czy kit? Rowerem przez Suwalszczyznę i Podlasie”

  1. Super tekst. Też myślę o rowerowa na tej trasie. Szkoda tylko, że nie opisaliście nawierzchni na poszczególnych odcinkach. Byłaby to cenna informacja.

    Odpowiedz
  2. Podpisuję się się pod wszystkimi pozytywami, na które tutaj zwracacie uwagę. Mieszkam tu, ale jeżdżąc po Polsce, stwierdzam zupełnie obiektywnie, że Podlasie jest absolutnie niedoceniane turystycznie. Jest to najmniej odwiedzany region Polski. Byłem w szoku, gdy przeczytałem takie statystyki. Może to ze względu na nie najlepszą infrastrukturę, ale to jest przecież urok prymitywizmu. Na pewno stan techniczny samej trasy Green Velo jest dla mnie żenujący jak na okrzyczaną trasę europejską. W innych cześciach Polski może nie wszędzie jest lepiej, ale jak nie będziemy o tym mówić, to władze za to odpowiedzialne tylko odwracają się na drugi boczek smacznie przesypiając okazje do podnoszenia atrakcyjności tych ziem. Sam Białystok jako dotowana trasa Green Velo to wielki smutek. Podobnie bliskie okolice. Kto to sprawdza? Piszcie o tym prawdę, bo to powinno być coraz lepsze. Sam projekt jest niedopracowany i jakby nieskończony, a wykonawstwo i pielęgnowanie to pieniądze w błocie. Podkreślam to jako codzienny użytkownik tych dróg. Pozdrawiam wszystkich rowerowiczów fanów przyrody.

    Odpowiedz
    • My odwiedzamy Podlaskie co roku i gorąco polecamy wszystkim czytelnikom. Z drugiej strony brak tłumów czyni ten region tak atrakcyjnym:)
      Jeśli chodzi o Green Velo to pomysł szlaku uważamy za strzał w dziesiątkę i doskonała promocję wschodnich województw kraju. Problem w tym, że powstał on lata temu i na tle nowych inwestycji w Małopolsce, Zachodniopomorskiem czy na Pomorzu, pod względem wykonania, wygląda troche słabiej.

      Odpowiedz
  3. Bardzo fajna relacja! Planuje podobną trasę i bardzo miło się czytało, niestety nie jest już widoczna mapka Waszej trasy przejazdu. Czy jest szansa na jej przywrócenie / pokazanie?

    Odpowiedz
  4. Spontaniczny pomysł, wyprawa szlakiem z 3 i 5 łatką; Wasz wpis bardzo pomógł mi ocenić nasze siły podług zamiarów 😉 świetnie, konkretnie napisany tekst i ładne zdjęcia. Dziękuję!

    Odpowiedz
  5. Witajcie! Fajna przygoda, super to przedstawiacie, ciekawe opisy i wskazówki. Czy gdzieś można zobaczyć więcej zdjeć z waszych wypraw? Ja co prawda już trochę zapoznałam się osobiście ze szlakiem Green Velo i okolicami, przejechałam na rowerze od Łomży do Przemyśla , głównie trzymając się zasadniczego szlaku z niewielkimi zmianami. Owiedziłam Krynki i Kruszyniany, oraz piękne Silvarium w Poczopku – to akurat poza szlakowo i pedałowałam wiele kilometrów przez Puszczę Knyszyńską. Z powodów czasowych nie zobaczyłam też wielu rzeczy, bo odwiedzenie ich zbytnio wykraczało poza ramy czasowe harmonogramu wyprawy.Polska jest napradę piękna.

    Odpowiedz
    • Kawał trasy, doskonała robota! Zdjęcia publikujemy tutaj, na naszym Facebooku oraz na Instagramie 🙂 Zapraszamy!
      PS oczywiście wciąż dużo niepublikowanych zdjęć zalega na dysku, więc może zrobimy jakieś albumy?:)

      Odpowiedz
  6. Wow, dziękuję Wam za ten cudowny wpis! Właśnie planuję wycieczkę rowerową po Podlasiu i… spadliście mi prosto z nieba 🙂 Na pewno skorzystam z Waszych porad. Pozdrawiam i może do zobaczenia na szlaku 🙂

    Odpowiedz
  7. Świetna sprawa! Mam pytanie: czy możecie zdradzić, jak nazywa się kemping na zdjęciu powyżej. Bardzo mi się spodobał i chciałbym go odwiedzić. Z góry dzięki!

    Odpowiedz
    • Fajnie, że coraz więcej osób docenia Podlasie 🙂
      Następnym razem odwiedźcie okolice Bugu i Nurca – Drohiczyn, Mielnik, Ciechanowiec. Tu też jest pięknie! 🙂

      Odpowiedz
        • Zainspirowaliście nas swoim wpisem do wybrania się w tę samą trasę na przełomie września i października, tylko trochę więcej odbijaliśmy na poboczne szlaki i pływaliśmy też kajakami po Biebrzy, Narwii i Czarnej Hańczy. Było przepięknie. Oczywiście komary nad Biebrza nas też dopadły, bo mimo że był koniec września, to akurat się ociepliło i był drugi wylęg- tak nas poinformował pan w siedzibie Biebrzańskiego PN 🙂 Dziękuję za ten wpis i za inspirację!

          Odpowiedz
  8. My przejechaliśmy w 2017 Szlak Bociani:)jeśli chodzi o komary to plaga była w białowieskim parku,tutaj nie można było stanąć ani sekundy,niewiele dawały spraye i inne opaski:)dla mnie oglądanie wszelkich cerkwi to największa przyjemność,najpiękniejsza jest w Puchłach:)Biebrza w sierpniu wylała,więc nie chcąc zawracać brodziliśmy w wodzie po kolana unosząc rowery najwyżej jak się dało.Najbardziej męcząca była Suwalszczyzna,moje nogi nie nawykłe do pedałkowania pod górki nieźle pobolewały a temperatura do 30* dała w kość.Cóż pomimo tego jestem zauroczona Podlasiem i zamierzam wrócić tam za rok,jednak teraz plan jechania przy wschodniej granicy i poznania prawdziwego wschodu:)

    Odpowiedz
    • Z tego co widzimy szansa na spotkanie się na szlaku jest bardzo duża:) Też chcemy wrócić na Podlasie i Suwalszczyznę. Podlasie to między innymi wspomniana cerwkiew w Puchach i inne, Kraina Otwartych Okiennic, Szlak Tatarski itd. A północ to jeziora i pagórki, Jezioro Hańcza, Puszcza Romnicka. Oj będzie się działo:) Pozdrawiamy!

      Odpowiedz
  9. Byłem tam także.Widziałem to co Wy.Zachwycałem się pięknem obiektów i krajobrazami.Walczyłem z komarami(z marnym skutkiem niestety) dokuczającymi bezlitośnie rowerzystom i turystom.Kocham ziemię Białostocką w każdym jej kierunku,a także szczególnie nawet Suwalszczyznę zieloną,gdzie jakby zapuściłem korzenie.Jestem tam co rok i od 11 lat zachwycam się jej pięknem.

    Odpowiedz
    • Komary nad Biebrzą wspominamy strasznie :)! Aż na samą myśl nas swędzi :). Okolice Białegostoku są rzeczywiście piękne, w tym roku mamy nadzieję pokręcić się również po Puszczy Knyszyńskiej- przy tamtej wycieczce zabrakło nam czasu.

      Odpowiedz
        • Też używamy. Super środek, jednak dość mocny, więc trzeba na niego uważać. Na Czerwonym Bagnie użyliśmy właśnie Muggę. Działa tylko tam, gdzię ją zaaplikowaliśmy i komary gryzły przez skapretki i koszulki…

          Odpowiedz

Dodaj komentarz